Obrazek naprawdę świetny. Skojarzył mi się z piosenką Martina Lechowicza o podobnej tematyce. Wprawdzie napisana 2 lata temu, ale wciąż niestety aktualna: http://www.youtube.com/watch?v=sIezmB4YlUo.
po pierwsze "w Biblii jest napisane..." a po drugie nie wiem, co za pajace minusują tego demota, ateiści pewnie. ale ku*wa obchodzą święta, nawet nie wiedzą po co są te święta i co się w nich świętuje -.-
To niezwykle przykra, ale coraz bardziej postępująca tendencja.. Przeciez Polska była kiedyś ikoną europejskiego Chrześcijaństwa a teraz ? Świat kroczy ku ateizmowi.
Według mnie ateiści nie powinni mieć prawa świętować w okresie Świąt jakiegokolwiek innego
wyznania ! Kiedyś Bóg sprowadzi na Swiat kataklizm na miarę potopu czy Sodomy a wtedy
oprzytomniejesz człowiecze i postawisz Boga i Jezusa na pierwszym miejscu.. Pozdrawiam
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
3 razy.
Ostatnia modyfikacja:
28 grudnia 2010 o 12:14
Jeśli się nie mylę to w te świąta Jezus się urodził ;>
Taaaaak przynieśli mu prezenty. Ale tu chodzi o komercję, reklamę, która przytłacza sens dzisiejszych Świąt.!
Dzisiejsza Wigilia to nie czekanie na przyjście Jezusa na Świat ale na czerwonego Pana z brodą, który spełni wszystkie twoje zachcianki.
@miksus, @iheartgaga - Na świecie istnieją nie tylko religie monoteistyczne.
@iheartgaga - ponadto, nigdy nie wiesz, która religia jest prawdziwa - możesz w nią wierzyć, nigdy nie będąc pewnym...
@Mysz - Cóż, napisane jest na dole strony - "Wszelkie demotywatory w serwisie są generowane przez użytkowników serwisu i jego właściciel nie bierze za nie odpowiedzialności." Zrób dobrego demota o treści hinduistycznej, proszę bardzo. Dziwnym trafem autor tego demota jest najprawdopodobniej katolikiem i ubolewa nad komercjalizacją świat - ale zauważ, że można też to uogólnić. Komercja dotyka wielu intymnych i osobistych ludzkich spraw, co nie jest... najlepsze.
Odważny obrazek. Ale fakt faktem - każdy tylko wydaje pieniądze, robi górę żarcia, a święta z rodziną spędza przy Kevinie... Wypominam to rodzince co roku, że najważniejsza jest refleksja (bez znaczenia, czy ktoś jest wierzący, czy niewierzący), ale nie dociera... ;/
@adi139
a ja za to ciekawy z której strony to wszystko wziąłeś? (bo sam tego nie znalazłeś, jestem niemal pewien)
"The devil can site Scripture for his own purpose" - "Diabeł potrafi cytować Pismo Święte dla swoich własnych celów".
Wyrywanie pojedynczych informacji, bez znajomości kontekstu i - co w tym wypadku niemal kluczowe - bez znajomości kultury i tradycji tamtych czasów jest po prostu bez sensu. Taktyka często stosowana przez prowokatorów. Niejednokrotnie zakompleksionych.
Nawiasem mówiąc - co ma Twoja dygresja do pytania oliziomala?...
Bo to dobra okazja, żeby spotkać się z rodziną, porządnie się najeść itp. Ja nie myślę wtedy o żadnym bogu. To zwykłe biesiadowanie. Mógłbym jeszcze obchodzić chanukę i prawosławną wigilię, ale tylko na katolicką jest wolne.
Niestety, to prawda. Swoją bezczelnością sięgamy już za daleko... Przyznajmy się sami przed sobą - czy w święta choć raz pomyśleliśmy o Bogu?????
...
Wesołych Świąt
Cały bezsens wszelkich religii polega na tym, że wyznawcy jednej są przekonani o jej słuszności. Tak więc chrześcijanin wierzy w boga chrześcijańskiego, muzułmanin w Allaha itp. I każdy jest pewien, że to właśnie jego bóg rezyduje w niebie, a przecież prawdopodobieństwo jest dla każdego takie samo. I zaznaczam tu KAŻDEGO, czyli Latający Potwór Spaghetti ma taką samą rację bytu jak Chrystus. Jeśli wymyślę sobie Wszechmocny Router Bezprzewodowy to szansa, że on istnieje jest taka sama, jak dla bogów innych religii (czyli prawie żadna). Niepojęte jest dla mnie właśnie to przekonanie o słuszności swojej wiary. Dlaczego mity greckie są traktowane przez wierzących jak bajki? Przecież to jest dokładnie to samo, co Wasza wiara, tyle że jest tam kilku(nastu) bogów.
PS Sam jestem ateistą.
Dyskutujemy, więc istnieję. Nie wiem czy w tym świecie, czy w innym, czy jestem w matrixie czy nie. Nie mam na to dowodu, więc nie mogę jednoznacznie stwierdzić. Jednak opcja, że świat, w którym żyję jest realny jest najbardziej prawdopodobna, a nawet jeśli tak nie jest, to muszę się dostosować. Jednak odbiegasz od tematu.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
26 grudnia 2010 o 23:18
Opierasz się na domysłach. Zakładasz, że nasz świat nie jest realny. Na jakiej podstawie? Takie myślenie może doprowadzić do paranoi, bo będziesz szukał wyjścia ze świata, który może jednak jest prawdziwy. Myślę, że możemy założyć, że świat jest realny, bo go doświadczamy. Owszem, można to badać, ale nie z przekonaniem, że jesteśmy więzieni w sztucznej rzeczywistości.
Nie za bardzo rozumiem, o co Ci chodzi z tym "trzecim" bólem i co on ma wspólnego z bogiem. Może mówisz o jakimś rodzaju tęsknoty?
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
26 grudnia 2010 o 23:38
A propos Zmartwychwstania Jezusa...Przepraszam,że się wtrącam,ale powiedz-czy Apostołowie,wiedząc,że Chrystus nie zmartwychwstał,oddawaliby życie za Wiarę??Czy miałoby to jakikolwiek sens??
Po śmierci Mesjasza wszyscy Apostołowie byli zdruzgotani...Byli załamani...Myśleli,że ich zbawi,że dokona wielkich rzeczy...Po 3 dniach od śmierci Jezusa-diametralna zmiana!!I poszli głosić Ewangelię oraz nowinę o zmartwychwstaniu Nazarejczyka na cały świat!!I to często płacili za to życiem...Na pewno nie poświęcaliby siebie,gdyby Jezus na prawdę nie zmartwychwstał..
A tak poza tym-odchodząc trochę od Świąt Bożego Narodzenia,to polecam ten tekst- http://adonai.pl/wielkanoc/?id=97
Są dowody,są świadkowie...
Prawda jest taka: Biblia nie jest wiarygodnym źródłem, a to stamtąd zapewne czerpiesz informacje o apostołach. W Biblii wszystko jest niby metaforyczne, co twierdzi nawet sam Kościół, więc nie można się na niej opierać jako na źródle historycznym, chyba że chodzi o ówczesną kulturę i obyczaje. Pewne fakty (umieranie za wiarę apostołów) są prawdziwe, jednak wszelkie okoliczności śmierci Jezusa są nieznane. Aha, jeszcze jedno. Nie podawaj mi portalu katolickiego jako dowód na zmartychwstanie...
Biblia JEST źródłem historycznym...Gdyby nie była,nie dowiedzielibyśmy się o dziejach narodu izraelskiego(księgi w Piśmie Świętym w ogóle dzielą się na kilka rodzajów-m.in.możemy znaleźć księgi historyczne)...A co do śmierci Chrystusa i ich okoliczności-są doskonale znane od dawien dawna...Nawet cała sprawa i to wielokrotnie była badana przez wielu słynnych naukowców...Zmartwychwstanie zostało udowodnione w sposób naukowy...
A co do Biblii jako "wielkiej metafory"...Nie jest to do końca prawdą...
Nie kolego, zmartwychwstanie nie zostało udowodnione, nie próbuj mi czegoś takiego wmawiać. O śmierci Jezusa również nie możemy powiedzieć prawie nic. Jesteś całkowicie gołosłowny nie przedstawiając żadnych dowodów, których zwyczajnie nie ma.
Częś Biblii ma mocne podłoże historyczne, część dosyć luźne, a część jest zupełną fantastyką. Nie można traktować jej jako pewnego źródła, chyba że chodzi o życie, obyczaje itp. Zresztą pełno w niej rozbieżności i nieścisłości.
Stawiam piwo, jeżeli podasz mi w jaki poprawny sposób określiłeś prawdopodobieństwo istnienia / nieistnienia Boga. Jak to określiłeś, że jest bliskie 0? Wyznaczyłeś grupę kontrolną? Na jakiej podstawie?
I w jaki sposób chcesz ogarnąć coś, czego człowiecza łepetynka nie jest w stanie ogarnąć? 6 tys. lat temu polowałeś na sarenki, a Ty teraz chcesz się w filozofa wszechrzeczy bawić.
Ja twierdzę, że Biblia jest źródłem wiarygodnym, Ty twierdzisz, że nie jest. Ja osobiście nie znam dowodów na wiarygodność Biblii, jestem fizykiem, nie historykiem. Pytanie, czy Ty znasz dowód na jej niewiarygodność? Inny niż "są w niej metafory, więc nic z niej nie może być traktowane serio" - bo obalenie takiego rozumowania jest trochę zbyt trywialne. O ile wiem nie ma ani poprawnego dowodu na istnienie Boga, ani poprawnego dowodu na Jego nieistnienie (jeśli się mylę - uświadom mnie). Skoro nie ma dowodu, pojawiają się aksjomaty, te przyjęte głośno i te przyjęte milcząco. Ty przyjmujesz milcząco, że Boga nie ma. Przy takim założeniu, mogę to udowodnić, nie ma takiej siły, która Cię przekona. Jeśli ktoś założy, że Bóg może istnieć, to wtedy dyskusja o religii zaczyna mieć jakikolwiek sens - bo jest co dyskutować. Ty ponadto przyjmujesz milcząco jeszcze jedno założenie, które jest mylne: mianowicie że wszystko da się udowodnić. Nie da się, możesz mi wierzyć, lub poszukać dowodu ;)
zerozero7 - Wyliczyłem to tak, że każdy może wymyślić własnego boga i jego istnienie będzie tak samo prawdopodobne jak istnienie boga chrześcijańskiego. A jeśli wymyślimy sobie miliard bogów, to prawdopodobieństwo spada dosyć drastycznie. Ale to tylko zabawy matematyczne, które nie mają zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. Oczywiście nie można określić prawdopodobieństwa istnienia boga . A dlaczego sugerujesz, że nie można ogarnąć całej tej "boskiej" sprawy? Jeśli podejdziesz do tego racjonalistycznie to jest to bardzo proste - nie ma dowodów na istnienie czegoś, więc zakładam, że to coś nie istnieje. 6 tysięcy lat to jednak sporo czasu.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
5 razy.
Ostatnia modyfikacja:
27 grudnia 2010 o 17:49
duncan - Biblia jest niewiarygodna bo:
1)mnóstwo w niej sprzeczności
2)są wyraźnie widoczne próby tłumaczenia nieznanych ówczesnym ludziom zjawisk interwencją boską
3)są to przede wszystkim spisane przekazy ustne, które jak wiadomo zwykle nie mają zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością
4)przez setki lat jej treść znacząco się zmieniła.
Najbardziej śmieszą mnie właśnie prośby o dowód na NIEistnienie boga... To tak jakbym poprosił o dowód na nieistnienie Latającego Potwora Spaghetti: są? raczej nie.
To właśnie na wierzących spoczywa ciężar argumentacji i udowadniania.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
27 grudnia 2010 o 17:50
Jezus powiedział:"Błogosławieni,którzy nie ujrzeli,a uwierzyli"...Wiara nie miałaby sensu,gdyby wszystko było wytłumaczone do końca...Musimy wierzyć Panu Bogu,Zaufać Mu i kochać Go...Tak po prostu...
A co do dowodów Zmartwychwstania...Jest ono udokumentowane przez wiarygodne źródła historyczne-a pisali je tacy historycy,jak Józef (37-110 n.e.), Ignacy (50-115), Justyn Męczennik (100-165) i Tertulian (160-220)...A poza tym jeszcze Tacyt, Swetoniusz, Pliniusz Drugi i Lucjan z Samosaty potwierdzają w swoich dziełach,jak ogromny wpływ miało Zmartwychwstanie na ówczesnych ludzi...
@maka2020: No więc po kolei: 1) sprzeczności - To jest dzieło literackie pisane przez ponad stu autorów (ilu dokładnie - nie wiem), posługujące się kilkoma (kilkunastoma może nawet) stylami literackimi, z których część to poezja. Traktowanie tego dosłownie i stwierdzanie "tu napisano A, a tu napisano nie-A" jest niezgodne z regułami analizy tekstów literackich (i mówi Ci to nie literat, ale fizyk-informatyk, urodzony ścisłowiec). 2) i to w niczym nie umniejsza wiarygodności. Pod warunkiem, że zastosujesz do tego odpowiednie kryteria, tzn. czytanie przez pryzmat tego, co wiesz o okolicznościach z innych źródeł. 3) - generalizujesz, na czym opierasz taką opinię? Przekazy ustne są źródłem historycznym, co mi mówili historycy ;). Poza tym jeśli chodzi o Ewangelię, to została spisana wybitnie krótko po powstaniu (rzędu małych kilkudziesięciu lat), w wielu kopiach, niezależnie, w wielu miejscach. Sceptycy, jak Ty, poprzez kwestionowanie wiarygodności Biblii przysłużyli się swego czasu bardzo dla potwierdzenia, znajdując coraz to nowe spisane kopie, bardzo dokładnie je datując i te pe. Słyszałem, że Nowy Testament jest jednym z najlepiej udokumentowanych na wierność z oryginałem tekstów pisanych, nie tylko w starożytności, ale chyba aż do wynalezienia druku. 4) - jak pisałem - to, co ja słyszałem, przeczy temu, co piszesz, badania historyczne dowodzą, że jest wręcz przeciwnie. Nota bene tym razem to Ty rzucasz zarzut (podmieniania treści) - masz jakiś dowód? ;) ... no i dalej: Piszesz o śmieszności próśb o dowód nieistnienia: otóż tym samym milcząco przyjmujesz nieistnienie za uprzywilejowane względem istnienia. Takie założenie jest niespójne z całą resztą Twojej argumentacji. Jako racjonalista powinieneś wiedzieć, że jeśli czegoś nie widać, to nie znaczy, że tego nie ma. Widziałeś kiedyś powietrze? Albo atom? Z racjonalnego punktu widzenia: każde twierdzenie nieudowodnione jest równoprawne. Brak dowodu nie jest kontrdowodem, może być co najwyżej sugestią. Ja nie wierzę w latającego potwora spagetti, ale to kwestia wiary, nie wiedzy. Kartezjusz, ojciec nowożytnego racjonalizmu, pisał "Wątpię, więc jestem" - w wątpliwość poddaję każde stwierdzenie. Nic nie jest bardziej wiarygodne, jeśli nie ma za tym argumentów. Racjonalne stanowisko to nie stanowisko negacji: on nie umie udowodnić, więc bardziej prawdopodobne, że nie ma racji. Racjonalnie jest: on nie umie udowodnić, ale ja też nie umiem udowodnić mojej racji. Więc przyznaję, że do mojej racji jestem przywiązany emocjonalnie (bo moja :) i ją wolę, ale też przyznaję, że obie są nieudowodnione. btw o Twoich wyliczeniach zaraz jeszcze coś dodam.
@maka2020 ciąg dalszy (ale się rozpisałem, nie ma co ;) ):
Pamiętasz z matmy tabelkę działania implikacji? p=>q ? otóż było tam (0 => 1) = 1 oraz (0 => 0) = 1, czyli innymi słowy z fałszywych założeń możesz wyciągnąć dowolne wnioski stosując logiczne rozumowanie. Twierdzę, że Twoje wyliczenia są przykładem wnioskowania z fałszywych założeń. Po kolei: fakt, każdy może wymyślić własnego boga lub religię. Ale dlaczego w przypadku każdego wymyślonego boga prawdopodobieństwo jego istnienia jest takie same? Wymyślenie boga to nie elementarne zdarzenie losowe. Tu nie działa prawdopodobieństwo klasyczne, jeśli już cokolwiek, to schematy Markowa lub inne takie, na których już się nie znam. Ale spróbujmy inaczej: rozważmy dwa, przeciwstawne założenia: pierwsze - że ISTNIEJE Bóg i religia, które są zgodne z rzeczywistością, oraz drugie: że NIE ISTNIEJE. Dołożę jeszcze założenie, że istnieje możliwość (nawet czysto teoretyczna) porównywania religii: tzn dwie religie mogą albo być zgodne, albo nie. Przypadek pierwszy: każdy może wymyślić boga, ale jeśli wymyślona religia nie jest zgodna z tą prawdziwą, to z pstwem dokładnie 0 trafisz w prawdę. A jeśli ta wymyślona jest zgodna z prawdziwą, to z pstwem 1 trafisz w prawdę. Więc jeśli chrześcijaństwo jest prawdziwe, to ilu by ludzi nie było i kto by co nie myślał - będzie ono prawdziwe z prawdopodobieństwem 1 (a jeśli jest niezgodne - to z takim samym prawdopodobieństwem mam przerąbane, a Ty wygrywasz). Przypadek drugi: NIE ISTNIEJE religia zgodna z prawdą o świecie, wszechświecie, materialnym duchowym i w ogóle. Wtedy w ogóle nie ma o czym rozmawiać, bo od początku założyliśmy, że nasza przestrzeń losowa jest pusta, prawdopodobieństwo nie jest dobrze określone. Tak czy siak na pewno nie jest to 1/(liczba ludzi), zastosowałeś za prosty model :) (qed)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
27 grudnia 2010 o 23:41
Skoro zakładasz, że Boga nie ma już na początku rozważań, i że to ludzie sobie wymyślają Latające Monstra Spaghetti, to już w tym momencie robisz błąd - błędnie zakładasz, że nie ma czegoś, co istnieć może. Bardzo nieracjonalnie. A to, że nie jesteś w stanie ogarnąć "tej boskiej sprawy" jest podyktowane faktem, że percepcja człowieka jest ograniczona jedynie do przetrwania, i większość rzeczy upraszczamy albo nie zauważamy (Ostatnio w WiŻ był artykuł o facecie, który prowadzi badania z tej dziedziny - zainteresuj się i sprawdź). Dlatego powiedziałem, że dopiero 6 tys. lat temu skończyliśmy polować na sarenki (i to nie jest długo. To nawet nie jest pierdnięcie w skali życia na Ziemi) - chciałem zasugerować, że nadal jesteśmy ewolucyjnymi jaskiniowcami. No ale skoro nie zrozumiałeś, to uważam Cię za kolejnego wojującego barana, który chce mieć rzeczowe podejście do sprawy, ale mu nie wychodzi. I wyjść nie może, ponieważ nie da się takich prawd podważyć - można w nie jedynie nie wierzyć.
Możesz sobie nie wierzyć w Boga, ale Jezus był postacią historyczną. Pisał o Nim między innymi Pliniusz Młodszy (o ile dobrze pamiętam) - historyk rzymski.
Masz do takiego zdania prawo (rzekłbym "święte prawo"). Ale jakbyś taką wersję wydarzeń przeanalizował głębiej, dotarłbyś do bardzo absurdalnych wniosków - zachęcam.
"Śmiało kwestionuj nawet istnienie Boga, albowiem jeśli jakikolwiek Bóg istnieje, bardziej cenić sobie musi hołd rozumu niż ślepego lęku". Thomas Jefferson
Bardzo mądrze powiedziane. Moim zdaniem ani ortodoksyjnie wierzący ludzie ani ateiści nie mają racji. Nie należy udowodniać nikomu że Bóg istnieje lub że go nie ma - bo takiego dowodu na tym świecie nie znajdziemy. Wszyscy dowiemy się po śmierci jak jest naprawdę. Ja jestem zdania że Boga należy po prostu szukać. Nie kierować się ślepymi przekonaniami - po prostu szukać. Pozdrawiam.
O tym mówi nawet Jezus - w przypowieści o synu marnotrawnym, żeby daleko nie szukać. Ktoś mądry (nie pomnę, kto) powiedział: "Boga trzeba naprzód znaleźć, a następnie cały czas szukać (...) niech się nie łudzi ktoś, kto Boga nie szuka, że Go kiedykolwiek na prawdę poznał". @djalexrose: ja bym użył przymiotnika "ślepo wierzący" - bo "ortodoksyjnie wierzący" brzmi jakby określało ludzi, którzy szczerze wierzą i podporządkowują tej wierze swoje życie. I tacy ludzie, podobnie jak szczerzy wobec siebie i innych ateiści, zyskują mój głęboki szacunek. Taka wiara nie jest ślepa. Ale jest wiarą.
... w święta bożego narodzenia cieszymy się z narodzin Jezusa nie ukrzyżowania... dajemy prezenty sprawiając radość bliźnim i sobie, uśmiechamy się wymieniamy życzenia uśmiechy serdeczności, w święta wielkanocne wielbimy Jezusa który umarł za nasze grzechy idziemy na drogę krzyżową.. O co Wam chodzi z Tym demotem?! Jestem osobiście Ateistką ale znam chrześcijaństwo bo byłam wychowywana w tej wieże, a może czegoś nie rozumiem w tym democie...? :/
Może to być, że czegoś nie rozumiesz, kto wie. Ja powiem, jak ja go rozumiem: 1) - dla mnie, jako Chrześcijanina, sednem tych świąt jest narodzenie mojego Pana. Są to urodziny osoby, którą kocham najbardziej. Skutkiem tego jest chęć dzielenia się tą radością z innymi (w naszej tradycji to głównie rodzina, acz nie tylko). Prezenty to forma, nie treść. I tu dochodzimy do 2) - w świadomości społecznej jest odwrotnie. Uroczystości związane z narodzinami Boga zostały przez społeczeństwo (a w konsekwencji media, nie na odwrót) sprowadzone do spotkania rodzinnego i dawania prezentów. I to jest dla mnie (i - jak widzę po komentarzach - dla wielu innych wierzących) demotywujące. Forma kultu (prezenty, kolacja wigilijna) stała się obiektem kultu. I tu docieramy do 3) - taki proces nazywany był w tradycji judeochrześcijańskiej bałwochwalstwem. I był surowo zakazany jako grzech, najcięższy. Nie zrozum mnie źle (nie chcę tu brzmieć jak rzucający gromy kaznodzieja)- nie twierdzę, że prezenty są grzechem. Ale grzechem jest traktowanie prezentów jako ważniejszych od Boga. Rozumiem, że osoba niewierząca może tego nie widzieć w ten sposób - bo i w jej sytuacji to nie ma miejsca. Ale gdy dla Chrześcijanina ważniejsze jest sianko pod obrusem i choinka, a nawet łamanie się opłatkiem (piękna tradycja) od spotkania z Bogiem - to jest to zaburzona kolejność priorytetów. I grzech. I tu docieramy do 4) - formy demota: Jezus zaniósł na krzyż nasze grzechy - co jako osoba wykształcona wiesz. Demot jest symbolicznym przedstawieniem tego na przykładzie: Jezus ukrzyżowany ma ramiona obciążone prezentami, które symbolizują grzech nas, chrześcijan, desakralizujących święta. Mam nadzieję, że trochę rozjaśniłem :D
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
27 grudnia 2010 o 16:57
bo trzeba byc tolerancyjnym, ale już chrześlijaństwo jest niemodne + nie wypada się być chrześcijaninem, ale mozna siejarać każdą inna religią, czy sektą
nie jest komercją. Komercyjni są ludzie śmiący nazywać się chrześcijanami i robiący zakupy w niedziele. Chrześcijaństwo nie jest komercją. Jest nudne, skostniałe, nie zmienia się, a jednak wciąż przyciąga do siebie coraz to nowych ludzi...
skoro Chrześcijanie zrobili na szaro Jezusa, to jeśli Diabeł istnieje to ryczy ze śmiechu, że historia. I to nie złośliwość z mojej strony. Jedzie się po ateistach a tymczasem to chrześcijanie płaczą, że święto sobie przekabacili na wycieczki do supermarketów.
Boże Narodzenie to święto pogańskie, przemianowane na chrześcijańskie, by przechrzczenie pogan przebiegło lekko i bez bólu. Jezus z Nazaretu urodził się prawdopodobnie w kwietniu (za wikipedią). A jednak Gwiazdkę można obchodzić w sposób świecki (jestem ateistą, obchodzę ją jako swego rodzaju święto przyjaźni, dobroci i przebaczenia win, ale także sprawiania radości innym ludziom). A radość można sprawić zwykłym prezentem. Fakt, komercji jest za dużo, wkur..ia mnie Św. Mikołaj (czy nie można powiedzieć dzieciom, że ludzie dają sobie w tym wyjątkowym dniu prezenty, by sprawiać sobie radość?), ale ona, paradoksalnie, nadaje trochę inny nastrój tym świętom. Najeżdżanie na komercję jest takie trochę jak mówienie, że "liczy się charakter, nie wygląd". Komercji jest za dużo, powinna być bardziej stonowana i oddająca prawdziwy charakter świąt. To ciepło, radość w gronie najbliższych.
Jezus urodził się w lipcu wg naszego kalendarza - używano innego wtedy, stąd nieścisłości (polecam Wiki angielską, Polska ma za duzo błędów), ale przekaz słuszny. Przykro mi, że ludzie cię zmiunsowali nie dopuszczając tego do wiadomości. Ja lubię jednak komercję świąt bo... to była komeracja od czasów jak zaczęto obchodzić święta "bożego narodzenia" - kościół chciał zamaskować święto pogańskie wmawiając, że oni obchodzą swoje własne, a sami pokazywali wierzącym, że nawet poganie się nawrócili, a wszystko dla... kasy. Niestety, o ile rozumiem wierzących to nie rozumiem Kościoła Katolickiego.
1) Wolny kraj, wiec i wolność wyznania, dlatego nie podoba sie to milcze a szczególnie ktos kto nie ma pojecia o wierze a jest zagorzałym ateista. Ma problem z demotem- dzwoni do przyjaciółki.
2) Polacy tacy tolerancyjni a nie potrafia obdarzyc tolerancja osób wierzących, resumujac podobno wykształcenia a zachowujacy sie jak ostatnie prymitywy.
3) Nie sztuka powiedzieć ze czegoś nie ma, sztuka to powiedziec że coś jest i to udowodnić, a jeśli chodzi o istnienie Jezusa to myśle że tyle objawień i drobnych cudów na których wytłumaczenia nie maja uczeni świata jest wystarczającym dowodem, nie to fakty historyczne np. zapiski z kronik,Talmud z tego co wiem też zawiera wzmianki o Jezusie.
4) Biblia zawiera ksiegi których nie bierze sie dosłownie ale wystarczyło uważac na religii w gimnazjum i wiedziałoby sie jakie to ksiegi.
5) Prosta zasada: jeśli Cie cos nie dotyczy nie mieszaj sie nieproszony, dlatego Drodzy Ateiści! podyskutujcie sobie razem na temat swojej wiary a o chrześcijaństwo sie nie martwcie, tylko tak na marginesie wy podobno w nic nie wierzycie i zastanawia mnie czy to nie jest bardziej prymitywne zachowanie od jaskiniowców, bo już oni mieli na tyle rozwinięty umysł zeby miec jakies rozeznanie w wierze...
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
31 grudnia 2010 o 1:34
Poprostu ludzie nie pamiętają dlaczego w święta jest wolne. A ateiści cwaniaczki to wykorzystuja. Ci co jeżdżą tego dnia po sklepach a do kościoła nie chodzą i w Boga nie wierzą nie powinni mieć dnia wolnego bo dla nich to tylko okazja żeby se dłużej pospać...
XXI wiek +
@Chmurnooki - Nie wiem, gdzie znalazłeś ten obrazek, ale jest po prostu świetny...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 grudnia 2010 o 21:03
ksiądz?
Tak XXI wiek "Jądrem Ciemnoty"
@Blesss: Słyszałeś o mega-hiper-wch*j zajebistym Banksym?
@Bananowiec - dzięki! Rzeczy naprawdę warte obejrzenia=)
P.S. Nie wiem tylko dlaczego Cię zminusiwali...
Obrazek naprawdę świetny. Skojarzył mi się z piosenką Martina Lechowicza o podobnej tematyce. Wprawdzie napisana 2 lata temu, ale wciąż niestety aktualna: http://www.youtube.com/watch?v=sIezmB4YlUo.
po pierwsze "w Biblii jest napisane..." a po drugie nie wiem, co za pajace minusują tego demota, ateiści pewnie. ale ku*wa obchodzą święta, nawet nie wiedzą po co są te święta i co się w nich świętuje -.-
To niezwykle przykra, ale coraz bardziej postępująca tendencja.. Przeciez Polska była kiedyś ikoną europejskiego Chrześcijaństwa a teraz ? Świat kroczy ku ateizmowi.
Według mnie ateiści nie powinni mieć prawa świętować w okresie Świąt jakiegokolwiek innego
wyznania ! Kiedyś Bóg sprowadzi na Swiat kataklizm na miarę potopu czy Sodomy a wtedy
oprzytomniejesz człowiecze i postawisz Boga i Jezusa na pierwszym miejscu.. Pozdrawiam
Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 grudnia 2010 o 12:14
hmm to nie te swieta chyba... A np 3 królowie tez przynieśli Jezusowi prezenty... -
zgadzam się z tobą ; )
a kto ci powiedział że było tam trzech królów?
yyy... pisze tak w Biblii?
w Biblii pisze, że było trzech mędrców ze wschodu.
W Biblii są tylko "mędrcowie ze wschodu", nawet ich liczby nie ma.
To co? teraz będziecie się nazw czepiać? bez sensu...
Jeśli się nie mylę to w te świąta Jezus się urodził ;>
Taaaaak przynieśli mu prezenty. Ale tu chodzi o komercję, reklamę, która przytłacza sens dzisiejszych Świąt.!
Dzisiejsza Wigilia to nie czekanie na przyjście Jezusa na Świat ale na czerwonego Pana z brodą, który spełni wszystkie twoje zachcianki.
A wtedy Judasz strzelił sobie w łeb z dzidy laserwoej. Amen.
dokładnie... i dobrze że użyłeś określenia "pan z brodą" bo to nie jest św Mikołaj tylko jakiś krasnal old boy...
Bangsy?
demokracja
bo tylko jedna wiara jest prawdziwa. Tylko jeden Bóg istnieje.
@iheartgaga Jest jeden Bóg i wszystkie religie w niego wierzą
@miksus, @iheartgaga - Na świecie istnieją nie tylko religie monoteistyczne.
@iheartgaga - ponadto, nigdy nie wiesz, która religia jest prawdziwa - możesz w nią wierzyć, nigdy nie będąc pewnym...
@Mysz - Cóż, napisane jest na dole strony - "Wszelkie demotywatory w serwisie są generowane przez użytkowników serwisu i jego właściciel nie bierze za nie odpowiedzialności." Zrób dobrego demota o treści hinduistycznej, proszę bardzo. Dziwnym trafem autor tego demota jest najprawdopodobniej katolikiem i ubolewa nad komercjalizacją świat - ale zauważ, że można też to uogólnić. Komercja dotyka wielu intymnych i osobistych ludzkich spraw, co nie jest... najlepsze.
chyba ty
Odważny obrazek. Ale fakt faktem - każdy tylko wydaje pieniądze, robi górę żarcia, a święta z rodziną spędza przy Kevinie... Wypominam to rodzince co roku, że najważniejsza jest refleksja (bez znaczenia, czy ktoś jest wierzący, czy niewierzący), ale nie dociera... ;/
A ja spędziłam je z rodzinką przy świecach, tak romantycznie ;) (wspomnę, że nie miałam w Wigilię prądu)
święta XXI wieku: najeść się, napić i dostać prezenty
Ja do tego wypocząłem, odwiedziłem znajomych, posprzątałem mieszkanie. Dlatego jutro z czystym sumieniem mogę pójść do pracy=)
Do ateistów, którzy będą się sapać, że oni to mają w dupie itp.: to czemu obchodzicie Święta, skoro i tak nie wierzycie?
that's right!
Jestem ateistą lecz z tradycją chrześcijańską. A święta to jest dla mnie tylko spotkanie z rodziną i nic więcej ;)
@adi139
a ja za to ciekawy z której strony to wszystko wziąłeś? (bo sam tego nie znalazłeś, jestem niemal pewien)
"The devil can site Scripture for his own purpose" - "Diabeł potrafi cytować Pismo Święte dla swoich własnych celów".
Wyrywanie pojedynczych informacji, bez znajomości kontekstu i - co w tym wypadku niemal kluczowe - bez znajomości kultury i tradycji tamtych czasów jest po prostu bez sensu. Taktyka często stosowana przez prowokatorów. Niejednokrotnie zakompleksionych.
Nawiasem mówiąc - co ma Twoja dygresja do pytania oliziomala?...
JAKIE święto? Obżeranie się, choinka, prezenty i przeganianie kolędników. Normalnie tylko pozazdrościć podejścia.
Bo to dobra okazja, żeby spotkać się z rodziną, porządnie się najeść itp. Ja nie myślę wtedy o żadnym bogu. To zwykłe biesiadowanie. Mógłbym jeszcze obchodzić chanukę i prawosławną wigilię, ale tylko na katolicką jest wolne.
plusuje, bo jest tyle dodatnich ocenek ile ja mam numer domu . :)
Niestety, to prawda. Swoją bezczelnością sięgamy już za daleko... Przyznajmy się sami przed sobą - czy w święta choć raz pomyśleliśmy o Bogu?????
...
Wesołych Świąt
Aż chce się powiedzieć "spędziłem te święta z rodziną" a tak naprawdę "spędziłem te święta z telewizja, jedzeniem i prezentami" :(
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 grudnia 2010 o 21:15
Jak to powiedział pewien ksiądz podczas kazania: "[...] a ty jaki prezent dasz Jezusowi, to przecież są jego urodziny."
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 grudnia 2010 o 21:28
Ooo myszka miki i sztuczny siusiak w prawej torbie... albo to flacha jest ?
ale ma sześciopak! ; o
w końcu ktoś oddał to co ja powtarzam rodzinie od 4 lat...
true demot, dawać znaczek....
glowna!
Dobre
Cieszę sie że jest na głównej
"If You're Jesus And You Know It... Klap Your Hands !!!"
Cały bezsens wszelkich religii polega na tym, że wyznawcy jednej są przekonani o jej słuszności. Tak więc chrześcijanin wierzy w boga chrześcijańskiego, muzułmanin w Allaha itp. I każdy jest pewien, że to właśnie jego bóg rezyduje w niebie, a przecież prawdopodobieństwo jest dla każdego takie samo. I zaznaczam tu KAŻDEGO, czyli Latający Potwór Spaghetti ma taką samą rację bytu jak Chrystus. Jeśli wymyślę sobie Wszechmocny Router Bezprzewodowy to szansa, że on istnieje jest taka sama, jak dla bogów innych religii (czyli prawie żadna). Niepojęte jest dla mnie właśnie to przekonanie o słuszności swojej wiary. Dlaczego mity greckie są traktowane przez wierzących jak bajki? Przecież to jest dokładnie to samo, co Wasza wiara, tyle że jest tam kilku(nastu) bogów.
PS Sam jestem ateistą.
Świadków? Proszę o źródła. Wiarygodne.
Jestem ateistą, więc owszem, potrzebuję dowodu. Dla mnie jeśli na coś nie ma dowodu, to jest to wyssaną z palca bajką.
Dyskutujemy, więc istnieję. Nie wiem czy w tym świecie, czy w innym, czy jestem w matrixie czy nie. Nie mam na to dowodu, więc nie mogę jednoznacznie stwierdzić. Jednak opcja, że świat, w którym żyję jest realny jest najbardziej prawdopodobna, a nawet jeśli tak nie jest, to muszę się dostosować. Jednak odbiegasz od tematu.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 grudnia 2010 o 23:18
Opierasz się na domysłach. Zakładasz, że nasz świat nie jest realny. Na jakiej podstawie? Takie myślenie może doprowadzić do paranoi, bo będziesz szukał wyjścia ze świata, który może jednak jest prawdziwy. Myślę, że możemy założyć, że świat jest realny, bo go doświadczamy. Owszem, można to badać, ale nie z przekonaniem, że jesteśmy więzieni w sztucznej rzeczywistości.
Nie za bardzo rozumiem, o co Ci chodzi z tym "trzecim" bólem i co on ma wspólnego z bogiem. Może mówisz o jakimś rodzaju tęsknoty?
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 grudnia 2010 o 23:38
A propos Zmartwychwstania Jezusa...Przepraszam,że się wtrącam,ale powiedz-czy Apostołowie,wiedząc,że Chrystus nie zmartwychwstał,oddawaliby życie za Wiarę??Czy miałoby to jakikolwiek sens??
Po śmierci Mesjasza wszyscy Apostołowie byli zdruzgotani...Byli załamani...Myśleli,że ich zbawi,że dokona wielkich rzeczy...Po 3 dniach od śmierci Jezusa-diametralna zmiana!!I poszli głosić Ewangelię oraz nowinę o zmartwychwstaniu Nazarejczyka na cały świat!!I to często płacili za to życiem...Na pewno nie poświęcaliby siebie,gdyby Jezus na prawdę nie zmartwychwstał..
A tak poza tym-odchodząc trochę od Świąt Bożego Narodzenia,to polecam ten tekst-
http://adonai.pl/wielkanoc/?id=97
Są dowody,są świadkowie...
Prawda jest taka: Biblia nie jest wiarygodnym źródłem, a to stamtąd zapewne czerpiesz informacje o apostołach. W Biblii wszystko jest niby metaforyczne, co twierdzi nawet sam Kościół, więc nie można się na niej opierać jako na źródle historycznym, chyba że chodzi o ówczesną kulturę i obyczaje. Pewne fakty (umieranie za wiarę apostołów) są prawdziwe, jednak wszelkie okoliczności śmierci Jezusa są nieznane. Aha, jeszcze jedno. Nie podawaj mi portalu katolickiego jako dowód na zmartychwstanie...
Biblia JEST źródłem historycznym...Gdyby nie była,nie dowiedzielibyśmy się o dziejach narodu izraelskiego(księgi w Piśmie Świętym w ogóle dzielą się na kilka rodzajów-m.in.możemy znaleźć księgi historyczne)...A co do śmierci Chrystusa i ich okoliczności-są doskonale znane od dawien dawna...Nawet cała sprawa i to wielokrotnie była badana przez wielu słynnych naukowców...Zmartwychwstanie zostało udowodnione w sposób naukowy...
A co do Biblii jako "wielkiej metafory"...Nie jest to do końca prawdą...
Nie kolego, zmartwychwstanie nie zostało udowodnione, nie próbuj mi czegoś takiego wmawiać. O śmierci Jezusa również nie możemy powiedzieć prawie nic. Jesteś całkowicie gołosłowny nie przedstawiając żadnych dowodów, których zwyczajnie nie ma.
Częś Biblii ma mocne podłoże historyczne, część dosyć luźne, a część jest zupełną fantastyką. Nie można traktować jej jako pewnego źródła, chyba że chodzi o życie, obyczaje itp. Zresztą pełno w niej rozbieżności i nieścisłości.
Stawiam piwo, jeżeli podasz mi w jaki poprawny sposób określiłeś prawdopodobieństwo istnienia / nieistnienia Boga. Jak to określiłeś, że jest bliskie 0? Wyznaczyłeś grupę kontrolną? Na jakiej podstawie?
I w jaki sposób chcesz ogarnąć coś, czego człowiecza łepetynka nie jest w stanie ogarnąć? 6 tys. lat temu polowałeś na sarenki, a Ty teraz chcesz się w filozofa wszechrzeczy bawić.
Ja twierdzę, że Biblia jest źródłem wiarygodnym, Ty twierdzisz, że nie jest. Ja osobiście nie znam dowodów na wiarygodność Biblii, jestem fizykiem, nie historykiem. Pytanie, czy Ty znasz dowód na jej niewiarygodność? Inny niż "są w niej metafory, więc nic z niej nie może być traktowane serio" - bo obalenie takiego rozumowania jest trochę zbyt trywialne. O ile wiem nie ma ani poprawnego dowodu na istnienie Boga, ani poprawnego dowodu na Jego nieistnienie (jeśli się mylę - uświadom mnie). Skoro nie ma dowodu, pojawiają się aksjomaty, te przyjęte głośno i te przyjęte milcząco. Ty przyjmujesz milcząco, że Boga nie ma. Przy takim założeniu, mogę to udowodnić, nie ma takiej siły, która Cię przekona. Jeśli ktoś założy, że Bóg może istnieć, to wtedy dyskusja o religii zaczyna mieć jakikolwiek sens - bo jest co dyskutować. Ty ponadto przyjmujesz milcząco jeszcze jedno założenie, które jest mylne: mianowicie że wszystko da się udowodnić. Nie da się, możesz mi wierzyć, lub poszukać dowodu ;)
zerozero7 - Wyliczyłem to tak, że każdy może wymyślić własnego boga i jego istnienie będzie tak samo prawdopodobne jak istnienie boga chrześcijańskiego. A jeśli wymyślimy sobie miliard bogów, to prawdopodobieństwo spada dosyć drastycznie. Ale to tylko zabawy matematyczne, które nie mają zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. Oczywiście nie można określić prawdopodobieństwa istnienia boga . A dlaczego sugerujesz, że nie można ogarnąć całej tej "boskiej" sprawy? Jeśli podejdziesz do tego racjonalistycznie to jest to bardzo proste - nie ma dowodów na istnienie czegoś, więc zakładam, że to coś nie istnieje. 6 tysięcy lat to jednak sporo czasu.
Zmodyfikowano 5 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 grudnia 2010 o 17:49
duncan - Biblia jest niewiarygodna bo:
1)mnóstwo w niej sprzeczności
2)są wyraźnie widoczne próby tłumaczenia nieznanych ówczesnym ludziom zjawisk interwencją boską
3)są to przede wszystkim spisane przekazy ustne, które jak wiadomo zwykle nie mają zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością
4)przez setki lat jej treść znacząco się zmieniła.
Najbardziej śmieszą mnie właśnie prośby o dowód na NIEistnienie boga... To tak jakbym poprosił o dowód na nieistnienie Latającego Potwora Spaghetti: są? raczej nie.
To właśnie na wierzących spoczywa ciężar argumentacji i udowadniania.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 grudnia 2010 o 17:50
Jezus powiedział:"Błogosławieni,którzy nie ujrzeli,a uwierzyli"...Wiara nie miałaby sensu,gdyby wszystko było wytłumaczone do końca...Musimy wierzyć Panu Bogu,Zaufać Mu i kochać Go...Tak po prostu...
A co do dowodów Zmartwychwstania...Jest ono udokumentowane przez wiarygodne źródła historyczne-a pisali je tacy historycy,jak Józef (37-110 n.e.), Ignacy (50-115), Justyn Męczennik (100-165) i Tertulian (160-220)...A poza tym jeszcze Tacyt, Swetoniusz, Pliniusz Drugi i Lucjan z Samosaty potwierdzają w swoich dziełach,jak ogromny wpływ miało Zmartwychwstanie na ówczesnych ludzi...
@maka2020: No więc po kolei: 1) sprzeczności - To jest dzieło literackie pisane przez ponad stu autorów (ilu dokładnie - nie wiem), posługujące się kilkoma (kilkunastoma może nawet) stylami literackimi, z których część to poezja. Traktowanie tego dosłownie i stwierdzanie "tu napisano A, a tu napisano nie-A" jest niezgodne z regułami analizy tekstów literackich (i mówi Ci to nie literat, ale fizyk-informatyk, urodzony ścisłowiec). 2) i to w niczym nie umniejsza wiarygodności. Pod warunkiem, że zastosujesz do tego odpowiednie kryteria, tzn. czytanie przez pryzmat tego, co wiesz o okolicznościach z innych źródeł. 3) - generalizujesz, na czym opierasz taką opinię? Przekazy ustne są źródłem historycznym, co mi mówili historycy ;). Poza tym jeśli chodzi o Ewangelię, to została spisana wybitnie krótko po powstaniu (rzędu małych kilkudziesięciu lat), w wielu kopiach, niezależnie, w wielu miejscach. Sceptycy, jak Ty, poprzez kwestionowanie wiarygodności Biblii przysłużyli się swego czasu bardzo dla potwierdzenia, znajdując coraz to nowe spisane kopie, bardzo dokładnie je datując i te pe. Słyszałem, że Nowy Testament jest jednym z najlepiej udokumentowanych na wierność z oryginałem tekstów pisanych, nie tylko w starożytności, ale chyba aż do wynalezienia druku. 4) - jak pisałem - to, co ja słyszałem, przeczy temu, co piszesz, badania historyczne dowodzą, że jest wręcz przeciwnie. Nota bene tym razem to Ty rzucasz zarzut (podmieniania treści) - masz jakiś dowód? ;) ... no i dalej: Piszesz o śmieszności próśb o dowód nieistnienia: otóż tym samym milcząco przyjmujesz nieistnienie za uprzywilejowane względem istnienia. Takie założenie jest niespójne z całą resztą Twojej argumentacji. Jako racjonalista powinieneś wiedzieć, że jeśli czegoś nie widać, to nie znaczy, że tego nie ma. Widziałeś kiedyś powietrze? Albo atom? Z racjonalnego punktu widzenia: każde twierdzenie nieudowodnione jest równoprawne. Brak dowodu nie jest kontrdowodem, może być co najwyżej sugestią. Ja nie wierzę w latającego potwora spagetti, ale to kwestia wiary, nie wiedzy. Kartezjusz, ojciec nowożytnego racjonalizmu, pisał "Wątpię, więc jestem" - w wątpliwość poddaję każde stwierdzenie. Nic nie jest bardziej wiarygodne, jeśli nie ma za tym argumentów. Racjonalne stanowisko to nie stanowisko negacji: on nie umie udowodnić, więc bardziej prawdopodobne, że nie ma racji. Racjonalnie jest: on nie umie udowodnić, ale ja też nie umiem udowodnić mojej racji. Więc przyznaję, że do mojej racji jestem przywiązany emocjonalnie (bo moja :) i ją wolę, ale też przyznaję, że obie są nieudowodnione. btw o Twoich wyliczeniach zaraz jeszcze coś dodam.
@maka2020 ciąg dalszy (ale się rozpisałem, nie ma co ;) ):
Pamiętasz z matmy tabelkę działania implikacji? p=>q ? otóż było tam (0 => 1) = 1 oraz (0 => 0) = 1, czyli innymi słowy z fałszywych założeń możesz wyciągnąć dowolne wnioski stosując logiczne rozumowanie. Twierdzę, że Twoje wyliczenia są przykładem wnioskowania z fałszywych założeń. Po kolei: fakt, każdy może wymyślić własnego boga lub religię. Ale dlaczego w przypadku każdego wymyślonego boga prawdopodobieństwo jego istnienia jest takie same? Wymyślenie boga to nie elementarne zdarzenie losowe. Tu nie działa prawdopodobieństwo klasyczne, jeśli już cokolwiek, to schematy Markowa lub inne takie, na których już się nie znam. Ale spróbujmy inaczej: rozważmy dwa, przeciwstawne założenia: pierwsze - że ISTNIEJE Bóg i religia, które są zgodne z rzeczywistością, oraz drugie: że NIE ISTNIEJE. Dołożę jeszcze założenie, że istnieje możliwość (nawet czysto teoretyczna) porównywania religii: tzn dwie religie mogą albo być zgodne, albo nie. Przypadek pierwszy: każdy może wymyślić boga, ale jeśli wymyślona religia nie jest zgodna z tą prawdziwą, to z pstwem dokładnie 0 trafisz w prawdę. A jeśli ta wymyślona jest zgodna z prawdziwą, to z pstwem 1 trafisz w prawdę. Więc jeśli chrześcijaństwo jest prawdziwe, to ilu by ludzi nie było i kto by co nie myślał - będzie ono prawdziwe z prawdopodobieństwem 1 (a jeśli jest niezgodne - to z takim samym prawdopodobieństwem mam przerąbane, a Ty wygrywasz). Przypadek drugi: NIE ISTNIEJE religia zgodna z prawdą o świecie, wszechświecie, materialnym duchowym i w ogóle. Wtedy w ogóle nie ma o czym rozmawiać, bo od początku założyliśmy, że nasza przestrzeń losowa jest pusta, prawdopodobieństwo nie jest dobrze określone. Tak czy siak na pewno nie jest to 1/(liczba ludzi), zastosowałeś za prosty model :) (qed)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 grudnia 2010 o 23:41
Skoro zakładasz, że Boga nie ma już na początku rozważań, i że to ludzie sobie wymyślają Latające Monstra Spaghetti, to już w tym momencie robisz błąd - błędnie zakładasz, że nie ma czegoś, co istnieć może. Bardzo nieracjonalnie. A to, że nie jesteś w stanie ogarnąć "tej boskiej sprawy" jest podyktowane faktem, że percepcja człowieka jest ograniczona jedynie do przetrwania, i większość rzeczy upraszczamy albo nie zauważamy (Ostatnio w WiŻ był artykuł o facecie, który prowadzi badania z tej dziedziny - zainteresuj się i sprawdź). Dlatego powiedziałem, że dopiero 6 tys. lat temu skończyliśmy polować na sarenki (i to nie jest długo. To nawet nie jest pierdnięcie w skali życia na Ziemi) - chciałem zasugerować, że nadal jesteśmy ewolucyjnymi jaskiniowcami. No ale skoro nie zrozumiałeś, to uważam Cię za kolejnego wojującego barana, który chce mieć rzeczowe podejście do sprawy, ale mu nie wychodzi. I wyjść nie może, ponieważ nie da się takich prawd podważyć - można w nie jedynie nie wierzyć.
czy to dzieło Banksego ?
Tak.
moim zdaniem bog nie istnieje a jesli istnial jezus to był albo dobrym lekarzem albo iluzjonistą. i calkiem niezle manipulowal ludzmi
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 grudnia 2010 o 22:17
Możesz sobie nie wierzyć w Boga, ale Jezus był postacią historyczną. Pisał o Nim między innymi Pliniusz Młodszy (o ile dobrze pamiętam) - historyk rzymski.
Masz do takiego zdania prawo (rzekłbym "święte prawo"). Ale jakbyś taką wersję wydarzeń przeanalizował głębiej, dotarłbyś do bardzo absurdalnych wniosków - zachęcam.
"Śmiało kwestionuj nawet istnienie Boga, albowiem jeśli jakikolwiek Bóg istnieje, bardziej cenić sobie musi hołd rozumu niż ślepego lęku". Thomas Jefferson
Bardzo mądrze powiedziane. Moim zdaniem ani ortodoksyjnie wierzący ludzie ani ateiści nie mają racji. Nie należy udowodniać nikomu że Bóg istnieje lub że go nie ma - bo takiego dowodu na tym świecie nie znajdziemy. Wszyscy dowiemy się po śmierci jak jest naprawdę. Ja jestem zdania że Boga należy po prostu szukać. Nie kierować się ślepymi przekonaniami - po prostu szukać. Pozdrawiam.
O tym mówi nawet Jezus - w przypowieści o synu marnotrawnym, żeby daleko nie szukać. Ktoś mądry (nie pomnę, kto) powiedział: "Boga trzeba naprzód znaleźć, a następnie cały czas szukać (...) niech się nie łudzi ktoś, kto Boga nie szuka, że Go kiedykolwiek na prawdę poznał". @djalexrose: ja bym użył przymiotnika "ślepo wierzący" - bo "ortodoksyjnie wierzący" brzmi jakby określało ludzi, którzy szczerze wierzą i podporządkowują tej wierze swoje życie. I tacy ludzie, podobnie jak szczerzy wobec siebie i innych ateiści, zyskują mój głęboki szacunek. Taka wiara nie jest ślepa. Ale jest wiarą.
... w święta bożego narodzenia cieszymy się z narodzin Jezusa nie ukrzyżowania... dajemy prezenty sprawiając radość bliźnim i sobie, uśmiechamy się wymieniamy życzenia uśmiechy serdeczności, w święta wielkanocne wielbimy Jezusa który umarł za nasze grzechy idziemy na drogę krzyżową.. O co Wam chodzi z Tym demotem?! Jestem osobiście Ateistką ale znam chrześcijaństwo bo byłam wychowywana w tej wieże, a może czegoś nie rozumiem w tym democie...? :/
Może to być, że czegoś nie rozumiesz, kto wie. Ja powiem, jak ja go rozumiem: 1) - dla mnie, jako Chrześcijanina, sednem tych świąt jest narodzenie mojego Pana. Są to urodziny osoby, którą kocham najbardziej. Skutkiem tego jest chęć dzielenia się tą radością z innymi (w naszej tradycji to głównie rodzina, acz nie tylko). Prezenty to forma, nie treść. I tu dochodzimy do 2) - w świadomości społecznej jest odwrotnie. Uroczystości związane z narodzinami Boga zostały przez społeczeństwo (a w konsekwencji media, nie na odwrót) sprowadzone do spotkania rodzinnego i dawania prezentów. I to jest dla mnie (i - jak widzę po komentarzach - dla wielu innych wierzących) demotywujące. Forma kultu (prezenty, kolacja wigilijna) stała się obiektem kultu. I tu docieramy do 3) - taki proces nazywany był w tradycji judeochrześcijańskiej bałwochwalstwem. I był surowo zakazany jako grzech, najcięższy. Nie zrozum mnie źle (nie chcę tu brzmieć jak rzucający gromy kaznodzieja)- nie twierdzę, że prezenty są grzechem. Ale grzechem jest traktowanie prezentów jako ważniejszych od Boga. Rozumiem, że osoba niewierząca może tego nie widzieć w ten sposób - bo i w jej sytuacji to nie ma miejsca. Ale gdy dla Chrześcijanina ważniejsze jest sianko pod obrusem i choinka, a nawet łamanie się opłatkiem (piękna tradycja) od spotkania z Bogiem - to jest to zaburzona kolejność priorytetów. I grzech. I tu docieramy do 4) - formy demota: Jezus zaniósł na krzyż nasze grzechy - co jako osoba wykształcona wiesz. Demot jest symbolicznym przedstawieniem tego na przykładzie: Jezus ukrzyżowany ma ramiona obciążone prezentami, które symbolizują grzech nas, chrześcijan, desakralizujących święta. Mam nadzieję, że trochę rozjaśniłem :D
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 grudnia 2010 o 16:57
Tak to jest dzieło Banksego.
Zipika...
Poczytaj powyższe komentarze.
I poprawności politycznej dbającej, żeby "nikt nie czuł się urażony". Zatem "Happy Holiday". Radujmy się bez powodu.
+ wydajmy kalendarz dla Europy w którym są święta muzułmańskie ale nie ma chrześcijańskich.
bo trzeba byc tolerancyjnym, ale już chrześlijaństwo jest niemodne + nie wypada się być chrześcijaninem, ale mozna siejarać każdą inna religią, czy sektą
demot:Znak czasów:narzekać na komercjalizację świąt siedząc na demotywatorach
@bless
to oczywiście mistrz street-artu - Banksy.
I tu polecam piosenkę Martina Lechowicza "Słowo na Święta"
chrześcijaństwo też jest komercją...od dawna...
nie jest komercją. Komercyjni są ludzie śmiący nazywać się chrześcijanami i robiący zakupy w niedziele. Chrześcijaństwo nie jest komercją. Jest nudne, skostniałe, nie zmienia się, a jednak wciąż przyciąga do siebie coraz to nowych ludzi...
skoro Chrześcijanie zrobili na szaro Jezusa, to jeśli Diabeł istnieje to ryczy ze śmiechu, że historia. I to nie złośliwość z mojej strony. Jedzie się po ateistach a tymczasem to chrześcijanie płaczą, że święto sobie przekabacili na wycieczki do supermarketów.
Fakt. Zdolność do autorefleksji to cenna zdolność.
niecierpie takich obrazków
Dlatego już żygam tym "Santa Klałsem"...
Boże Narodzenie to święto pogańskie, przemianowane na chrześcijańskie, by przechrzczenie pogan przebiegło lekko i bez bólu. Jezus z Nazaretu urodził się prawdopodobnie w kwietniu (za wikipedią). A jednak Gwiazdkę można obchodzić w sposób świecki (jestem ateistą, obchodzę ją jako swego rodzaju święto przyjaźni, dobroci i przebaczenia win, ale także sprawiania radości innym ludziom). A radość można sprawić zwykłym prezentem. Fakt, komercji jest za dużo, wkur..ia mnie Św. Mikołaj (czy nie można powiedzieć dzieciom, że ludzie dają sobie w tym wyjątkowym dniu prezenty, by sprawiać sobie radość?), ale ona, paradoksalnie, nadaje trochę inny nastrój tym świętom. Najeżdżanie na komercję jest takie trochę jak mówienie, że "liczy się charakter, nie wygląd". Komercji jest za dużo, powinna być bardziej stonowana i oddająca prawdziwy charakter świąt. To ciepło, radość w gronie najbliższych.
Jezus urodził się w lipcu wg naszego kalendarza - używano innego wtedy, stąd nieścisłości (polecam Wiki angielską, Polska ma za duzo błędów), ale przekaz słuszny. Przykro mi, że ludzie cię zmiunsowali nie dopuszczając tego do wiadomości. Ja lubię jednak komercję świąt bo... to była komeracja od czasów jak zaczęto obchodzić święta "bożego narodzenia" - kościół chciał zamaskować święto pogańskie wmawiając, że oni obchodzą swoje własne, a sami pokazywali wierzącym, że nawet poganie się nawrócili, a wszystko dla... kasy. Niestety, o ile rozumiem wierzących to nie rozumiem Kościoła Katolickiego.
debile -,-
brawo, daje do myslenia, wreszczie ktoś przypomniał co jest najwazniejsze w Swięta Bożego Narodzenia!!!
demot:Pamięć Absolutna:Quato Lives !
Przytłoczyć to człowiek może sam siebie. Jezusa nie da się przytłoczyć.
ale żal do kościoła z tym (ateista)
banksy [+]
Dobry rysunek.
Bardziej zapomniany niż w żłobie.
Banksy Banks, jeden z lepszych szablonow, polecam całą twórczość w tym książke "Wall and piece"
Jak Mitra, którego jest bezpośrednim plagiatem.
Ateiści pozdrawiają wiernych .
brawo za tego demota! Szkoda, że nie umiemy uszanować tak pięknego święta :(
Banksy!
jaka ku..wa szkoda :)
SŁABE!!!
1) Wolny kraj, wiec i wolność wyznania, dlatego nie podoba sie to milcze a szczególnie ktos kto nie ma pojecia o wierze a jest zagorzałym ateista. Ma problem z demotem- dzwoni do przyjaciółki.
2) Polacy tacy tolerancyjni a nie potrafia obdarzyc tolerancja osób wierzących, resumujac podobno wykształcenia a zachowujacy sie jak ostatnie prymitywy.
3) Nie sztuka powiedzieć ze czegoś nie ma, sztuka to powiedziec że coś jest i to udowodnić, a jeśli chodzi o istnienie Jezusa to myśle że tyle objawień i drobnych cudów na których wytłumaczenia nie maja uczeni świata jest wystarczającym dowodem, nie to fakty historyczne np. zapiski z kronik,Talmud z tego co wiem też zawiera wzmianki o Jezusie.
4) Biblia zawiera ksiegi których nie bierze sie dosłownie ale wystarczyło uważac na religii w gimnazjum i wiedziałoby sie jakie to ksiegi.
5) Prosta zasada: jeśli Cie cos nie dotyczy nie mieszaj sie nieproszony, dlatego Drodzy Ateiści! podyskutujcie sobie razem na temat swojej wiary a o chrześcijaństwo sie nie martwcie, tylko tak na marginesie wy podobno w nic nie wierzycie i zastanawia mnie czy to nie jest bardziej prymitywne zachowanie od jaskiniowców, bo już oni mieli na tyle rozwinięty umysł zeby miec jakies rozeznanie w wierze...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 grudnia 2010 o 1:34
Poprostu ludzie nie pamiętają dlaczego w święta jest wolne. A ateiści cwaniaczki to wykorzystuja. Ci co jeżdżą tego dnia po sklepach a do kościoła nie chodzą i w Boga nie wierzą nie powinni mieć dnia wolnego bo dla nich to tylko okazja żeby se dłużej pospać...
o seksie