Tia, gorzej jak się obudzisz podczas kremacji. Śmierć przez spalenie się- jedna z najgorszych i ile nie najgorsza- nerwy wychodzą na wierzch więc ból jest zwielokrotniony, twój własny tłuszcz podsyca palenie i trwa to całkiem długo, bo około 5-10 minut.
Wlasnie dlatego Chopinowi wycieli serce-byl gruzlikiem i zdal mu sie 'letarg'. Zeby nie obudzic sie w trumnie zapisal w testamencie by wyciac mu serce.
oczywiście autor demota zapomina o tym, że kiedys śmierć się stwierdzało poprzez sprawdzenie czy dana osoba oddycha. Jeżeli ktoś cierpiał na narkolepsję lub coś podobonego to mogli go zdążyć zakopać zanim się obudizł.
Dlatego przed faktycznym pogrzebem zwleka się kilka dni, i jest jeszcze wystawienie zwłok. Jeśli po paru dniach nieboszczyk dalej leży trupem, to się raczej nie obudzi.
To jest jakaś choroba, że ciało zapada w taką niby śpiączkę. Na Discovery kiedyś widziałem. Jakaś babka się obudziła 2 razy w kostnicy, bo myśleli, że zmarła. A jeżeli działo się tak wiele lat temu, gdzie medycyna nie była na takim poziomie, to skutki możemy sobie wyobrazić.
W dzisiejszych czasach gdy dokonuje się sekcji zwłok, to już raczej się nikt nie obudzi. A w krajach gdzie tego nie ma to owszem, ale podczas spalania też nikt nie chciał by się obudzić bo to ponoć najboleśniejsza śmierć, więc tu nie ma rozwiązania. Chyba że tak jak w Japonii, telefon do trumny, ale znając życie to w Polsce zabrakło by zasięgu(przynajmniej byś dobie dzwonków posłuchał/a)
Dlatego ja od dawna rozgłaszam wszem i wobec, że w razie czego, chcę być skremowana. Czytałam w dzieciństwie sporo o tych "przebudzeniach" w grobie i aż mnie ciary przechodzą. W dzisiejszych czasach jest to bardzo rzadkie, ale nie wykluczone na 100%. Zdarzają się stany letargu u ludzi, kiedy żadne oznaki życia nie zostają potwierdzone nawet nowoczesną aparaturą, a wtedy pochowają Cię żywcem! O_o Kremacja - o tak - byleby nie obudzić się w piecu ;)
@Trinity, widziałaś co napisał AldoRayne w komentarzu wyżej? Aż ciary przechodzą, aczkolwiek lekko przykoloryzował "nerwy wychodzą na wierzch"(??)...Też chcę by moje zwłoki były poddane kremacji. Odnośnie demota, to aż się dziwię, jak to jest, przecież zwłoki leżą jakiś czas w kostnicy, myślę, że przez te parę dni do pogrzebu to już by się raczej ktoś nazwijmy to "ocknął"
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
2 maja 2011 o 15:37
Co do kremacji... ciała przed kremacją są specjalnie przygotowywane (był gdzieś filmik jak to robią), m.in. wycinane są jakieś narządy wewnętrzne (najpierw rozcinana jest klatka piersiowa). Raczej po takim przygotowaniu nikt podczas kremacji by się nie obudził:-) Może podczas krojenia... ale i przy tym wiele by już nie zdążył pocierpieć.
Do osób, które piszą, że: "Dlatego przed faktycznym pogrzebem zwleka się kilka dni, i jest jeszcze wystawienie zwłok. Jeśli po paru dniach nieboszczyk dalej leży trupem, to się raczej nie obudzi." Zapomnieliście dodać, że ciało leży w kostnicy, w LODÓWKACH, gdzie temperatura nie przekracza 5 stopni, w tak niskich temperaturach zwalnia metabolizm całego ciała i wysoce utrudnionym jest a wręcz niemożliwym aby zostały wznowione procesy fizjologiczne podtrzymujące życie.
robos92 czy przeczytałeś to co napisałam ? Może napiszę dalszą część mojej myśli. Po wyciągnięciu ciała z lodówki najczęściej następuje ostatnie pożegnanie. Gdy dotkniesz ciała w trakcie tej części uroczystości, możesz się przekonać, że ciało jest zimne. Potem następuje pogrzeb i przeniesienie zmarłego do grobu. Po zasypaniu grobu ziemią, w trumnie zaczyna się robić coraz cieplej przez warunki tam panując, ca za tym idzie temperatura ciała może powrócić (gdy człowiek jest żywy ale ma uśpione funkcje życiowe) do swojej stałej wielkości (36-37 stopni Celsjusza) i dopiero wtedy mogą powrócić czynności życiowe.
Zeby takich tragedi unkinac, to palcow nieboszykow przywiazuje sie nitki przywiaznane do dzwoneczka, wiec jesli trup z martwych w stanie po thrzech dniach, to bylo wiadomo ze nie zginal.
W 1993 roku młody mężczyzna wraz z narzeczoną wziął udział w wypadku samochodowym w Johannesburgu w RPA. Został uznany za zmarłego i dwa dni spędził w kostnicy w metalowym pojemniku, zanim jego krzyki zaalarmowały personel. Niestety, mężczyzna nie może liczyć na zrozumienie swojej narzeczonej, która uważa go za zombie posłane, aby ją dręczyć.
Wydaje mi się że właśnie najlepiej umrzeć w trakcie snu. A ogólnie ze względu na przypadki obudzenia się w trumnie stwierdziłam, że lepsza jest kremacja ale faktycznie w piecu się przebudzić też masakra ;/ Więc może lepiej dać sobie wyciąć np. serce, chociaż kto wie może podczas takiego cięcia też możemy coś czuć a nie będziemy mogli tego okazać...
Nie rozumiem czegoś. Przecież po śmierci z człowieka wypompowywana jest krew, poddawany jest przeróżnych zabiegom, które zapobiegają smrodowi czy zbyt szybkiemu rozkładowi zwłok więc niby jak ktoś teraz może jeszcze budzić się w trumnie? Kiedyś owszem, nic z ciałem nie robili tylko szybki pogrzeb, trumna i heja, ale dzisiaj?!
a wiecie że był taki przypadek że pawien człowiek odbudził się tuż brzed zakopaniem i zaalarmowani jego krzykami wyjeli go z trumny. Po tym wydarzeniu zaprojektował trumne z ... sedesem dla tych który znajda się w podobnaj sytułacji
Kremacja pomysł nie najgorszy. Ale jeżeli jest możliwość, wystarczy oddać swoje organy. Rozmowa z rodziną, oświadczenie woli... My nie mamy szans na pobudkę bez serducha czy nerki, a komuś możemy uratować życie.
Ja juz podpisałam stosowne oswiadczenie, i noszę je w portfelu, w razie, co. Ale jak się tak ostatnio nad tym zastanawiałam, to jakby w karetce np. odkryli, ze mam takie oświadczenie, to może chcieliby mnie dobić, a organy dać na sprzedaż. Jestem z Łodzi, wiec moje obawy są uzasadnione. :/
Jakbyś trafiła na takich sadystów w tej karetce, to dobiliby Cie bez względu na to oświadczenie ;) Żart żartem, ale mimo wszystko nie wierzę, że mogliby coś takiego zrobić. Nie wiem jak się przedstawia sytuacja w Łodzi, więc się nie wypowiem :)
No właśnie w Łodzi sytuacja przedstawia(ła) się tak, że jakiś czas temu zabijali ludzi w karetkach. :/ słynny pavulon. Teraz jednak to już chyba skończone, więc nie ma co się martwić.
jest organizacja ludzi którzy mają zamiar zabezpieczyć się przed nagłym obudzeniem się w trumnie(zapewniają sobie min.kontakt z tymi na "górze" gdyby nagle się obudzili i podpisują deklaracje o tym że chcą w przypadku zgonu mieć dodatkowe badania lekarza stwierdzające jednoznacznie zgon a nie inny stan"hibernacji")jest mnóstwo przypadków obudzenia się po śmierci grabarze którzy otwierali grobowce notowali przypadki znajdowania zwłok obok włazu do grobowca w pozycji embrionalnej i otwarte trumny...
Według pewnych statystyk jedna na 100 osób nie umiera, a zapada w stan hibernacji. A więc opierając się na statystyce wśród komentujących jest jedna osoba, która obudzi się w trumnie. :|
Kiedyś czytałem, że bodajże w Stanach trumna jest połączona tak jakby z chorągiewką nad ziemią i można od wewnątrz zasygnalizować, że jednak nie umarłeś ale jaki to ma sen gdy tlenu wystarczy na krótki czas do tego panika itd. Moim ostatnim życzeniem by było oddanie wszystkich przydatnych jeszcze narządów i kremacja.
zgadzam się z tym żeby oddać swoje organy wewnętrzne np. serce. bo jeżeli jestem w stanie uratować komuś życie, jest to najlepsza rzecz jaką mogę zrobić w całym swoim życiu !!
a jak byłam mała .. to chciałam telefon do trumny... ehh. dziecięca wypbraźnia :)
"Perspektywa pogrzebania
żywcem jest w stanie przerazić najodważniejszych . Dlatego wiele osób podejmowało / podejmuje specjalne środki, aby zapobiec tego typu pomyłce . W dawnych czasach przy zwłokach zawsze ktoś siedział, aby zauważyć ewentualne „ obudzenie się” . Niektórzy w testamencie umieszczali
odpowiednie instrukcje
opisujące testy, jakim ma być poddane ich ciało po stwierdzeniu śmierci. Nacinanie, polewanie wrzącą wodą czy dotykanie rozżarzonym żelazem były popularnymi procedurami. Inni szli jeszcze dalej i
nakazywali wbicie sobie noża w serce lub odcięcie głowy , aby upewnić się , że nie obudzą się dwa metry pod ziemią. Inni domagali się pogrzebania z nożem, pistoletem lub trucizną. Pod koniec XIX wieku
opatentowano nawet trumny z
specjalnym systemem
sygnalizacji. Jakiekolwiek
poruszenie zwłok sprawiało , że nad grobem pojawiała się chorągiewka , dzwonił dzwonek i paliło się światło . W obecnych czasach flagi i
gwizdki zostały zastąpione telefonami i mikrofonami. W
trumnach pojawiają się specjalne „ zestawy bezpieczeństwa” , zawierające np. malutkie butle z tlenem"
Setki przykładów na "całą historię" to znikoma liczba, biorąc pod uwagę ogromną ilość zgonów i pochówków. Relacje o świętych nie mają tutaj żadnego znaczenia - hagiografie to rodzaj bajek. Poczytajcie sobie taką "Złotą Legendę" Jakuba de Voragine a zrozumiecie o co chodzi. Ludzie mieli naprawdę bujną wyobraźnię jeśli chodzi o wymyślanie cudów, które dla współczesnego człowieka wyglądają niekiedy komicznie a niekiedy nawet nieco makabrycznie.
Nie twierdzę, że takie przypadki nie miały miejsca. Zapewne zdarzały się częściej niż teraz, gdyż ludzkość nie dysponowała rozwiniętą medycyną i sprzętem diagnostycznym.
Jednak jeśli już musisz się bać strasznej śmierci, to istnieje wiele znacznie bardziej prawdopodobnych scenariuszy do "wyboru"...
zawsze przerazala mnie mysl o smierci, ale kiedys przeczytalam cytat bojaze Epikura "dopóki jesteśmy, nie ma śmierci, a gdy ona przychodzi, nie ma nas". Pomaga mi sie oswoic z tym , ze kiedys to musi nastapic. Mimo wszystko zakopana zywcem nie chciałabym zostac. Poza tym goraco popieram komentarze wyzej dot. oddawania narządów. Zawsze mówie mamie ze jakby cos mi sie stało, to ma sie nad tym nie zastanawiac, moze chociaz po smierci do czegos sie nadam :)
mój pradziadek tak miał. pochowali go, a on żył. przyśnił się prababci a ona od razu następnego dnia kazała go odkopać. niestety już nie zdążyli, udusił się. a ciało było przekrzywione, jeszcze próbował się wydostać.
była z nim bardzo związana. tak silna więź działa cuda, tylko szkoda że się nie udało go uratować. a ty thisrox jak masz zamiar pisać takie głupoty, to się lepiej wcale nie wypowiadaj.
Osobiście uważam, że jak tak się dzieję to powinno się każdemu pochowanemu dawać do kieszeni np. ampułkę z cyjankiem potasu. Jakby rozkręcić taki zwyczaj, to za te kilka lat już każdy by wiedział o tym, że tak jest ;) Koszt niewielki, a nie jednej takiej osobie byłoby lżej.
Pomysł z cyjankiem jest bezsensowny w tym sensie, że władza nigdy nie zgodzi się na to, żeby silne trucizny były powszechnie dostępne. Zwłaszcza w tak "odjechanym" celu. ;) Społeczeństwo zaraz znalazłoby bardziej "przyziemne" zastosowanie dla tych ampułek. Nie zrozum mnie źle - mam libertariańskie poglądy i uważam, że każdy człowiek powinien mieć prawo do zakończenia swojej egzystencji, jeśli tylko podejmie taką decyzję - świadomie, po rozmowach z psychologiem itp. Dlatego takie środki powinny być dostępne. Nie podoba mi się po prostu pomysł zakopywania ich w każdym grobie. ;)
Już lepszym pomysłem byłby jakiś system komunikacji, dla wyjątkowych paranoików. ;)
W związku z demotem polecam gorąco film " Pogrzebany " z 2010r.
Film jest na prawdę świetny jeżeli zainteresował was ten demot to koniecznie musicie go zobaczyć!
Ja widziałem i wrażenia niesamowite.
Choroba zwana "Tafofobią" jest fobią, polegającą na strachu przed zostaniem pochowanym żywcem.
"To chyba najgorszy rodzaj pożegnania się z życiem. Budzisz się w ciemnej, drewnianej skrzyni. Bardzo mało tlenu i ciasnota potwierdzają twoje najgorsze przypuszczenia - zostałeś pochowany żywcem" Wiele osób cierpi na Tafofobię i nie szczęście należę do ich grona...
jako że fobia jest "nieuzasadnionym lękiem" (jako choroba, nie chodzi mi o dosłowne znaczenie słowa "phobos"), to ta cała "tatofobia" nie należy do fobii, ponieważ strach przed byciem pochowanym żywcem nie jest w żadnym stopniu "nieuzasadniony".
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
2 maja 2011 o 16:59
Ja zawsze noszę w portfelu oświadczenie woli, że na wypadek nagłej śmieci chcę, aby moje organy zostały oddane. Moja rodzina i znajomi też o tym wiedzą.
Natomiast organy można oddać tylko w przypadku nagłej śmierci a nie dlugotrwałej choroby, więc wtedy trzeba wymyślić inny sposób na upewnienie się, że nie obudzimy się w trumnie.
Może dość okrutne byłoby rzeczywiście strzelenie w łeb, bądź włożenie noża w serce albo coś takiego. Bo jeśli chodzi o spalenie to również bałabym się, że obudzę się w piecu .
Z tego powodu popularne w XIX w. stały się "Hotele dla zmarłych", gdzie rzekome zwłoki zostawiano na kilka dni przed pogrzebem, by miały czas się obudzić.
Hotele dla zmarłych to coś jakby kostnica?
km1wp - Z telefonem.. Nie wiem czy wiesz (Ty i inni), ale gdy Cię pochowają, to jesteś pod ziemią, i wątpię, że będziesz miał tam zasięg..
Ludzie zgoda na oddanie organów całkiem czy skremowanie tego nie załatwia. Bo tu chodzi o to żeby nadal żyć jeśli jest taka możliwość. Gdy mając szanse przeżycia, oddacie swoje organy lub skremują was to sami skazujecie się na śmierć.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
3 razy.
Ostatnia modyfikacja:
2 maja 2011 o 9:59
Kilka spraw: 1) ja chcę być skremowany. 2) w dzisiejszych czasach takie przypadki się nie zdarzają - zajebiści lekarze się nie mylą, a kilka, do kilkunastu dni (w Szwecji średnio 30) spędza się w kostnicy przy temp. -16 st. Cels., co gwarantuje, że się później nie obudzisz. Masz na sobie tyle chemikaliów, żeby ciało się nie rozkładało, że sama ich ilość cię zabije, jeśli jeszcze żyjesz.
ja tak miałem w zeszłym roku, wracam do domu po imprezie, kładę się spać, a rano się budzę w trumnie, a obok mnie karteczka "prima aprilis", kocham moich kolegów...
Tak to prawda. Podczas procesu beatyfikacyjnego wykopano jego trumnę, a kiedy ją otworzono było tam pełno śladów zadrapań, zaś sam pochowany leżał w dziwnie nienaturalnej pozycji - z wyciągniętymi rękoma. Udusił się.
dlatego nie został świętym - istniała możliwość, że gdy się obudził mógł bluźnić (taka sytuacja jest dość stresująca delikatnie mówiąc :P) a to dyskwalifikuje jako kandydata na świętego
Trzeba (jeszcze za życia) tylko zadeklarować taką rzecz: aby przebito ci serce po śmierci (tak dla pewności sztyletem). Gdzieś o tym słyszałem, że jest taka opcja.
Mimo wszystko obudzenie się w trumnie dałoby szanse na przypomnienie sobie wspaniałych chwil z życia... jeśli umrzeć niespodziewanie nie będziesz miał takiej okazji. Choć ja osobiście chciałbym mieć w trumnie telefon komórkowy na wszelki wypadek... fajnie by było obudzić się i choć jeszcze chwilę porozmawiać z rodziną przyjaciółmi ... powiedzieć im tego czego się nie zdążyło...
Nie wiem jak Ty, ale jakbym miał telefon to bym im powiedział żeby zapie*****i mnie odkopać, i zaczął bym oszczędzać tlen. A jakoś nie chciałbym sobie wspominać żadnych chwil z życia wiedząc że zaraz się ono zakończy. To by mnie szybciej zabiło niż brak tlenu
Pod warstwą ziemi (szczególnie wilgotnej) to chyba faktycznie nie ma co liczyć na sygnał. Ale w takim grobowcu to już bardziej, zwłaszcza w przypadku porządnej komórki (niekoniecznie najnowszej - stare cegły mają czasem świetny zasięg - były projektowane w czasach, gdy sieć BTS-ów była znacznie rzadsza niż teraz). Przecież taki grobowiec to nic innego jak betonowa wnęka w ziemi. Ja nieraz miałem zasięg w knajpach urządzonych w piwnicach zabytkowych kamienic, a to jak na moje oko jednak głębiej.
Nie sądzę aby obecnie zdarzały się często takie przypadki. Nie w cywilizowanych krajach. Jak wyobrazacie sobie przeżycie doby w kostnicy? żywego człowieka zabije w tym czasie hipotermia
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
2 maja 2011 o 10:14
to się nazywa śmierć kliniczna... często zdarza się także że ludzie budzą się jeszcze w kostnicy ale o tym się już nie mówi... pare razy w historii takich ludzi udało się uratować z trumnu tylko dlatego że zaszło jakieś nieporozumienie i została pochowana nie ta osoba, po wydobyciu otwierano trumne i znajdowano osoby żywe ale w stanie makabrycznym, do końca "drugiego życia" cierpiały z regóły na wszelkie choroby psychiczne.. przypadków takich niestety było w historii bardzo mało...
tak na pewno.. ciekawe jak to kur*wa możliwe żeby człowiek obudził sie pod ziemią kilka metrów..gdzie nie ma dostępu powietrza.. wyobraź sobie niewyobrażalne.
w filmie Kill Bill lub kill bill 2 czy jakoś tak uma thurman była zakopana żywcem w trumnie ale nie była to taka trumna jak się normalnie chowa ludzi tylko takie zwykłe dechy pozbijane w całość i ona rozwaliła ją jakimś sposobem i wydostała się chociaż pewnie z takiej normalnej jak ktoś miał bardzo wielką wolę przetrwania to może jakimś cudem też by się wydostał
Heh... Filmy Tarantino nie są wyznacznikiem rzeczywistości. Tam chodziło o to, że ten jej mistrz nauczył ją ciosu, który łamał deski wyprowadzony z odległości dziesięciu centymetrów. ;) Zwykły "bullshit" związany z wschodnimi sztukami walki - pełno tego w Hollywoodzkich produkcjach. :)
w pewnym programie na Discovery, pewien gość testował na sobie wiele rzeczy m.in. stanie na pralce zamkniętym w pojemniku z 10,000 pszczół, no i w którymś odcinku był w pewnego rodzaju "trumnie" nad nim były 2 metry ziemi, a w razie czego mógł szybko stamtąd wyjść no i gdy już jakoś rozwalił tą dechę , to cały piach spadł na niego i prawie się udusił. Tak więc to raczej jest nie możliwe żeby samemu wyjść z trumny.
To nawet testowali w słynnych "Pogromcach mitów".Zbudowali nawet specjalną mechaniczną pięść o sile kilkunastokrotnie przewyższającej możliwości człowieka.Pomimo ciągłego i rytmicznego uderzania to cacko nawet nie zdołało przebić się przez ledwo co zbite dechy trumny...a pozostaje jeszcze perspektywa kopania przez 2m ziemi w górę...
Chyba nie ma nic gorszego... Wolałbym już sobie strzelić z pistoletu w głowę, niż przeżyć coś takiego ;/
Pewnie trochę długo trwa taka śmierć w trumnie... Lepiej chwila i żeby było już po wszystkim... A tak te osoby jeszcze bardzo cierpiały ;/
Niestety, rozczaruję was. Jeżeli trumna jest zakopywana pod ziemią (jak to miało miejsce w czasach w/w XVI wiecznej Anglii, a także później - zamurowywanie to raczej nowy wynalazek) tlenu wystarcza na bardzo mało czasu, góra jest to kilka godzin. Kto czytał "Nędzników", ten zapewne kojarzy podobny motyw.
A może pochowac "się" tak jak w anglii? parę centymetrów pod ziemią i w cienkim drewnie... Samemu można wyjśc.A jak nie to ktoś usłyszy krzyk...(osobiście mysle ,że ciekawe byłoby umieszczenie rurki trumna-powierzchnia do oddychania)
Taa... Żeby smród gnijącego ciała z całą armią chorobotwórczych mikroorganizmów miał którędy wydostać się na powierzchnię... Mam prośbę. Jeśli następnym razem przyjdzie ci do głowy taki pomysł, to natychmiast go wyrzuć stamtąd. Bo jeszcze znajdzie się jakiś idiota gotów go zrealizować, a potem wszyscy będą ponosić konsekwencje. ;)
To współcześnie to mocno przesadzone.
Dziejszy pozim medycyny jest dość wysoki aby stwierdzić czy ktoś jest w stanie "uśpionym"(włącznie z funkcjami życiowymi) czy nie żyje "na dobre"
Kiedyś to rzeczywiście możliwe było coś takiego zwłaszcza że jeszcze nie dalej jak 50 lat temu funkcje życiowe sprawdzano przez przystawianie lusterka do nosa lub ust.
Ale i tak [+]
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
2 maja 2011 o 11:33
Co do tego spalenia żywcem, nie sądzę by to tak bylo, Ciało w naszych czasach nie wchodzi do rozgrzanego pieca, Wchodzi do pieca wygaszonego w ktorym najwyżej w 5 sek temperatura podskakuje do 1000 stopni. Więc nawet człowiek nie zdąży nic odczuć bo się spali. Tylko nie wiem czy kościół pozwala na spalanie zwłok, jak by tak było, nawet lepiej, nawet zmniejszy sie platnosc za miejsce na cmentarzu.Przeciez na takie cialo w prochu wystarczy tylko 0.25 mx 0.25 m. O duzo lepi by bylo, i dla rodziny, i dla osoby umierajacej :).
violeteMerald97, u nas jest podobnie. Ciało leży w malutkiej kapliczce, a wokoło pełno ludzi się nad nim modli. Byłam nieraz na takim obrzędzie przed pogrzebem, ale smród nie jest wyczuwalny, przynajmniej ja nie czułam. I ciało jest chowane dopiero po trzech dniach od śmierci. Chyba też wolałabym być skremowana, choć nie wiem dlaczego, ale dla bliskich ciężej jest kogoś spalić niż pochować. Dla nich to okropny ból.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
2 maja 2011 o 16:00
I Jezus jest wyjątkowy? Skoro tylu ludzi z martwych wstaje. Chrystus miał łatwiej bo miał do odsunięcia głaz, a weź tu się człowieku spod ziemi wydostań. Zresztą jak ktoś oglądam Kill Bill to wie, że niema rzeczy niemożliwych:Dhahahaha. Ja w testamencie zażyczę sobię Mobile Telephone do trumienki i butle z tlenem:D No i TV bym w oczekiwaniu na pomoc się nie zanudził:)
Bez urazy, ale o tym "zdarzeniu" mówi tylko jeden tekst z epoki (jeśli można tak mówić o tekście spisanym po kilkudziesięciu latach przez ludzi, z których większość nie była nawet bezpośrednimi świadkami opisywanych wydarzeń) święta księga pewnej religii, przez to nie jest to źródło obiektywne. Nie myl wierzeń z faktami historycznymi. ;)
Istnieje taki srodek o nazwie "kurara". Przytoczę tutaj fragment z książki W.Cejrowskiego "Gringo wsród dzikich plemion" nt. jego działania: "Po odebraniu powyższych informacji i wyłączeniu radia dowódca postanowił wydać komendę "Do łodzi!". Niestety nie zdążł. W chwili gdy otwierał usta wleciała mu przez nie mała czarna strzałka i utkwiła w gardle u nasady języka. Charknął krótko, padł na ziemię, wierzgnął raz czy dwa i znieruchomiał. (...) Potem stosownie do okolicznosci nad pobojowiskiem zapadła grobowa cisza. (...) Kilka godzin później ciszę przerwało cos jakby stęknięcie. Jeden z trupów mrugnął powieką. W tym samym momencie ręka martwego dowódcy uniosła się ponad butwiejąćą sciółkę... i opadła. Uniosła się znowu...i znowu opadła. Gdyby ktos żywy obserwował tę scenę, to prawdopodobnie albo by zmartwiał ze strachu, albo z wrzaskiem uciekł w ciemny las - posród zapadającego zmroku umarli budzili się do nocnego życia. W pewnej chwili z wyraźnym wysiłkiem trup dowódcy sięgnął sobie do gradła i wyrwał zatrutą strzałkę. Zaraz potem zwymiotował.Wkrótce wszystkie trupy poszły w jego slady. Też zwymiotowały. To był znak, że trucizna powoli przestaje działać. Ustąpił paralż, stężałe mięsnie zaczynały się poruszać, z oczu odeszła mgła. Porażenie indiańską trutką na małpy bardzo przypomina smierć. Podobnej mikstury używają czarownicy Voodo do produkcji zombie. Nawet wprawni lekaże dają się zwiesć i często wypisują akty zgonu. A potem pod rękami sprytnych szamanów-szarlatanów "trupy" ożywają i na oczach przerażonej gawiedzi wstają z grobów. (Albo ktos, kto naraził się czarownikowi budzi się zakopany 2 metry pod ziemią.) Nie znaczy to wcale, że żołnieżom było przyjemnie. Przeżyli cos w rodzaju smierci klinicznej. Widzieli wszystko doodkoła, odczuwali każde ukąszenie moskita, ale nie byli w stanie rozporządzać swoim ciałem. Przez te kilka godzin ich bezbronne umysły miotały się uwięzione w stygnącej kupie ciała. Widzieli wprawdzie wszystko, ale nie byli w stanie ruszyć okiem, nawet drgnąć powieką. Żaden mięsień nie słuchał poleceń. Przerażeni; nie mogący wydać z siebie nie tylko krzyku, lecz nawet najcichszego jęku. Widzący, czujący i słyszący, ale niemi i całkowicie bezwładni.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
2 maja 2011 o 12:03
W moim mieście - Tarnowskie Góry, był mężczyzma, która miał pewną chorobę. A mianowicie zasypiał na długi czas. Mówiono o tej chorobie " sen zimowy". Mężczyzna potfaił spać przez miesiąc wgl. się nie budząc! Gdy szedł spać żona sprawdzała jego puls co 30 min. Przez jeden miesiąc! Dwa razy stracił puls i obudził się w trumnie i przychodził do domu. Żona za każdym razem jechała do psychiatryka. Niedawno go pochowano nie wiadomo, czy się obudził czy co. ~ Moja pani z polskiego. Historia jest prawdziwa nawet kiedyś było o nim w wiadomościach w tv.
Dlatego ja po śmierci oddaję swoje narządy na przeszczep. Nawet jak się obudzę w trumnie to i tak serce mi szybciej nie załomocze, bo będzie już w innej klatce piersiowej :)
zawsze się tego bałam.... dlatego postanowiłam, że jak umrę to chcę, żeby wzięto moje organy ( w końcu komuś mogą się przydać ), a następnie ciało spalono.
; )
dlatego niektórzy swoim bliskim do trumien wkladaja telefony komorkowe ;)
a teraz raczej nie ma to miejsca bo w większości ciał wnętrzności są wyjmowane podczas seksji zwłok wiec nie ma jak sie obudzić bo nic już w organiźmie nie działa. Kiedyś medycyna nie byla tak doswiadczona jak teraz i zakopywali np. ludzi, ktorzy sa w śpiacze. Moim zdaniem demot średni.
A wzięło się to stąd, że w dawniejszych czasach nie mieli rozwiniętej tak bardzo medycyny i nie znali pojęcia "śmierć kliniczna" czy śpiączka... żaden horror, tylko medycyna ;]
Dla wszystkich zafascynowanych tematem i jeszcze pamiętającym, co to książka - polecam: Louis-Vincent Thomas "Trup. Od biologii do antropologii" Prawdziwa uczta intelektualna.
Jak dla mnie ten problem jest zdecydowanie wyolbrzymiony. Załóżmy że chowają żywego człowieka. Przecież ten człowiek cały czas oddycha. A więc po zamknięciu wieka trumny cały czas zużywa znajdujące się w niej powietrze. A tego starczy na kilkadziesiąt minut. Więc ten ktoś by musiał się obudzić w trumnie do godziny od zamknięcia wieka. W tym czasie to zazwyczaj nawet trumna nie jest zasypana. Zresztą jakie jest prawdopodobieństwo ze domniemany "nieboszczyk" przezyje dobe w kostnicy i nie zabije go hipotermia, potem jeszcze przygotowanie do pogrzebu i po kilku dobach od stwierdzonej śmierci, nagle obudzi się akurat w 60min od zamknięcia wieka trumny?
przeczytalem 10 pierwszych komentarzy i mi was szkoda ;/ dlatego trzyma sie zwolki jakis czas odrazu po zgonie ich nie grzebiemy tylko po jakims czasie np 1 dzien albvo 2 dni....
a drugie ze poziom naszej medycyny jest na tyle wysoki ze da sie to stwierdzic czy ktos jest w stanie spiaczki czy tzw smierci klinicznej czy calkowicie umarl
Wow przeczytałam wszystkie 147 komentarzy i nadal trudno mi się oddycha. To jest najprawdziwszy demotywator. Mam w planach dożyć starości więc oddanie organów nie wchodzi w grę, w sztuczki z komórką niespecjalnie wierzę, no to pozostała kremacja choć też niespecjalnie mi się to uśmiecha...
A co tam, żeby mnie tak kiedyś zakopali, bym wyje**la pięścią w deske, ona by sie połamała,a tą tone piasku
ktora by na mnie spadla zdmuchnęła. Wstałabym, otrząsneła się i poszła na impreze i naje**ła do zgona. Ale nigdy
nie bede mogła tak zrobić, ponieważ moje zwłoki zostaną spalone ;]
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
2 maja 2011 o 16:12
W dzisiejszych czasach na pewno nie , po pierwsze z człowieka wypompowywana jest krew , gdy umiera , po drugie jest poddawany wszelakim zabiegom zapobiegającym szybkiemu rozkładowi zwłok i po trzecie ciało zmarłego wiezione jest do kostnicy na 3 dni , więc jeśli by żył to obudził by się w kostnicy , a nie po 3 dniach w trumnie ! T_T
Ludzie, dajcie spokój z tymi irracjonalnymi lękami, proszę Was. Kiedyś to się zdarzało, owszem, chowano ludzi w stanie śmierci klinicznej albo śpiączki. Dlaczego? Bo nie było kostnic, a właściwie tych "lodówek". Jak ktoś umarł, zwłaszcza w lecie, to zakopywano szybko, żeby "nie śmierdziało", zresztą bano się zarazy. A teraz? Mamy dokładną, medyczną aparaturę, która stwierdzi, czy na pewno człowiek jest martwy. To Was nie przekonuje? Spokojnie, na to też znajdzie się rada. Istnieje bowiem przepis, że zwłok nie chowa się wcześniej niż 24 h po stwierdzeniu zgonu (a zwykle są to przynajmniej 2 dni, sprawy organizacyjne itp.). W tych czasach nie uzna się za zmarłą osobę w śpiączce, a stan śmierci klinicznej trwa góra 5 MINUT. Podsumowując, do wszystkich przestraszonych- NIE OBUDZICIE SIĘ W TRUMNIE. Wyluzujcie.
Pozdrawiam
nigdy nie chciałabym przezyć czegoś takiego. Wolałabym umrzeć w spokoju w nocy. Położyć się spać i nic nie czuć.
No, zastanawiałabym się czy takie coś można przeżyć, czy tylko tego dożyć.
dlatego bardzo zmyślni ludzie wymyślili coś takiego jak kremacja. i nie ma ewentualnego problemu z obudzeniem sie (;
mozna sie odkopac, uma thurman to potrafi
po kremacji? O.o
Tia, gorzej jak się obudzisz podczas kremacji. Śmierć przez spalenie się- jedna z najgorszych i ile nie najgorsza- nerwy wychodzą na wierzch więc ból jest zwielokrotniony, twój własny tłuszcz podsyca palenie i trwa to całkiem długo, bo około 5-10 minut.
tu jest przykładzik z obecnych czasów:
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Noworodek-cudem-uratowany-z-trumny,wid,11386015,wiadomosc.html?ticaid=1c3aa
Wlasnie dlatego Chopinowi wycieli serce-byl gruzlikiem i zdal mu sie 'letarg'. Zeby nie obudzic sie w trumnie zapisal w testamencie by wyciac mu serce.
dlatego ja chcę żeby mnie spalono. Podpisze nawet stosowne papiery... ale jeszcze nie teraz :D mam nadzieje ze smierć do mnie bedzie jechać pkp
oczywiście autor demota zapomina o tym, że kiedys śmierć się stwierdzało poprzez sprawdzenie czy dana osoba oddycha. Jeżeli ktoś cierpiał na narkolepsję lub coś podobonego to mogli go zdążyć zakopać zanim się obudizł.
Dlatego przed faktycznym pogrzebem zwleka się kilka dni, i jest jeszcze wystawienie zwłok. Jeśli po paru dniach nieboszczyk dalej leży trupem, to się raczej nie obudzi.
Zdemotywowało mnie to do umierania .
Ja mam zamiar oddać narządy, więc nie mam się czego bać :) Poza tym mam zamiar poddać się kremacji, tak "na zaś".
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 maja 2011 o 11:08
To jest jakaś choroba, że ciało zapada w taką niby śpiączkę. Na Discovery kiedyś widziałem. Jakaś babka się obudziła 2 razy w kostnicy, bo myśleli, że zmarła. A jeżeli działo się tak wiele lat temu, gdzie medycyna nie była na takim poziomie, to skutki możemy sobie wyobrazić.
W dzisiejszych czasach gdy dokonuje się sekcji zwłok, to już raczej się nikt nie obudzi. A w krajach gdzie tego nie ma to owszem, ale podczas spalania też nikt nie chciał by się obudzić bo to ponoć najboleśniejsza śmierć, więc tu nie ma rozwiązania. Chyba że tak jak w Japonii, telefon do trumny, ale znając życie to w Polsce zabrakło by zasięgu(przynajmniej byś dobie dzwonków posłuchał/a)
obejrzyjcie sobie pogromców mitów na ten temat:
http://www.youtube.com/watch?v=fMp0oGWdBcw
Moi znajomi byli na pogrzebie nagle usłyszeli pukanie z trumny gdy ją otworzono była tam żywa postać. Część ludzi pomdlało.
Dlatego ja od dawna rozgłaszam wszem i wobec, że w razie czego, chcę być skremowana. Czytałam w dzieciństwie sporo o tych "przebudzeniach" w grobie i aż mnie ciary przechodzą. W dzisiejszych czasach jest to bardzo rzadkie, ale nie wykluczone na 100%. Zdarzają się stany letargu u ludzi, kiedy żadne oznaki życia nie zostają potwierdzone nawet nowoczesną aparaturą, a wtedy pochowają Cię żywcem! O_o Kremacja - o tak - byleby nie obudzić się w piecu ;)
@Trinity, widziałaś co napisał AldoRayne w komentarzu wyżej? Aż ciary przechodzą, aczkolwiek lekko przykoloryzował "nerwy wychodzą na wierzch"(??)...Też chcę by moje zwłoki były poddane kremacji. Odnośnie demota, to aż się dziwię, jak to jest, przecież zwłoki leżą jakiś czas w kostnicy, myślę, że przez te parę dni do pogrzebu to już by się raczej ktoś nazwijmy to "ocknął"
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 maja 2011 o 15:37
Co do kremacji... ciała przed kremacją są specjalnie przygotowywane (był gdzieś filmik jak to robią), m.in. wycinane są jakieś narządy wewnętrzne (najpierw rozcinana jest klatka piersiowa). Raczej po takim przygotowaniu nikt podczas kremacji by się nie obudził:-) Może podczas krojenia... ale i przy tym wiele by już nie zdążył pocierpieć.
Do osób, które piszą, że: "Dlatego przed faktycznym pogrzebem zwleka się kilka dni, i jest jeszcze wystawienie zwłok. Jeśli po paru dniach nieboszczyk dalej leży trupem, to się raczej nie obudzi." Zapomnieliście dodać, że ciało leży w kostnicy, w LODÓWKACH, gdzie temperatura nie przekracza 5 stopni, w tak niskich temperaturach zwalnia metabolizm całego ciała i wysoce utrudnionym jest a wręcz niemożliwym aby zostały wznowione procesy fizjologiczne podtrzymujące życie.
I pewnie dlatego ludzi się chowa jakieś 3 dni później... Wtedy jest czuwanie..
robos92 czy przeczytałeś to co napisałam ? Może napiszę dalszą część mojej myśli. Po wyciągnięciu ciała z lodówki najczęściej następuje ostatnie pożegnanie. Gdy dotkniesz ciała w trakcie tej części uroczystości, możesz się przekonać, że ciało jest zimne. Potem następuje pogrzeb i przeniesienie zmarłego do grobu. Po zasypaniu grobu ziemią, w trumnie zaczyna się robić coraz cieplej przez warunki tam panując, ca za tym idzie temperatura ciała może powrócić (gdy człowiek jest żywy ale ma uśpione funkcje życiowe) do swojej stałej wielkości (36-37 stopni Celsjusza) i dopiero wtedy mogą powrócić czynności życiowe.
Zeby takich tragedi unkinac, to palcow nieboszykow przywiazuje sie nitki przywiaznane do dzwoneczka, wiec jesli trup z martwych w stanie po thrzech dniach, to bylo wiadomo ze nie zginal.
W 1993 roku młody mężczyzna wraz z narzeczoną wziął udział w wypadku samochodowym w Johannesburgu w RPA. Został uznany za zmarłego i dwa dni spędził w kostnicy w metalowym pojemniku, zanim jego krzyki zaalarmowały personel. Niestety, mężczyzna nie może liczyć na zrozumienie swojej narzeczonej, która uważa go za zombie posłane, aby ją dręczyć.
Wiecej: http://www.eioba.pl/a/23sy/pogrzebani-zywcem#ixzz1LHJPn26v
@pluso - podałem ten link w źródle, ale dzięki za czujność.
Wydaje mi się że właśnie najlepiej umrzeć w trakcie snu. A ogólnie ze względu na przypadki obudzenia się w trumnie stwierdziłam, że lepsza jest kremacja ale faktycznie w piecu się przebudzić też masakra ;/ Więc może lepiej dać sobie wyciąć np. serce, chociaż kto wie może podczas takiego cięcia też możemy coś czuć a nie będziemy mogli tego okazać...
Fanboy mody na sukces...
telefon chyba by mial zasieg ;) jezeli przez tak grobe mury przechodzi :)
teraz to ja się boję umrzec o.O'
Jak umrzesz to już się nie obudzisz, więc nie masz się czego bać :P
Jak dla mnie, do trumny powinni wkładać butlę z tlenem, jakieś źródło światła i czujnik. Ewentualnie kanapkę :P
Nie rozumiem czegoś. Przecież po śmierci z człowieka wypompowywana jest krew, poddawany jest przeróżnych zabiegom, które zapobiegają smrodowi czy zbyt szybkiemu rozkładowi zwłok więc niby jak ktoś teraz może jeszcze budzić się w trumnie? Kiedyś owszem, nic z ciałem nie robili tylko szybki pogrzeb, trumna i heja, ale dzisiaj?!
a wiecie że był taki przypadek że pawien człowiek odbudził się tuż brzed zakopaniem i zaalarmowani jego krzykami wyjeli go z trumny. Po tym wydarzeniu zaprojektował trumne z ... sedesem dla tych który znajda się w podobnaj sytułacji
W jakimś kraju przy grobie montują dzwon, a koniec sznurka wkładają w rękę zmarłego i było sporo przypadków, że ludzie dzwonili i ich odkopywano.
dobrze wiedzieć
ja sie boje zasnac ja bd stara.. jeszcze ktos uzna ze umarlam i mnie zakopia i co bd jak sie w trumnie obudze?
sledzynsky dobry pomysl ;)
hahah
Gorzej jak się w piecyku w krematorium obudzisz :D
nie dożyjesz starości, uwierz mi
Najlepiej to do spalarni i po sprawie.
Gorzej jak sie w piecu obudzisz :D
a co by było gdyby ktoś zapadł w stan "hibernacji mózgu i serca"i obudził się po jakim czasie po pochówku? jak bym chciał sobie jeszcze pożyć:D
Kremacja pomysł nie najgorszy. Ale jeżeli jest możliwość, wystarczy oddać swoje organy. Rozmowa z rodziną, oświadczenie woli... My nie mamy szans na pobudkę bez serducha czy nerki, a komuś możemy uratować życie.
Ja juz podpisałam stosowne oswiadczenie, i noszę je w portfelu, w razie, co. Ale jak się tak ostatnio nad tym zastanawiałam, to jakby w karetce np. odkryli, ze mam takie oświadczenie, to może chcieliby mnie dobić, a organy dać na sprzedaż. Jestem z Łodzi, wiec moje obawy są uzasadnione. :/
Jakbyś trafiła na takich sadystów w tej karetce, to dobiliby Cie bez względu na to oświadczenie ;) Żart żartem, ale mimo wszystko nie wierzę, że mogliby coś takiego zrobić. Nie wiem jak się przedstawia sytuacja w Łodzi, więc się nie wypowiem :)
No właśnie w Łodzi sytuacja przedstawia(ła) się tak, że jakiś czas temu zabijali ludzi w karetkach. :/ słynny pavulon. Teraz jednak to już chyba skończone, więc nie ma co się martwić.
to nie noś oświadczenia tylko powiedz rodzinie, bo i tak pomimo oświadczenia rodzina musi chyba potwierdzić zgodę :D
jest organizacja ludzi którzy mają zamiar zabezpieczyć się przed nagłym obudzeniem się w trumnie(zapewniają sobie min.kontakt z tymi na "górze" gdyby nagle się obudzili i podpisują deklaracje o tym że chcą w przypadku zgonu mieć dodatkowe badania lekarza stwierdzające jednoznacznie zgon a nie inny stan"hibernacji")jest mnóstwo przypadków obudzenia się po śmierci grabarze którzy otwierali grobowce notowali przypadki znajdowania zwłok obok włazu do grobowca w pozycji embrionalnej i otwarte trumny...
Według pewnych statystyk jedna na 100 osób nie umiera, a zapada w stan hibernacji. A więc opierając się na statystyce wśród komentujących jest jedna osoba, która obudzi się w trumnie. :|
Można podpisać przed śmiercią zgodę na przekazanie narządów. :)
dlatego zapobiegawczo kaze sobie wyjac organy do przeszczepu :P
jeśli umrzesz ,,na starość'' to nikt nie pobierze Twoich organów, a już na pewno nikt nie będzie chciał sobie ich przeszczepić
ja napisze w testamencie, ze niech mi strzela w leb, pobiora organy i skremuja, dla pewnosci ;)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 maja 2011 o 16:26
tylko czy ktoś bedzie chętny strzelić ci w łeb :D
Kiedyś czytałem, że bodajże w Stanach trumna jest połączona tak jakby z chorągiewką nad ziemią i można od wewnątrz zasygnalizować, że jednak nie umarłeś ale jaki to ma sen gdy tlenu wystarczy na krótki czas do tego panika itd. Moim ostatnim życzeniem by było oddanie wszystkich przydatnych jeszcze narządów i kremacja.
mogliby do kazdej trumny oprocz tej choragiewki wlozyc butle z tlenem na np20minut zeby zdazyli wyciagnac z trumny i bylo by git
straszne...
zgadzam się z tym żeby oddać swoje organy wewnętrzne np. serce. bo jeżeli jestem w stanie uratować komuś życie, jest to najlepsza rzecz jaką mogę zrobić w całym swoim życiu !!
a jak byłam mała .. to chciałam telefon do trumny... ehh. dziecięca wypbraźnia :)
Boże... teraz się boję że moi bliscy mogli się tak obudzić :/
Oby nie...
dokładnie o tym samym w tym momencie pomyślałam....
"Perspektywa pogrzebania
żywcem jest w stanie przerazić najodważniejszych . Dlatego wiele osób podejmowało / podejmuje specjalne środki, aby zapobiec tego typu pomyłce . W dawnych czasach przy zwłokach zawsze ktoś siedział, aby zauważyć ewentualne „ obudzenie się” . Niektórzy w testamencie umieszczali
odpowiednie instrukcje
opisujące testy, jakim ma być poddane ich ciało po stwierdzeniu śmierci. Nacinanie, polewanie wrzącą wodą czy dotykanie rozżarzonym żelazem były popularnymi procedurami. Inni szli jeszcze dalej i
nakazywali wbicie sobie noża w serce lub odcięcie głowy , aby upewnić się , że nie obudzą się dwa metry pod ziemią. Inni domagali się pogrzebania z nożem, pistoletem lub trucizną. Pod koniec XIX wieku
opatentowano nawet trumny z
specjalnym systemem
sygnalizacji. Jakiekolwiek
poruszenie zwłok sprawiało , że nad grobem pojawiała się chorągiewka , dzwonił dzwonek i paliło się światło . W obecnych czasach flagi i
gwizdki zostały zastąpione telefonami i mikrofonami. W
trumnach pojawiają się specjalne „ zestawy bezpieczeństwa” , zawierające np. malutkie butle z tlenem"
ciekawe, czy zdarzył się już przypadek, żeby ktoś z tych akcesoriów skorzystał i dzięki temu przeżył, słyszeliście coś o tym?
Mocne, najgorsze jest to że może dotyczyć każdego z nas
A po czym poznali, że akurat ta jedna osoba chciała otworzyć trumnę a pozostałe drapały tylko po to, żeby napędzić horrorów ekshumatorom?
Setki przykładów na "całą historię" to znikoma liczba, biorąc pod uwagę ogromną ilość zgonów i pochówków. Relacje o świętych nie mają tutaj żadnego znaczenia - hagiografie to rodzaj bajek. Poczytajcie sobie taką "Złotą Legendę" Jakuba de Voragine a zrozumiecie o co chodzi. Ludzie mieli naprawdę bujną wyobraźnię jeśli chodzi o wymyślanie cudów, które dla współczesnego człowieka wyglądają niekiedy komicznie a niekiedy nawet nieco makabrycznie.
Nie twierdzę, że takie przypadki nie miały miejsca. Zapewne zdarzały się częściej niż teraz, gdyż ludzkość nie dysponowała rozwiniętą medycyną i sprzętem diagnostycznym.
Jednak jeśli już musisz się bać strasznej śmierci, to istnieje wiele znacznie bardziej prawdopodobnych scenariuszy do "wyboru"...
zawsze przerazala mnie mysl o smierci, ale kiedys przeczytalam cytat bojaze Epikura "dopóki jesteśmy, nie ma śmierci, a gdy ona przychodzi, nie ma nas". Pomaga mi sie oswoic z tym , ze kiedys to musi nastapic. Mimo wszystko zakopana zywcem nie chciałabym zostac. Poza tym goraco popieram komentarze wyzej dot. oddawania narządów. Zawsze mówie mamie ze jakby cos mi sie stało, to ma sie nad tym nie zastanawiac, moze chociaz po smierci do czegos sie nadam :)
mój pradziadek tak miał. pochowali go, a on żył. przyśnił się prababci a ona od razu następnego dnia kazała go odkopać. niestety już nie zdążyli, udusił się. a ciało było przekrzywione, jeszcze próbował się wydostać.
Straszne... Ale to chyba telepatia, że Twojej babci się to przyśniło.
babcie takie są, wszystko im się śni
Niezła ściema ,a najlepsze że kilka parapetów niżej w to uwierzyło ha ha,
była z nim bardzo związana. tak silna więź działa cuda, tylko szkoda że się nie udało go uratować. a ty thisrox jak masz zamiar pisać takie głupoty, to się lepiej wcale nie wypowiadaj.
w mojej rodzinie był taki przypadek więc ja tym bardziej sie tego boje ;((
to już limit wyczerpany ;]
taak, dopiero poczatek. Czego niby? Chyba 5 minut strachu i smierci z uduszenia.
nawet nie wiesz jak straszna musi być śmierć przez uduszenie. zwłaszcza że nie dusisz się "5 minut"
Osobiście uważam, że jak tak się dzieję to powinno się każdemu pochowanemu dawać do kieszeni np. ampułkę z cyjankiem potasu. Jakby rozkręcić taki zwyczaj, to za te kilka lat już każdy by wiedział o tym, że tak jest ;) Koszt niewielki, a nie jednej takiej osobie byłoby lżej.
Pomysł z cyjankiem jest bezsensowny w tym sensie, że władza nigdy nie zgodzi się na to, żeby silne trucizny były powszechnie dostępne. Zwłaszcza w tak "odjechanym" celu. ;) Społeczeństwo zaraz znalazłoby bardziej "przyziemne" zastosowanie dla tych ampułek. Nie zrozum mnie źle - mam libertariańskie poglądy i uważam, że każdy człowiek powinien mieć prawo do zakończenia swojej egzystencji, jeśli tylko podejmie taką decyzję - świadomie, po rozmowach z psychologiem itp. Dlatego takie środki powinny być dostępne. Nie podoba mi się po prostu pomysł zakopywania ich w każdym grobie. ;)
Już lepszym pomysłem byłby jakiś system komunikacji, dla wyjątkowych paranoików. ;)
W związku z demotem polecam gorąco film " Pogrzebany " z 2010r.
Film jest na prawdę świetny jeżeli zainteresował was ten demot to koniecznie musicie go zobaczyć!
Ja widziałem i wrażenia niesamowite.
ten film był beznadziejny, niesamowicie żerował na naiwności widza.
kurde jeżeli to prawda to mam przerabane tesciowapochowalem ;/
W tych czasach takie rzeczy się nie zdarzają oglądałem na discovery :P
dlatego mnie skremują
Choroba zwana "Tafofobią" jest fobią, polegającą na strachu przed zostaniem pochowanym żywcem.
"To chyba najgorszy rodzaj pożegnania się z życiem. Budzisz się w ciemnej, drewnianej skrzyni. Bardzo mało tlenu i ciasnota potwierdzają twoje najgorsze przypuszczenia - zostałeś pochowany żywcem" Wiele osób cierpi na Tafofobię i nie szczęście należę do ich grona...
jako że fobia jest "nieuzasadnionym lękiem" (jako choroba, nie chodzi mi o dosłowne znaczenie słowa "phobos"), to ta cała "tatofobia" nie należy do fobii, ponieważ strach przed byciem pochowanym żywcem nie jest w żadnym stopniu "nieuzasadniony".
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 maja 2011 o 16:59
Ja zawsze noszę w portfelu oświadczenie woli, że na wypadek nagłej śmieci chcę, aby moje organy zostały oddane. Moja rodzina i znajomi też o tym wiedzą.
Natomiast organy można oddać tylko w przypadku nagłej śmierci a nie dlugotrwałej choroby, więc wtedy trzeba wymyślić inny sposób na upewnienie się, że nie obudzimy się w trumnie.
Może dość okrutne byłoby rzeczywiście strzelenie w łeb, bądź włożenie noża w serce albo coś takiego. Bo jeśli chodzi o spalenie to również bałabym się, że obudzę się w piecu .
Nawet jeżeli obudzisz się w piecu, to nie zdążysz pomyśleć o tym gdzie jesteś. Pyk i nie ma człowieka.
Poinformuj rodzinę, że twoją ostatnią wolą jest sprawdzenie aktywności mózgu po śmierci. Przeznacz określoną kwotę ze swojego majątku na ten cel. :)
Z tego powodu popularne w XIX w. stały się "Hotele dla zmarłych", gdzie rzekome zwłoki zostawiano na kilka dni przed pogrzebem, by miały czas się obudzić.
A chciałbyś obudzić się w takim "hotelu"?
Lepiej w hotelu niż pod ziemią
no w takim hotelu to po wybudzeniu obowiązkowo śniadanie do łóżka... do trumny :D
cieszylbym sie wogole ze obudzilem sie w tym hotelu niz w trumnie pod ziemia
a teraz popularne jest że ktoś chce być pochowany z telefonem
Hotele dla zmarłych to coś jakby kostnica?
km1wp - Z telefonem.. Nie wiem czy wiesz (Ty i inni), ale gdy Cię pochowają, to jesteś pod ziemią, i wątpię, że będziesz miał tam zasięg..
Dlatego chce być spalony :)
Ludzie zgoda na oddanie organów całkiem czy skremowanie tego nie załatwia. Bo tu chodzi o to żeby nadal żyć jeśli jest taka możliwość. Gdy mając szanse przeżycia, oddacie swoje organy lub skremują was to sami skazujecie się na śmierć.
Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 maja 2011 o 9:59
Kilka spraw: 1) ja chcę być skremowany. 2) w dzisiejszych czasach takie przypadki się nie zdarzają - zajebiści lekarze się nie mylą, a kilka, do kilkunastu dni (w Szwecji średnio 30) spędza się w kostnicy przy temp. -16 st. Cels., co gwarantuje, że się później nie obudzisz. Masz na sobie tyle chemikaliów, żeby ciało się nie rozkładało, że sama ich ilość cię zabije, jeśli jeszcze żyjesz.
ja tak miałem w zeszłym roku, wracam do domu po imprezie, kładę się spać, a rano się budzę w trumnie, a obok mnie karteczka "prima aprilis", kocham moich kolegów...
"Boże chroń mnie przed przyjaciółmi, z wrogami sobie poradzę" ;)
Przypuszcza się, ze pochowany "żywcem" był min. Piotr Skarga.
Tak to prawda. Podczas procesu beatyfikacyjnego wykopano jego trumnę, a kiedy ją otworzono było tam pełno śladów zadrapań, zaś sam pochowany leżał w dziwnie nienaturalnej pozycji - z wyciągniętymi rękoma. Udusił się.
skąd wiesz??
@atenia informacje ogólnodostępne, nawet na Wikipedii jest w jego biografii
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/reportaze/1515108,1,jak-powstaja-relikwie.read
5. akapit po tytułem "106 świętych z Leśnej"
akurat wczoraj o tym czytałam
(ja chcę dać się pokroić po śmierci, jeśli nie na narządy to jest jeszcze opcja przekazania swego ciała do prosektorium w celach dydaktycznych)
atenia - dowiedziałam się na lekcji religii ;)
dlatego nie został świętym - istniała możliwość, że gdy się obudził mógł bluźnić (taka sytuacja jest dość stresująca delikatnie mówiąc :P) a to dyskwalifikuje jako kandydata na świętego
Trzeba (jeszcze za życia) tylko zadeklarować taką rzecz: aby przebito ci serce po śmierci (tak dla pewności sztyletem). Gdzieś o tym słyszałem, że jest taka opcja.
Lepiej oddać narządy! Po co mają niszczyć serce, jeśli mogą je oddać komuś innemu?
logos555 nie zawsze narządu się nadają do przeszczepu
Mimo wszystko obudzenie się w trumnie dałoby szanse na przypomnienie sobie wspaniałych chwil z życia... jeśli umrzeć niespodziewanie nie będziesz miał takiej okazji. Choć ja osobiście chciałbym mieć w trumnie telefon komórkowy na wszelki wypadek... fajnie by było obudzić się i choć jeszcze chwilę porozmawiać z rodziną przyjaciółmi ... powiedzieć im tego czego się nie zdążyło...
Nie wiem jak Ty, ale jakbym miał telefon to bym im powiedział żeby zapie*****i mnie odkopać, i zaczął bym oszczędzać tlen. A jakoś nie chciałbym sobie wspominać żadnych chwil z życia wiedząc że zaraz się ono zakończy. To by mnie szybciej zabiło niż brak tlenu
Telefon pod ziemią nie miałby sygnału :D
telefon? wydaje mi się że pod ziemią zasięgu nie ma ;)
a ja myślę, że wszyscy zaczelibyście walić ostatnią gruche
Pod warstwą ziemi (szczególnie wilgotnej) to chyba faktycznie nie ma co liczyć na sygnał. Ale w takim grobowcu to już bardziej, zwłaszcza w przypadku porządnej komórki (niekoniecznie najnowszej - stare cegły mają czasem świetny zasięg - były projektowane w czasach, gdy sieć BTS-ów była znacznie rzadsza niż teraz). Przecież taki grobowiec to nic innego jak betonowa wnęka w ziemi. Ja nieraz miałem zasięg w knajpach urządzonych w piwnicach zabytkowych kamienic, a to jak na moje oko jednak głębiej.
Telefon stacjonarny na kabel. Pasuje? :D
I dlatego chcę być skremowana ;o
Nie sądzę aby obecnie zdarzały się często takie przypadki. Nie w cywilizowanych krajach. Jak wyobrazacie sobie przeżycie doby w kostnicy? żywego człowieka zabije w tym czasie hipotermia
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 maja 2011 o 10:14
aha... wielkie dzięki, właśnie jem śniadanie...XD
to się nazywa śmierć kliniczna... często zdarza się także że ludzie budzą się jeszcze w kostnicy ale o tym się już nie mówi... pare razy w historii takich ludzi udało się uratować z trumnu tylko dlatego że zaszło jakieś nieporozumienie i została pochowana nie ta osoba, po wydobyciu otwierano trumne i znajdowano osoby żywe ale w stanie makabrycznym, do końca "drugiego życia" cierpiały z regóły na wszelkie choroby psychiczne.. przypadków takich niestety było w historii bardzo mało...
przypadków takich NIESTETY (?) było w historii bardzo mało?? Chyba raczej dobrze, że jest mało takich sytuacji.
tak na pewno.. ciekawe jak to kur*wa możliwe żeby człowiek obudził sie pod ziemią kilka metrów..gdzie nie ma dostępu powietrza.. wyobraź sobie niewyobrażalne.
Facepalm, poker face, AYFKM
Mam tylko nadziaję, że Osama się już nie obudzi.
Dostał kulke w głowę, a teraz leży na dnie morza, spoko.
w filmie Kill Bill lub kill bill 2 czy jakoś tak uma thurman była zakopana żywcem w trumnie ale nie była to taka trumna jak się normalnie chowa ludzi tylko takie zwykłe dechy pozbijane w całość i ona rozwaliła ją jakimś sposobem i wydostała się chociaż pewnie z takiej normalnej jak ktoś miał bardzo wielką wolę przetrwania to może jakimś cudem też by się wydostał
przykro mi, że Cię zawiodę, ale Kill Bill TO JEST TYLKO FILM.
Heh... Filmy Tarantino nie są wyznacznikiem rzeczywistości. Tam chodziło o to, że ten jej mistrz nauczył ją ciosu, który łamał deski wyprowadzony z odległości dziesięciu centymetrów. ;) Zwykły "bullshit" związany z wschodnimi sztukami walki - pełno tego w Hollywoodzkich produkcjach. :)
uściślając, uma thurman rozwaliła te dechę pięścią, a później potrafiła się przekopać przez 2m ziemi nie majac dostępu do tlenu ;)
w pewnym programie na Discovery, pewien gość testował na sobie wiele rzeczy m.in. stanie na pralce zamkniętym w pojemniku z 10,000 pszczół, no i w którymś odcinku był w pewnego rodzaju "trumnie" nad nim były 2 metry ziemi, a w razie czego mógł szybko stamtąd wyjść no i gdy już jakoś rozwalił tą dechę , to cały piach spadł na niego i prawie się udusił. Tak więc to raczej jest nie możliwe żeby samemu wyjść z trumny.
To nawet testowali w słynnych "Pogromcach mitów".Zbudowali nawet specjalną mechaniczną pięść o sile kilkunastokrotnie przewyższającej możliwości człowieka.Pomimo ciągłego i rytmicznego uderzania to cacko nawet nie zdołało przebić się przez ledwo co zbite dechy trumny...a pozostaje jeszcze perspektywa kopania przez 2m ziemi w górę...
Chyba nie ma nic gorszego... Wolałbym już sobie strzelić z pistoletu w głowę, niż przeżyć coś takiego ;/
Pewnie trochę długo trwa taka śmierć w trumnie... Lepiej chwila i żeby było już po wszystkim... A tak te osoby jeszcze bardzo cierpiały ;/
kilkadziesiąt minut. nie od momentu obudzenia. od momentu zakopania
Ja każę w swojej trumnie umieścić butlę z tlenem i jakiś rodzaj alarmu, szybko mnie odkopią i tyle ;).
I co ci da ta butla z tlenem? W jaki sposób poradzisz sobie z rosnącym ciśnieniem i stężeniem CO2???
moja rada: przed dodaniem demotywatora zaprzyjaźnij się ze słownikiem.
Niestety, rozczaruję was. Jeżeli trumna jest zakopywana pod ziemią (jak to miało miejsce w czasach w/w XVI wiecznej Anglii, a także później - zamurowywanie to raczej nowy wynalazek) tlenu wystarcza na bardzo mało czasu, góra jest to kilka godzin. Kto czytał "Nędzników", ten zapewne kojarzy podobny motyw.
Oj Wy naiwne ufoludy :)
Polecam sobie obejrzeć Pogromców Mitów na temat budzenia się w grobie :)
Polecam podać link jeżeli znajduje się gdzieś ten odcinek na necie :)
http://www.youtube.com/watch?v=fMp0oGWdBcw
A może pochowac "się" tak jak w anglii? parę centymetrów pod ziemią i w cienkim drewnie... Samemu można wyjśc.A jak nie to ktoś usłyszy krzyk...(osobiście mysle ,że ciekawe byłoby umieszczenie rurki trumna-powierzchnia do oddychania)
Taa... Żeby smród gnijącego ciała z całą armią chorobotwórczych mikroorganizmów miał którędy wydostać się na powierzchnię... Mam prośbę. Jeśli następnym razem przyjdzie ci do głowy taki pomysł, to natychmiast go wyrzuć stamtąd. Bo jeszcze znajdzie się jakiś idiota gotów go zrealizować, a potem wszyscy będą ponosić konsekwencje. ;)
To współcześnie to mocno przesadzone.
Dziejszy pozim medycyny jest dość wysoki aby stwierdzić czy ktoś jest w stanie "uśpionym"(włącznie z funkcjami życiowymi) czy nie żyje "na dobre"
Kiedyś to rzeczywiście możliwe było coś takiego zwłaszcza że jeszcze nie dalej jak 50 lat temu funkcje życiowe sprawdzano przez przystawianie lusterka do nosa lub ust.
Ale i tak [+]
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 maja 2011 o 11:33
A ja nigdy nie zapomnę jak ksiądz na Religii nam o tym opowiadał i moja koleżanka rzuciła:,,Jak bym się tam obudziła to chyba bym umarła!"
Co do tego spalenia żywcem, nie sądzę by to tak bylo, Ciało w naszych czasach nie wchodzi do rozgrzanego pieca, Wchodzi do pieca wygaszonego w ktorym najwyżej w 5 sek temperatura podskakuje do 1000 stopni. Więc nawet człowiek nie zdąży nic odczuć bo się spali. Tylko nie wiem czy kościół pozwala na spalanie zwłok, jak by tak było, nawet lepiej, nawet zmniejszy sie platnosc za miejsce na cmentarzu.Przeciez na takie cialo w prochu wystarczy tylko 0.25 mx 0.25 m. O duzo lepi by bylo, i dla rodziny, i dla osoby umierajacej :).
violeteMerald97, u nas jest podobnie. Ciało leży w malutkiej kapliczce, a wokoło pełno ludzi się nad nim modli. Byłam nieraz na takim obrzędzie przed pogrzebem, ale smród nie jest wyczuwalny, przynajmniej ja nie czułam. I ciało jest chowane dopiero po trzech dniach od śmierci. Chyba też wolałabym być skremowana, choć nie wiem dlaczego, ale dla bliskich ciężej jest kogoś spalić niż pochować. Dla nich to okropny ból.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 maja 2011 o 16:00
miejsce na cmentarzu miejscem ale zwłoki bardzo trują glebę i wodę. spalenie zwłok jest lepsze dla środowiska a co za tym idzie dla nas.
o ludzie, w dzisiejszych czasach przejmujecie się wolą Kościoła? mam rozumieć, że prezerwatyw też nie używacie?
I dlatego chce zeby mnie skremowano
I Jezus jest wyjątkowy? Skoro tylu ludzi z martwych wstaje. Chrystus miał łatwiej bo miał do odsunięcia głaz, a weź tu się człowieku spod ziemi wydostań. Zresztą jak ktoś oglądam Kill Bill to wie, że niema rzeczy niemożliwych:Dhahahaha. Ja w testamencie zażyczę sobię Mobile Telephone do trumienki i butle z tlenem:D No i TV bym w oczekiwaniu na pomoc się nie zanudził:)
Jezus... Jezus został ukrzyżowany i do tego został mu przebity bok włócznia. Po takim czymś zwykły człowiek na pewno nie wstał by z martwych
wiesz to nie jest dobre porównanie..
Bez urazy, ale o tym "zdarzeniu" mówi tylko jeden tekst z epoki (jeśli można tak mówić o tekście spisanym po kilkudziesięciu latach przez ludzi, z których większość nie była nawet bezpośrednimi świadkami opisywanych wydarzeń) święta księga pewnej religii, przez to nie jest to źródło obiektywne. Nie myl wierzeń z faktami historycznymi. ;)
Istnieje taki srodek o nazwie "kurara". Przytoczę tutaj fragment z książki W.Cejrowskiego "Gringo wsród dzikich plemion" nt. jego działania: "Po odebraniu powyższych informacji i wyłączeniu radia dowódca postanowił wydać komendę "Do łodzi!". Niestety nie zdążł. W chwili gdy otwierał usta wleciała mu przez nie mała czarna strzałka i utkwiła w gardle u nasady języka. Charknął krótko, padł na ziemię, wierzgnął raz czy dwa i znieruchomiał. (...) Potem stosownie do okolicznosci nad pobojowiskiem zapadła grobowa cisza. (...) Kilka godzin później ciszę przerwało cos jakby stęknięcie. Jeden z trupów mrugnął powieką. W tym samym momencie ręka martwego dowódcy uniosła się ponad butwiejąćą sciółkę... i opadła. Uniosła się znowu...i znowu opadła. Gdyby ktos żywy obserwował tę scenę, to prawdopodobnie albo by zmartwiał ze strachu, albo z wrzaskiem uciekł w ciemny las - posród zapadającego zmroku umarli budzili się do nocnego życia. W pewnej chwili z wyraźnym wysiłkiem trup dowódcy sięgnął sobie do gradła i wyrwał zatrutą strzałkę. Zaraz potem zwymiotował.Wkrótce wszystkie trupy poszły w jego slady. Też zwymiotowały. To był znak, że trucizna powoli przestaje działać. Ustąpił paralż, stężałe mięsnie zaczynały się poruszać, z oczu odeszła mgła. Porażenie indiańską trutką na małpy bardzo przypomina smierć. Podobnej mikstury używają czarownicy Voodo do produkcji zombie. Nawet wprawni lekaże dają się zwiesć i często wypisują akty zgonu. A potem pod rękami sprytnych szamanów-szarlatanów "trupy" ożywają i na oczach przerażonej gawiedzi wstają z grobów. (Albo ktos, kto naraził się czarownikowi budzi się zakopany 2 metry pod ziemią.) Nie znaczy to wcale, że żołnieżom było przyjemnie. Przeżyli cos w rodzaju smierci klinicznej. Widzieli wszystko doodkoła, odczuwali każde ukąszenie moskita, ale nie byli w stanie rozporządzać swoim ciałem. Przez te kilka godzin ich bezbronne umysły miotały się uwięzione w stygnącej kupie ciała. Widzieli wprawdzie wszystko, ale nie byli w stanie ruszyć okiem, nawet drgnąć powieką. Żaden mięsień nie słuchał poleceń. Przerażeni; nie mogący wydać z siebie nie tylko krzyku, lecz nawet najcichszego jęku. Widzący, czujący i słyszący, ale niemi i całkowicie bezwładni.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 maja 2011 o 12:03
Czytałem tę książkę, mam ją w domu :) .
@MgrInzynier - przeczytaj dokładnie post użytkownika Berenil, a znajdziesz tytuł. Podpowiem, że znajduje się już w pierwszej linijce tekstu.
Dlatego należy oddawać narządy po śmierci.
W moim mieście - Tarnowskie Góry, był mężczyzma, która miał pewną chorobę. A mianowicie zasypiał na długi czas. Mówiono o tej chorobie " sen zimowy". Mężczyzna potfaił spać przez miesiąc wgl. się nie budząc! Gdy szedł spać żona sprawdzała jego puls co 30 min. Przez jeden miesiąc! Dwa razy stracił puls i obudził się w trumnie i przychodził do domu. Żona za każdym razem jechała do psychiatryka. Niedawno go pochowano nie wiadomo, czy się obudził czy co. ~ Moja pani z polskiego. Historia jest prawdziwa nawet kiedyś było o nim w wiadomościach w tv.
"Dwa razy stracił puls i obudził się w trumnie i przychodził do domu"- No to widzę, że nie było to dla niego traumatyczne przeżycie :)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 maja 2011 o 13:42
poprosze żeby mi głowe ucięli po śmierci, Wolę nie miec takich niespodzianek.
"-Zabijcie mnie, jak już umrę."
Napewno ktoś teraz sie budzi w trumnie,bo jest tyle ludzi na swiecie,jest to mozliwe,najchetniej bym tam pojechala i pomogła.. ale nie wiem gdzie :D
Ja sie nie boje, jestem Żydem...i tak mnie spalicie :P
Dlatego ja po śmierci oddaję swoje narządy na przeszczep. Nawet jak się obudzę w trumnie to i tak serce mi szybciej nie załomocze, bo będzie już w innej klatce piersiowej :)
Polecam przed pogrzebem zażyć, profilaktycznie, kulkę w łeb
zawsze się tego bałam.... dlatego postanowiłam, że jak umrę to chcę, żeby wzięto moje organy ( w końcu komuś mogą się przydać ), a następnie ciało spalono.
; )
Spoko, widziałem Kill Bill'a. Wiem co zrobić w takiej sytuacji, nie boję się.
Dlatego właśnie warto oddać narządy po śmierci,nie dość że pomożemy komuś to jeszcze nie będzie nam grozić pobudka w trumnie ;)
Wszyscy mówią o spaleniu Ja wolę spalić się za życia kmwtw ;D
dlatego niektórzy swoim bliskim do trumien wkladaja telefony komorkowe ;)
a teraz raczej nie ma to miejsca bo w większości ciał wnętrzności są wyjmowane podczas seksji zwłok wiec nie ma jak sie obudzić bo nic już w organiźmie nie działa. Kiedyś medycyna nie byla tak doswiadczona jak teraz i zakopywali np. ludzi, ktorzy sa w śpiacze. Moim zdaniem demot średni.
tj. śmierć kliniczna, tylko w tamtych czasach nie wiedzieli, że takie coś istnieje.
A wzięło się to stąd, że w dawniejszych czasach nie mieli rozwiniętej tak bardzo medycyny i nie znali pojęcia "śmierć kliniczna" czy śpiączka... żaden horror, tylko medycyna ;]
w takim razie jak wyjaśnisz podobne, ba nawet takie same przypadki mające miejsce w dzisiejszych czasach..?
gówno prawda, że zdarzają się też teraz, był nawet program naukowy, który pokazał, że nie zdarza się. widać, jak człowiek umiera, bo zaczyna gnić.
oglądasz za duzo tv dziecko.. a juz na pewno za czesto siedzisz przed komputerem
człowiek zaczyna gnić najpierw od wewnątrz, także jeżeli pogrzeb odbędzie się szybko to po ptokach. Także nie mogę się z Tobą zgodzić
Dla wszystkich zafascynowanych tematem i jeszcze pamiętającym, co to książka - polecam: Louis-Vincent Thomas "Trup. Od biologii do antropologii" Prawdziwa uczta intelektualna.
Dlatego prośmy rodzinę o włożenie do futerału odpowiednich narzędzi lub urządzeń telekomunikacyjnych A swoją drogą to horror
Dlatego jak ja umrę chce by moje organy zostały oddane, mam 100% pewności ,że się nie obudzę.
Dlatego chcę, żeby mnie spalono.
na wszelki wypadek poproszę swą rodzinę,aby pochowali mnie w przyszłości z telefonem komórkowym...i nie zapomnieli naładować baterii.
powodzenia
dlatego ja swoje ciało kaze spalic.. przynajmniej bliscy nie beda musieli całe zycie tkwic w niepewnosci, czy aby na pewno pochowali trupa.
Jak dla mnie ten problem jest zdecydowanie wyolbrzymiony. Załóżmy że chowają żywego człowieka. Przecież ten człowiek cały czas oddycha. A więc po zamknięciu wieka trumny cały czas zużywa znajdujące się w niej powietrze. A tego starczy na kilkadziesiąt minut. Więc ten ktoś by musiał się obudzić w trumnie do godziny od zamknięcia wieka. W tym czasie to zazwyczaj nawet trumna nie jest zasypana. Zresztą jakie jest prawdopodobieństwo ze domniemany "nieboszczyk" przezyje dobe w kostnicy i nie zabije go hipotermia, potem jeszcze przygotowanie do pogrzebu i po kilku dobach od stwierdzonej śmierci, nagle obudzi się akurat w 60min od zamknięcia wieka trumny?
Albo oddać organy, nawet jeżeli nie są zdolne do przeszczepu- mogą się przydać na praktyki studiującym medycynę ;] i problem z głowy
przeczytalem 10 pierwszych komentarzy i mi was szkoda ;/ dlatego trzyma sie zwolki jakis czas odrazu po zgonie ich nie grzebiemy tylko po jakims czasie np 1 dzien albvo 2 dni....
dlatego ja poproszę żeby pogrzebano mnie z telefonem komórkowym... jak nie złapę zasięgu to se przynajmniej w snake'a pogram
a drugie ze poziom naszej medycyny jest na tyle wysoki ze da sie to stwierdzic czy ktos jest w stanie spiaczki czy tzw smierci klinicznej czy calkowicie umarl
Osoba która się obudzi może mieć utratę pamięci albo połamane kości po co jej telefon myślcie ludzie.
Dlatego Ja chcę by mnie spalono. Wolę nie ryzykować.
http://www.youtube.com/watch?v=sO7kt3AY8_o
Wow przeczytałam wszystkie 147 komentarzy i nadal trudno mi się oddycha. To jest najprawdziwszy demotywator. Mam w planach dożyć starości więc oddanie organów nie wchodzi w grę, w sztuczki z komórką niespecjalnie wierzę, no to pozostała kremacja choć też niespecjalnie mi się to uśmiecha...
A co tam, żeby mnie tak kiedyś zakopali, bym wyje**la pięścią w deske, ona by sie połamała,a tą tone piasku
ktora by na mnie spadla zdmuchnęła. Wstałabym, otrząsneła się i poszła na impreze i naje**ła do zgona. Ale nigdy
nie bede mogła tak zrobić, ponieważ moje zwłoki zostaną spalone ;]
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 maja 2011 o 16:12
W dzisiejszych czasach na pewno nie , po pierwsze z człowieka wypompowywana jest krew , gdy umiera , po drugie jest poddawany wszelakim zabiegom zapobiegającym szybkiemu rozkładowi zwłok i po trzecie ciało zmarłego wiezione jest do kostnicy na 3 dni , więc jeśli by żył to obudził by się w kostnicy , a nie po 3 dniach w trumnie ! T_T
Ludzie, dajcie spokój z tymi irracjonalnymi lękami, proszę Was. Kiedyś to się zdarzało, owszem, chowano ludzi w stanie śmierci klinicznej albo śpiączki. Dlaczego? Bo nie było kostnic, a właściwie tych "lodówek". Jak ktoś umarł, zwłaszcza w lecie, to zakopywano szybko, żeby "nie śmierdziało", zresztą bano się zarazy. A teraz? Mamy dokładną, medyczną aparaturę, która stwierdzi, czy na pewno człowiek jest martwy. To Was nie przekonuje? Spokojnie, na to też znajdzie się rada. Istnieje bowiem przepis, że zwłok nie chowa się wcześniej niż 24 h po stwierdzeniu zgonu (a zwykle są to przynajmniej 2 dni, sprawy organizacyjne itp.). W tych czasach nie uzna się za zmarłą osobę w śpiączce, a stan śmierci klinicznej trwa góra 5 MINUT. Podsumowując, do wszystkich przestraszonych- NIE OBUDZICIE SIĘ W TRUMNIE. Wyluzujcie.
Pozdrawiam