Chłopak z mojej szkoły, zresztą nie jeden,
zginął w ten sposób, a potem tłumy na pogrzebie i opłakiwanie. Tacy ludzie nie zasługują na życie, ani
na współczucie.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
6 stycznia 2012 o 14:21
Może faktycznie nikt nie powinien tak pisać, ale mnie również krew zalewa jak słyszę o wypadkach w których głównymi winnymi są pijani kierowcy. Po prostu nie rozumiem jak ledwo utrzymując się na nogach można sądzić, że jest się w stanie prowadzić samochód. Dla takich ludzi powinny ostre sankcje łącznie z więzieniem.
Wybaczcie jeśli kogoś uraziłem, ale mam dość skrajne poglądy na ten temat.
Unquestionable, oh no jasne. Nie mi. A małolaty robią co chcą, jeżdżą bez prawka, naje.bani w cztery dupy, a wy im jeszcze poklaskujcie ;) Każdy ma prawo do życia, ale nie do zabijania innych przez swoją głupotę.
Ja im nie poklaskuję, ani nic z tych rzeczy, tylko uważam, że każdy ma prawo popełniać swoje własne błędy, a gdyby tamci mieli odrobinę rozumu, to nie wsiedliby z nim.
Może z tym niezasługiwaniem na życie się nie zgadzam, ale na współczucie, to bez wątpienia. Nie ma co żałować takich. Nie byli wystarczająco wartościowymi ludźmi, by żyć. A jeszcze jak ktoś przez nich zginął. Już nieistotne, czy przez własną głupotę, czy nie, ale ważne, że zginął. Po prostu krew mnie zalewa, jak o czymś takim słyszę.
a ja sie nadal zgadzam z Unqestionable. Oczywiście, że śmierć żony i dziecka byłaby okropna mimo wszystko dla każdego życie kończy się wtedy kiedy ma się skończyć. Człowiekowi, który ich zabił oczywiście bym nie dziękował ale kto wie czy to, że spowodował taki wypadek nie spowoduje u niego nagłej potrzeby pomocy ludziom. Kto wie czy ten człowiek nie pójdzie do jakiejś organizacji charytatywnej i nie uratuje innym ludziom życia. JASNE, ŻE ZDAJE SOBIE SPRAWE Z TEGO, ŻE W CHWILI STRACENIA ŻONY I DZIECKA NIE MYŚLAŁBYM W TYCH KATEGORIACH. Chodzi mi tylko o to, że życie jest pełne błędów, mniejszych i większych jak te, i dlatego nie można mówić, że człowiekowi nie należy się współczucie ani w ogóle jego życie bo Boży plan już taki jest, że zawsze jest źle albo beznadziejnie po to żeby później było lepiej.
@RedHot: Stojąc z boku również nie myśli się w takich kategoriach, że człowiek zmieni się po wypadku,
który spowodował. Podajesz przykład zmiany na lepsze, ale to odosobnione przypadki. Więcej ludzi z
własnej woli udziela się społecznie, niż po tragicznym wydarzeniu. Nie chcę być nieprzyjemny, ale
wyciągnąłeś przykład z d*py, tak samo prawdopodobny jak każdy inny (wliczając złe konsekwencje),
jednocześnie można to odebrać jako przyzwolenie na jazdę po pijaku, bo w końcu kto wie? Może staniemy
się lepsi?
Gdyby pijak zabił mi żonę i dziecko, z pewnością więzienie nie byłoby jedynym jego
problemem.
"życie jest pełne błędów, mniejszych i większych" - odniosę się do tego jednoznacznie - jeżeli człowiek nie nauczył się na błędach tysięcy osób i łamie kategoryczny zakaz, nie ma miejsca na wybaczenie.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
9 stycznia 2012 o 23:24
Jazda po pijanemu to hedonizm oni się bawią, cieszą się z życia ale nie szanują życia tak naprawdę, nie wiedzą czym jest życie, cieszą się nim ale nie mają pojęcia jak bardzo jest cenne jak bardzo łatwo je stracić. Dobrze wiem jak się gubi rozsądek po alkoholu dlatego na wiele rzeczy w tym stanie sobie nie pozwalam. Spowodowanie czyjejś śmierci w tym stanie jest po prostu głupotą co nie zwalnia ich od odpowiedzialności w żadnym wypadku. To prawda że nie nam oceniać o czyimś życiu ale to prawda nie zasługują na nie, bo dlaczego ktoś kto bardziej ceni sobie życie musi ginąć z czyjejś głupoty ? A jeśli chcą szukać współczucia to niech szukają w kościele bo Bóg wybacza . . . ale ludzie nie.
A ja mam całkowicie inne zdanie na ten temat. Możecie mnie zbluzgać itd mam to głęboko wiadomo gdzie. Nie ukrywam że należę do osób które lubią wypić, i jeżeli się pojawię na jakiejś imprezie nie potrafię odmówić. W ciągu sezonu śmigam non stop motocyklem, więc w samym tym sezonie wracałem masę razy naprany jak świnia do domu, nie licząc lat wcześniejszych gdzie na dwóch kołach poruszam się już 6 lat. Teraz pytanie jak wytłumaczycie to że jeszcze się nie rozwaliłem? Nie interesują mnie odpowiedzi "głupi ma szczęście" itp. Otóż stało się to że jak wypije, jeżdżę o wiele wolniej i ostrożniej niż w przypadku gdy jadę trzeźwy i zapierdzielam (motoru słabego nie mam i faktycznie lubię odkręcić). Teraz za pewne powiecie że co z tego że wolniej jak masz refleks opóźniony itd. Przykład z końca tego sezonu, wracałem z kumplem z rynku obydwoje nawaleni jak świnie, zaczynało kropić więc zrobiło się ślisko, jechaliśmy za starym pajero spokojnie gdy nagle gwałtownie zahamował, wcisnąłem hamulce elegancko za nim wyhamowałem oparłem nogę o ziemię, po czym od tyłu wjechał w nas koleś samochodem bo nie wyhamował (podkreślam że ja zdążyłem wyhamować, oprzeć nogę, zamieniłem z kumplem parę słów i dopiero po tym koleś w nas wjechał czyli nie siedział nam na ogonie tak jak ja temu pajero). Więc jak to się stało że ja pijany wyhamowałem motorem na śliskiej nawierzchni (gdzie chyba nie muszę mówić o ile ciężej jest 2 kołami wyhamować na śliskim niż autem) a ten idiota za mną trzeźwy nie zdołał się zatrzymać? Po prostu sobie powiedzmy są kierowcy którzy jak wypiją jadą mega ostrożnie a są tacy którzy się nagrali w colina którym ubzdurało się że są na rajdzie i to właśnie tacy kończą jak kończą. Nie popieram jazdy po pijaku, jednak ja przed tym nie mam żadnych oporów i wyrzutów sumienia żeby wsiąść pod wpływem
@power223 oby cię ku*** złapali przy najbliższej okazji, zanim spowodujesz wypadek. Jak się ma w głowie siano, to się myśli, że jest się nietykalnym. Nie życzę ci wypadku, bo może się to wiązać z krzywdą innej osoby, ale przemyśl to, co napisałeś, jak wytrzeźwiejesz, bo nie wierzę, że pisałeś takie dyrdymały na trzeźwo. Piszesz, że jesteś po wypiciu bardziej ostrożny. Bądź tak ostrożny, kiedy jesteś trzeźwy, a nachlany jeździj taksówką. Nóż się w kieszeni otwiera jak widzę takie wypowiedzi. Myślisz, że pijani kierowcy, którzy powodują wypadki, jadą pierwszy raz pod wpływem? I ci, których zatrzymują (w setkach) podczas długich weekendów, to też jednorazowe incydenty? Jeździsz bez wypadku 100 razy, 101 może być tragiczny.
Wcale nie myślę że jestem nietykalny, wiem że łamię prawo ale jakoś mi to lata. Wcale nie popiłem tylko tak jest, wiadomo że nie wsiadam jak nie mogę na nogach ustać, ale jak czuję się na siłach to nawet się chwili nie zastanawiam. Kroci nie zarabiam żeby jeździć taksówką, zresztą nie będę ukrywał - fajnie się wtedy jeździ.A co może myślisz że trzeźwi kierowcy którzy powodują wypadki też jadą pierwszy raz? Podałem Ci przykład z życia wzięty, jak trzeźwy kierowca może być większym zagrożeniem od nawalonego. To zależy od człowieka.
Mi też zdarzyło się jechać jako pasażer z osobą która była pod wpływem . Na szczęście dojechaliśmy cali i zdrowi do domu . Ale w Sylwestra a raczej w drodze na Sylwestra nie miałam tyle szczęścia i mimo że jechałam z trzeźwym kierowcą uczestniczyłam w wypadku .... eh
Też jechałem z pijanym kumplem. O tym, że jest pijany dowiedziałem się dopiero po fakcie. Gnaliśmy starą Astrą I GSI 180 km/h. Do tej pory, jak sobie o tym pomyślę przechodzą mi ciary po plecach i dziękuję Bogu, że żyję.
Ja jechałam z własnym bratem i jego hmmm 6 kolegami ? Wszyscy byli pod wpływem alko , nie wspomnę o tym
że jeden czy dwóch siedziało w bagażniku . Ja niestety wtedy byłam jeszcze siksą [ jakieś 16-17 lat ] i
nie miałam prawka . Wtedy nikt nie myślał o konsekwencjach . . /
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
9 stycznia 2012 o 21:18
Sam nie uczestniczyłem w takim wypadku, ale kumple i owszem. Ogólnie wszytko zaczęło się od pewnych porachunków, później pogoń za pewnymi osobami, i zajechana droga. jechali pełną ekipą, ale ze szpitala już w tylu nie wyszli. Zresztą co będę opowiadał o czymś w czym nie uczestniczyłem. Przesłuchajcie- http://geniucjp.wrzuta.pl/audio/8W1NDurEDey/geniu_-_19_maj_laziska_2010
To, że wsiadł oznacza, że nie jest asertywny ;) Ile trzeba do powiedzenia "nie" kiedy rozum aż nalega ? Nigdy się nikomu nie podlizywałem (może dlatego nie mam wielu "przyjaciół" ?), bo po co ? To nic nie daje, a jeśli na siłę chce sie mieć przyjaciela, to chyba lepiej zmienić otoczenie i poszukać gdzieś indziej...
to jest prawda, mój rodzic miał guza w nodze i kilku lekarzy od razu mu chcieli nogę uciąć a tylko jeden po dlugim szukaniu zgodził się operować tak, żeby noge zachować,
Naprawdę szczerze Ci współczuję. Nie wiem, jak ja bym się zachował na Twoim miejscu, gdybym stracił swoją drugą połówkę w tak bezsensowny sposób. Dobijające jest też to, że za takie coś w Polsce wlepiają zawiasy albo grzywny. Za zabicie kogoś samochodem po pijanemu powinni dawać 25-30 lat i to w celi z gwałcicielami i mordercami.
virtuoz15, widać nie znasz prawa. Myślisz, że tak jest? Zawiasy? Jak jesteś pod wpływem idziesz do puszki, normalne spowodowanie nieumyślne śmierci. Nawet nie wiesz ile jest problemów z tytułu śmierci na drodze. Co do przedmówcy: Kogo to obchodzi? Nie wyżalaj się bo to nie ma sensu. zycia tym nie przywrócisz. Wyjdź na dwór i ciesz się życiem, poznawaj i takie tam bzdury. Brutalna prawda szczypie jak kubel soli w Twoich oczach? Wyjdź z domu.
Ja też popieram - Piłeś nie jedź! A jeśli masz wątpliwości czy jechać czy nie, sprawdź się! W każdym mieście jest posterunek policji, na którym możesz bezpłatnie i bez żadnych konsekwencji sprawdzić ile promili masz (lub nie masz we krwi). Już kilka razy tak próbowałem, nie ma z tym żadnego problemu (tylko nie podjeżdżaj pod posterunek samochodem :) jak masz wątpliwości).
A jeśli bardzo nie chcesz pomocy policji, po protu kup sobie na stacji tester trzeźwości za 9 zł, też będziesz widział czy jechać czy nie. I pamiętaj, to nie alkohol a prędkość zabija. A jeśli jesteś już tak głupi, że wsiadasz po alkoholu, jedź maksymalnie wolno (20 - 30 km/h) tak by nikomu nic nie zrobić!!
Zabawa w alkomaty to dziecinada. Piłeś? Nie jedź! Po 1 piwie można jechać, ale nie więcej. Człowiek inteligentny i odpowiedzialny nie prowadzi po pijaku auta. Czasami mam tak, że czuję "w czubie" już 1 piwo i wtedy wiem, że gdybym miał samochód, za kółkiem na pewno bym nie siedział. Poza tym nie wiem, czy wiesz, ale za zbyt wolną jazdę też można dostać mandat. Jakbyś jechał w mieście 20-30km na pewno zatrzymałaby Cię policja.
KrzysioPysio w sumie oboje macie trochę racji. Tu nie chodzi o "pijmy do limitu", a raczej sytuację gdzie piłeś wieczorem i chcesz jechać rano. Wstajesz rano, czujesz się dobrze i trzeźwo (zakładamy że nie masz kaca, bo na kacu też się nie jeździ), minęło już sporo godzin od skończenia picia, ale jednak wiadomo alkohol jakiś czas się utrzymuje w organizmie. I właśnie w takich sytuacjach łapanych jest najwięcej "pijanych kierowców", a nie takich co wypili parę piwek i prowadzili od razu. Wtedy właśnie przydatne są alkomaty (nie wiem, być może te ze stacji są do dupy), lub komendy policji.
Ja raz jedyny jechałam z pijanym kierowcą i na dodatek nie świadomie. Wsiadłam nie wiedząc że jest pijany, nie znałam go, kolega koleżanki. Kiedy w trakcie jazdy zaczął się wygłupiać, jechać 180km/h przeciwnym pasem ścinając zakręty to najadłam się strachu. Chciałam wysiąść z samochodu, ale się nie chciał zatrzymać. Wpadł w poślizg i kolega wyleciał przez przednią szybę. Wtedy chyba dopiero do niego dotarło co się stało, bo chłopak więcej nie wsiadł po pijanemu. Nasz kolega żyje, był troszkę połamany, ale nauczka na całe życie. Ja mam uraz do dziś, i gdy widzę jak ktoś chociażby mi obcy wsiada do auta pijany to nie hamuję się i od razu mówię co myślę, często wypowiadam się mało kulturalnie, wręcz wulgarnie, ale nie raz dana osoba się wycofała i wezwała jednak Taxi. Nie bądźcie obojętni na takich ludzi. Ktoś powie że nie moja sprawa, czy ktoś jeździ po pijanemu czy nie, ale nie wiem czy nie znajdę się czasem w drugim samochodzie w który on uderzy.
Miałem niemal to samo. Wsiadłem nieświadomie do samochodu kumpla, który był zrobiony po 5, czy 6 piwach. Żółta lampka zapaliła mi się w głowie, gdy na zakręcie ktoś próbował go wyprzedzić, a ten wariat dodał gazu. Na prostej drodze wdepnął gaz do dechy i rozpędził samochód do 180 km/h. Najadłem się strachu, bo jego samochód to była stara Astra I w której zdążyło się rozwalić już chyba wszystko.
Nie zgadzam się z Tobą. Limity obowiązujące w Polsce (czyli maksymalnie 0,2 promila) to limity bezpieczne - co przyznają nawet eksperci. Mając 0,2 promila 99,9 % ludności nie ma praktycznie żadnych zaburzeń psychomotorycznych, a pozostałe 0,1% ma zaburzenia tak niewielkie, jak zmęczenie po 5 - 7 godzinach jazdy, co jest i tak niekaralne.
Weź na przykład Wielką Brytanię, gdzie limit trzeźwości wynosi 0,5 promila. Taka dawka jest już dyskusyjna, ale wciąż relatywnie bezpieczna.
A jeśli test trzeźwości alkomatem nazywasz "zabawą" to Tobie gratuluje "dorosłości".
Człowieku myślisz, że autor o tym nie wie? Fakt, zrobił błąd i dobrze o tym wie, nie wiem tylko po co dobijasz człowieka. Nie wydaje Ci się, że już dość wycierpiał przez tą decyzję?
Nigdy przenigdy nawet po łyku piwa nie wsiadłem do auta i nie wsiądę. Parę razy kumpel mi marudził (jak
wypił oczywiście), że chce pojeździć, bo jak wypije, to lubi to robić. Powiedziałem mu wtedy, że jak
ze mną jeździ, to nawet niech o tym nie myśli, że dam mu prowadzić, bo skoro ja jeżdżę, to nikt inny,
coś zaczął przebąkiwać o tym, że to jego auto, więc dostał reprymendę słowną ode mnie i dwóch
koleżanek. Był obrażony do końca imprezy, ale później mi dziękował, że go nie wpuściłem za kółko.
Zresztą ciągle nie mogę zrozumieć, jak w ogóle można wsiadać do auta za kierownicę po wypiciu
jakiegokolwiek alkoholu, to jest dla mnie niepojęte. Na szczęście w ogóle nie piję alkoholu, więc nie
mam tego problemu. Wg mnie powinny być za jazdę po pijaku bardzo wysokie kary, począwszy od np. 50tyś. zł
grzywny i bezpowrotnej straty prawka do 25-ciu lat więzienia. Myślę, że wielu ludziom by to przemówiło
do rozumu. Zastanawia mnie też fakt, ilu ludzi by do tej pory żyło, gdyby nie pijani kierowcy (w tym
niektórzy znajomi). To powinno stać pod względem kary na równi z morderstwem, zresztą to jest morderstwo.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
9 stycznia 2012 o 20:01
Popieram treść twojego postu, ale z 50 tysiącami to przesadziłeś. Zauważ, że np. prowadzący samochód może mieć rodzinę, która później będzie musiała ponosić odpowiedzialność za jego czyny. Nie pamiętam, w którym kraju tak było, ale jak przekroczysz o ileś tam prędkość to musisz zapłacić 10% swojej rocznej pensji. Była nawet sprawa z pewnym miliarderem, który gdyby jechał 5 km/h wolniej to by zapłacił 100 euro, a tak musiał zapłacić kilkanaście milionów :)
jaki zbieg okoliczności.... wypadkek w moim miescie - Mława konkretnie, 5 osob jechalo, 3 zgineły, studniówka w piątek i 2 tylko przeżyło, alkohol i walneli w słup. W stanie ciężkim w szpitalu.
Sądzę, że wymyślone z dwóch powodów. 1. Szczegółowość i dokładne dialogi mimo, że rzekomo wydarzyło się to kilka lat temu. 2. Estetyczny literacki styl, niczym w książce, w dodatku na koniec niby zaskakujący zwrot akcji (zmiana decyzji).
Wszędzie próbujecie wcisnąć te morały :p Ja tylko przedstawiłem swoje zdanie widząc, że opowieść jest traktowana jak prawda objawiona i pisane są pod nią komentarze: Smutne, współczujemy Ci :( albo: Młodzież jest taka nieodpowiedzialna...
Ja myślę że każdy tak czy siak kieruje się własnymi wpojonymi morałami , bo ktoś kto ma wszystko gdzieś , przeczyta to i poleci dalej oglądać demoty ;)
Ale ja się nie znam jestem jeszcze za młoda na prawienie morałów ;))
Tak to jest, kiedy dzieci (mówię tu o zachowaniu, braku odpowiedzialności, a nie obecności dowodu osobistego między dokumentami, który tutaj, już w trumnie, nic nie zmieni)bawią się w dorosłych. Dostały trochę swobody i myślą, ze są wszechmocne. Popełniałam różne głupoty w życiu, jeździłam szybko, za szybko, ale nigdy po wypiciu jakiejkolwiek ilości alkoholu. Trzeba zdawać sobie z tego sprawę, że będąc kierowcą, trzymasz czyjeś życie i bezpieczenstwo w swoich rękach. Nie mówię tu tylko o pasażerach, ale o wszystkich ludziach, jakich spotkasz po drodze: innych kierowcach, ale też dzieciach bawiących się przy ulicy... Może jestem zbyt surowa w ocenie i myślę "na zimno", bo sprawa nie dotyczy moich znajomych, ale to dobrze, że spotkała Was kara, bo nic nie usprawiedliwia jazdy będac pod wpływem alkoholu, albo danie swego rodzaju przyzwolenia na kierowanie osobie pijanej poprzez wejscie do samochodu jako pasażer. NIC. Daleko do domu? Trudno Zapewne terach chciałbyś sobie pobiec te 10km...
mocne, miałem gęsią skórkę. trzeba być poje**nym żeby wsiadać po pijaku do auta ;/ nie wiem dlaczego jest tylu idiotów, a później tyle wypadków w święta, weekendy.. Masakra
ja kiedys pojechalam z moją koleżanką i jej znajomymi na imprezę. Jej kolega prowadził auto. Jak to na imprezie wszyscy piją oprócz kierowcy. W tym wypadku było inaczej. Widziałam jak ten kierowca pije... i mówię do niego, że co ty pijesz? A on, że to tylko jedno piwo bla bla bla... mówię to innym znajomym, którzy jechali ze mną tym samym samochodem,że kierowca pije.. i wiecie co? Oni nie za bardzo się tym przejęli .. mnie całe szczęście odwiózł kto inny do domu TRZEŹWY, a tamci sobie pojechali z kierowcą co lubi wypić.. całe szczęście nic się nie stało, ale następnym razem mogą nie mieć takiego szcześcia.
Podobną sytuację miałem tylko że ja kluczyki koledze zabrałem siłą dostał po pysku, pobiliśmy się kluczyków nie dostał poszedłem z buta 2 km do domu kluczyki odwiozłem jego tacie. Straciłem za to kolegę ale może uratowałem mu życie
a więc tak... nie rozumiem ludzi a raczej kretynów z ilorazem inteligencji jak u kartofla ze wiedzą iz są kierowcami i będą kierować to po cholere idą i się nawala? ale jak nazwac ludzi trzezwo myslących oddających (po 2 bełkotliwych zdaniach ludzi którzy mysla w takim stanie zyłą wrotną wątroby a nie mózgiem) kluczyki i majac nadzieje ze dojedzie?? bardzo sie ciesze ze jestes kaleką!! szkoda ze taki bezmózgi bałwan nie zginął ! wielu ludzi jest ze mną zgodnych ze tacy idioci jak ty odrazu powinni ginac w wypadkach bo nie macie prawa istniec!! jak słysze ze ktos wsiadł do samochodu po pijaku albo co gorsza będac trzezwy oddał kluczyki naje*banemu to mam ochote takiego wziąc za kudły i mordą przypie*rdolic o maske, juz gó*wno mnie obchodzi ze z jakims frajerem sie cos stanie, ale najczesciej cierpią na tym niewinni ludzie, przechodnie! ostatnio słyszałam o potrąconej matce z dzieckiem ( um arli oboje na miejscu) bo jakiemus frajerowi zachiało sie pic przed powrotem do domu...
oczywiscie moge sie załozyc o wszytskie pieniądze swiata ze zostane tu zjechana równo ale do tych co za bardzo nie myslą (bo bycie konsekwentnym wymaga przynajmniej najnizszego ilorazu inteligencji dla człowieka o zdrowym rozumie - czego np. autor demota na nasze nieszczesie nie posiada) jak kiedys zginie bliska wam osoba bo ktos jest idiotą to sami bedziecie chcieli własnymi rękami zając sie sprawcą wypadku
i to zdanie " jak piłeś k**wa nie jedź" czyz to nie jest czysta hipokryzja?? drogi autorze polacy o tym wiedzą... ale z reguły ludzie nie lubią mózgu uzywac tylko du*py!
Zawsze myślałam sobie a co tam mogę umrzeć nawet teraz (mając 17 at) bo moje życie rodzina przyjaciele są tak wspaniali że naprawdę jeśli bym miała teraz zakończyć swoje życie w wypadku nie żałowałam bym niczego i dlatego uważam że nie boje się śmierci bo te 17 idealnych lat mi naprawdę wystarcza mi inni żyją po 80 70 lat ale nie za szczęśliwie ja jestem szczęśliwa ale po przeczytaniu tej poruszającej historii myślę że nie warto nawet myśleć w taki sposób w jaki ja myślałam ale wiadomo jestem młoda głupia świata nie znam. Świadomość tego że wybrałeś życie w kalectwie nie daje mi przestać myśleć o tym że jakby mi się przydarzyła taka sytuacja i miałam bym żyć w kalectwie Ja na pewno już bym nie była tak szczęśliwa jak jestem bo serce by mi pękło patrząc na cierpienie moich bliskich ale Tobie życzę żebyś był szczęśliwy. Ja znając swoją wielką "filozofie" jak mi się wydawało pewnie tez bym wsiadła do tego samochodu myśląc sobie "a co tam". niby zwykły demot a zmienia moje myślenie nigdy nie poddam się takiej sytuacji bo nie zawsze mamy szczęście i możemy przeżyć
.Hania
Z reguły jak człowiek jest szczęśliwy pragnie tylko, by owo szczęście trwało wiecznie, samobójcy są z reguły ludźmi, których życie jest nic nie warte. No ale ja się tam nie znam.
Przyznam się że raz zdarzyło mi się, że jechałem po jednym piwie. I co ?
Brejdak potem stwierdził że jechałem o dziwo jeszcze bardziej zgodnie z przepisami niż zwykle. Jechałem też wolniej niż zwykle. Jak ktoś ma olej w mózgu i nie kozaczy za kółkiem to może nawet mając te 0.2 promila jechać bezpiecznie, dlatego te zaostrzone przepisy o zabieraniu prawka nawet przy minimalnej ilości alkoholu, choćby po zjedzeniu "Pawełka" są zbyt rygorystyczna, a na pewno ie dopracowane.
@blyssya1985: po jednym piwie jak wsiądziesz po godzinie to nie masz żadnego opóźnionego refleksu - nie przesadzaj.
@Kris10: co za bajki opowiadasz, że po batoniku ci prawko zabiorą? Wyobraź sobie sytuację z sylwestra 2010 - o godz. 19 była kolacja do której wypiłem 2-3 kieliszki wódki, potem szampan o północy i kilka drinków Malibu+cola. O 6 rano autem wracałem do domu i mnie policja zatrzymała do dmuchania. Nawet dokumentów nie pokazałem - dmuchnąłem i kazali jechać dalej, bo nie przekroczyłem 0,2 promila. Cały sylwek był przesiedziany ze znajomymi, żadnych tańców, a mimo to alkohol się przerobił. Trzeba po prostu wiedzieć ile się pije i odpowiednio wcześniej przestać, a nie tu o Pawełku wyskakujesz.
@Kris10 cały problem polega na tym, że ta sama dawka alkoholu działa na każdego inaczej. Są tacy, na których jedno piwo nie robi wrażenia większego, niż wypicie szklanki oranżady, a są i tacy, u których już po jednym piwie widoczne są objawy działania procentów. Wiadomo, że nie są pijani, ale inne są ich reakcje, orientacja, krótko mówiąc można zauważyć, że ich "wzięło". Dlatego właśnie 0,0 to nic złego. Co mi po tym, że na mnie jedno piwo to jak na przysłowiowego byka kartofel, skoro w innej części miasta za kółko wsiądzie typ, któremu po takiej samej ilości browca szumi po kopułą i włącza się tryb "Hołowczyc"? Ja go spotkać nie chcę. 0,0 zrównuje wszystkich, bo mówi jasno: "Za kierownicą masz być trzeźwy jak noworodek, a nie jest sprawą kodeksu rozstrzygać o tym jak ty osobiście tolerujesz alkohol. Domyślnie masz nie pić. Wypijesz - będziesz miał kłopoty". Wątpię, aby alkohol zawarty w batoniku doprowadził do zabrania prawka. Badanie alkomatem w przypadku stwierdzenia promili w wydychanym powietrzu jest powtarzane po bodajże 10 minutach, aby się upewnić. Tak śladowa ilość przez te 10-15 minut jest w stanie się wchłonąć. I gdyby za fajerę wsiadali tylko amatorzy "Pawełków" to byłoby naprawdę idealnie.
Ja zazwyczaj napi***alam z plaskacza po mordzie i zabieram kluczyki, nie z troski o pijanego durnia, tylko z troski o trzeźwych na drodze i ich rodziny. Też czasami lubię sobię golnąć, ale nie mam zamiaru jeb*ć się z życiem bez gumki.
tenktoryodszedl, mnie wyśmiali i jeszcze wkurzeni byli, bo musieli wracać autobusem. Ale uważam, że akurat wtedy pokazałam siłę charakteru, nie gdybym się zgodziła jechać z pijanym.
Pijanym kierowcom w szpitalu po wypadku nie powinno się dawać leków przeciwbólowych. Nie nie leczyć, bo każdy zasługuje na życie, ale uznać, że limit "znieczulacza" wyczerpał.
zamiast zwiększać trudność egzaminu teoretycznego na prawko powinno się w ramach szkolenia każdemu kierowcy zaaplikować jazdę na zamkniętym placu z niegroźnymi przeszkodami na trzeźwo i po kielichu - myślę, że w ten sposób naprawdę obniżylibyśmy statystyki dot. pijanych kierowców, bo same kary i oglądanie zdjęć z wypadków nic nie daje - młodzi kierowcy muszą "namacalnie" się przekonać, że nie da się skutecznie jeździć po alkoholu
Chcecie obiektywnie oceniać, decydować kto zasługuje na śmierć, a kto jest wystarczająco dobry by żyć, komu można podać leki, a kto na to nie zasługuje. Odpowiedzialni mogą idealnie przewidzieć bieg wydarzeń? Jaki jest prawdopodobieństwo, że wychodząc z domu nie wrócisz do niego w jedym kawałku? Możecie jeździć pijani w trupa kiedy tylko chcecie. Wpływ waszych postanowień na bieg wydarzeń jest znikomy.
Ja jechałam z moim chłopakiem gdy wypił, bo bałam się że mnie zostawi zimą pod dyskoteką... no i pojechaliśmy, jechał jak wariat 140km/h wpadł w poślizg i uderzył w znak.
Jemu nic sie nie stało bo poduszka powietrzna , za to ja rozbiłam głową przednią szybę miałam pękniętą czaszkę o czym nawet nie zdawałam sobie sprawy. I na dodatek kazał mi sie przesiąść na siedzenie kierowcy , bo bał sie policji. Nie zrobiłam tego bo byłam wściekła że naraził mnie na takie niebezpieczeństwo. Dzis mój ex odsiaduje wyrok 5 lat za wypadek i uszczerbek na moim zdrowiu i obwinia mnie za całą sytuację , bo mogłam się przesiąść... zastanawiam się jak mogłam być z takim debilem... i do dziś 2 razy dziennie biorę tabletki przeciwbólowe , głowa nie przestaje mnie boleć. :( Błagam nie wsiadajcie za kółko nawet po piwie :(:(
@Dragunovswd idąc tokiem Twojego rozumowania, powinniśmy zezwolić na nieograniczone pijaństwo nie tylko prowadzącym samochody, ale także pociągi, samoloty, statki, a idąc jeszcze dalej, także i tym, którzy ruch tych wszystkich środków transportu regulują i nadzorują. Owszem, można powiedzieć "co ma być to będzie", jednak gwarantuję Ci, że gdyby wszyscy taki pogląd wyznawali, to w ciągu miesiąca wyczerpałoby się miejsce na wszystkich cmentarzach w Polsce.
Hm... no dobrze, morał morałem, ale właściwie co to pomoże. Bo widać na tym przykładzie, że zamroczonemu wódką nie przetłumaczysz. Powie to samo, co twój kolega, że on może prowadzić i co ? Lepiej z takim nie jechać.
Wolał bym przejść 5 km na pieszo niż jechać z pijanym debilem. Jak człowiek idzie i ma świadomość to dojdzie. Kiedyś jechałem z kumple, było zimno i padał śnieg. Wpadł on w poślizg do rowu. Pozostało nam albo czekać na jakiś boski znak albo iść około 5 kilometrów do jego domu po pomoc. Samemu nie było wyjechać a droga była taka, że rzadko ktoś tam jechał. Jakoś bez problemu udało nam się przejść. Zmarzliśmy a na drugi dzień auto zabraliśmy.
W naszym kraju jest przyzwolenie dla pijanych kierowców. Kary są zbyt łagodne. Pijak który kierował i zabił powinien dostać min. 25 lat kary, lub najlepiej karę śmierci.
Przenigdy nie wsiadłem do auta gdzie był pijany kierowca. Gdybym to zrobił już bym nie żył jak moi koledzy. Jako jedyny powiedziałem nie ale wszyscy na mnie najechali. Zabrałem jemu kluczyki, ale koledzy odebrali mi je. Najwidoczniej mało się starałem ? Wolałem zapłacić komuś obcemu za podwiezienie.
Kilometrów było 10 (5 do miasta + 5 przez miasto), a nie 5, ale to szczegół. Gościu wsiadł do auta mimo tego, że widział jak 4 osoby wypiły 3 flaszki wódki. Debil i tyle.
Ze mna sie nikt nie boi po pijaku jezdzic... Zawsze jade przepisowo albo i wolniej no i nawet pasy zapinam... Chyba ze jestem wk*rwiony i na fazie to jede sam zeby nikogo nie zabić i nie mieć na sumieniu. Najwyżej zabije tylko siebie
Właśnie w tym cały problem że możesz zabić nie tylko siebie niezależnie czy jedziesz sam samochodem czy z kimś
jeśli kiedykolwiek spowodujesz wypadek po pijaku i ktoś niewinny przez ciebie ucierpi czy nawet umrze . . . to
idź do diabła.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
10 stycznia 2012 o 16:07
ja bym na TWOIM miejscu, drogi AUTORZE OPOWIEŚCI, powiedziała że albo wedle umowy daje Ci prowadzić, albo w tym momencie dzwonisz na policję że stąd i stąd wyjeżdża takie a takie auto które prowadzi pijany kierowca. Może by Cię w nagrodę podrzucili te 10km.
Tak koncza frajerzy. Nigdy nie wsiade do samochodu z pijanym, a ze gosciu z opowiesci to zrobil to nie moj problem, ma pecha. O ile nie pobiera zadnego zasilku nie mam zadnych problemow do tej historii.
Ja napiszę Tak. Oczywiście po wypiciu nie powinno się jeździć i jak takie coś ktoś czyta to pewnie w nim coś na pewno się ruszy. Ale załóżmy w przyszłości osoba która wie jakie są skutki po jeżdzeniu po pijaku i tak może wsiąść za kółko, ponieważ osoba pijana już inaczej myśli niż osoba trzeźwa, ma więcej odwagi, myśli że jest chojrakiem więc i tak może wsiąść. Ale wyżej wymieniona osoba na trzeźwo może mieć już inne podejście, czyli te dobre i zgodne z prawem, że "nie wolno po alk. jeździć".
Więc niestety trzeba z takim czymś się liczyć.
Chłopak z mojej szkoły, zresztą nie jeden,
zginął w ten sposób, a potem tłumy na pogrzebie i opłakiwanie. Tacy ludzie nie zasługują na życie, ani
na współczucie.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 stycznia 2012 o 14:21
Myślę, że nie Tobie oceniać, kto zasługuje na życie. Człowiek to człowiek. Nieważne, jak głupi.
Może faktycznie nikt nie powinien tak pisać, ale mnie również krew zalewa jak słyszę o wypadkach w których głównymi winnymi są pijani kierowcy. Po prostu nie rozumiem jak ledwo utrzymując się na nogach można sądzić, że jest się w stanie prowadzić samochód. Dla takich ludzi powinny ostre sankcje łącznie z więzieniem.
Wybaczcie jeśli kogoś uraziłem, ale mam dość skrajne poglądy na ten temat.
Unquestionable, oh no jasne. Nie mi. A małolaty robią co chcą, jeżdżą bez prawka, naje.bani w cztery dupy, a wy im jeszcze poklaskujcie ;) Każdy ma prawo do życia, ale nie do zabijania innych przez swoją głupotę.
Ja im nie poklaskuję, ani nic z tych rzeczy, tylko uważam, że każdy ma prawo popełniać swoje własne błędy, a gdyby tamci mieli odrobinę rozumu, to nie wsiedliby z nim.
Może z tym niezasługiwaniem na życie się nie zgadzam, ale na współczucie, to bez wątpienia. Nie ma co żałować takich. Nie byli wystarczająco wartościowymi ludźmi, by żyć. A jeszcze jak ktoś przez nich zginął. Już nieistotne, czy przez własną głupotę, czy nie, ale ważne, że zginął. Po prostu krew mnie zalewa, jak o czymś takim słyszę.
Jeszcze gorzej jest być pieszym, który zginie przez głupotę innych.
2 lata w zawiasach za zabicie dwójki ludzi na rauszu? Jakoś nie sądzę.
a ja sie nadal zgadzam z Unqestionable. Oczywiście, że śmierć żony i dziecka byłaby okropna mimo wszystko dla każdego życie kończy się wtedy kiedy ma się skończyć. Człowiekowi, który ich zabił oczywiście bym nie dziękował ale kto wie czy to, że spowodował taki wypadek nie spowoduje u niego nagłej potrzeby pomocy ludziom. Kto wie czy ten człowiek nie pójdzie do jakiejś organizacji charytatywnej i nie uratuje innym ludziom życia. JASNE, ŻE ZDAJE SOBIE SPRAWE Z TEGO, ŻE W CHWILI STRACENIA ŻONY I DZIECKA NIE MYŚLAŁBYM W TYCH KATEGORIACH. Chodzi mi tylko o to, że życie jest pełne błędów, mniejszych i większych jak te, i dlatego nie można mówić, że człowiekowi nie należy się współczucie ani w ogóle jego życie bo Boży plan już taki jest, że zawsze jest źle albo beznadziejnie po to żeby później było lepiej.
@RedHot: Stojąc z boku również nie myśli się w takich kategoriach, że człowiek zmieni się po wypadku,
który spowodował. Podajesz przykład zmiany na lepsze, ale to odosobnione przypadki. Więcej ludzi z
własnej woli udziela się społecznie, niż po tragicznym wydarzeniu. Nie chcę być nieprzyjemny, ale
wyciągnąłeś przykład z d*py, tak samo prawdopodobny jak każdy inny (wliczając złe konsekwencje),
jednocześnie można to odebrać jako przyzwolenie na jazdę po pijaku, bo w końcu kto wie? Może staniemy
się lepsi?
Gdyby pijak zabił mi żonę i dziecko, z pewnością więzienie nie byłoby jedynym jego
problemem.
"życie jest pełne błędów, mniejszych i większych" - odniosę się do tego jednoznacznie - jeżeli człowiek nie nauczył się na błędach tysięcy osób i łamie kategoryczny zakaz, nie ma miejsca na wybaczenie.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 stycznia 2012 o 23:24
Ci ludzie może i nie, ale rodziny?
Jazda po pijanemu to hedonizm oni się bawią, cieszą się z życia ale nie szanują życia tak naprawdę, nie wiedzą czym jest życie, cieszą się nim ale nie mają pojęcia jak bardzo jest cenne jak bardzo łatwo je stracić. Dobrze wiem jak się gubi rozsądek po alkoholu dlatego na wiele rzeczy w tym stanie sobie nie pozwalam. Spowodowanie czyjejś śmierci w tym stanie jest po prostu głupotą co nie zwalnia ich od odpowiedzialności w żadnym wypadku. To prawda że nie nam oceniać o czyimś życiu ale to prawda nie zasługują na nie, bo dlaczego ktoś kto bardziej ceni sobie życie musi ginąć z czyjejś głupoty ? A jeśli chcą szukać współczucia to niech szukają w kościele bo Bóg wybacza . . . ale ludzie nie.
A ja mam całkowicie inne zdanie na ten temat. Możecie mnie zbluzgać itd mam to głęboko wiadomo gdzie. Nie ukrywam że należę do osób które lubią wypić, i jeżeli się pojawię na jakiejś imprezie nie potrafię odmówić. W ciągu sezonu śmigam non stop motocyklem, więc w samym tym sezonie wracałem masę razy naprany jak świnia do domu, nie licząc lat wcześniejszych gdzie na dwóch kołach poruszam się już 6 lat. Teraz pytanie jak wytłumaczycie to że jeszcze się nie rozwaliłem? Nie interesują mnie odpowiedzi "głupi ma szczęście" itp. Otóż stało się to że jak wypije, jeżdżę o wiele wolniej i ostrożniej niż w przypadku gdy jadę trzeźwy i zapierdzielam (motoru słabego nie mam i faktycznie lubię odkręcić). Teraz za pewne powiecie że co z tego że wolniej jak masz refleks opóźniony itd. Przykład z końca tego sezonu, wracałem z kumplem z rynku obydwoje nawaleni jak świnie, zaczynało kropić więc zrobiło się ślisko, jechaliśmy za starym pajero spokojnie gdy nagle gwałtownie zahamował, wcisnąłem hamulce elegancko za nim wyhamowałem oparłem nogę o ziemię, po czym od tyłu wjechał w nas koleś samochodem bo nie wyhamował (podkreślam że ja zdążyłem wyhamować, oprzeć nogę, zamieniłem z kumplem parę słów i dopiero po tym koleś w nas wjechał czyli nie siedział nam na ogonie tak jak ja temu pajero). Więc jak to się stało że ja pijany wyhamowałem motorem na śliskiej nawierzchni (gdzie chyba nie muszę mówić o ile ciężej jest 2 kołami wyhamować na śliskim niż autem) a ten idiota za mną trzeźwy nie zdołał się zatrzymać? Po prostu sobie powiedzmy są kierowcy którzy jak wypiją jadą mega ostrożnie a są tacy którzy się nagrali w colina którym ubzdurało się że są na rajdzie i to właśnie tacy kończą jak kończą. Nie popieram jazdy po pijaku, jednak ja przed tym nie mam żadnych oporów i wyrzutów sumienia żeby wsiąść pod wpływem
@power223 oby cię ku*** złapali przy najbliższej okazji, zanim spowodujesz wypadek. Jak się ma w głowie siano, to się myśli, że jest się nietykalnym. Nie życzę ci wypadku, bo może się to wiązać z krzywdą innej osoby, ale przemyśl to, co napisałeś, jak wytrzeźwiejesz, bo nie wierzę, że pisałeś takie dyrdymały na trzeźwo. Piszesz, że jesteś po wypiciu bardziej ostrożny. Bądź tak ostrożny, kiedy jesteś trzeźwy, a nachlany jeździj taksówką. Nóż się w kieszeni otwiera jak widzę takie wypowiedzi. Myślisz, że pijani kierowcy, którzy powodują wypadki, jadą pierwszy raz pod wpływem? I ci, których zatrzymują (w setkach) podczas długich weekendów, to też jednorazowe incydenty? Jeździsz bez wypadku 100 razy, 101 może być tragiczny.
Wcale nie myślę że jestem nietykalny, wiem że łamię prawo ale jakoś mi to lata. Wcale nie popiłem tylko tak jest, wiadomo że nie wsiadam jak nie mogę na nogach ustać, ale jak czuję się na siłach to nawet się chwili nie zastanawiam. Kroci nie zarabiam żeby jeździć taksówką, zresztą nie będę ukrywał - fajnie się wtedy jeździ.A co może myślisz że trzeźwi kierowcy którzy powodują wypadki też jadą pierwszy raz? Podałem Ci przykład z życia wzięty, jak trzeźwy kierowca może być większym zagrożeniem od nawalonego. To zależy od człowieka.
Mi też zdarzyło się jechać jako pasażer z osobą która była pod wpływem . Na szczęście dojechaliśmy cali i zdrowi do domu . Ale w Sylwestra a raczej w drodze na Sylwestra nie miałam tyle szczęścia i mimo że jechałam z trzeźwym kierowcą uczestniczyłam w wypadku .... eh
Też jechałem z pijanym kumplem. O tym, że jest pijany dowiedziałem się dopiero po fakcie. Gnaliśmy starą Astrą I GSI 180 km/h. Do tej pory, jak sobie o tym pomyślę przechodzą mi ciary po plecach i dziękuję Bogu, że żyję.
Ja jechałam z własnym bratem i jego hmmm 6 kolegami ? Wszyscy byli pod wpływem alko , nie wspomnę o tym
że jeden czy dwóch siedziało w bagażniku . Ja niestety wtedy byłam jeszcze siksą [ jakieś 16-17 lat ] i
nie miałam prawka . Wtedy nikt nie myślał o konsekwencjach . . /
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 stycznia 2012 o 21:18
Sam nie uczestniczyłem w takim wypadku, ale kumple i owszem. Ogólnie wszytko zaczęło się od pewnych porachunków, później pogoń za pewnymi osobami, i zajechana droga. jechali pełną ekipą, ale ze szpitala już w tylu nie wyszli. Zresztą co będę opowiadał o czymś w czym nie uczestniczyłem. Przesłuchajcie- http://geniucjp.wrzuta.pl/audio/8W1NDurEDey/geniu_-_19_maj_laziska_2010
"Wiadomość o śmierci przyjaciół". Przyjaciele się tak nie zachowują jak tamci.
Trafne spostrzeżenie.
To, że wsiadł oznacza, że nie jest asertywny ;) Ile trzeba do powiedzenia "nie" kiedy rozum aż nalega ? Nigdy się nikomu nie podlizywałem (może dlatego nie mam wielu "przyjaciół" ?), bo po co ? To nic nie daje, a jeśli na siłę chce sie mieć przyjaciela, to chyba lepiej zmienić otoczenie i poszukać gdzieś indziej...
A gdybyś się nazywał Jarosław Wałęsa albo Robert Kubica, to dzisiaj najprawdopodobniej normalnie byś chodził na tej nodze co ją straciłeś...
to jest prawda, mój rodzic miał guza w nodze i kilku lekarzy od razu mu chcieli nogę uciąć a tylko jeden po dlugim szukaniu zgodził się operować tak, żeby noge zachować,
14 lipca 2011 pijany kierowca zabił moją ukochaną. Wiem co czujesz. ...
Naprawdę szczerze Ci współczuję. Nie wiem, jak ja bym się zachował na Twoim miejscu, gdybym stracił swoją drugą połówkę w tak bezsensowny sposób. Dobijające jest też to, że za takie coś w Polsce wlepiają zawiasy albo grzywny. Za zabicie kogoś samochodem po pijanemu powinni dawać 25-30 lat i to w celi z gwałcicielami i mordercami.
Przykro :(
virtuoz15, widać nie znasz prawa. Myślisz, że tak jest? Zawiasy? Jak jesteś pod wpływem idziesz do puszki, normalne spowodowanie nieumyślne śmierci. Nawet nie wiesz ile jest problemów z tytułu śmierci na drodze. Co do przedmówcy: Kogo to obchodzi? Nie wyżalaj się bo to nie ma sensu. zycia tym nie przywrócisz. Wyjdź na dwór i ciesz się życiem, poznawaj i takie tam bzdury. Brutalna prawda szczypie jak kubel soli w Twoich oczach? Wyjdź z domu.
Przykro mi z powodu przyjaciół i nogi... Nie wiem czy jest sens jeszcze co innego pisać. Pełne współczucie.
Jakoś nie sądzę, że to jego historia.
Ja też popieram - Piłeś nie jedź! A jeśli masz wątpliwości czy jechać czy nie, sprawdź się! W każdym mieście jest posterunek policji, na którym możesz bezpłatnie i bez żadnych konsekwencji sprawdzić ile promili masz (lub nie masz we krwi). Już kilka razy tak próbowałem, nie ma z tym żadnego problemu (tylko nie podjeżdżaj pod posterunek samochodem :) jak masz wątpliwości).
A jeśli bardzo nie chcesz pomocy policji, po protu kup sobie na stacji tester trzeźwości za 9 zł, też będziesz widział czy jechać czy nie. I pamiętaj, to nie alkohol a prędkość zabija. A jeśli jesteś już tak głupi, że wsiadasz po alkoholu, jedź maksymalnie wolno (20 - 30 km/h) tak by nikomu nic nie zrobić!!
Zabawa w alkomaty to dziecinada. Piłeś? Nie jedź! Po 1 piwie można jechać, ale nie więcej. Człowiek inteligentny i odpowiedzialny nie prowadzi po pijaku auta. Czasami mam tak, że czuję "w czubie" już 1 piwo i wtedy wiem, że gdybym miał samochód, za kółkiem na pewno bym nie siedział. Poza tym nie wiem, czy wiesz, ale za zbyt wolną jazdę też można dostać mandat. Jakbyś jechał w mieście 20-30km na pewno zatrzymałaby Cię policja.
KrzysioPysio w sumie oboje macie trochę racji. Tu nie chodzi o "pijmy do limitu", a raczej sytuację gdzie piłeś wieczorem i chcesz jechać rano. Wstajesz rano, czujesz się dobrze i trzeźwo (zakładamy że nie masz kaca, bo na kacu też się nie jeździ), minęło już sporo godzin od skończenia picia, ale jednak wiadomo alkohol jakiś czas się utrzymuje w organizmie. I właśnie w takich sytuacjach łapanych jest najwięcej "pijanych kierowców", a nie takich co wypili parę piwek i prowadzili od razu. Wtedy właśnie przydatne są alkomaty (nie wiem, być może te ze stacji są do dupy), lub komendy policji.
Ja raz jedyny jechałam z pijanym kierowcą i na dodatek nie świadomie. Wsiadłam nie wiedząc że jest pijany, nie znałam go, kolega koleżanki. Kiedy w trakcie jazdy zaczął się wygłupiać, jechać 180km/h przeciwnym pasem ścinając zakręty to najadłam się strachu. Chciałam wysiąść z samochodu, ale się nie chciał zatrzymać. Wpadł w poślizg i kolega wyleciał przez przednią szybę. Wtedy chyba dopiero do niego dotarło co się stało, bo chłopak więcej nie wsiadł po pijanemu. Nasz kolega żyje, był troszkę połamany, ale nauczka na całe życie. Ja mam uraz do dziś, i gdy widzę jak ktoś chociażby mi obcy wsiada do auta pijany to nie hamuję się i od razu mówię co myślę, często wypowiadam się mało kulturalnie, wręcz wulgarnie, ale nie raz dana osoba się wycofała i wezwała jednak Taxi. Nie bądźcie obojętni na takich ludzi. Ktoś powie że nie moja sprawa, czy ktoś jeździ po pijanemu czy nie, ale nie wiem czy nie znajdę się czasem w drugim samochodzie w który on uderzy.
Miałem niemal to samo. Wsiadłem nieświadomie do samochodu kumpla, który był zrobiony po 5, czy 6 piwach. Żółta lampka zapaliła mi się w głowie, gdy na zakręcie ktoś próbował go wyprzedzić, a ten wariat dodał gazu. Na prostej drodze wdepnął gaz do dechy i rozpędził samochód do 180 km/h. Najadłem się strachu, bo jego samochód to była stara Astra I w której zdążyło się rozwalić już chyba wszystko.
@virtuoz15: tak już wszyscy słyszeliśmy, że jechałeś 180km/h nie musisz powtarzać.
Nie zgadzam się z Tobą. Limity obowiązujące w Polsce (czyli maksymalnie 0,2 promila) to limity bezpieczne - co przyznają nawet eksperci. Mając 0,2 promila 99,9 % ludności nie ma praktycznie żadnych zaburzeń psychomotorycznych, a pozostałe 0,1% ma zaburzenia tak niewielkie, jak zmęczenie po 5 - 7 godzinach jazdy, co jest i tak niekaralne.
Weź na przykład Wielką Brytanię, gdzie limit trzeźwości wynosi 0,5 promila. Taka dawka jest już dyskusyjna, ale wciąż relatywnie bezpieczna.
A jeśli test trzeźwości alkomatem nazywasz "zabawą" to Tobie gratuluje "dorosłości".
miałeś przed sobą 10 km na nogach, teraz masz całe życie na jednej, było warto ! w życiu nie wsiadłbym do auta z pijanym kierowcą
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 stycznia 2012 o 19:56
Człowieku myślisz, że autor o tym nie wie? Fakt, zrobił błąd i dobrze o tym wie, nie wiem tylko po co dobijasz człowieka. Nie wydaje Ci się, że już dość wycierpiał przez tą decyzję?
@albus91 -> Standardowe pocieszenie: przynajmniej ma demota na głównej.
Nigdy przenigdy nawet po łyku piwa nie wsiadłem do auta i nie wsiądę. Parę razy kumpel mi marudził (jak
wypił oczywiście), że chce pojeździć, bo jak wypije, to lubi to robić. Powiedziałem mu wtedy, że jak
ze mną jeździ, to nawet niech o tym nie myśli, że dam mu prowadzić, bo skoro ja jeżdżę, to nikt inny,
coś zaczął przebąkiwać o tym, że to jego auto, więc dostał reprymendę słowną ode mnie i dwóch
koleżanek. Był obrażony do końca imprezy, ale później mi dziękował, że go nie wpuściłem za kółko.
Zresztą ciągle nie mogę zrozumieć, jak w ogóle można wsiadać do auta za kierownicę po wypiciu
jakiegokolwiek alkoholu, to jest dla mnie niepojęte. Na szczęście w ogóle nie piję alkoholu, więc nie
mam tego problemu. Wg mnie powinny być za jazdę po pijaku bardzo wysokie kary, począwszy od np. 50tyś. zł
grzywny i bezpowrotnej straty prawka do 25-ciu lat więzienia. Myślę, że wielu ludziom by to przemówiło
do rozumu. Zastanawia mnie też fakt, ilu ludzi by do tej pory żyło, gdyby nie pijani kierowcy (w tym
niektórzy znajomi). To powinno stać pod względem kary na równi z morderstwem, zresztą to jest morderstwo.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 stycznia 2012 o 20:01
Popieram treść twojego postu, ale z 50 tysiącami to przesadziłeś. Zauważ, że np. prowadzący samochód może mieć rodzinę, która później będzie musiała ponosić odpowiedzialność za jego czyny. Nie pamiętam, w którym kraju tak było, ale jak przekroczysz o ileś tam prędkość to musisz zapłacić 10% swojej rocznej pensji. Była nawet sprawa z pewnym miliarderem, który gdyby jechał 5 km/h wolniej to by zapłacił 100 euro, a tak musiał zapłacić kilkanaście milionów :)
@Bankaii: Finlandia i prezes Noki (jeśli mnie pamięć nie myli)
jaki zbieg okoliczności.... wypadkek w moim miescie - Mława konkretnie, 5 osob jechalo, 3 zgineły, studniówka w piątek i 2 tylko przeżyło, alkohol i walneli w słup. W stanie ciężkim w szpitalu.
też jestem z Mławy... szkoda tak młodych ludzi... straszne... wspólczuję rodzinom....
Sądzę, że wymyślone z dwóch powodów. 1. Szczegółowość i dokładne dialogi mimo, że rzekomo wydarzyło się to kilka lat temu. 2. Estetyczny literacki styl, niczym w książce, w dodatku na koniec niby zaskakujący zwrot akcji (zmiana decyzji).
Nawet gdyby to niech każdy sobie wbije do głowy żeby za kółko nie wsiadać po pijaku .
Wszędzie próbujecie wcisnąć te morały :p Ja tylko przedstawiłem swoje zdanie widząc, że opowieść jest traktowana jak prawda objawiona i pisane są pod nią komentarze: Smutne, współczujemy Ci :( albo: Młodzież jest taka nieodpowiedzialna...
Ja myślę że każdy tak czy siak kieruje się własnymi wpojonymi morałami , bo ktoś kto ma wszystko gdzieś , przeczyta to i poleci dalej oglądać demoty ;)
Ale ja się nie znam jestem jeszcze za młoda na prawienie morałów ;))
Nie zaprzeczam stanowczo prawdziwości tego, wyrażam tylko swój sceptyzm.
Tak to jest, kiedy dzieci (mówię tu o zachowaniu, braku odpowiedzialności, a nie obecności dowodu osobistego między dokumentami, który tutaj, już w trumnie, nic nie zmieni)bawią się w dorosłych. Dostały trochę swobody i myślą, ze są wszechmocne. Popełniałam różne głupoty w życiu, jeździłam szybko, za szybko, ale nigdy po wypiciu jakiejkolwiek ilości alkoholu. Trzeba zdawać sobie z tego sprawę, że będąc kierowcą, trzymasz czyjeś życie i bezpieczenstwo w swoich rękach. Nie mówię tu tylko o pasażerach, ale o wszystkich ludziach, jakich spotkasz po drodze: innych kierowcach, ale też dzieciach bawiących się przy ulicy... Może jestem zbyt surowa w ocenie i myślę "na zimno", bo sprawa nie dotyczy moich znajomych, ale to dobrze, że spotkała Was kara, bo nic nie usprawiedliwia jazdy będac pod wpływem alkoholu, albo danie swego rodzaju przyzwolenia na kierowanie osobie pijanej poprzez wejscie do samochodu jako pasażer. NIC. Daleko do domu? Trudno Zapewne terach chciałbyś sobie pobiec te 10km...
mocne, miałem gęsią skórkę. trzeba być poje**nym żeby wsiadać po pijaku do auta ;/ nie wiem dlaczego jest tylu idiotów, a później tyle wypadków w święta, weekendy.. Masakra
kur*wa a ja dziś oblałem egzamin a takie coś prowadzi samochód i wozi znajomych no kur*wa no nieee...
ja kiedys pojechalam z moją koleżanką i jej znajomymi na imprezę. Jej kolega prowadził auto. Jak to na imprezie wszyscy piją oprócz kierowcy. W tym wypadku było inaczej. Widziałam jak ten kierowca pije... i mówię do niego, że co ty pijesz? A on, że to tylko jedno piwo bla bla bla... mówię to innym znajomym, którzy jechali ze mną tym samym samochodem,że kierowca pije.. i wiecie co? Oni nie za bardzo się tym przejęli .. mnie całe szczęście odwiózł kto inny do domu TRZEŹWY, a tamci sobie pojechali z kierowcą co lubi wypić.. całe szczęście nic się nie stało, ale następnym razem mogą nie mieć takiego szcześcia.
Podobną sytuację miałem tylko że ja kluczyki koledze zabrałem siłą dostał po pysku, pobiliśmy się kluczyków nie dostał poszedłem z buta 2 km do domu kluczyki odwiozłem jego tacie. Straciłem za to kolegę ale może uratowałem mu życie
i tak sie zachowuje prawdziwy inteligentny homo sapiens a nie to co autor który w rozwoju umysłowym zatrzymał sie na poziomie 3 latka..
a więc tak... nie rozumiem ludzi a raczej kretynów z ilorazem inteligencji jak u kartofla ze wiedzą iz są kierowcami i będą kierować to po cholere idą i się nawala? ale jak nazwac ludzi trzezwo myslących oddających (po 2 bełkotliwych zdaniach ludzi którzy mysla w takim stanie zyłą wrotną wątroby a nie mózgiem) kluczyki i majac nadzieje ze dojedzie?? bardzo sie ciesze ze jestes kaleką!! szkoda ze taki bezmózgi bałwan nie zginął ! wielu ludzi jest ze mną zgodnych ze tacy idioci jak ty odrazu powinni ginac w wypadkach bo nie macie prawa istniec!! jak słysze ze ktos wsiadł do samochodu po pijaku albo co gorsza będac trzezwy oddał kluczyki naje*banemu to mam ochote takiego wziąc za kudły i mordą przypie*rdolic o maske, juz gó*wno mnie obchodzi ze z jakims frajerem sie cos stanie, ale najczesciej cierpią na tym niewinni ludzie, przechodnie! ostatnio słyszałam o potrąconej matce z dzieckiem ( um arli oboje na miejscu) bo jakiemus frajerowi zachiało sie pic przed powrotem do domu...
oczywiscie moge sie załozyc o wszytskie pieniądze swiata ze zostane tu zjechana równo ale do tych co za bardzo nie myslą (bo bycie konsekwentnym wymaga przynajmniej najnizszego ilorazu inteligencji dla człowieka o zdrowym rozumie - czego np. autor demota na nasze nieszczesie nie posiada) jak kiedys zginie bliska wam osoba bo ktos jest idiotą to sami bedziecie chcieli własnymi rękami zając sie sprawcą wypadku
i to zdanie " jak piłeś k**wa nie jedź" czyz to nie jest czysta hipokryzja?? drogi autorze polacy o tym wiedzą... ale z reguły ludzie nie lubią mózgu uzywac tylko du*py!
Uważam, że ludzie trzeźwi, którzy pozwalają nietrzeźwym prowadzić pojazd mechaniczny powinni za to odpowiadać. :P
Zawsze myślałam sobie a co tam mogę umrzeć nawet teraz (mając 17 at) bo moje życie rodzina przyjaciele są tak wspaniali że naprawdę jeśli bym miała teraz zakończyć swoje życie w wypadku nie żałowałam bym niczego i dlatego uważam że nie boje się śmierci bo te 17 idealnych lat mi naprawdę wystarcza mi inni żyją po 80 70 lat ale nie za szczęśliwie ja jestem szczęśliwa ale po przeczytaniu tej poruszającej historii myślę że nie warto nawet myśleć w taki sposób w jaki ja myślałam ale wiadomo jestem młoda głupia świata nie znam. Świadomość tego że wybrałeś życie w kalectwie nie daje mi przestać myśleć o tym że jakby mi się przydarzyła taka sytuacja i miałam bym żyć w kalectwie Ja na pewno już bym nie była tak szczęśliwa jak jestem bo serce by mi pękło patrząc na cierpienie moich bliskich ale Tobie życzę żebyś był szczęśliwy. Ja znając swoją wielką "filozofie" jak mi się wydawało pewnie tez bym wsiadła do tego samochodu myśląc sobie "a co tam". niby zwykły demot a zmienia moje myślenie nigdy nie poddam się takiej sytuacji bo nie zawsze mamy szczęście i możemy przeżyć
.Hania
Z reguły jak człowiek jest szczęśliwy pragnie tylko, by owo szczęście trwało wiecznie, samobójcy są z reguły ludźmi, których życie jest nic nie warte. No ale ja się tam nie znam.
jak przeczytałam : amputowac, od razu szczena mi opadła, mimo, że nie znam człowieka... wciągnęła mnie ta historia
Przyznam się że raz zdarzyło mi się, że jechałem po jednym piwie. I co ?
Brejdak potem stwierdził że jechałem o dziwo jeszcze bardziej zgodnie z przepisami niż zwykle. Jechałem też wolniej niż zwykle. Jak ktoś ma olej w mózgu i nie kozaczy za kółkiem to może nawet mając te 0.2 promila jechać bezpiecznie, dlatego te zaostrzone przepisy o zabieraniu prawka nawet przy minimalnej ilości alkoholu, choćby po zjedzeniu "Pawełka" są zbyt rygorystyczna, a na pewno ie dopracowane.
@blyssya1985: po jednym piwie jak wsiądziesz po godzinie to nie masz żadnego opóźnionego refleksu - nie przesadzaj.
@Kris10: co za bajki opowiadasz, że po batoniku ci prawko zabiorą? Wyobraź sobie sytuację z sylwestra 2010 - o godz. 19 była kolacja do której wypiłem 2-3 kieliszki wódki, potem szampan o północy i kilka drinków Malibu+cola. O 6 rano autem wracałem do domu i mnie policja zatrzymała do dmuchania. Nawet dokumentów nie pokazałem - dmuchnąłem i kazali jechać dalej, bo nie przekroczyłem 0,2 promila. Cały sylwek był przesiedziany ze znajomymi, żadnych tańców, a mimo to alkohol się przerobił. Trzeba po prostu wiedzieć ile się pije i odpowiednio wcześniej przestać, a nie tu o Pawełku wyskakujesz.
House by ratował nogę
"nie miałem jeszcze samobójstwa na oddziale, to może być ciekawe" ten ordynator to musiał być jakiś dr.House
Ouh, jakie to smutne. . .
Ja za kiera po pjaku trzezwieje... I zazwyczaj jade mniej niż mi wolną... Kwestia organizmu :)
Nie. Kwestia idiotyzmu.
Kolejny kozak co myśli że może
@Kris10 cały problem polega na tym, że ta sama dawka alkoholu działa na każdego inaczej. Są tacy, na których jedno piwo nie robi wrażenia większego, niż wypicie szklanki oranżady, a są i tacy, u których już po jednym piwie widoczne są objawy działania procentów. Wiadomo, że nie są pijani, ale inne są ich reakcje, orientacja, krótko mówiąc można zauważyć, że ich "wzięło". Dlatego właśnie 0,0 to nic złego. Co mi po tym, że na mnie jedno piwo to jak na przysłowiowego byka kartofel, skoro w innej części miasta za kółko wsiądzie typ, któremu po takiej samej ilości browca szumi po kopułą i włącza się tryb "Hołowczyc"? Ja go spotkać nie chcę. 0,0 zrównuje wszystkich, bo mówi jasno: "Za kierownicą masz być trzeźwy jak noworodek, a nie jest sprawą kodeksu rozstrzygać o tym jak ty osobiście tolerujesz alkohol. Domyślnie masz nie pić. Wypijesz - będziesz miał kłopoty". Wątpię, aby alkohol zawarty w batoniku doprowadził do zabrania prawka. Badanie alkomatem w przypadku stwierdzenia promili w wydychanym powietrzu jest powtarzane po bodajże 10 minutach, aby się upewnić. Tak śladowa ilość przez te 10-15 minut jest w stanie się wchłonąć. I gdyby za fajerę wsiadali tylko amatorzy "Pawełków" to byłoby naprawdę idealnie.
Ja zazwyczaj napi***alam z plaskacza po mordzie i zabieram kluczyki, nie z troski o pijanego durnia, tylko z troski o trzeźwych na drodze i ich rodziny. Też czasami lubię sobię golnąć, ale nie mam zamiaru jeb*ć się z życiem bez gumki.
tenktoryodszedl, mnie wyśmiali i jeszcze wkurzeni byli, bo musieli wracać autobusem. Ale uważam, że akurat wtedy pokazałam siłę charakteru, nie gdybym się zgodziła jechać z pijanym.
w h.u czytania
Pijanym kierowcom w szpitalu po wypadku nie powinno się dawać leków przeciwbólowych. Nie nie leczyć, bo każdy zasługuje na życie, ale uznać, że limit "znieczulacza" wyczerpał.
zamiast zwiększać trudność egzaminu teoretycznego na prawko powinno się w ramach szkolenia każdemu kierowcy zaaplikować jazdę na zamkniętym placu z niegroźnymi przeszkodami na trzeźwo i po kielichu - myślę, że w ten sposób naprawdę obniżylibyśmy statystyki dot. pijanych kierowców, bo same kary i oglądanie zdjęć z wypadków nic nie daje - młodzi kierowcy muszą "namacalnie" się przekonać, że nie da się skutecznie jeździć po alkoholu
Chcecie obiektywnie oceniać, decydować kto zasługuje na śmierć, a kto jest wystarczająco dobry by żyć, komu można podać leki, a kto na to nie zasługuje. Odpowiedzialni mogą idealnie przewidzieć bieg wydarzeń? Jaki jest prawdopodobieństwo, że wychodząc z domu nie wrócisz do niego w jedym kawałku? Możecie jeździć pijani w trupa kiedy tylko chcecie. Wpływ waszych postanowień na bieg wydarzeń jest znikomy.
Ja jechałam z moim chłopakiem gdy wypił, bo bałam się że mnie zostawi zimą pod dyskoteką... no i pojechaliśmy, jechał jak wariat 140km/h wpadł w poślizg i uderzył w znak.
Jemu nic sie nie stało bo poduszka powietrzna , za to ja rozbiłam głową przednią szybę miałam pękniętą czaszkę o czym nawet nie zdawałam sobie sprawy. I na dodatek kazał mi sie przesiąść na siedzenie kierowcy , bo bał sie policji. Nie zrobiłam tego bo byłam wściekła że naraził mnie na takie niebezpieczeństwo. Dzis mój ex odsiaduje wyrok 5 lat za wypadek i uszczerbek na moim zdrowiu i obwinia mnie za całą sytuację , bo mogłam się przesiąść... zastanawiam się jak mogłam być z takim debilem... i do dziś 2 razy dziennie biorę tabletki przeciwbólowe , głowa nie przestaje mnie boleć. :( Błagam nie wsiadajcie za kółko nawet po piwie :(:(
@Dragunovswd idąc tokiem Twojego rozumowania, powinniśmy zezwolić na nieograniczone pijaństwo nie tylko prowadzącym samochody, ale także pociągi, samoloty, statki, a idąc jeszcze dalej, także i tym, którzy ruch tych wszystkich środków transportu regulują i nadzorują. Owszem, można powiedzieć "co ma być to będzie", jednak gwarantuję Ci, że gdyby wszyscy taki pogląd wyznawali, to w ciągu miesiąca wyczerpałoby się miejsce na wszystkich cmentarzach w Polsce.
Hm... no dobrze, morał morałem, ale właściwie co to pomoże. Bo widać na tym przykładzie, że zamroczonemu wódką nie przetłumaczysz. Powie to samo, co twój kolega, że on może prowadzić i co ? Lepiej z takim nie jechać.
Wolał bym przejść 5 km na pieszo niż jechać z pijanym debilem. Jak człowiek idzie i ma świadomość to dojdzie. Kiedyś jechałem z kumple, było zimno i padał śnieg. Wpadł on w poślizg do rowu. Pozostało nam albo czekać na jakiś boski znak albo iść około 5 kilometrów do jego domu po pomoc. Samemu nie było wyjechać a droga była taka, że rzadko ktoś tam jechał. Jakoś bez problemu udało nam się przejść. Zmarzliśmy a na drugi dzień auto zabraliśmy.
W naszym kraju jest przyzwolenie dla pijanych kierowców. Kary są zbyt łagodne. Pijak który kierował i zabił powinien dostać min. 25 lat kary, lub najlepiej karę śmierci.
Przenigdy nie wsiadłem do auta gdzie był pijany kierowca. Gdybym to zrobił już bym nie żył jak moi koledzy. Jako jedyny powiedziałem nie ale wszyscy na mnie najechali. Zabrałem jemu kluczyki, ale koledzy odebrali mi je. Najwidoczniej mało się starałem ? Wolałem zapłacić komuś obcemu za podwiezienie.
Kilometrów było 10 (5 do miasta + 5 przez miasto), a nie 5, ale to szczegół. Gościu wsiadł do auta mimo tego, że widział jak 4 osoby wypiły 3 flaszki wódki. Debil i tyle.
Ze mna sie nikt nie boi po pijaku jezdzic... Zawsze jade przepisowo albo i wolniej no i nawet pasy zapinam... Chyba ze jestem wk*rwiony i na fazie to jede sam zeby nikogo nie zabić i nie mieć na sumieniu. Najwyżej zabije tylko siebie
Właśnie w tym cały problem że możesz zabić nie tylko siebie niezależnie czy jedziesz sam samochodem czy z kimś
jeśli kiedykolwiek spowodujesz wypadek po pijaku i ktoś niewinny przez ciebie ucierpi czy nawet umrze . . . to
idź do diabła.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 stycznia 2012 o 16:07
Nawet pasy zapinasz? Głupi debil z ciebie. Wyjeb jak najszybciej w drzewo, bo kiedyś możesz autem w kogoś przywalić.
Dlaczego ordynator nazywa się jak pornol???
ja bym na TWOIM miejscu, drogi AUTORZE OPOWIEŚCI, powiedziała że albo wedle umowy daje Ci prowadzić, albo w tym momencie dzwonisz na policję że stąd i stąd wyjeżdża takie a takie auto które prowadzi pijany kierowca. Może by Cię w nagrodę podrzucili te 10km.
Tan twój kolega to jakiś popaprany idiota! Mam nadzieję, ze to on był pośród zabitych!
Tak koncza frajerzy. Nigdy nie wsiade do samochodu z pijanym, a ze gosciu z opowiesci to zrobil to nie moj problem, ma pecha. O ile nie pobiera zadnego zasilku nie mam zadnych problemow do tej historii.
Ja napiszę Tak. Oczywiście po wypiciu nie powinno się jeździć i jak takie coś ktoś czyta to pewnie w nim coś na pewno się ruszy. Ale załóżmy w przyszłości osoba która wie jakie są skutki po jeżdzeniu po pijaku i tak może wsiąść za kółko, ponieważ osoba pijana już inaczej myśli niż osoba trzeźwa, ma więcej odwagi, myśli że jest chojrakiem więc i tak może wsiąść. Ale wyżej wymieniona osoba na trzeźwo może mieć już inne podejście, czyli te dobre i zgodne z prawem, że "nie wolno po alk. jeździć".
Więc niestety trzeba z takim czymś się liczyć.