To jakaś święta kobieta i geniusz w jednym. Niestety zwykle w związkach ani jedno nie jest chodzącym ideałem a kryzysy nie rozwiązują się tak zgrabnie.
Jeżeli to prawda... To jest to piękne.
Mimo wszystko starała się by było tak jak dawniej, by wszyscy byli szczęśliwi, nie myślała o sobie, a o tym, czemu poświęciła 10 lat swego życia... Walczyła do końca.
Cóż, nie znam słów, które by mogły tę historię. Chciałabym, żeby była ona prawdziwa.
...jak to poświeciła 10 lat?....ja tego nie rozumiem...skoro byli razem i było im dobrze to żadne poświęcenie, ogarnijcie się troszkę Kobiety...meżczyżni też się poświęcają
Ja już w momencie jak ona chudła zrozumiałem, że puentą będzie jej śmierć spowodowana jakąś choroby. Sądziłem tylko, że on i tak się z nią rozwiedzie. Bardzo ładna historia, plus.
Mimo, iż nie mam dziewczyny i nadal jestem kawalerem, żaden demot nie poruszył mnie bardziej niż ten. Nawet jeśli zostało to przez kogoś wymyślone, to i tak bardzo porusza serce. Q.Q
Jest to o kolesiu który chciał się rozwieść z żoną, dla innej kobiety. Żona dała warunek, że rozwiedzie się ale za miesiąc. Przez ten miesiąc on miał ją przenosić przez próg jak w dniu ślubu. Przez ten czas on znów się w niej zakochał, a kiedy pojechał do swojej nowej dziewczyny powiedzieć, że nie bierze rozwodu, jego żona zmarła, ponieważ miała raka o którym on nie wiedział, ponieważ zaniedbał relacje ze swoją żoną.
Streszczenie: Facet chce się rozwieść, oddać żonie większość majątku i zostać z kochanką. Żona nie chce majątku za to prosi o miesiąc i w tym czasie zmyślnie rozpala wygasłe uczucie i naprawia związek. Facet rezygnuje z rozwodu i kochanki. Kobieta natychmiast po tym umiera i okazuje się że była śmiertelnie chora i wszystko to robiła po to żeby ich syn dobrze wspominał związek rodziców.
A miałem nadzieje na szczęśliwy finał :( Po części był, facet przejrzał na oczy, jednak ta smierć :( Nie wstydze sie tego ze się wzruszyłem. Czy historia prawdziwa czy nie, jak najbardziej do mnie przemówiła.
W momencie kiedy chciała żeby ją nosić na rękach wiedziałem że ma raka. Kto widział jak rak zmienia człowieka, powinien się domyślić. Historia pewnie jest fikcyjna, ale prawdopodobna - całkiem fajny scenariusz na melodramat.
Nie to żebym narzekał, ale długość i ilość historyjek sprawia, że odechciewa się tu wchodzić... jakbym miał ochotę na czytanie powieści SciFi to poczytałbym recenzje z obrad sejmu...
Większość i tak ma to w szerokim poważaniu bo liczy się tylko: sex, młodość oraz związki nie formalne. Tchórzem i nieodpowiedzialny jest ten kto nie potrafi poślubić osoby, którą kocha. A jeśli czasem czujesz, że w waszym związku jest monotonnie zróbcie coś szalonego (ale nie głupiego) co rozbudzi w was namiętność.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
18 maja 2012 o 20:10
Dałabym plusa, gdyby nie fakt, że potępiasz związki nieformalne. Moja mama jest w takim związku od 8 lat i podejrzewam, że ten związek ma się lepiej niż niejedno małżeństwo. Papier jest zbędny, najważniejsza jest miłość, oddanie, zaufanie i wierność.
Przecież wiadomo, że jak jesteś z kimś dłużej to ciągle nie będzie euforii. Ale właśnie o to chodzi, że jak kogoś kochasz, to chcesz z tą osobą być nawet jak ta euforia minie :) Miłość się po prostu czuje i nie mija ona z dnia na dzień.
Prawda czy nie prawda, przeczytać warto. Początkowo nie miałem ochoty tego czytać (zbyt obszerny tekst), ale później jak zobaczyłem tytuł demota skusiłem się. Jakie wnioski po przeczytaniu? Hmmm... Trudno powiedzieć. Na pewno przykre jest zakończenie. Życie nigdy nie było łatwe. Łatwo jest coś przeoczyć, coś co kiedyś było dla nas niemalże powietrzem, ale z biegiem czasu zatraciło się w wirze codzienności. Dopiero po fakcie próbujemy ratować coś co (tak jak w historii wyżej) już dawno zakończyło swój bieg. Doceniamy to wtedy, gdy jest już za późno, gdy tracimy to. Pozostają tylko wyrzuty sumienia do samego siebie.
Kuzyn kiedyś robił w firmie w niemczech u pewnego biznesmena, którego żona chorowała na jakiś złośliwy nowotwór. Facet stracił cały majątek na leczenie żony(wliczając w to np. ściąganie potwornie drogich leków przeciwbólowych itp.). Niestety walki o życie żony nie wygrał i skończył z na prawdę poważnymi długami. I jak dla mnie jest to o wiele lepszy przykład prawdziwej miłości niż ta historia z demota.
Historia prawdziwa czy nie. Pewnie koś na tym świecie miał lub otarł się o podobną sytuację. Morał jest taki, często zatracamy się w pracy i w rutynie. Rozwód to nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem. Każde małżeństwo się kłóci a rutyna to coś okropnego. Starajmy się w swojej lepszej połowie wyszukać to coś co nas przykuło, dla czego się zakochaliśmy. Czasem mały komplement potrafi zmienić relacje.
Zastanawia mnie dla czego jemu nie powiedziała o chorobie, trochę to samolubne.
a ja ja rozumiem. na pewno domyslała sie ze ja zdradza, czuła wobec niego obojetnosć... zamiast ze soba zyli obok siebie. a moze dowiedziala sie o nowotworze, kiedy juz miała np 2-3 miesiace zycia? i nie miala nawet ochoty na leczenie
Bo związki ię naprawia. Zawsze trzeba szukać powodu i naprawiać. ja o moją kobietę będę walczyła zawsze bo wiem jak bardzo ją kocham i życzę tego każdemu facetowi, Żeby walczył o miłość swojego życia. ! o. Historia piękna i na pewno prawdziwa. Dlaczego? Bo na świecie jest ponad 7 miliardów ludzi więc dlaczego miałoby się to nie przydarzyć. Pięknie pokazuje co o znaczy przysiądz przed Bogiem.
Niezwykła historia, ale jeśli to prawda to ta kobieta była aniołem. Ile sił musiała włożyć w to aby wszystko dobrze się potoczyło, mimo, że był to dla niej najgorszy czas w życiu. Cały czas płaczę i nie mogę opanować łez. I prosze nie piszcie w komentarzach, że i tak tego nikt nie czyta, albo, że tylko 5% przeczytało, bo nawet jeśli przeczytałoby to kilka osób a z nich chociaż jedna osoba wyciągnęła wnioski, i zacznie wprowadzać je do życia, to to juz jest sukces. Brawo za demota, oby więcej takich.
ujmująca historia, chociaż spodziewałam się takiego zakończenia. Nie ważne czy jest prawdziwa czy nie, myślę, że tym którzy przeczytali to do końca dało wiele do myślenia. Plus ode mnie.
Pieprzenie. Mężczyzna który chce zostawic swoją kobiete dla innej to zwykły tchórz, nic więcej, zostawi ja bo ma pare siwych włosów więcej, czy zmarszczek na twarzy, albo nie chcesz jej juz dotykać? Panowie, jeżeli już decydujecie sie na związek, to miejscie świadomośc że jest on do końca waszego lub "ukochanej" zycia. Skąd tyle rozwodów, separacji odejść i przede wszystkim dramatów dzieci? Tak, to właśnie dzieci traca na tym najwięcej, a potem kobieta, bo ma 40lat, bo zalamanie nerwowe, bo depresje, bo jest "stara, gruba, niekochana i z pewnością sobie nikogo nie znajdzie" Jak dla mnie mężczyzna który odchodzi od swojej kobiety nie zasługuje na miano "mężczyzny". NIE KOCHASZ JEJ? Po co sie z nia żeniłeś? Miłość jest podobno wieczna, trwająca na zaszwe, a tutaj tak normalnie, ot, sobie przeszła? Zwykłe brednie. Zastanów sie więcej niż 2 razy czy właśnie tej kobiecie jesteś gotów poświęcić całe życie. "na dobre i złe"
@Malolata jeżeli nie kocha się osoby z którą się "wpadło" to lepiej w ogóle się z nią nie wiązać, niż dostarczać jej przykrości, poza tym jeśli idzie się z kimś do łóżka to jednocześnie powinno się być świadomym tego, że jest możliwość wpadki, co do argumentu nr. dwa, że był święcie przekonany, że ot "ta osoba", jest się tego albo pewnym, albo nie. Jak dla mnie, aby zawrzeć związek małżeński trzeba pobyć z tą osobą jakiś dłuższy czas, zamieszkać razem, aby zobaczyć czy to w ogóle zda egzamin,a nie po kilku miesiącach czy roku od razu zaręczyny, ślub a potem rozwód. jak to kiedyś mądrzy człowiek rzekł: "szybki ślub, szybki rozwód". CO do zdrady w małżeństwach , dla mie to jest chore, jeśli wiążemy się z kimś to już na dobre i na złe do końca życia, a jeśli ktoś woli się bawić i mieć wiecznie kogoś na boku, to po co w ogóle się żenić? lepiej pozostać wolnym strzelcem i korzystać z życia do końca, bez krzywdzenia drugiej osoby. Do niektórych rzeczy trzeba po prostu dorosnąć. Rozumiem rozwody w przypadku znęcania się jednej strony nad drugą czy innych sytuacji poważnych, które nie istniały jeszcze przed jego zawarciem, ale nie bo "ktoś nagle przestał kochać" i pocieszył się w ramionach innej osoby.
@Malolata oczywiście, nie mówię, że nie ma wpadek osób, które są dla siebie całkowicie obce, czyli jakby to rzec "przygoda jednej nocy", ale o tym powinno się myśleć wcześniej, tak po jakimś czasie jak najbardziej może zaistnieć między nimi uczucie, ale w większości przypadków po jakimś czasie to nie wypala i ludzie się rozstają, więc nie sądzę, aby branie ślubu tylko ze względu na dziecko było czymś niezbędnym. Sama mam kolegę, który był kilka tygodni z dziewczyną, wpadli (dodam, że spotykał się z nią "tak dla jaj"), i nie chciał od niej odejść tylko ze względu na dziecko, bo sam wychował się bez ojca i chciał aby jego córka wychowała się w pełnej rodzinie i szczerze przyznam, że jak patrzę na ten "niby związek" to najbardziej to mi szkoda tylko tego dziecka. Ona, zakochana w nim na zabój, a on już dość perfidnie robi ją w bolo z pierwszą lepszą jaka się tylko nawinie. I czy coś takiego ma sens? Nie sądzę. Co wy wypalania się związków, o związek trzeba dbać jak o roślinę, jeśli go nie pielęgnujesz i "nie podlewasz" zwiędnie tak jak ona. Nie można oczekiwać tego,że tylko ktoś będzie się starać, a my będziemy siedzieć z założonymi rękoma bo popadniemy w rutynę i znudzenie sobą, co jest już pierwszą przesłanką do skoku w bok jednej ze stron. Prawdziwy związek wymaga poświęcenia, a nie oczekiwania, na cud, że wszystko samo się naprawi. W przypadku kolejnego argumentu JA OSOBIŚCIE uważam, że aby związać się z kimś na stałe najpierw należy go dokładnie poznać, jeśli już od początku widzimy jakieś agresywne zachowania, bądź skłonność partnera/partnerki do przelotnych flirtów, czy skoków w bok to oczywiście wiadomo że w większości przypadków tak będzie to wyglądać do końca. Ale istnieją przypadki, gdzie takie zachowania objawiają się dopiero w późniejszym stadium związku. nie sądzę, aby ktoś brał ślub tak jak Ty napisałaś z założeniem, że "będzie bił, albo będzie zdradzać". Zdrada jest czymś czego nie tolerowałam i nigdy tolerować nie będę. Jeśli wiążę, się z kimś to mam być pewna tej osoby i jej ufać, a nie myśleć dniami o nocami, czy partner jest mi wierny i czy nie zdradza mnie na boku. Takie zachowania trzeba eliminować na samym początku, bo później może być już tylko gorzej. W przypadku seksownych przyjaciółek, to jest już całkiem inna kwestia i próba zarówno dla faceta jak i całego związku. Nie przeczę bo są takie (sorry za określenie) lafiryndy, którym radość sprawia rozbijanie związków zarówno dla zabawy jak i dla swoich osobistych korzyści, ale jeśli facet ulega takiej kobiecie to dla mnie jest nic nie wart, a tłumaczenie się chwilami słabości jest dość żałosnym wytłumaczeniem. W moich oczach przysięga małżeńska jest rzeczą świętą, której nie powinno się łamać dla pierwszej lepszej dziuni. może jestem trochę staromodna, ale zdrada jest dla mnie niewybaczalna, choćbym była nie wiadomo jak zakochana:)
Historia prawdopodobnie zmyślona, bo nawet najbardziej zakochany idiota raczej zauważyłby, że jego żona umiera na raka, ale to nie ważne, bo przesłanie jest jak najbardziej prawdziwe. Przypominam sobie inną, i tym razem na pewno prawdziwą historię tego typu. Facet umierał bodajże na stwardnienie zanikowe boczne. Rodzina o tym wiedziała i wszyscy chcieli mu pomóc walczyć. Facet jednak bardzo się zmienił, stał się opryskliwy, wredny, złośliwy. Strasznie źle traktował swoją żonę, którą wcześniej bardzo kochał. Dokuczał także dzieciom i ogólnie całej rodzinie zatruwał życie. Dał im tak popalić, że kiedy umarł, wszyscy odebrali to raczej z ulgą. Po latach, jego najbliższy przyjaciel wygadał się wdowie, że to był celowy plan. Ten facet po prostu tak kochał swoją żonę i dzieci, że chciał sprawić by jego śmierć była dla nich jak najlżejsza. Dlatego zmuszał się do ich złego traktowania, aby jego śmierć sprawiła im mniejszy ból i mniej za nim tęsknili. Można sobie tylko wyobrazić jakiego to wymagało poświęcenia, bo przecież w ostatnich miesiącach swojego życia zrezygnował z tego wszystkiego, co było mu najbardziej potrzebne do pogodzenia się ze śmiercią - otuchy, bliskości, czułości swoich bliskich. Dla mnie facet był bohaterem.
Historia o tym, co - nie oszukujmy się - każdy doskonale wie, tylko nie chce mu się tego wcielać w życie. Nie mówi to nic nowego, tylko przypomina o tym, co najważniejsze - to dobrze, bo nie traktuje nas jak bezdusznych i pozbawionych miłości, tylko wręcz przeciwnie.
Piękna historia nie ważne czy zmyślona czy nie ,ale popłakałam się .. Niewiele nam potrzeba do szczęścia tylko niestety często gubimy się po drodze i wtedy nie zauważamy jak wiele nam ucieka .
Aż dziw, że prawie wszyscy ( przeglądnąłem większość komentarzy :D ) pominęli jakim chu**m jest bohater główny tej opowieści. Gdyby to laska miała kochanka, a jej mąż zmarł, przypuszczam, że pierwsze 50 komentów nie wykoryczyłoby merytorycznie poza mega skrajną ocenę, typu: "ale z niej dziw*a, szmata, kur*a, ścierwo" itp, itd. :)
Hmm nie to żebym się czepiał ale kto to dał na główną? Straciłem ok. 20 minut na przeczytanie tego co okazało się być kompletnym nie działającym i nie "ruszającym serc", kompletnym bezsensem...
Czy tylko ja odczytałam to w ten sposób, że żona wykorzystała swoją chorobę, by dać upust swojej zazdrości: rozbić nowy związek męża oraz rozbudzić uczucie do siebie, mimo że ma świadomość, że nie ma przyszłości? Gdyby nie jej egoistyczne gierki, mąż mógłby ułożyć sobie życie na nowo po jej śmierci, zaś w tej sytuacji zostanie sam, z żalem do siebie. Gdyby naprawdę myślała o przyszłości, powinna to rozegrać inaczej.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
17 maja 2012 o 23:57
Też miałam taką myśl. Ale gdyby facet odszedł, a kobieta umarła za miesiąc, to syn mógłby sobie skojarzyć "tata odszedł - mama umarła - tata zabił mamę" (owszem, zupełnie źłe skojarzenie). A tak to chłopiec zapamiętał, jak pięknie ojciec kochał mamę (ostatni miesiąc).
Chociaż myślę, że do uspokojenia syna wystarczyłby ten miesiąc spokojnych relacji, bez noszenia na rękach. Ale też może kobiecie po prostu chciało się czułości przed końcem życia?
NAWET NIE POTRAFISZ NICZEGO SAMEMU ZROBIC TYLKO KOPIUJESZ OD INNNYCH>>>> tak dzialaja demoty wlasnie. czlowiek wstawi pare godzin wczesniej ale i tak wstawi inny i bd lepiej zalosne
i powiedział to ten, który rónież skpopiował tekst z innej strony. Wrzućcie na luz, ja również nie raz widziałam demotywatory na głownej, które np dzień lub 2 dni wcześniej sama wrzuciłam i zginęły w poczekalni. Poprostu wrzucił to w lepszym momencie, mial więcej + i trafiło na główną.
BŁĄD LOGICZNY:ile oni musili mieć lat, jeżeli ona po 10 latach małżeństwa była siwa, albo ile czasu przed ślubem urodził się ich syn skoro miał jakieś egzaminy w szkole, a oni byli dopiero 10 lat po ślubie? Jakby był ślubnym dzieckiem to szedłby co najwyżej do I Komunii Świętej, a nie np do gimnazjum czy LO...
Teraz w wieku 13 lat pisze się pierwsze egzaminy na koniec podstawówki.Więc mógł się urodzić zaledwie 3 lata przed ślubem... A co do siwizny- mój kuzyn ma 33 lata i jest siwy- to u niego rodzinne więc te szczegóły są do wytłumaczenia choć mało istotne.
Demot piękny. Taki przekaz do "dzisiejszych", którzy po pierwszym błahym kryzysie rozwodzą się. Nie doceniamy tego co najważniejsze, tego że miłość, bycie ze sobą to nie tylko motyle w brzuchu, ale budowanie czegoś przez lata.
Jestem facetem i muszę przyznać, że się wzruszyłem. Ta opowieść nie musiała się kończyć śmiercią, żeby wyciągnąć z niej wiele. I choć może zostanę zlinczowany, to wiem, że my (faceci) tacy jesteśmy. Lepiej jest nam znaleźć szczęście u innej niż doszukać się go w kobiecie z którą się jest już x lat. Ja co prawda nie jestem po ślubie, ale ze swoją dziewczyną przeżyłem już wiele. Nie powiem, że nie było momentów kiedy nie myślałem o rozstaniu, wtedy brałem nasz album ze zdjęciami z różnych okazji i uświadamiałem sobie jak wiele mogę stracić przez sprzeczkę, kłótnię czy brak zrozumienia. Później kiedy już przy mnie jest, myślę sobie w środku - i widzisz idioto co byś stracił?
Z początku, kiedy zacząłem czytać, myślałem, że będzie to jakaś krótka, acz wzruszająca historia. Później przewinąłem w dół i jeszcze w dół i jeszcze w dół i powiedziałem sobie w duchu:
"Za długie. Pie*dolę, nie czytam" :).
PS. Jak ktoś by mi mógł streścić, to wdzięczny bym był.
Bez wątpienia prawdziwa miłość. Romantyczne...
Tak w nawiązaniu to podobny może nie w większości, ale w znacznej części do tej historii jest film pt: "Próba ogniowa" - również o ponownym zdobywaniu miłości.
no, racja. dom, auto i pieniądze. to nie jest szczęście. szczęściem jest mięć wszystkich najbardziej kochanych przez siebie ludzi przy sobie. dopiero kiedy odejdą dotrzegamy jacy bylismy szczesliwi i jak tego nie doocenialismy.
Piękne, chociaż nie wierzę by było prawdziwe. Nie przechodziła żadnej chemii, nie jeździła po szpitalach? Jesli była w tak zaawansowanym stadium raka, powinna być pod opieką lekarzy a nie umierać po cichu w domu. Może mój komentarz zostanie odebrany negatywnie, mam to gdzieś. Czytając ten tekst po raz pierwszy też ryczałam jak bóbr, teraz po dwóch dniach jestem w stanie podejść do niego " na sucho" i stwierdzić, że owszem jest piękny, ale nieprawdziwy. Mimo to duży + bo historia poruszyła mnie do łez.
Warte przeczytania i przekazuje naprawdę wartościowe treści ,okazuje się, że zwykłą zaduma nad dawnymi czasami może dokumentnie zmienić sytuację w stosunkach międzyludzkich, wydaje się proste ale jednak stare małżeństwa, przyjaciele bardzo często tego nie robią.
Tak naprawdę to już w połowie tekstu wiedziałem o co pójdzie ale nie sposób było przestać czytania.
i co z tego ze było? Może niektórzy ludzie mają ważniejsze sprawy na głowie niż codzienny przegląd 3223423 demotywatorów, a text jest warty przeczytania i im więcej ludzi to zrobi tym lepiej.
po przeczytaniu tej historii nasuwa mi się taki sam komentarz jak po pierwszym przesłuchaniu don guralesko - cuda się zdarzają, a mianowicie "ja pier..le". Dodam że przez chwilę zaleciało dawną świetnością demotywatorów.
Eh ja też się popłakałem... jak dziecko :(
Niedawno zerwałem z dziewczyną, z którą byłem przez 3 lata bo zastanawiałem się czy ją kocham i wydawało mi się że to jest już tylko przyzwyczajenie, a może jednak nie? Może to była tylko rutyna ? Jest mi teraz tak ciężko po tym democie :( nie mogę powstrzymać łez :(
Mocna historia , najdziwniejsze jest w niej to ze mogę ją śmialo interpretować ze swoją osoba , malżeństwem.
Z tym tylko 1 malym detalem że to żona oemnie ma zamiar odejść do bardziej dzianego gościa a raczej bardzo dzianego.
Żeby bylo śmieszniej ja tez choruje , w prawdzie nie na raka ale na STWARDNIENIE ROZSIANE :(
Ironia losu
krótki ten tekst... myślałem że będę czytał do rana a tu zonk
widać ze nie tylko polscy katolicy żyją bajkami a potem się dziwią ze w realu za co się nie wezmą to zrobią od tylu strony.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 maja 2013 o 18:26
tl;dr
nie rozumiem co za głupi ludzie zminusowali ten komentarz powyżej. czy on napisał coś złego? czy kogoś obraził? ogarnijcie się...
Nie ważne, czy ta historia jest prawdą... Większości i tak nie będzie chciało się czytać...
Legenda głosi, że ktoś to przeczytał
Ja przeczytałem i jakby co: nie warto, wymyślone przez nastolatkę na przerwie.
@roza971 jestem legendarny :D
To jakaś święta kobieta i geniusz w jednym. Niestety zwykle w związkach ani jedno nie jest chodzącym ideałem a kryzysy nie rozwiązują się tak zgrabnie.
ja na pewno zapamiętam :)
kto mi stresci:)?
nie czytalem, ale jest ok ;D
nie ważne czy to jest prawdą i tak sie popłakałam heh
jak można się popłakać? ja rozumiem, posmucić się albo coś. ALE ŻEBY PŁAKAĆ?!
ja też cudowna historia
nie jesteś sama :'(
Za długie, więc nie czytałem, ale jestem pod wrażeniem odwagi kierowcy autobusu.
Jeżeli to prawda... To jest to piękne.
Mimo wszystko starała się by było tak jak dawniej, by wszyscy byli szczęśliwi, nie myślała o sobie, a o tym, czemu poświęciła 10 lat swego życia... Walczyła do końca.
Cóż, nie znam słów, które by mogły tę historię. Chciałabym, żeby była ona prawdziwa.
Bo umieranie młodo na raka jest super.
...jak to poświeciła 10 lat?....ja tego nie rozumiem...skoro byli razem i było im dobrze to żadne poświęcenie, ogarnijcie się troszkę Kobiety...meżczyżni też się poświęcają
ehh, przewiniłem do opisu, żeby się upewnić, czy nie jest to jeden z tych demotów : "i tak ci się tego nie chciało czytać" itp.
Cholera i się popłakałam ;(
Serce aż ściska..jak się zostanie na chwilkę i poczyta: wciąga niemiłosiernie..i wywołuje skrajne emocje: od radości po smutek..
Nie smuć się przynajmniej nie zachorujesz na zespół suchego oka.
Mam pytanie czy tylko ja się domyśliłem że wczasie jak on kupował kwiaty to ona już była kaput?
ja już wcześniej podejrzewałam, że ona będzie kaput
Ja już w momencie jak ona chudła zrozumiałem, że puentą będzie jej śmierć spowodowana jakąś choroby. Sądziłem tylko, że on i tak się z nią rozwiedzie. Bardzo ładna historia, plus.
znaczy tak na 100% to jak kwiaty kupował ale takie podejżenie można było już wysnuć właśnie jak chudła
A ja myślałam, że będzie happy end.
@Malolata ależ Ty nikczemna ;)
wiem może to głupie ale się popłakałam :') piękne
Mimo, iż nie mam dziewczyny i nadal jestem kawalerem, żaden demot nie poruszył mnie bardziej niż ten. Nawet jeśli zostało to przez kogoś wymyślone, to i tak bardzo porusza serce. Q.Q
Jest to o kolesiu który chciał się rozwieść z żoną, dla innej kobiety. Żona dała warunek, że rozwiedzie się ale za miesiąc. Przez ten miesiąc on miał ją przenosić przez próg jak w dniu ślubu. Przez ten czas on znów się w niej zakochał, a kiedy pojechał do swojej nowej dziewczyny powiedzieć, że nie bierze rozwodu, jego żona zmarła, ponieważ miała raka o którym on nie wiedział, ponieważ zaniedbał relacje ze swoją żoną.
Streszczenie: Facet chce się rozwieść, oddać żonie większość majątku i zostać z kochanką. Żona nie chce majątku za to prosi o miesiąc i w tym czasie zmyślnie rozpala wygasłe uczucie i naprawia związek. Facet rezygnuje z rozwodu i kochanki. Kobieta natychmiast po tym umiera i okazuje się że była śmiertelnie chora i wszystko to robiła po to żeby ich syn dobrze wspominał związek rodziców.
I teraz może wrócić do kochanki
I tak przeczyta tylko jakieś 5% osób :D
A miałem nadzieje na szczęśliwy finał :( Po części był, facet przejrzał na oczy, jednak ta smierć :( Nie wstydze sie tego ze się wzruszyłem. Czy historia prawdziwa czy nie, jak najbardziej do mnie przemówiła.
jak skończyłam czytać, to miałam łzy w oczach... (+)
W momencie kiedy chciała żeby ją nosić na rękach wiedziałem że ma raka. Kto widział jak rak zmienia człowieka, powinien się domyślić. Historia pewnie jest fikcyjna, ale prawdopodobna - całkiem fajny scenariusz na melodramat.
Kobiety to frajerki, zamiast myśleć o sobie, "poświęcają" się dla kogo, no właśnie?
TO JEST PRO !!!!!!!!!!!!!
Co za patetyczne badziewie.
Uważam,że takie historie są bardzo cenne i pouczające... Plus!
Nie to żebym narzekał, ale długość i ilość historyjek sprawia, że odechciewa się tu wchodzić... jakbym miał ochotę na czytanie powieści SciFi to poczytałbym recenzje z obrad sejmu...
a czy ktoś Cię zmusza do wchodzenia tu i czytania tego ? raczej nie
za tekst o sejmie masz + :D
Polecam film Fireproof w pewnym sensie jest podobny do tej historii.
TL;DR , no co za geniusz myśli że chociaż połowa userów przeczyta cały ten tekst -_-
popłakałam się na końcu.....
tl;dr
Większość i tak ma to w szerokim poważaniu bo liczy się tylko: sex, młodość oraz związki nie formalne. Tchórzem i nieodpowiedzialny jest ten kto nie potrafi poślubić osoby, którą kocha. A jeśli czasem czujesz, że w waszym związku jest monotonnie zróbcie coś szalonego (ale nie głupiego) co rozbudzi w was namiętność.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 maja 2012 o 20:10
Dałabym plusa, gdyby nie fakt, że potępiasz związki nieformalne. Moja mama jest w takim związku od 8 lat i podejrzewam, że ten związek ma się lepiej niż niejedno małżeństwo. Papier jest zbędny, najważniejsza jest miłość, oddanie, zaufanie i wierność.
Przecież wiadomo, że jak jesteś z kimś dłużej to ciągle nie będzie euforii. Ale właśnie o to chodzi, że jak kogoś kochasz, to chcesz z tą osobą być nawet jak ta euforia minie :) Miłość się po prostu czuje i nie mija ona z dnia na dzień.
z tym rakiem to przesadziles;p Historia o powrocie do siebie dwojga ludzi juz jest piekna i wzruszajaca.
@pawelas88 przecież autor demota nie jest równocześnie autorem historii....
"... i wyszeptała, abym nie mówił ICH synowi o rozwodzie..." WTF? o.O
żony i męża?
gorzko zapłakałem ;_;
esu aż mi łzy poleciały po paliczkach
piękna historia
Prawda czy nie prawda, przeczytać warto. Początkowo nie miałem ochoty tego czytać (zbyt obszerny tekst), ale później jak zobaczyłem tytuł demota skusiłem się. Jakie wnioski po przeczytaniu? Hmmm... Trudno powiedzieć. Na pewno przykre jest zakończenie. Życie nigdy nie było łatwe. Łatwo jest coś przeoczyć, coś co kiedyś było dla nas niemalże powietrzem, ale z biegiem czasu zatraciło się w wirze codzienności. Dopiero po fakcie próbujemy ratować coś co (tak jak w historii wyżej) już dawno zakończyło swój bieg. Doceniamy to wtedy, gdy jest już za późno, gdy tracimy to. Pozostają tylko wyrzuty sumienia do samego siebie.
Kuzyn kiedyś robił w firmie w niemczech u pewnego biznesmena, którego żona chorowała na jakiś złośliwy nowotwór. Facet stracił cały majątek na leczenie żony(wliczając w to np. ściąganie potwornie drogich leków przeciwbólowych itp.). Niestety walki o życie żony nie wygrał i skończył z na prawdę poważnymi długami. I jak dla mnie jest to o wiele lepszy przykład prawdziwej miłości niż ta historia z demota.
Historia prawdziwa czy nie. Pewnie koś na tym świecie miał lub otarł się o podobną sytuację. Morał jest taki, często zatracamy się w pracy i w rutynie. Rozwód to nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem. Każde małżeństwo się kłóci a rutyna to coś okropnego. Starajmy się w swojej lepszej połowie wyszukać to coś co nas przykuło, dla czego się zakochaliśmy. Czasem mały komplement potrafi zmienić relacje.
Zastanawia mnie dla czego jemu nie powiedziała o chorobie, trochę to samolubne.
a ja ja rozumiem. na pewno domyslała sie ze ja zdradza, czuła wobec niego obojetnosć... zamiast ze soba zyli obok siebie. a moze dowiedziala sie o nowotworze, kiedy juz miała np 2-3 miesiace zycia? i nie miala nawet ochoty na leczenie
Jestem w związku, nie przeczytałem. Fuck the system -,-
Bardzo inteligentny komentarz...skoro nie przeczytales to po co wchodzisz pisac takie glupie komentarze?
Moim zdaniem ten facet jest niestety gó*no wart, najbardziej szkoda syna i tej zmarłej kobiety.
Bo związki ię naprawia. Zawsze trzeba szukać powodu i naprawiać. ja o moją kobietę będę walczyła zawsze bo wiem jak bardzo ją kocham i życzę tego każdemu facetowi, Żeby walczył o miłość swojego życia. ! o. Historia piękna i na pewno prawdziwa. Dlaczego? Bo na świecie jest ponad 7 miliardów ludzi więc dlaczego miałoby się to nie przydarzyć. Pięknie pokazuje co o znaczy przysiądz przed Bogiem.
Niezwykła historia, ale jeśli to prawda to ta kobieta była aniołem. Ile sił musiała włożyć w to aby wszystko dobrze się potoczyło, mimo, że był to dla niej najgorszy czas w życiu. Cały czas płaczę i nie mogę opanować łez. I prosze nie piszcie w komentarzach, że i tak tego nikt nie czyta, albo, że tylko 5% przeczytało, bo nawet jeśli przeczytałoby to kilka osób a z nich chociaż jedna osoba wyciągnęła wnioski, i zacznie wprowadzać je do życia, to to juz jest sukces. Brawo za demota, oby więcej takich.
Dobry byłby z tego film;-)
ujmująca historia, chociaż spodziewałam się takiego zakończenia. Nie ważne czy jest prawdziwa czy nie, myślę, że tym którzy przeczytali to do końca dało wiele do myślenia. Plus ode mnie.
Kurde! Aż się popłakałam.
Naprawde wzruszające i poruszające.
Pieprzenie. Mężczyzna który chce zostawic swoją kobiete dla innej to zwykły tchórz, nic więcej, zostawi ja bo ma pare siwych włosów więcej, czy zmarszczek na twarzy, albo nie chcesz jej juz dotykać? Panowie, jeżeli już decydujecie sie na związek, to miejscie świadomośc że jest on do końca waszego lub "ukochanej" zycia. Skąd tyle rozwodów, separacji odejść i przede wszystkim dramatów dzieci? Tak, to właśnie dzieci traca na tym najwięcej, a potem kobieta, bo ma 40lat, bo zalamanie nerwowe, bo depresje, bo jest "stara, gruba, niekochana i z pewnością sobie nikogo nie znajdzie" Jak dla mnie mężczyzna który odchodzi od swojej kobiety nie zasługuje na miano "mężczyzny". NIE KOCHASZ JEJ? Po co sie z nia żeniłeś? Miłość jest podobno wieczna, trwająca na zaszwe, a tutaj tak normalnie, ot, sobie przeszła? Zwykłe brednie. Zastanów sie więcej niż 2 razy czy właśnie tej kobiecie jesteś gotów poświęcić całe życie. "na dobre i złe"
@Malolata jeżeli nie kocha się osoby z którą się "wpadło" to lepiej w ogóle się z nią nie wiązać, niż dostarczać jej przykrości, poza tym jeśli idzie się z kimś do łóżka to jednocześnie powinno się być świadomym tego, że jest możliwość wpadki, co do argumentu nr. dwa, że był święcie przekonany, że ot "ta osoba", jest się tego albo pewnym, albo nie. Jak dla mnie, aby zawrzeć związek małżeński trzeba pobyć z tą osobą jakiś dłuższy czas, zamieszkać razem, aby zobaczyć czy to w ogóle zda egzamin,a nie po kilku miesiącach czy roku od razu zaręczyny, ślub a potem rozwód. jak to kiedyś mądrzy człowiek rzekł: "szybki ślub, szybki rozwód". CO do zdrady w małżeństwach , dla mie to jest chore, jeśli wiążemy się z kimś to już na dobre i na złe do końca życia, a jeśli ktoś woli się bawić i mieć wiecznie kogoś na boku, to po co w ogóle się żenić? lepiej pozostać wolnym strzelcem i korzystać z życia do końca, bez krzywdzenia drugiej osoby. Do niektórych rzeczy trzeba po prostu dorosnąć. Rozumiem rozwody w przypadku znęcania się jednej strony nad drugą czy innych sytuacji poważnych, które nie istniały jeszcze przed jego zawarciem, ale nie bo "ktoś nagle przestał kochać" i pocieszył się w ramionach innej osoby.
@Malolata oczywiście, nie mówię, że nie ma wpadek osób, które są dla siebie całkowicie obce, czyli jakby to rzec "przygoda jednej nocy", ale o tym powinno się myśleć wcześniej, tak po jakimś czasie jak najbardziej może zaistnieć między nimi uczucie, ale w większości przypadków po jakimś czasie to nie wypala i ludzie się rozstają, więc nie sądzę, aby branie ślubu tylko ze względu na dziecko było czymś niezbędnym. Sama mam kolegę, który był kilka tygodni z dziewczyną, wpadli (dodam, że spotykał się z nią "tak dla jaj"), i nie chciał od niej odejść tylko ze względu na dziecko, bo sam wychował się bez ojca i chciał aby jego córka wychowała się w pełnej rodzinie i szczerze przyznam, że jak patrzę na ten "niby związek" to najbardziej to mi szkoda tylko tego dziecka. Ona, zakochana w nim na zabój, a on już dość perfidnie robi ją w bolo z pierwszą lepszą jaka się tylko nawinie. I czy coś takiego ma sens? Nie sądzę. Co wy wypalania się związków, o związek trzeba dbać jak o roślinę, jeśli go nie pielęgnujesz i "nie podlewasz" zwiędnie tak jak ona. Nie można oczekiwać tego,że tylko ktoś będzie się starać, a my będziemy siedzieć z założonymi rękoma bo popadniemy w rutynę i znudzenie sobą, co jest już pierwszą przesłanką do skoku w bok jednej ze stron. Prawdziwy związek wymaga poświęcenia, a nie oczekiwania, na cud, że wszystko samo się naprawi. W przypadku kolejnego argumentu JA OSOBIŚCIE uważam, że aby związać się z kimś na stałe najpierw należy go dokładnie poznać, jeśli już od początku widzimy jakieś agresywne zachowania, bądź skłonność partnera/partnerki do przelotnych flirtów, czy skoków w bok to oczywiście wiadomo że w większości przypadków tak będzie to wyglądać do końca. Ale istnieją przypadki, gdzie takie zachowania objawiają się dopiero w późniejszym stadium związku. nie sądzę, aby ktoś brał ślub tak jak Ty napisałaś z założeniem, że "będzie bił, albo będzie zdradzać". Zdrada jest czymś czego nie tolerowałam i nigdy tolerować nie będę. Jeśli wiążę, się z kimś to mam być pewna tej osoby i jej ufać, a nie myśleć dniami o nocami, czy partner jest mi wierny i czy nie zdradza mnie na boku. Takie zachowania trzeba eliminować na samym początku, bo później może być już tylko gorzej. W przypadku seksownych przyjaciółek, to jest już całkiem inna kwestia i próba zarówno dla faceta jak i całego związku. Nie przeczę bo są takie (sorry za określenie) lafiryndy, którym radość sprawia rozbijanie związków zarówno dla zabawy jak i dla swoich osobistych korzyści, ale jeśli facet ulega takiej kobiecie to dla mnie jest nic nie wart, a tłumaczenie się chwilami słabości jest dość żałosnym wytłumaczeniem. W moich oczach przysięga małżeńska jest rzeczą świętą, której nie powinno się łamać dla pierwszej lepszej dziuni. może jestem trochę staromodna, ale zdrada jest dla mnie niewybaczalna, choćbym była nie wiadomo jak zakochana:)
Bardzo dziękuję za ten tekst. Jestem ciekawa czy mnie byłoby na to stać ?
Zmyślona historia, w dobrej wierze zmyślona.
Historia prawdopodobnie zmyślona, bo nawet najbardziej zakochany idiota raczej zauważyłby, że jego żona umiera na raka, ale to nie ważne, bo przesłanie jest jak najbardziej prawdziwe. Przypominam sobie inną, i tym razem na pewno prawdziwą historię tego typu. Facet umierał bodajże na stwardnienie zanikowe boczne. Rodzina o tym wiedziała i wszyscy chcieli mu pomóc walczyć. Facet jednak bardzo się zmienił, stał się opryskliwy, wredny, złośliwy. Strasznie źle traktował swoją żonę, którą wcześniej bardzo kochał. Dokuczał także dzieciom i ogólnie całej rodzinie zatruwał życie. Dał im tak popalić, że kiedy umarł, wszyscy odebrali to raczej z ulgą. Po latach, jego najbliższy przyjaciel wygadał się wdowie, że to był celowy plan. Ten facet po prostu tak kochał swoją żonę i dzieci, że chciał sprawić by jego śmierć była dla nich jak najlżejsza. Dlatego zmuszał się do ich złego traktowania, aby jego śmierć sprawiła im mniejszy ból i mniej za nim tęsknili. Można sobie tylko wyobrazić jakiego to wymagało poświęcenia, bo przecież w ostatnich miesiącach swojego życia zrezygnował z tego wszystkiego, co było mu najbardziej potrzebne do pogodzenia się ze śmiercią - otuchy, bliskości, czułości swoich bliskich. Dla mnie facet był bohaterem.
jeśli to wymyślona historia, to autor powinien pisać książki, albo scenariusze do filmów
Historia o tym, co - nie oszukujmy się - każdy doskonale wie, tylko nie chce mu się tego wcielać w życie. Nie mówi to nic nowego, tylko przypomina o tym, co najważniejsze - to dobrze, bo nie traktuje nas jak bezdusznych i pozbawionych miłości, tylko wręcz przeciwnie.
Wiedziałem, że umrze która kobieta nie chciała by domu, auta i 30% akcji firmy. Wiadomo nie od dziś, że kobiety to materialistki ;]
Bo wiedziała, że umrze i po co jej był dom? A poza tym to tak, kobiety to materialistki, tak samo faceci się puszczają. Każdy ma coś za uszami.
Piękna historia nie ważne czy zmyślona czy nie ,ale popłakałam się .. Niewiele nam potrzeba do szczęścia tylko niestety często gubimy się po drodze i wtedy nie zauważamy jak wiele nam ucieka .
Mistrzostwo+++++++++++++++++
Mało jest rzeczy na tym świecie, które potrafią mnie ruszyć...przez ten tekst miałem łzy w oczach
Człowiek potrafi docenić "coś" jak to dopiero straci. Zawsze tak było i tak pozostanie.
Są tylko 10 lat małżeństwem, a młody już ma ważne egzaminy.
kto to czytał ??
Aż dziw, że prawie wszyscy ( przeglądnąłem większość komentarzy :D ) pominęli jakim chu**m jest bohater główny tej opowieści. Gdyby to laska miała kochanka, a jej mąż zmarł, przypuszczam, że pierwsze 50 komentów nie wykoryczyłoby merytorycznie poza mega skrajną ocenę, typu: "ale z niej dziw*a, szmata, kur*a, ścierwo" itp, itd. :)
Hmm nie to żebym się czepiał ale kto to dał na główną? Straciłem ok. 20 minut na przeczytanie tego co okazało się być kompletnym nie działającym i nie "ruszającym serc", kompletnym bezsensem...
Zamezny? Nastepny zwolennik nowoczesnych zwiazkow.
Czy tylko ja odczytałam to w ten sposób, że żona wykorzystała swoją chorobę, by dać upust swojej zazdrości: rozbić nowy związek męża oraz rozbudzić uczucie do siebie, mimo że ma świadomość, że nie ma przyszłości? Gdyby nie jej egoistyczne gierki, mąż mógłby ułożyć sobie życie na nowo po jej śmierci, zaś w tej sytuacji zostanie sam, z żalem do siebie. Gdyby naprawdę myślała o przyszłości, powinna to rozegrać inaczej.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 maja 2012 o 23:57
Też miałam taką myśl. Ale gdyby facet odszedł, a kobieta umarła za miesiąc, to syn mógłby sobie skojarzyć "tata odszedł - mama umarła - tata zabił mamę" (owszem, zupełnie źłe skojarzenie). A tak to chłopiec zapamiętał, jak pięknie ojciec kochał mamę (ostatni miesiąc).
Chociaż myślę, że do uspokojenia syna wystarczyłby ten miesiąc spokojnych relacji, bez noszenia na rękach. Ale też może kobiecie po prostu chciało się czułości przed końcem życia?
NAWET NIE POTRAFISZ NICZEGO SAMEMU ZROBIC TYLKO KOPIUJESZ OD INNNYCH>>>> tak dzialaja demoty wlasnie. czlowiek wstawi pare godzin wczesniej ale i tak wstawi inny i bd lepiej zalosne
i powiedział to ten, który rónież skpopiował tekst z innej strony. Wrzućcie na luz, ja również nie raz widziałam demotywatory na głownej, które np dzień lub 2 dni wcześniej sama wrzuciłam i zginęły w poczekalni. Poprostu wrzucił to w lepszym momencie, mial więcej + i trafiło na główną.
Ale gniot.
Za długie -
BŁĄD LOGICZNY:ile oni musili mieć lat, jeżeli ona po 10 latach małżeństwa była siwa, albo ile czasu przed ślubem urodził się ich syn skoro miał jakieś egzaminy w szkole, a oni byli dopiero 10 lat po ślubie? Jakby był ślubnym dzieckiem to szedłby co najwyżej do I Komunii Świętej, a nie np do gimnazjum czy LO...
Teraz w wieku 13 lat pisze się pierwsze egzaminy na koniec podstawówki.Więc mógł się urodzić zaledwie 3 lata przed ślubem... A co do siwizny- mój kuzyn ma 33 lata i jest siwy- to u niego rodzinne więc te szczegóły są do wytłumaczenia choć mało istotne.
Demot piękny. Taki przekaz do "dzisiejszych", którzy po pierwszym błahym kryzysie rozwodzą się. Nie doceniamy tego co najważniejsze, tego że miłość, bycie ze sobą to nie tylko motyle w brzuchu, ale budowanie czegoś przez lata.
stadium termalne, no no.
wzruszyłam się..
Ktoś tu próbuje nadrobić zaległości Polaków w czytaniu.
Jestem facetem i muszę przyznać, że się wzruszyłem. Ta opowieść nie musiała się kończyć śmiercią, żeby wyciągnąć z niej wiele. I choć może zostanę zlinczowany, to wiem, że my (faceci) tacy jesteśmy. Lepiej jest nam znaleźć szczęście u innej niż doszukać się go w kobiecie z którą się jest już x lat. Ja co prawda nie jestem po ślubie, ale ze swoją dziewczyną przeżyłem już wiele. Nie powiem, że nie było momentów kiedy nie myślałem o rozstaniu, wtedy brałem nasz album ze zdjęciami z różnych okazji i uświadamiałem sobie jak wiele mogę stracić przez sprzeczkę, kłótnię czy brak zrozumienia. Później kiedy już przy mnie jest, myślę sobie w środku - i widzisz idioto co byś stracił?
I tak nie przeczytałem :P
Nieważne czy prawdziwa, ważne, że za długa.
Z początku, kiedy zacząłem czytać, myślałem, że będzie to jakaś krótka, acz wzruszająca historia. Później przewinąłem w dół i jeszcze w dół i jeszcze w dół i powiedziałem sobie w duchu:
"Za długie. Pie*dolę, nie czytam" :).
PS. Jak ktoś by mi mógł streścić, to wdzięczny bym był.
popłakałam się...
Płakałam jak dziecko. Może i nim jeszcze jestem ale ma to spore odniesienie do mojego życia i poruszyło jak nigdy. [+]
Bez wątpienia prawdziwa miłość. Romantyczne...
Tak w nawiązaniu to podobny może nie w większości, ale w znacznej części do tej historii jest film pt: "Próba ogniowa" - również o ponownym zdobywaniu miłości.
W "Fireproof" było całkiem podobnie, tylko tam historia zakończyła sie happy end'em.
no, racja. dom, auto i pieniądze. to nie jest szczęście. szczęściem jest mięć wszystkich najbardziej kochanych przez siebie ludzi przy sobie. dopiero kiedy odejdą dotrzegamy jacy bylismy szczesliwi i jak tego nie doocenialismy.
Ja jestem facetem, ale przyznam się ze poleciały mi łzy heh
Piękne, chociaż nie wierzę by było prawdziwe. Nie przechodziła żadnej chemii, nie jeździła po szpitalach? Jesli była w tak zaawansowanym stadium raka, powinna być pod opieką lekarzy a nie umierać po cichu w domu. Może mój komentarz zostanie odebrany negatywnie, mam to gdzieś. Czytając ten tekst po raz pierwszy też ryczałam jak bóbr, teraz po dwóch dniach jestem w stanie podejść do niego " na sucho" i stwierdzić, że owszem jest piękny, ale nieprawdziwy. Mimo to duży + bo historia poruszyła mnie do łez.
Warte przeczytania i przekazuje naprawdę wartościowe treści ,okazuje się, że zwykłą zaduma nad dawnymi czasami może dokumentnie zmienić sytuację w stosunkach międzyludzkich, wydaje się proste ale jednak stare małżeństwa, przyjaciele bardzo często tego nie robią.
Tak naprawdę to już w połowie tekstu wiedziałem o co pójdzie ale nie sposób było przestać czytania.
BYŁO!!!
może byś łaskawie zobaczył na datę wydania tego, wtedy zobaczysz że to pierwszy dał.
Trudno się dziwić, jak to demot sprzed roku...
ale to juz było i to nie raz
Ale tasiemiec... Dłuższego już nie mogłeś wymyślić??
było to juz 3223423 razy na demotach. i nadal daja to na głowna... modki widac jakies noby i pewnie znajomi " autora"
i co z tego ze było? Może niektórzy ludzie mają ważniejsze sprawy na głowie niż codzienny przegląd 3223423 demotywatorów, a text jest warty przeczytania i im więcej ludzi to zrobi tym lepiej.
po przeczytaniu tej historii nasuwa mi się taki sam komentarz jak po pierwszym przesłuchaniu don guralesko - cuda się zdarzają, a mianowicie "ja pier..le". Dodam że przez chwilę zaleciało dawną świetnością demotywatorów.
A ja już to drugi raz przeczytałam do końca.
TL;DR tak, fajne i w ogóle...
A kierowca autobusu wstał i zaczął klaskać.
Fajnie napisane ale w moim życiu chyba się nic takiego nie stanie bo dziewczyny niemam od xczasów ;(
Chyba pomyliłeś obrazek w wypracowaniem.
Nagraj to na YT, to może odtworzę i się z tym zapoznam.
Jaki????? Zamężny????? Co to za słowo-pojęcie?????
ŻONATY!!!!
Jakiemu "ich synowi"? Powinno być: "naszemu synowi"
Boże, popłakałam sie !
Ja bym chyba popełnił samobójstwo wówczas. A już na pewno nigdy nie związałbym się z inną kobietą.
:(
legenda głosi ze komuś się chciało czytać ten tekst do konca
Wzruszające ;( szkoda że nie zdążył przed jej śmiercią powiedzieć że wszystko zrozumiał ;(
Eh ja też się popłakałem... jak dziecko :(
Niedawno zerwałem z dziewczyną, z którą byłem przez 3 lata bo zastanawiałem się czy ją kocham i wydawało mi się że to jest już tylko przyzwyczajenie, a może jednak nie? Może to była tylko rutyna ? Jest mi teraz tak ciężko po tym democie :( nie mogę powstrzymać łez :(
Mocna historia , najdziwniejsze jest w niej to ze mogę ją śmialo interpretować ze swoją osoba , malżeństwem.
Z tym tylko 1 malym detalem że to żona oemnie ma zamiar odejść do bardziej dzianego gościa a raczej bardzo dzianego.
Żeby bylo śmieszniej ja tez choruje , w prawdzie nie na raka ale na STWARDNIENIE ROZSIANE :(
Ironia losu
czytalam kilka razy i ...........