Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
Z nami od: 20 maja 2010 o 20:29
Ostatnio: 23 kwietnia 2021 o 14:34
Płeć: mężczyzna
Exp: 64
O sobie:
  • Demotywatorów na głównej: 2 z 28 (25 w archiwum)
  • Punktów za demoty: 1826
  • Komentarzy: 1315
  • Punktów za komentarze: 3449
 
Dodaj nowy komentarz Zamknij
avatar Czcibor512

Też mnie elaborat wyszedł... Obawiam się, że byłem na całkiem dobrej drodze... tylko potem się dorasta. Widzę Twój podstawowy błąd - "konkurencja doskonała", jest wyłącznie założeniem teoretycznym i rynek ma się często nijak do niego. 1) Dobra "worek bez dna"? Czemu zarzucasz mnie, że w niego wierzę, jeśli napisałem "minimum na NFZ, choćby i ze współpłaceniem + do tego prywatne doubezpieczanie."? Nie kłóci Ci się to??? Nie przesadzaj tutaj z możliwością negocjacji przez prywatne podmioty. Tak, prywatne podmioty bardziej się liczą z kosztami... natomiast kto wynegocjuje lepszą cenę - małe w miarę konkurencyjne podmioty czy de facto monopol, jakim jest NFZ lub jego kolejna inkarnacja? Przykre, nie? A jak wierzysz w zachowania w stylu rzekomego "worka bez dna", to sugeruje poczytanie trochę o negocjacjach ceny przez NFZ (z Porozumieniem Zielonogórskim ;) ), względnie jak NFZ próbuje się wykręcić z refundacji najdroższych leków, w szczególności onkologicznych. Co do cen jako tako rynkowych polecam skorzystanie z usług medycznych w USA :D Tak, poczytanie trochę o ich systemie, przyznaję ostudziło mój entuzjazm dla prywatnej służby zdrowia /// 2) "Na wolnym rynku usługodawca i usługobiorca byliby zazwyczaj równi" Twój kolejny błąd. Zacznijmy od podstaw. Rozejrzyj się po pokoju - siedzi przy Tobie sztab prawników? Aktuariuszy? A może chociaż w planie minimum, kilku ludzi po licencjacie z nauk o zdrowiu? Nie? A to pech... A może chociaż jak jest z tuzin liczących się firm ubezpieczeniowych, to byłoby kilka tuzinów ubezpieczonych? Co? Ponad milion klientów na firmę... nie no, znowu niefart... Dobra, no to chyba będziesz tym bardziej nieistotnym pionkiem dla zakładów ubezpieczeń... Jak byłeś małym pionkiem tak nim pozostaniesz, jedynie na skrajnie skubane oferty w ultra rynkowym wariancie już nie napuścisz UOKiKu. Ale niech będzie, uznajmy, że ten oligopol będzie jako tako konkurencyjny. Całość rozbije się na asymetrii informacyjnej. Na przykładzie instrumentów inwestycyjnych (dzwonili kiedyś do Ciebie z ofertą depozytu czy funduszu inwestycyjnego / ubezpieczenia z funduszem? ;) ) - depozyty jest łatwo porównać - więc oferty są mało rentowne dla banków, natomiast w funduszach jest mała porównywalność, więc na starcie mniejsza konkurencja i łatwiej ukryć kilka prowizji. No i niestety ubezpieczenie zdrowotne jest z tych skomplikowanych i trudnych do porównania produktów. /// 3a) Tym bardziej mogą odmawiać, przecież podstawową zasadą wolnego rynku jest dobrowolność umów. Ostatnio w realu (nie w świecie platonicznych idei rynku, o których tu piszesz) okazało się, że jak musiałem wykupić mało typowe ubezpieczenie z sektora pierwszego to w sumie miałem wybór PZU albo wcale. Fajne? A nijak się ma do Twoich opowieści o walce o wszelkie nisze na rynku... (Twój błąd - pomijasz koszty wejścia na mniejsze rynki i chęć specjalizacji) /// 3b) Znowu pomijasz specyfikę rynku ubezpieczeniowego. To co mówisz ma sens jak zaraz po transakcji dowiadujesz się o jakości produktu i jakby co masz możliwość zmiany kontrahenta. Przecież na ubezpieczenie płacisz składkę przez dekady, a z własnego doświadczenia jak leczą np. raka (lub coś równie poważnego) to dowiesz się za np. 50 lat. I jeśli wtedy się okaże się że marnie, to naprawdę ich nie zmartwi, że im po 50 latach wypowiesz umowę. Ba, wręcz się ucieszą, bo jako chora osoba, będziesz dla nich mało rentownym klientem. /// 4a Ludzie mając więcej pieniędzy mogą sobie także kupić lepszy samochód bądź pojechać na fajne wakacje. To byłoby nawet bardziej realne założenie. Szczerze - bądź chociaż bardziej uczciwy względem siebie, i przyznaj, że część ludzi faktycznie odłoży, ale dla siebie i swojej rodziny, kilka uroczych dzieci się uratuje, a większość słabszych chorych się po prostu zostawi na lodzie. /// 4b) Swoją drogą - 6 mln za terapie, która może trochę pomóc jednej osobie - podałeś to na przykład nieefektywności systemu, który proponujesz? A może to 6 mln na terapię dla jednej osoby to jako przykład udanyc

Odpowiedz
avatar Czcibor512

udanych negocjacji z biznesem farmaceutycznym? ;) //// 4c I jeszcze jedno - jeśli uważasz, że jak ludzie staną się o kilkadziesiąt procent bogatsi (w wyniku ostrego cięcia podatków / składek), to nagle zaczną masowo oszczędzać i pomagać bliźnim... To mam następujące pytanie: W ciągu ostatniej dekady w wyniku wzrostu gospodarczego staliśmy się w Polsce przeciętnie o kilkadziesiąt procent bogatsi. Czy zachowaliśmy się zgodnie z Twoją teorią? ;)

avatar NightAnasazi

@Czcibor512 0) Twój podstawowy błąd – widzisz konkurencję doskonałą, a ja wcale o niej nie mówię. Koncepcja konkurencji doskonałej to domena obecnej mainstreamowej teorii cen. Austriacka Szkoła Ekonomii, której jestem de facto przedstawicielem opiera na dynamicznej koncepcji konkurencji (rozumianej jako przedsiębiorczy proces rywalizacji) wywodzącej się wprost z myśli 15 wiecznych Hiszpańskich Scholastyków, którzy byli prekursorami ASE oraz ekonomii w ogóle. Niedoskonałość koncepcji konkurencji doskonałej spowodowała powstanie mnóstwa teorii niedoskonałych konkurencyjnych struktur rynkowych, które mniej lub bardziej wpływają na mainstream, jednakże powielają wciąż ten sam błąd, którego unika teoria ASE – pomija role przedsiębiorcy. Model konkurencji doskonałej i pozostałe zakładają że rynek jest bezosobowym zbiorem liczb i towarów, którymi można dowolnie manipulować w myśl matematycznych statystyk. A to sprowadza się do koncepcji, bardzo złej koncepcji możliwości zaistnienia cen równowagowych. To tak pokrótce, obszerniej kwestia jest wyjaśniona w książce „Szkoła Austriacka, Ład Rynkowy, wolna wymiana i przedsiębiorczość” Jesus Huerta de Soto oraz „Konkurencja i przedsiębiorczość” Izrael Kirzner. Przekładając to na to co napisałem wcześniej – zachowania przedsiębiorców są różne w zależności od możliwości. Zachowania przedsiębiorców będą zupełnie inne na wolnym rynku i są zupełnie inne w obecnym korporacjonizmie. Nie można więc opierać analiz na tym co jest teraz. 1) Minimum NFZ tworzy już worek bez dna. Mamy tego przykład w USA => tam nie ma prywatnej służby zdrowia. Dałeś się oszukać. Jeszcze przed ObamaCare rynek był podzielony 40/60% odpowiednio pub i pryw. Programy MediCade i MediCare dyktowały ceny => lepiej dać cenę 100 dolarów za lek którzy używa się w tych programach niż 10 dolarów dla kieszeni Smitha. Nie dość, że publiczny zapewni ogromny wpływ, to jeszcze jakiś % Smithów również wykupi go po 100 dolarów. Gdyby istniał tylko wolny rynek, sprzedaż tego % dla Smithów byłaby nieopłacalna. Współpłacenie mamy nawet tu u nas w przypadku leków częściowo refundowanych i dałem przykład leku. To nic nie daje, ceny nadal są dyktowane dla budżetu, a nie dla statystycznego Kowalskiego. Dopiero po wyrzuceniu, trzeba było dostosować cenę leku. Oczywiście można próbować przekonywać, że w USA jest prywatna służba zdrowia, ale w praktyce struktura temu przeczy. Po przeciwnej skali mamy Singapur, który ma podział 31/69% odpowiednio pub i pryw. Przy czym ma najtańszą służbę zdrowia na świecie i najlepsze wyniki. Jaka jest różnica i skąd ta taniość? Procedury medyczne zostały podzielone na dwa zbiory – procedury drogie i tanie. Pierwsze zachowało sobie państw i nadal ja finansuje ze składek przymusowych. Za drugie płacą obywatele i co ciekawe nawet pomimo przymusu składki, struktura pokazuje, że samorządzanie jest zawsze lepsze i powoduje obniżenie kosztów. Otóż obywatele są zobowiązani do płacenia składki. Po przekroczeniu pewnego pułapu złożonych pieniędzy na koncie nie muszą już tego robić. Zdaje się, że trwa to dwa lata. Mają dostęp do tych pieniędzy w każdej chwili i mogą je dowolnie wydać na leczenie. Sami decydują czy ruszą te pieniądze oraz w jakim stopniu. Sprawiło to, że tańsze procedury medyczne staniały jeszcze bardziej to najniższego poziomu na świecie! Tymczasem procedury drogie pozostały na światowym poziomie, bo nadal strukturą wydatków zarządza państwo. Pomimo tego, mają oni najtańszą służbę zdrowia na świecie. 2) Rozejrzyj się po pokoju - siedzi przy Tobie sztab prawników? Aktuariuszy? A może chociaż w planie minimum, kilku ludzi po licencjacie z nauk technologicznych? Nie? A to pech. A jednak jesteś równym podmiotem dla firm chociażby produkujących komputery. Jesteś równy, bo masz wolność wyboru, producent musi się starać, abyś kupił właśnie jego sprzęt, a nie konkurencji. Oczywiście, zdarzają się idioci, ale to nie daje nikomu żadnego prawa, aby ludzi mądrzejszych sprowadzać do roli idiotów. 3a) Oczywiście. Przecież o

avatar NightAnasazi

3a) Oczywiście. Przecież o tym mówię. Jak prowadzisz aptekę to też nikt nie ma prawa wymuszać na to Tobie co będziesz w niej sprzedawał. To jest Twój biznes. Firmy nie mają obowiązku ubezpieczać wszystkich i o tym napisałem, jakie są wtedy alternatywy. Ubezpieczenia wszystkich jak leci bez względu na szczegóły kończy się tym co jest dzisiaj – brak pieniędzy na cokolwiek. Nie dbasz o siebie, palisz, bierzesz narkotyki itd. to płacisz odpowiednio więcej. Znów jednak odwołujesz się do tego co jest dziś. Marność. Oczywiście, że marność. Konkurencja jest blokowana. Monopol państwowy psuje rynek, więc masz mały wybór. Dzisiejsze koszty mają się nijak do kosztów na wolnym rynku. Ale nawet w takim warunkach jak dziś, są przebłyski tego, jak wyglądałoby to na wolnym rynku. Przykładem idealnym jest Play, które pięknie zniszczył oligopol trzech graczy. 3b) Ależ oczywiście, że się dowiaduje ”zaraz” po transakcji. Ba, mało tego dowiaduje się jeszcze przed…. przecież nie muszę czekać, aż sam doświadcze, tylko mogę się opierać o doświadczenia innych klientów danej firmy. LOL, przecież to logiczne. 4a) Nie no…. bo ja mówię, że przeznaczą wszystko na pomoc potrzebującym. OCZYWIŚCIE, że nie. Mówię o tym, że statystycznie więcej pieniędzy w rękach ludzi to więcej pieniędzy przeznaczonych na pomoc. Co nie znaczy, że cała. Nie znaczy nawet, że jakaś ogromna część. Ale nie jest to istotne. Dopiero co był demot, jak zebrano pieniądze na KOLEJNE chore dziecko. W kraju wolnościowym to byłaby codzienność. 4b) Proszę czytaj dokładnie. Poświeciłem naprawdę sporo miejsca na to, aby powiedzieć, że dzisiejsze ceny nie przystają i oczywiście, że 6mln jest ceną nieadekwatną, ale jest taką przez narzucanie cen państwu, a nie Kowalskich. 4c) Masowo pomagają już dziś. Nie ma żadnego powodu, aby sądzić, że to by się zmieniło. Wręcz przeciwnie. Przykłady bogatszych krajów, pokazują, że im bogatsze społeczeństwo tym więcej przeznacza się na pomoc. Natomiast nie staliśmy się bogatsi. Wręcz przeciwnie. Systematycznie biedniejemy. Patrzysz na wartości nominalne. Fajnie, że dziś zarabiamy minimalnie (oficjalnie) 1700, a 10 lat temu 700, ale to wcale nie znaczy, że staliśmy się bogatsi. Wartość nominalna nie ma żadnego przełożenia. Najlepszym wskaźnikiem jest siła nabywcza pieniądza, a ta systematycznie spada. Za przeciętną pensję możemy kupić mniej niż 10 lat temu.

avatar Czcibor512

Szkoła Austriacka powiadasz? A ja bym wolał coś mniej opartego na wierze, a bardziej na nauce. Gdzie możliwe byłoby zapisanie twierdzeń szkoły językiem matematyki i przetestowanie ich na faktycznych danych. Karl Popper i jego falsyfikowalność. A tak to mamy piękną opowieść, prawie tak piękną jak w Marksizmie. I też jak coś nie wychodzi zgodnie z teorią, to tylko źle świadczy o rzeczywistości. Tak, wiem Szkoła Austriacka się tłumaczy, że nie znosi takiego redukcjonizmu... Acz kusi się wyjaśnienie, że nie jest w stanie stworzyć modeli, które równocześnie spełniały wszelkie wymogi ideologiczne i nie miały skrajnego rozjazdu z rzeczywistością. \\ Akurat USA to dobry przykład tego przed czym ostrzegam - prywatny sektor ubezpiecza zdrowych, państwowy chorych (i to w cenie, w jakiej tej zły socjalizm w Europie zachodniej ubezpiecza całe społeczeństwo), a firmy ubezpieczeniowe mają się świetnie i jakby co odmawiają ubezpieczenia ze wzgledu na "pre-existing conditions". \\ Jest postęp - widzisz racjonalność ekonomiczną nieobsługiwanie pewnych sektorów rynku, acz dziwnie obwiniasz o to państwo. Spróbujmy jednak na tym budować (w dalszej części). \\ Dość dobry przykład z moim laptopem, acz nie na to co chcesz. Załóżmy, że by się zepsuł dzień po upływie gwarancji. Kupiłbym taki kolejny? Dobra, a jeśliby wytrzymał np. 10 lat... to znaczy, że w najbliższym czasie też ich produktu nie kupię, bo już jeden mam. Nikła szansa, że po 10 latach, będę miał akurat ochotę na Fujitstu (musiałem sprawdzić markę, to chyba dość dobrze mówi o mojej lojalności do marki). Konkluzja: w tym przypadku producent nie ma mocnej motywacji do wytworzenia specjalnie trwałego produktu, chyba że go ktoś odgórnie przeczołga. \\ "zdarzają się idioci, ale to nie daje nikomu żadnego prawa, aby ludzi mądrzejszych sprowadzać do roli idiotów" Zgodnie z tym co mówisz, jak najbardziej daje prawo. Korporacjom. Idiota to klient wysokomarżowy, zaś kumaty niskomarżowy. Jeśli z jednego można mieć, jak powiedziałeś 100$, a z Ciebie powiedzmy 10$, to całkiem możliwe, że Ciebie nie opłaca się obsługiwać, by nie zaniżać ceny. Teoretyzuję? OK. Wszyscy się obecnie podniecają frankami, to rzucę coś mniej znanego z tej działki. Przykład mBanku i wysokości stóp procentowych franka ustalanych przez zarząd (tak, tych w przyszłości)? Czy przewalutowanie spłacanych rat po kursie ustalonym w przyszłości przez bank wedle swojego widzimisie? Nie podobają się takie warunki - to nie bierz kredytu. Poprzeczka została ustalona przez idiotów, a przy małej konkurencji może się okazać, że i Ciebie się da sprowadzić do takiej oferty. \\ Play to dość dobry przykład, ale nie miało to wiele wspólnego z wolnym rynkiem, a z sensowną regulacją rynku. Na starcie, w celu obniżenia barier wejścia, "socjalistyczne" UKE obniżyło im wysokość opłat za rozmowy wychodzące do konkurencji. Jak konkurenci podnieśli koszt dzwonienia do niego - to ich "marksistowski" UOKiK pogonił. A na wolnym rynku to co by się opłacało oligopolowi? Nie łączyć rozmów z nowym graczem co im psuje rynek? Swoboda umów, chyba się z nią zgadzasz, nie? \\ Ty się dowiadujesz, a większość nie. Poczytałem sobie o większości ubezpieczycieli historie o tym jak likwidowali szkody... I szczerze mówiąc wiele mnie to nie daje, nie licząc tego, że mam świadomość, że sobie lecą w kulki i warto jakby co spotkać się z nimi w sądzie. \\ Wiem, poświęciłeś wiele miejsca na opowieści jak to magicznie ceny spadną - i szczerze mówiąc zupełnie nie podzielam tej wiary. Ewentualne korzyści z większej konkurencji na niektórych rynkach, zostaną utracone przez rozkwit monopoli i jeszcze radośniejsze nadużywanie asymetrii informacyjnej przez część graczy. \\ OK, czyli minimalnie więcej się rzuci do skarbonki by uspokoić sumienie - to w tym zakresie chyba mamy zgodę. \\ Jak kosztowna, eksperymentalna terapia jest narzucana tej dziewczynce przez Państwo? \\ 4c Ach ta niechęć szkoły austriackiej do danych statystycznych... Oj teraz puściłeś skuchę i to dużą, tego już nie da s

avatar Czcibor512

(przycięło) 4c Ach ta niechęć szkoły austriackiej do danych statystycznych... Oj teraz puściłeś skuchę i to dużą, tego już nie da się wytłumaczyć przekonaniami ideologicznymi, tu będę twarde dane... Dane o inflacji http://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/ceny-handel/wskazniki-cen/wskazniki-cen-towarow-i-uslug-konsumpcyjnych-pot-inflacja-/wskazniki-cen-towarow-i-uslug-konsumpcyjnych-od-1999-r-1998100/ Dane o średnich wynagrodzeniach przedsiębiorstw http://www.bankier.pl/gospodarka/wskazniki-makroekonomiczne/przecietne-wynagrodzenie-pol Biorę ostatnie 10 lat danych. Nominalny wzrost cen - 1.70/1.354 => 25.5%, nominalny wzrost średniego wynagrodzenia (czy dać PKB?) to 4039,7/2512,78 => 60,7%. Realny wzrost pensji 1.607/1.225 => 31%.

avatar NightAnasazi

@Czcibor512 Maksymalnie to skrócę bo nie ma sensu. Zajrzyj do książek o których wspomniałem, bo wypowiadasz się o ASE, ale nie masz pojęcia o czym mówisz. Jak będziesz wiedział to będzie można dyskutować. Ekonomia nie jest nauką ścisłą i nie da się jej zamknąć w matematycznych ramach. Opiera się decyzjach ludzkich. Cała dzisiejsza ekonomia opiera się na matematyce, a błędność tego założenia widać chociażby gdy mowa o obniżaniu podatków => „no ok., ale skąd weźmiemy pieniądze na pokrycie strat?” Natomiast gdy jest źle to mainstram bierze z ASE to co mu się podoba, aby ponaprawiać błędy, a potem z powrotem to samo. /// Reszta to praktycznie odwrócenie tego co napisałem, odniosę się tylko do 4c) Nie pamiętam czy to Tobie pisałem czy komuś innemu - opiera się dalej na takich danych to daleko zajdziesz. Takie dane nigdy nie pokazują prawdziwego obrazu. Jest wiele czynników, które mają na to wpływ, chociażby to, że a) GUS bierze pod uwagę dane z firm zatrudniających więcej niż 9 osób, b) średnia niczego nie pokazuje, koszyk inflacyjny jest dobierany mocno wg. widzimisię, c) do wyliczeń bierze się pensje brutto (a obciążenia podatkowe mocno wzrosły na przestrzeni ostatnich 20 lat) d) takie wyliczenia nie biorą pod uwagę ludzi bez pracy, co z tego, że przeciętne wynagrodzenie jest X, skoro coraz więcej osób nie zarabia nic e) ludzie z kraju wyjeżdżają co wpływa na polepszenie statystyk, ale wcale nie na zmianę realnej sytuacji, eurostat niedawno chwalił Polskę, że bezrobocie wśród młodych spadło najbardziej w UE, coś o 300tyś, zapomnieli tylko wspomnieć, że w tym czasie młodych w tym samym wieku wyjechało 390tys. Na papierze wygląda wspaniale, ale jak się przyjrzeć to okazuje się, że bezrobocie się zwiększyło, a nie zmniejszyło. Ludziom żyje się coraz gorzej, a gdyby miliony nie wyjechały do pracy za granicą mogłoby tu już dojść do tragedii.

avatar Czcibor512

Słuchaj, ale jeśli odrzucamy język matematyki w ekonomii, to czemu nie weźmiemy jakiejś zabawniejszej szkoły heterodosyjnej? Choćby np. ekonomii feministycznej czy czegoś w równie radosnego? Przecież bez matematyki i modeli ekonometrycznych nie sfalsyfikujemy jej tez. Pozostaną nam tylko anegdoty i można sobie wybrać szkołę ekonomiczną by nam pasowała do przekonań. /// Tak, wiem, krzywa Laffera i następuje cud. Znam. Występowało na kilku rynkach, a ostatnimi czasy (choćby USA za W Busha) się boleśnie przejechano na wierze, że znajduje się za punktem maksimum. /// Bierze ze szkoły Austriackiej? Drobiazgi. Znacznie ważniejsze jest adaptowanie rozwiązań z instytucjonalizmu czy ekonomii behawioralnej, acz one wyznawców w necie nie mają /// 4c)a Jeśli dane empiryczne nie pasują do wiary, to tym gorzej dla danych. No fajnie, że widzisz, że brane dla ponad 10 osób. Jak było brane dla ponad 10 osób, tak pozostało, różnicy nie ma. Co za zmiana? Wytłumacz jak to, że osoba bez pracy (nie brana do wskaźnika) wyemigrowała (nadal nie brana) miałaby zmanipulować wysokość pensji? Wskaż konkretnie... Podobnie zarzuty o widzimisie GUS co do inflacji. Nie podoba Ci się metodologia GUS? Dobra. Odbijam piłeczkę. Chętnie posłucham Twojej wiedzy eksperckiej o konstruowaniu koszyka w momencie, gdy zmieniają Ci się konsumowane dobra i do tego jeszcze wchodzą nowe produkty typu np. smartfuny i inne zabawki elektroniczne. Zaproponowałem alternatywnie PKB, ale się nie odniosłeś, wolałeś zrobić tyradę zasadniczo nie na temat. Dałem 10 lat, a nie 20, ale już mniejsza z tym. Wskaż dane o dochodach i inflacji zebrane słuszną metodologią. I niech będzie z nich wynikało to o czym opowiadasz. Bo coś Twoja polemika była podejrzanie obok i skrajnie ogólnikowa (z np. wzrostem podatków). Z góry informuję, że jeśli proponujesz pomiar zmian cen jednym odpowiednio wybranym dobrem by pokazać wyskok inflacji, to kontruje cenami pamięci RAM ;)

avatar Czcibor512

I jak idzie znalezienie danych statystycznych potwierdzających Twoją opowieść o ubożeniu społeczeństwa i w szczególności o niedoszacowanej inflacji? Ciężko, nie? ;)

avatar NightAnasazi

@Czcibor512 Maksymalnie skróciłem i zakończyłem te dyskusję. Nie mniej i tak mnie nie było 2 tygodnie na demotach. Przeczytaj książkę o której wspomniałem („Szkoła Austriacka, Ład Rynkowy, wolna wymiana i przedsiębiorczość”) – powtórzę po raz drugi, ekonomia nie jest nauką ścisłą i niemożliwe jest zamknięcie jej w ramach matematyki. Jest to po prostu nie możliwe. To tak jakbyś chciał uczucia opisać matematyką. Odrzucenie matematyki nie jest równoznaczne z odrzuceniem zasad i prawd rządzących ekonomią. // Koszyk inflacyjny jako taki w ogóle nie ma sensu, bo dla różnych grup społecznych odnoszących się do ich poziomu materialnego będzie miał inne znaczenie. Szczególnie dla najbiedniejszych. No i najważniejsze – inflacja to nie wzrost cen, więc nie tak powinno się ją liczyć. Naturalną rzeczą jest, że elektronika tanieje, nawet pomimo ogólnej ciągłej inflacji i fajnie, że kiedyś najnowszy RAM kosztował 3 tysiące, a dziś już tylko 500zł, ale dla biednych nie ma to żadnego znaczenia. Idealny koszyk pokazujący realną inflacje dla nich składałby się tylko z produktów pierwszej potrzeby. Ogólna inflacja 3%, a tu oni znów mają kolejne 10% mniej w kieszeniach. // „10 osób” to zmienia, że zarobki w firmach powyżej 10 osób są z reguły większe niż w małych, szczególnie jedno osobowych firmach. A potem dziwota skąd się biorą średnie pensje +4tys. zł. // „bez pracy” – masz od razu – „skoro coraz więcej osób nie zarabia nic” co z tego, że średnia rośnie, jak bezrobocie rośnie, bo coraz więcej osób nie zarabia nic. Jakby każdego bezrobotnego wliczyć z pensją 0, to dopiero tragiczny obraz by wyszedł. Co bezrobotnego obchodzi średnia 4tys, jak on nie ma nic? Statystyki fajnie wyglądają, tylko, że prawdziwy obraz już taki fajny nie jest. // PKB to już w ogóle tragiczny wskaźnik. Nawet nie mam siły pisać o nim już. To nawet lewactwo już ten wskaźnik gnoi, jedynie jeszcze rządy się nim podniecają. // Na przestrzeni ostatnich 10 lat również. // https://www.youtube.com/watch?v=4Tx-eFvPXzI

avatar Czcibor512

@NightAnasazi To mamy tu problem. Bo pamiętam jak różnym entuzjastom Marksa pokazywałem dane PKB PRL vs. Hiszpanii. W świetle tego co powiedziałeś mój argument nie miał najmniejszego sensu. Jeśli nie można weryfikować empirycznie, to mają tak samo rację jak Ty. Głęboko wierzą w marksizm, jak ty wierzysz w szkołę austriacką. /// Czyli właściwie cała ekonomia to zbiór opowieści? Nieweryfikowalnych? Niemierzalnych? A jeśli nie mamy żadnej empirii, to poleciłeś mnie książkę, która w świetle tego co powiedziełaś dotyczy tematów... hmm... quasi-religijnych? /// Znowu dałeś piękną opowieść o niedoskonałości danych... a nie zaproponowałeś żadnego lepszego miernika, który by poparł to o czym opowiadasz. Zastanawiające, nie? Na poparcie Twoich tez mam stwierdzenie, że dane są słabo zebrane, a subiektywne odczucie mówi Tobie, że... Przekonuje Cię argument takiej jakości?

avatar NightAnasazi

@Czcibor512 A co dałem na koniec? /// Czy przyrodę zamykasz w matematycznych ramach? Nie. Czy możesz opisać zasady nią rządzące i na podstawie tych zasad dość dokładnie przewidywać? Tak. Tak samo jest z ekonomią. Napiszę jeszcze raz „ekonomia nie jest nauką ścisłą i niemożliwe jest zamknięcie jej w ramach matematyki. Jest to po prostu niemożliwe. To tak jakbyś chciał uczucia opisać matematyką. Odrzucenie matematyki nie jest równoznaczne z odrzuceniem zasad i prawd rządzących ekonomią. Więc żadna wiara, żądna quasi religia i żaden zbiór opowieści. Cytat wprost z książki : (…) „Austriacy twierdzą zatem, że w ekonomii korzystanie z funkcji wymagałoby założenia o stałości informacji, co całkowicie eliminuje głównego bohatera każdego procesu społecznego: istotę ludzką wyposażoną we wrodzoną zdolność przedsiębiorczej kreatywności. Wielką zasługą Austriaków jest to, że pokazali oni, iż można stworzyć korpus teorii ekonomicznej metodą logiki formalnej, wprowadzając koncepcję czasu i przedsiębiorczości (prakseologii) tj. bez potrzeby funkcji i założenia o stałości, które nie są kompatybilne z twórczą naturą jednostek ludzkich, jedynych prawdziwych protagonistów procesów społecznych będących przedmiotem analizy w ekonomii. Nawet najbardziej prominentni ekonomiści neoklasyczni musieli przyznać, że istnieją ważne prawa ekonomiczne (jak teoria ewolucji i selekcji naturalnej), których nie da się zweryfikować empirycznie. Teoretycy austriaccy podkreślali, że badania empiryczne nie są odpowiednim bodźcem rozwoju teorii ekonomicznej. Mogą one, w najlepszym razie, dostarczyć informacji o możliwych aspektach rzeczywistych procesów społecznych, ale nie informują nas o formalnej strukturze owych procesów, które stanowią obiekt zainteresowania teorii ekonomicznej. Innymi słowy, statystyka i badania empiryczne nie dają nam żadnej wiedzy teoretycznej. Przeświadczenie odwrotne było, jak zobaczymy, błędem popełnionym przez historycystów z dziewiętnastowiecznej szkoły niemieckiej. W znacznym stopniu podzielają je współcześni ekonomiści ze szkoły neoklasycznej. Co więcej, jak Hayek wyraźnie pokazał w swojej mowie wygłoszonej przed Komitetem Noblowskim, agregat, które można mierzyć statystycznie, nie mają przełożenia na użytek teoretyczny i odwrotnie: wiele koncepcji o ogromnym znaczeniu teoretycznym nie da się zmierzyć i objąć empirycznie” str. 27

avatar NightAnasazi

Zachowałeś się jak troll, więc... napisałem jak napisałem.

avatar KapitanKorsarzPirat

Jak troll? Bez przesady to, że czasem ktoś ma inne zdanie niż reszta nie znaczy, że trolluje.

avatar KapitanKorsarzPirat

Zauważyłem, że miałeś "to szczęście" porozmawiać sobie z userem trunajtt. Mniemam, że wyniki tej dyskusji oraz skutki tej rozmowy z tym niereformowalnym patafianem były wyjątkowo owocne. Pozdrawiam

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz razy. Ostatnia modyfikacja: 7 lutego 2015 o 12:02

avatar NightAnasazi

To nieszczęście, że przeczepił się do jednego z moich komentarzy, ale generalnie tutaj to nawet nie mam zamiaru mu odpowiadać. Sam ten jego post wystarczajaco pokazuje jego poziom.

avatar XklocMan8

Nie miewam się tłumaczyć z moich prywatnych spraw, gdyż potęguje to we mnie poczucie bycia słabym organizmem, który musi się dowartościowywać jednak w tym wypadku tak zirytowała mnie twoja wypowiedź, że aż muszę podyskutować. 1. Konto założyłem 2 lata temu co sugeruje, że mam 21 lat. Różnica nie wielka jednak nie jestem świeżo po maturze. Wiek także nie świadczy o samodzielności i opowiedzialności człowieka. 2. Nie mam zamiaru podawać ci dokładnego mniejsca zamieszkania jednak z rodzimego domu wyprowadziłem się już dawno temu. 3. Nie należę do osób, które nadmiernie korzystają z serwetek, gdyż nabyłem pewną umiejętność tak około 4 roku życia, która pozwala mi nie upier*dolić się przy jedzeniu. Sam twój argument nie był żadnym uzasadnieniem dla tego poronionego wynalazku. Pozdarwiam i nie pisz więcej takich debilizmów.

Odpowiedz

1 2 następna »