Wstałem dziś późno, żony już nie było.
Na stole znalazłem kartkę, a w dużym pokoju kilka zasłon. Wziąłem te zasłony i zawiozłem do pralni chemicznej. Żona wraca, a ja zadowolony mówię:
- Kotku, udało mi się załatwić sprawę i zasłony będą uprane na piątek!