Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
3923 4597
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
P pandrodor
-3 / 11

Mocne

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Flushingflash
+9 / 13

To tak jak producenci Fiata 126p, oni też nie mogli się nadziwić że to wszystko trzyma się jakoś kupy :P

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar EVENo
-4 / 4

Mam pytanie do autora: jesteś licealistą? Bo właśnie przerabiamy powstanie świata w szkole i ten temat jest mi bardzo bliski :D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M maestromaestro
+4 / 6

I juz sie raczej nie rozleci. Co najwyżej zgnije do reszty.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar GrandeMaciako
-3 / 3

Dobre, i prawdziwe :p

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K kucu19
+1 / 5

Fajną ma piżamę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D Demi123
-3 / 7

No, trzyma się kupy, wiadomo że ten świat jest z gówna, to czego ma się trzymać?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
V Venez
+2 / 2

Ja nigdy lekko nie miałem, ale nie uważam, żeby ten świat był z gówna, przez takie osoby takim się staje

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar krist116
-2 / 6

trzyma się kupy bo kupy nikt nie ruszy :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar nalia115
-1 / 5

oo widzę, że 1 klasa technikum lub liceum ^^

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Radkowski
+1 / 1

juz troche czasu minelo od 1 klasy liceum :P

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar xxx77
-5 / 7

A jeżeli jego nie ma? :D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C ChowChow
-4 / 4

Nie zadawaj nie wygodnych pytań.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar szymongo
+2 / 8

to Twoje życie byłoby bez sensu

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar xxx77
0 / 2

Twoje już jest bez sensu chyba... ;D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D Dekota
+1 / 3

dziwne bo ja dzisiaj przerabiałam na to na lekcji czyli 7 dni powstawania świata.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar missdemolka
-5 / 5

dzięk temu zbawczemu demotowi w końcu wiemy jak wygląda Bóg
DZIĘKUJEMY !!!!!!!!!!! [+]

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
V Venez
+4 / 4

Demot może i śmieszny, ale pusty, ponieważ bez względu na wyznanie i wiarę Wszechmogący zaprojektował ziemię doskonale, uwzględniając najdrobniejsze szczegóły, tylko czasem człowiek potrafi coś popsuć. Poza tym Bóg tworzył świat 6 dni, a dnia siódmego odpoczął jak czytamy w starej Księdze

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 września 2010 o 0:12

avatar xxx77
0 / 0

A jeżeli jego nie ma? Skąd Twoja pewność w tym temacie?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R rzeskikac
-3 / 5

Ósmego dnia, to Bóg stworzył strażaka ;) nie słyszeliście o tym? :P

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Anfinuo
+2 / 4

Nie zdziwił się bo jest wszechwiedzący, wszechmogący, itp. Wiedział jak to będzie działać i wyglądać. Że będzie Diabeł\Szatan\Lucyfer\whatever, że pierwsi ludzie zjedzą "złe" Jabłko, że w Sodomie i Gomorze będą, robić co robili, że będą Krucjaty, że zatonie Titanic, że powstaną bomby atomowe, że w Polsce pojawią się "obrońcy krzyża", itp.
Oczywiście o ile istnieje i to co o Nim piszą jest prawdą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Matti23CFC
0 / 4

Dziwię się samemu sobie, że zabieram się za pisanie komentarza na demotach, ale pomimo spotykania pewnych rzeczy praktycznie co dzień w swoim życiu, w pewnych momentach to już przechodzi pojęcie, nawet tak opanowanego człowieka jak ja. Szymongo, bardzo się cieszę że doświadczasz w swoim codziennym życiu miłości Boga i że jesteś dzięki temu szczęśliwy, ale nie wytykaj ludziom niewierzącym tego, że Twój miłosierny Bóg nie obdarzył ich łaską wiary (a z tak bardziej naukowego punktu widzenia - podatnością na ekstazy religijne). Jestem wychowany w katolickiej rodzinie i do wieku 14 lat religia była niezmiernie ważnym elementem mojego życia. Teraz chodzę do pierwszej klasy LO i od dwóch lat jestem człowiekiem niewierzącym, mimo tego że patrząc obiektywnie na swoje życie, stwierdzam że kiedy była w nim jeszcze wiara - zachowywałem się jak pokorna owieczka, która ślepo wierzyła we wszystko co jej powiedziano i rozczulała się nad każdym drobnym grzeszkiem. Dopiero teraz widzę, że wszystkie te lata, były udręką i wmawianiem sobie miłości do kogoś, kogo nijak nie mogłem poznać. Miałem problem - z jednej strony wydawało mi się, że nie jestem w stanie odejść od religii, a z drugiej cała ta atmosfera świętości okropnie mi się nie podobała. Wreszcie wyrwałem się z tego, poczytałem Biblię i uznałem, że nie wierzę. Tak - nie wierzę, bo uważam że większość ludzi mających styczność z tą książką jest zakłamanych, pogrążonych w strachu lub po prostu mają umysł zamknięty na wszelkie fakty i argumenty. "Ile minut w godzinie, a godzin w wieczności..", dobrze znam te wszystkie teksty, bo gdybym powiedział moim rodzicom że nie wierzę, zostałbym pewnie ukamienowany, tudzież spalony na stosie. I teraz zadaję sobie pytanie - jak można nazwać sprawiedliwym Boga, który za ludzkie zło na Ziemi (które na dodatek często jest pojęciem względnym!), wymierza karę wiecznego potępienia/cierpień/stanu nieszczęścia, czy jak tam inaczej sobie interpretujecie piekło? Jak można zachwycać się miłością Boga, który za parę grzechów,(które KK nazywa ciężkimi) i brak spowiedzi całkowicie wyrzeka się tej miłości i wymierza bezwzględną karę? Wiem jednak, że cokolwiek bym nie powiedział - nazwiecie mnie wojującym ateistą lub powiecie że nigdy nie zrozumiem idei boskiej itd. Ja jednak wiem, że mam szacunek dla ludzi wierzących i bronię tylko swoich racji, a kiedy słyszę "Głupcy, którzy nie lękają się gniewu Boga!" lub to, że życie bez perspektywy życia wiecznego jest bez sensu, to krew mnie zalewa. Wiem o religii o wiele więcej niż przeciętny katolik w naszym kraju i wiem też, że musiałbym okłamywać samego siebie, aby wrócić do religii, bo nijak nie jestem w stanie pokochać kogoś nawołującego do zabijania nieposłusznych nastolatków, kamienowania za wyznawanie innych Bogów czy robienia tego samego za pracę w określony dzień tygodnia. Wpojono Wam wszystkim atmosferę świętości (cokolwiek by to nie znaczyło) i nie ma w Was żadnego obiektywizmu. Poza tym, jeśli człowiek nie słyszy żadnych głosów w swojej głowie - nie rozmawia z nikim. Równie dobrze mogę sobie coś pomyśleć, i wmówić sobie że to nie ja to pomyślałem, a nawet jeśli będziemy mieć takie złudzenie - to pewnie podświadomość. Pokój dla wszystkich wierzących, mimo tego że Wasza święta książka nazywa wszystkich o podobnych poglądach do moich, głupcami, którzy czynią okropne rzeczy. Hmmm...dziwne, że katolicy częściej biorą rozwody niż ateiści...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D Dare7
+2 / 2

Chwała temu co to w ogóle przeczytał. Dobrze, gdyby osoby,które nie rozumieją, nie wypowiadały się. "Niewierzący" nie zrozumie wierzącego, chyba, że stając się nim. A do tego trzeba dojrzeć i dokładnie(!) studiować Pismo święte próbując(!!!) zrozumieć tekst, ale z perspektywy wierzącego lub z nim. " Będziecie stale słuchać, a nie będziecie rozumieli. Będziecie ustawicznie patrzeć, a nie ujrzycie" Mat.13, 14 Patrząc na Was, proszę tylko o jak najszybszą apokalipsę. Nie dawaj plusów !

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 września 2010 o 20:11

M Matti23CFC
+1 / 3

Strach nie powinien być źródłem wiary? Jestem ciekawy, ile zostałoby się osób kochających Boga, gdyby nie obiecywał życia wiecznego albo dawał przepustkę wszystkim, bez względu na to co czynią. Może wtedy wyszłoby, że tak wiele ludzi traktuje religię w sposób interesowny, a nie dlatego że naprawdę kocha kogoś, kogo nigdy nie mógł poznać. Ok, wy którzy chcecie na demotach pełnić rolę jakichś przewodników religijnych - zapewne przestudiowaliście Biblię, książki religijne i doszukaliście się w swojej wierze coś więcej niż tylko lęk przed myślą "co będzie jak umrę?!", ale spójrzcie na społeczeństwo wiernych, w którym tak mało osób czyta Biblię i w ogóle nie wprowadza w życie zasad, które są w niej uwzględnione i zastanówcie się, czy oni naprawdę kochają Boga czy może tylko chodzą do Kościoła, bo tak ich wychowano albo "bo inaczej pójdziesz do piekła!"? Myślę, że Waszemu Bogu może się to nie spodobać, bo jak sam o sobie powiedział - jest Bogiem zazdrosnym i ktokolwiek nie stawia Jego powyżej wszystkiego co na Ziemi (w tym choćby swojej rodziny) - nie jest go godzien, chociaż to już chyba słowa Jego Syna...nieważne...przecież to jedna osoba. Mówicie, że żeby zrozumieć ideę wiary trzeba zrozumieć Pismo Święte? Gdyby każdej książce poświęcono tyle uwagi co Biblii, to każde wydarzenie w niej przedstawione miałoby 10 interpretacji. Rozumiem, nie wszystko jest napisane czarno na białym, ale jak widzę po kilka razy w Starym Testamencie mściwego, brutalnego, egoistycznego i żądnego zemsty Boga, to nie przemówią do mnie inne biblijne fragmenty, w których mowa o tym, że Bóg kocha tych których karze, mocno doświadcza swoje dzieci i chłoszcze je batem, bo w normalnym świecie każdy oskarżyłby kogoś takiego o patologię, ale skoro w grę wchodzi strach, że ten ktoś posiada władzę nad całym stworzeniem i wydaje ci się, że po śmierci może skazać Cię na wieczne potępienie, to trzeba wymyślić 10 interpretacji każdego zdarzenia w Biblii i nazwać Boga miłosiernym, niezrozumiałym, doskonałym i tak dalej. Niewierzący nie zrozumie wierzącego? A czy wierzący sam do końca rozumie siebie i jest pewien, że dalej kochałby Boga gdyby on przykładowo zwrócił swoją "sprawiedliwość" w drugą stronę i zaczął karać dobrych i nagradzać złych? Też się pytam tylko z ciekawości, w końcu jeśli się już kogoś pokochało, to kocha się go za to że w ogóle jest i nie warunkuje się swojej miłości. Nie zależy ona od tego czy ta osoba się zmienia czy nie - przynajmniej w mojej filozofii tak być nie powinno. Hah, patrząc na na (ateistów), prosisz o jak najszybszą apokalipsę? To ciekawe co byś powiedział, gdybyś żył w czasach biblijnych, bo o ile wiem, to akurat TERAZ żyjemy w najspokojniejszych czasach naszego świata, pomimo prowadzonych wojen w Afganistanie i tak dalej. W czasach biblijnych i wcześniej współczynnik zabójstw, brutalności itd. był o wiele większy. Ale oczywiście te czasy są przeklęte, bo naroiło się ludzi niewierzących, których w czasach biblijnych się najczęściej zabiło, jeśli zdarzył się ktoś taki, że odważył się do tego przyznać, tak? Tak, religia była niezmiernie ważnym elementem mojego życia z decyzji moich rodziców, bo zostałem poddany indoktrynacji! A ty nie? Jeśli sądzisz, że nie to pomyśl o tym, jak bardzo zależne jest miejsce zamieszkania przy wyborze religii. Na jakiej podstawie stwierdzam, że za parę grzechów Bóg wyrzeka się miłości? Tym razem to ja radzę przestudiowanie Starego Testamentu, chyba że z Twojej wnikliwej interpretacji wynika, że Bóg kazał kamienować ludzi za pracowanie w szabat/cudzołóstwo/nieposłuszeństwo wobec rodziców, bo ich tak bardzo kochał. Pomimo odmiennych poglądów - Peace & Love. Dopóki nie ma wojen religijnych, nikt od 9 lat nie wpieprza się w samoloty i nie organizujecie krucjat, żeby nawrócić takich jak ja, to sobie wierzcie we wszystko co Wam się żywnie podoba. Chociaż przyznam szczerze, że jak patrzę na te wszystkie dzieci od samego początku bez zgody włączane do wspólnoty Kościoła i na zakłamanie niektórych kleryków, to mi si

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Matti23CFC
0 / 2

...to mi się płakać chce. Wybaczcie, lubię się rozpisywać. :X

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar szymongo
-1 / 3

Mnie się chce płakać, jak mam to wszystko przeczytać... OTWÓRZ SERCE, nie umysł - tyle chodziłeś do Kościoła, a nigdy nie dałeś Bogu szansy na wejście do Twojego życia/wnętrza/serca. Masz pretensje, że Bóg nie działa w Twoim życiu, choć nigdy Mu na to nie pozwoliłeś. Jeżeli miałbyś dalej tak biernie żyć w Jego Kościele, jak to opisałeś, to nawet ja Ci mówię z pełną odpowiedzialnością: nie marnuj czasu.
"Znam Twoje czyny, ze ani zimny, ani gorący jesteś. Obyś był zimny albo gorący!" (Ap. 3) Konkret! Jeżeli wierzyć, to tylko na całego ;) Łatwiej zrezygnować, niż zaleźć Boga W SWOIM ŻYCIU, wiara nie jest dla mięczaków!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 września 2010 o 22:26

M Matti23CFC
+1 / 3

Dalej chodzę do kościoła, bo inaczej zostałbym spalony na stosue bądź wyrzucony z domu. Dałem szansę Bogu, wierzyłem bezgranicznie przez 14 lat, nie ważyłem się zadawać żadnych pytań w stylu "dlaczego tak?!". Nawet jak zwątpiłem, codziennie wieczorem się żegnałem i błagałem Boga, żeby mnie odnalazł, jako tą jedną owieczkę z grona stu, jak w tej przypowieści. Pewnie nawet nieraz się o to modliłem. Ale nic się nie stało. Do Ciebie to i tak nie przemówi, powiesz że mam zamknięte serce i że powinienem próbować dalej, tylko że ja się wtedy poczuję jak schizofrenik i patałach, bojący się śmierci. Poza tym nie mam zamiaru otwierać serce na kogoś - moim skromniutkim zdaniem - tak egoistycznego, brutalnego i gruboskórnego jak Bóg. Poza tym nie chcę być faworyzowany przez to, że żyję w cywilizowanym świecie. Głupio bym się czuł wobec wszystkich ofiar krucjat i inkwizycji, którym już nie dano szansy na to, żeby "otworzyć się na Boga i żyć w sposób czynny w jego Kościele". Poza tym, jakie masz dowody, że Bóg o którym, mówisz upodobał sobie akurat Kościół Katolicki? Tyle tam brudu, mamony, wymyślonych "z dupy" dogmatów (naprawdę sądzisz, że przykładowa wiara w czyściec nie została stworzona na potrzeby materialne i sprzedawanie odpustów). Gdybym wierzył w chrześcijaństwo, to powiedziałbym że już prędzej Szatan - największy i najbardziej inteligentny oszust w dziejach - jak o nim mówią ludzie wierzący - wkręcił się w ten święty Kościół i manipuluje poprzez niego ludźmi. Co do tych dowodów - pewnie wyjedziesz z objawieniami i cudami - dziwne, że chyba żaden nie jest potwierdzony naukowo, prawda? Poza tym cuda zdarzają się w każdej religii, musiałbyś tylko trochę poszperać żeby się o tym dowiedzieć, więc nie rozumiem w czym takim katolicyzm jest lepszy od jakiejkolwiek innej religii. Chyba tylko tym, że na tą chwilę to pokojowa religia, ale to raczej powinna być podstawa i wielce to Kościoła Katolickiego nie wyróżnia. Tyle ode mnie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar szymongo
-1 / 3

człowieku, ręcę mi opadają gdy to czytam: chcesz cuda potwierdzać naukowo? zastanów się nad
definicją
słowa
'cud'. widzisz przykłady mściwej ręki Boga, który jest sprawiedliwy, który "za dobre
wynagardza, a za
złe
karze", (zwróć uwagę na definicję słowa 'sprawiedliwość'), a nie widzisz jak bardzo
Cię kocha:
http://szukajacboga.jesus.net/?/1/miosny-list-od-ojca.html
Oddał za
Ciebie na śmierć swojego Syna,
pokonał w ten sposób szatana. Teraz masz wybór: życie lub śmierć. Bóg jest
ciągle przy Tobie, ciągle przy Twoim
sercu. Szukałeś go daleko, a On
jest blisko. Może powinieneś stanąć w
Prawdzie przed sobą: może jest
jakiś
ciężki grzech którego nie chcesz wyznać, a który oddziela Cię od Boga?
Może zachowanie Twojego
biologicznego taty
zniszczyło obraz Boga Ojca w Twoim sercu? Może nosisz w sobie rany z
przeszłości, nieuleczone...?
Co do czasów: żyjemy w gorszych, bo w epoce przekazu podprogowego, nawet nie
zdając
sobie sprawy jaka walka toczy
się o nasze duszę. Podobno
czytałeś PŚ, a nie wiesz kto założył
Kościół - coś tu jest nie
tak. szatan?
szatan chce Cię
odciągnąć od Boga, chce żebyś uwierzył w
kłamstwo: 'Boga nie ma'. i najbardziej mu w tym
przeszkadza Kosciół, stąd tyle ataków.
Różnica w religii? Bóg, który jest
Miłością (jak czytasz w Bilbii).
Swoją drogą zastanawia, że jedne fragmenty
PŚ przyjmujesz za pewnik, inne
całkowicie odrzucasz... „Będziecie
Mnie szukać i znajdziecie Mnie, albowiem
będziecie Mnie szukać z całego
serca”!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 13 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 września 2010 o 14:00

R Radkowski
-1 / 1

zaczynam tesknic za komentarzami typu xD / lol / omg

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Slaw1131
0 / 2

chciałem zwrócić uwagę ze on w 6 dni zrobił ziemie a 7 dnia odpoczywał

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar KosTkaa02
0 / 0

Niestety nie zawsze wszystko trzyma się kupy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Matti23CFC
+2 / 2

Dobrze, od początku. Owszem, chcę cudu potwierdzonego naukowo i dobrze znam definicję tego słowa. Cud to zjawisko paranormalne, czyli takie które nie da się wytłumaczyć racjonalnym umysłem. Nie rozumiem jaki jest problem z poddaniem dogłębnej analizie określonych zdarzeń i wystawieniem naukowej opinii, co do tego że dane zdarzenia są na tą chwilę niewytłumaczalne. O ile wiem, takie analizy się zdarzały, ale nie słyszałem jeszcze o takim przypadku, kiedy ludzie nauki powiedzieli wprost "nie jesteśmy w stanie nijak tego wytłumaczyć, to na pewno musi być dzieło Boga!". Zapewne chodzi Ci o to, że mając przed sobą klarowne dowody dla wielu ludzi wiara przerodziłaby się w wiedzę, ale wierz mi że nie wszyscy określiliby bez zastanowienia, niewytłumaczalne zjawisko dziełem boskim. Jakie nasuwają się wnioski? Ty potrafisz uwierzyć w coś na słowo, ja nie potrafię bez twardych dowodów. Ty zostałaś obdarzony łaską wiary, przeze mnie utożsamianą z naiwnością - ja nie. A tak bardziej naukowo, Ty masz inaczej skonstruowany mózg, ja inaczej. Umysłu sobie nie wybierałem, a dziwnym zbiegiem okoliczności, akurat na wpływ płatu czołowego podczas doświadczenia ekstazy religijnej czy podobnych temu rzeczy, mamy twarde dowody, np. takie - http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/newsweek_nauka/talent-do-religii,38898,1
Po raz kolejny podważasz moją wiedzę nt definicji jakiegoś słowa. Owszem, wiem co to sprawiedliwość. Mówiąc skrótowo, jest to prawe i uczciwe postępowanie.
A teraz wyobraź sobie, że jesteś Bogiem i odpowiedz sobie na pytanie, czy gdybyś nim był, karałbyś swoje dzieci wiecznym potępieniem, tylko za to że Cię nie odnaleźli, że nie uwierzyli, że nie rozumieli słów jednej z niedoskonałych wersji tłumaczeń Twojej książki, że nie zaufali organizacji z tak ohydną przeszłością jak Kościół i za to, że wydawało im się dziwne, iż ludzie, mający za zadanie być dobrymi przewodnikami duchowymi, tak często sami wykazują się hipokryzją i łamią Twoje przykazania. Jesteś Bogiem sprawiedliwym, doskonale miłującym i przede wszystkim wiecznym. Dlaczego więc miałbyś zrezygnować z człowieka, tylko dlatego że podczas swoich kilkudziesięciu lat, tu na zdeprawowanej Ziemi, którą sam dla niego stworzyłeś, nie zasłużył sobie na zbawienie? Ba, rezygnujesz nawet z maleńkich dzieci, których nie naznaczono wodą i nie zrobiono znaku krzyża przed śmiercią! Ileż one mogą żyć? Maksymalnie kilka miesięcy. Czym jest to kilkadziesiąt lat, a co dopiero okres życia malutkiego, niewinnego niemowlęcia, w porównaniu do wieczności? Nic nie znaczącym ułamkiem.
Jeśli miłosierny Bóg, kierując się jedynie postępowaniem człowieka tu na Ziemi i nie dając mu kolejnej szansy, skazuje go na potępienie wieczne przez wyżej wymienione czynniki, to z jego sprawiedliwością jest coś nie tak. Kara nie jest adekwatna do przewinień i powie Ci to każdy, który umie na to obiektywnie spojrzeć. Mściwość nie zawsze jest sprawiedliwością, mściwość na pewno nie jest dobrem. Gdyby tak było, nadal kierowalibyśmy się kodeksem Hammurabiego...
Po raz kolejny sprawdza się powiedzenie, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Człowieka, mającego takie cechy jak Bóg, na Ziemi skazanoby za nieodpowiedzialność, znęcanie się nad dziećmi, a wręcz wyrafinowany sadyzm wobec nich. Jednak jeśli dodajemy do tych wszystkich negatywnych przymiotów, kolejne, takie jak "nieśmiertelny" czy "wszechmocny", to automatycznie zmieniamy swój punkt widzenia na kogoś takiego i usprawiedliwiamy jego niedoskonałość, interpretując przedziwnie biblijne fragmenty, dzięki którym można dodać kolejne przymioty, takie jak "miłosierny" i "nieskończenie dobry" i "niepojęty". Dlaczego? Każdy wymyśla swoje powody, wyszukując słów, nadających się niemal do psychomanipulacji, ale trzeba sobie szczerze przyznać przed samym sobą, że jednym z powodów jest strach przed kimś takim. Nawet tego nie da się zanegować, bo bojaźń boża jest wg katolicyzmu, darem Ducha Świętego.
"Oddał za Ciebie na śmierć swojego
Syna, pokonał w ten sposób szatana." - że

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Matti23CFC
+1 / 3

Że niby co? Że za mnie? Czy ja się pchałem na ten świat? Przecież wtedy mnie nawet nie było! Jednak Bóg jest miłosierny i obdarzył mnie darem życia, obarczając mnie przy tym śmiercią swojego syna, tzn. mając pewność że zgrzeszę! A nie, przecież tu chodzi o grzech pierworodny. Nie zrobiłem nic, ale i tak można od razu krzyknąć "winny!", nawet jeśli nie przeżyję paru dni po urodzeniu bez chrztu. Swoją drogą Bóg w drugim przykazaniu mówi, że karze winę ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia. Pytam się - gdzie tu sprawiedliwość? Nie ma to jak stworzyć kogoś niedoskonałego, a potem wpędzać tego kogoś w poczucie winy, za coś w czym nie uczestniczył. Tak więc pytam się - za co? Za to, że raz wymsknęło mi się przekleństwo na podwórku albo nie posłuchałem się rodziców? Może za spełnianie swoich potrzeb seksualnych poprzez masturbację (o ironio, nawet tego nie robię), bo hormony to pewnie stworzył szatan, nie? A może za to, że raz naprawiałem coś w niedzielę? Tak, tak, dokładnie! Nawet nie musisz potwierdzać, ksiądz na rekolekcjach opowiadał z wielką pasją, że każde nasze przekleństwo jest jak kamień rzucany w Jezusa. A ja co? Miałem pokornie schylić głowę i zapłakać "cóż to za niewyobrażalne poświęcenie!"? Nie. Mi się nóż w kieszeni otwierał, gdyż sam Bóg za czasów biblijnych wyrzynał kogo chciał i nie ma wobec siebie żadnych wyrzutów sumienia, bo przecież jest doskonałością, a my jako ludzie bojący się piekła, możemy znaleźć tysiące powodów dla których to robił i go za to usprawiedliwić. Sami natomiast wpędzajmy się w poczucie winy, bo Syn Boży, ukrzyżowany ponad 2 tysiące lat temu przez społeczeństwo żydowskie, strasznie cierpi przez każde nasze przekleństwo czy odrabianie pracy domowej w niedzielę. Nie ma to jak obiektywne podejście do wszystkiego.
A jeśli już wypominasz mi moje grzeszki, mówiąc o wielkim poświęceniu Chrystusa, to może spojrzałbyś też na swój własny ogródek? Na przykład na Kościół, który jest wg Ciebie doskonałą wspólnotą, prowadzącą do Pana? Dziwne jest to, że ta doskonała wspólnota tak wiele rzeczy w swej historii robiła w sposób sprzeczny z naukami Chrystusa. Jestem niemal pewien, że gdyby on naprawdę teraz zszedł na Ziemię, to złapałby się za głowę i zapytał oficjeli kościelnych "co wyście zrobili z moimi naukami?!". Zwykło się jednak mawiać jedynie o dwóch największych przestępstwach Kościoła, czyli krucjatach i inkwizycji. Zastanawiającym jest dla mnie fakt, że tak rzadko mówi się o tym trzecim, które wydaje się być niemal oczywiste, jeśli przeanilizujemy książkę "Mein Kampf" w sposób tak uważny, jak robi się to z Biblią. Poszczególne fragmenty przejrzyście obrazują nam to, że wszystko co robił Hitler, wiązało się z jego myślą o tym, iż wypełnia wolę boską. Proszę nie przeinaczać faktów i nie bredzić, że Hitler był ateistą, ponieważ był on ochrzczonym katolikiem i nigdy nie został ekskomunikowany. Zdaje sobie jednak sprawę, że w internecie krąży wiele wersji wydarzeń co do przyczyny nienawiści Hitlera do Żydów, więc nijak tutaj nikogo nie przekonam, lecz pragnę tylko zauważyć iż w czasach przedwojennych Kościół nazywał Żydów parszywymi oprawcami Chrystusa i szerzył do nich nienawiść. Jeśli sądzisz, że to nie miało żadnego (nawet pośredniego) wpływu na antysemityzm Hitlera, który dorastał w wierze katolickiej, to jesteś zwyczajnie zakłamany.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Matti23CFC
0 / 2

"Bóg jest ciągle przy Tobie, ciągle przy
Twoim sercu. Szukałeś go daleko, a On jest blisko. " - Skoro jest tak blisko, to niech coś powie i pokaże mi tą swoją wielką miłość, której nie odczuwam. Jest wszechwiedzący, więc zdaje sobie sprawę z tego że tak jest. Więc po co nadal przy mnie trwa? Bo jedna nawrócona owieczka cieszy go bardziej niż 99 innych, które tego nie potrzebują i liczy na to, że nawróci mnie jakiś chłopak na demotywatorach?
"A kiedy ją znajdzie, bierze ją z radości ana ramiona. Po powrocie do domu, zwołuje przyjaciół i sąsiadów i mówi im: "Cieszcie się ze mną, bo znalazłem moją zaginioną owcę."
Zauważ, że w tej przypowieści pasterz sam szuka owcy i ją odnajduje. Bóg nie zachowuje się jak ten pasterz. Bóg zostawia mnie na pastwę losu, jedynym sposobem na odnalezienie go samemu jest zrozumienie książki, w której jest więcej okrucieństwa niż w takich bzdetach jak Harry Potter - dzieło szatana wg papieża! Chyba, że wszechmocny Bóg pozostawia mnie na łasce jednego człowieka z demotów, którym jesteś właśnie Ty, tyle że wtedy to jego "szukanie" wydaje się takie strasznie niedokładne i zaniedbane...
Analogicznie mógłbym to porównać do historii, w której dziewczyna ratuje chłopakowi życie (można powiedzieć, że dzięki niej rodzi się na nowo), przez co oczekuje od niego miłości i czci, jednak on pomimo starań poznania jej nie potrafi jej pokochać i na dodatek dostrzega pewne jej mankamenty. Natomiast ona sama ślęczy przy nim i nie ma zamiaru jakkolwiek okazać mu swej miłości, choć na każde pytania chłopaka, dotyczące jej uczuć, odpowiada słowem "tak". Rozmawia również o tym wszystkim z koleżankami i sieje plotki o tym, jak bardzo go kocha, mając nadzieję że przez swoje niedoskonałe pośredniczki, dojdą one do tego chłopaka. Przyziemne i mało dokładne porównanie? Oczywiście, bo w Twoim mniemaniu jestem zapewne tylko bluźnierczym ateistą, jednak prawie wszystko można tutaj określić słowem "analogiczne", porównując to do miłości Boga wobec człowieka.
"Co do czasów: żyjemy w gorszych, bo w epoce przekazu podprogowego, nawet nie zdając sobie sprawy jaka
walka toczy się o nasze duszę. " - Rozumiem, że na wszystko patrzysz przez pryzmat religii, jednak mógłbyś od czasu do czasu, pomyśleć o rzeczach których możesz określić słowami "ja to wiem!", odkładając na bok rzeczy, w które możesz tylko i wyłącznie wierzyć. Tak więc polecam Ci ten film http://www.youtube.com/watch?v=IyHiLRr2mgg , choć co prawda przemawiający na nim facet nie opowiada o niczym nieudowodnionej tezie, że tuż tuż apokalipsa, ale przedstawia dowody na to, jak bardzo nasz świat zmienił się na lepsze w porównaniu do czasów biblijnych. Nie mówię, że żyjemy w idealnych dziejach, a ludzkość nie jest zdemoralizowana, ale być może warto byłoby docenić to co jest i powiedzieć sobie, że to właśnie parę tysięcy lat temu ludzie mieli większe powody do tego, by złapać się za głowę i powiedzieć "do czego ten świat zmierza?!".
"Podobno czytałeś PŚ, a nie wiesz kto założył Kościół - coś tu jest nie tak.
szatan? " - Racja, coś tu jest nie tak. Podobno Szatan został strącony do piekieł, a mnie doszły słuchy na katechezie, że może on nam szeptać do uszu, podsycać nas negatywnie do otoczenia i podsuwać grzeszne myśli, nawet w kościele. A skoro może wedrzeć się do kościoła, to dlaczego nie może wedrzeć się do całej wspólnoty i w odpowiedni sposób nią zmanipulować? Nie wydaje Ci się dziwne, to że najważniejszy egzorcysta w Watykanie, mówi że Szatan zalągł się właśnie tam? To wyjaśniałoby haniebną przeszłość, pedofilię, sprzedawanie odpustów, naginanie dogmatów do własnych potrzeb wszystkie inne występki kleru, czyż nie?
"szatan chce Cię odciągnąć od Boga, chce żebyś uwierzył w kłamstwo: 'Boga nie ma'. i najbardziej mu w
tym przeszkadza Kościół, stąd tyle ataków. " - Dziwne, bo mnóstwo ludzi staje się ateistami właśnie patrząc na wylęgarnię paskudztwa w Kościele i biorąc do ręki Biblię.
"Różnica w religii? Bóg, który jest Miłością (jak czytasz w
Biblii)." - Ta, a z Koranu pewnie wycz

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Matti23CFC
0 / 2

...ta, a z Koranu pewnie wyczytałeś że Bóg jest nienawiścią, co? :E
Wspominasz też, że pewne fragmenty Biblii uważam, jako pewnik. Otóż żaden fragment Biblii nie uważam za prawdziwy, gdyż sądzę że napisali ją zwykli ludzie. A wszystko co mówię o Bogu, to tylko moje rozważania wobec postaci literackiej, w której prawdziwość nie muszę wierzyć (znaczy muszę, bo podobno mam wolą wolę, ale wierzyć i kochać muszę, bo Stwórca mnie represjonuje za poglądy i jak nie uwierzę, to kaput).
Jeszcze raz pozwolę sobie zacytować Twoje słowa. "Teraz masz wybór: życie lub śmierć." Nie mam wyboru, może jestem dla Ciebie plugawym ateistą (gdy byłem wierzący, to słowo było dla mnie wręcz synonimem zła), ale można powiedzieć, że wyznaję filozofię doskonałej miłości. A jedną z podstawowych prawd tej filozofii jest taka, że do miłości nie można przymusić. Bóg wyraźnie mówi w Biblii, że trzeba postawić go wyżej niż wszystko inne, by być zbawionym. Nie potrafię pokochać Boga nawet w najmniejszym stopniu, a co dopiero przekonać samego siebie, że on powinien być dla mnie ważniejszy od rodziny czy osoby, którą kocham. Według Twych przekonań, czeka mnie zesłanie do piekła, więc pozostaje mi tylko jedna cnota boska...nadzieja...że Szatan ma dobre trunki w swoim piekielnym schowku :E Oczywiście to był żart, bo pomimo tego, że nie jestem teistą, mam wysoko określone wartości moralne i mam zamiar na zawsze pozostać abstynentem, gdyż widzę co alkohol robi z ludźmi i nie chcę doświadczać nietrzeźwości umysłu. Jeszcze jedno co do wielkiego poświęcenia Chrystusa - wierz lub nie, ale jestem pewien co do tego, że oddałbym wszystko za ukochaną osobę. Nawet swoje istnienie. Jej szczęście, kosztem mego wiecznego potępienia, gdyby takowe miało istnieć. Czym więc jest poświęcenie Chrystusa, skoro dobrze wiedział o tym, że niedługo po śmierci, będzie już u boku swego ukochanego Ojca? Wyjątkowość tej ofiary polega jedynie na tym, że Bóg kocha Jezusa bardziej niż ludzi (ponieważ jest Jego Synem i nigdy nie zgrzeszył) i jego pojedyncze cierpienie boli Stwórcę bardziej niż to, że w przeciągu jednego dnia mnóstwo ludzi na pewno doświadcza podobnych cierpień, bez świadomości że kiedykolwiek nastanie dla nich lepszy czas.
Nikt z nas nie przekona się do racji drugiego, ale pokój Tobie. Dzięki za dyskusję, mam nadzieję że nie uraziłem zanadto Twoich uczuć religijnych. Nikt nie zabrania Ci się za mnie modlić, jeśli sądzisz że to pomoże. :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Radkowski
+1 / 1

czy ty Matti23CFC nie jestes przypadkiem ksiedzem ? ;/

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar szymongo
+1 / 1

ja wysiadam xD wybacz, nie przeczytam :P ile jest w Tobie pretnesji i zgorzknienia... wyłącz kompa i pogadaj z rodziną czy przyjaciółmi w realu ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 września 2010 o 3:20

M Matti23CFC
0 / 0

Pretensji i zgorzknienia? Nie, po prostu lubię czasem rozruszać szare komórki i napisać tekst, pełen argumentów, którego nie chce się nikomu przeczytać, a co dopiero odpowiedzieć sensownymi kontrargumentami, a nie psychomanipulacją, taką jak poszczególne wersety z Biblii lub zdaniami bez pokrycia, że Bóg jest blisko, nadal mnie kocha i chce żebym się nawrócił. Rzadko nachodzi mnie potrzeba podzielenia się z innymi swoimi przemyśleniami o religii, więc możecie włożyć między bajki teksty, że piszę to wszystko, bo próbuję walczyć ze swoją wewnętrzną potrzebą i zdusić pragnienie serca, które potrzebuje Boga.
A co do tych pojedynczych wersetów, pozwolę sobie porównać całą Biblię do czegoś innego. Jeśli cały film niesie bezsensowne przesłanie, ale znajduje się w nim kilka dialogów, które niby tłumaczą ten powierzchowny bezsens i pozwalają doszukać się w nim czegoś doskonałego, to nie czyni to z tego filmu dzieła kinematografii.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar krecixE
-1 / 1

szymongo: Wysiadasz jak masz przeczytać kilka komentów, a z tego co wiem, to Biblia jest o wiele dłuższa. Ale to standard - trochę więcej argumentów i katolicy wysiadają.

Co do kompa, to pewnie narzędzie szatana, nie? :P

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar szymongo
+1 / 1

hahaha, skąd Ty możesz wiedzieć co ja czytam i w jakich ilościach?! xD jeżeli chodzi o "większe ilości
argumentów, przy których wysiadają katolicy" to obczaj komenatrze tutaj i szukaj czerwonej pięści:
http://demotywatory.pl/2090014/Ateista-nigdy-nie-zrozumie

http://demotywatory.pl/2082727/Lubie-waszego-Chrystusa-ale-nie-lubie . Nie chcę spamowac, chcesz więcej linków to
pisz na PW.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 września 2010 o 17:48

avatar krecixE
+1 / 1

Nie czerwonej pięści, tylko okładki St. Anger Metallici. ;p

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar szymongo
+1 / 1

uwielbiam tę płytę, chyba na przekór większości fanów tego zespołu ;) zeby mój koment nie był offtopem napiszę, że ta pięść kojarzy mi się z mocnym argumentem, dlatego ją wybrałem na avatar w dyskusji.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 września 2010 o 11:55

R Radkowski
-1 / 1

rob offtop pie*dol !

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Mortar93
-1 / 1

Ludzie będą żyli w takim świecie, jakim go sobie stworzą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem