ahahahhah co do ku.rwy? :D @Wariatoss Bo wszyscy chodzą z tel w reku i jebią sobie selfie 24/h i imprezka też na około się kreci wszyscy z alko w rekach po mieście chodzą kluby wszędzie nawet na uczelni i w kościele ale mądrych się nie spotka bo są lepsi od innych i chronią się przed złym światem siedząc w domku :D no stary serio? Może naucz się ignorować zachowania których nie tolerujesz? Skoro jesteś mądry powinno Ci sie udać trzymam kciuki! :D a impala;) to nie spotyka się ze zrozumieniem bo to głupie i nienaturalne kolejna wymyślona przez debili choroba:D i co jest głupiego w zdaniu, że ktoś był kiedyś nieśmiały? jak to sama prawda? nauczyłaś się siedzieć w swojej strefie komfortu bo to jest wygodne ale może spróbuj z niej wyjść i zobacz, że bycie śmiałym nie jest takie złe:D Pozdrawiam ;) Tez kiedyś byłem nieśmiały!! :D
Ja dopiero jak się nawale dobrze to mogę spędzać czas z innymi, bo na trzeźwo nie mam siły gadać o zupełnie nieznaczących pierdołach przez kilka godzin. A greed666 nie jest to żadna choroba, ale wybór. Zazwyczaj wybór dziewczyn z którymi chcę się umówić.
Ja mam fobię społeczną, pomieszną z mizantropią i introwertyzmem, to dopiero jest uciążliwe. Takie połączenie często jak mam gorszy dzień(każdy kolejny dzień jest gorszy z definicji:) ) sprawia,że czuję się jakbym miał jakiś zespół Aspergera. Ale rzeczywiście fobia jest gorsza, choć jeszcze sama w sobie bez kumulacji z równie uciążliwymi odchyleniami, jest jako tako do zwalczenia. Natomiast gdy ktoś poza fobią społeczną ma jakieś problemy ze zdrowiem fizycznym, to jest już raczej stracony. Często czuję się jakbym był z jakiejś innej planety i wiem,że niby nie jestem sam, ale nie ma to większego, a nawet mniejszego znaczenia. Miło jak spotkają się dwie takie "dziwne osoby", albo nawet dziwna osoba, z lekko dziwną, z tego jak najbardziej może być "miłość" czymkolwiek ona jest. Z tym,że szansa na poznanie i dopuszczenie do siebie kogoś, podczas gdy unika się ludzi jak może... jest nikła. Choć może ta domieszka mizantropii, w jakiś paradoksalny sposób mi pomaga, nie czuję jedynie strachu i niezręczności, złość i nienawiść daje jaką tam siłę i śmiałość :) W każdym razie osoby aspołeczne z socjofobią, mogą się uważać za osoby wyjątkowe, przynajmniej nie jesteście częścią tej bezrefleksyjnej masy idących za stadem. Tylko kto prowadzi to stado?
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
19 września 2014 o 18:22
Logon- Widzisz... psychologowie nie mogą pomóc każdemu, głównie ludziom podatnym na manipulacje i sugestie, bez własnego zdania. Jedynie sami możemy sobie pomóc, psycholog zgarnia kasę za udawanie zainteresowania i walniecie od czasu do czasu jakiegoś frazesu. Co najwyżej psychiatra może pomóc i jakieś leki, ale wcale nie jest powiedziane,że psychotropy jeszcze bardziej nie zaszkodzą. Strach przed ludźmi nie jest taki irracjonalny jakby się mogło wydawać. Patrząc na całokształkt naszych "dokonań" to pomijając wyczyny jednostek, ludzie są niegodni zaufania i często szacunku. Ale fobia to co innego, to często całkowite "ogłupienie" organizmu, take głupoty jak to,że nie wie jak się zachować w danej sytuacji, co robić z kończynami, co mówić itd... co może pomóc puste gadanie psychologa udawającego empatię i znawcę?
@IKrystofik widzisz, każdy jest podatny na sugestie i PERSWAZJĘ (manipulacja to co innego) w tym przypadku. Gadasz bzdury, psycholog może pomóc bardzo, wiem, bo sam mam z nim do czynienia, chociaż powiem, że najbardziej pomaga terapia grupowa. I to nie polega na perswazji, sam dochodzisz do swoich problemów i rozwiązań, lekarz i inni pacjenci mają ci jedynie wskazać drogę.
Każdy jest podatny na sugestie, każdy jest hipokrytą, każdy jest szalony itd... wszystko można zgeneralizować. Są konformiści, nonkonformiści i anty konformiści. Pisząc o ludziach podatnych na sugestię i perswazję(to synonim manipulacji), oczywiste,że mam na myśli ludzi podatnych ponad "normę"(nienawidze tego słowa). Tobie psycholog pomaga, ja bym mógł co najwyżej zdołować psychologa... gdyby nie to,że każdy bedzie miał mnie całkowicie w dupie. Zwierzanie się i płakanie obcej osobie której obojętny jest twój los... tak jak pisałem pomoże tym bez własnego rozumu, którzy łatwo przejmują postawę innych.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
19 września 2014 o 21:04
@lKrystofik, wypowiadasz się, a nie wiesz o czym. Nie idziesz do psychologa tylko się wypłakać, ale znaleźć źródło swoich problemów. Gdy wiesz co to jest, możesz pracować nad zmianą swojego zachowania. W poprzednim poście dałeś do zrozumienia, że są ludzie podatni i nie podatni na sugestię. Poza tym, nie o sugestię chodzi w terapii!
Manipulacja, jest korzystna jednostronnie, perswazja zaś obustronnie - to jest ich różnica.
Na dodatek sam generalizujesz.
Proponuje ci się już nie wypowiadać i nie ośmieszać skoro, nie wiesz nic o temacie.
@adiram, wiesz czym się różni psychiatra od psychologa? Ten pierwszy może przepisać ci leki. Koniec, więcej różnic między nimi nie ma. I tak było, psychiatra głównie mi przepisywał leki, a z psychologiem gadałem.
Tak, tylko że ja wspomniałem, że aktualnie chodzę na terapię grupową i dużo ona daje. A to że TY masz umysł zamknięty na kłódkę to co innego. Widocznie boisz się i nie chcesz przyjąć nawet do świadomości, że to co mówi może być prawdą. Osobiście polecam terapię grupową, jest znacznie intensywniejsza niż normalne chodzenie do psychologia, psychiatry, czy psychoterapeuty.
Logon- wypowiadam się tylko o tym o czym mam pojęcie, stąd moje posty zazwyczaj są troche monotematyczne. Predzej ty wypowiadasz się, całkowicie mnie nie rozumiejąc. O czym niby nie wiem? Ludzie są do bólu prości i łatwowierni, psychologowie tylko na tym korzystają zbytni się nie wysilając. Nie atakuję cię, ale najłatwiej pomóc idiocie, bo jest najbardziej podatny na sugestie. Powtórzę, jak ktoś ma własny rozum, to doskonale wie gdzie leży jego źródło problemu, problem,że nie potrafi przekroczyć swoich barier psychicznych i puste pogawędki nic na to nie poradzą. Nie każdy da sobie wkręcić jakieś teorie psychologiczne, nawet jeżeli nie mają większego sensu, tak czy tak, możesz pomóc sobie tylko sam, uważaj bo osoba z poważną socjofobią i aspołecznym nastawieniem pójdzie do psychologa i bedzie z nim kooperować. Pomoże to może jednej na trzy osoby, choć moje wyliczenia są całkowicie z dupy. No bo upraszczając ludzie dzielą się na tych bardziej i mniej podatnych, sądzę,że nie muszę rozwijać każdego zdania, i rozkładać na czynniki pierwsze jakieś truizmy. W psychologii w 90 % procentach chodzi o sugestie, to jedne wielkie perswazja i "programowanie" mózgu "chorego". Przede wszystkim jak ktoś jest obeznany z autosugestią, to psychologa nie potrzebuje w żaden sposób, bo na tym polega jego praca by coś próbowac wkręcić. Manipulacja i perswazja, tak jak pisałem to właściwie całkowicie synonimy, nie zawsze na manipulacji korzysta jedna strona, to już zależy od gestii manipulatora. Najlepsi są ci którzy innym mówią by się nie ośmieszać, a sami się ośmieszają, patrząc po "głębokości" twoich przemyśleń, to wcale nie dziwię ci się,że psycholodzy są w stanie ci pomóc, taki typ człowieka, z płytką percepcją. Sam byłem u psychologa trzy razy, w sumie niezła zabawa, patrząc na te ich płonne próby przestwienia czegoś w moim mózgu. Znam bardzo dobrze moje problemy i moim problemem jest to,że bezczynnie patrzę jak mnie niszczą. Czyjeś pieprzenie może mnie co najwyżej rozśmieszyć. Wyjdź trochę poza swoje ego.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
20 września 2014 o 12:34
Adiram - Logon to najwyraźniej idealny przykład osoby, o której piszę w powyższych postach. Coś najwyraźniej go dotyka i pewne słowa bierze do siebie, a to dlatego bo są o nim... choć nie bezpośrednio. Sam jestem trochę pseudopsychologiem amatorem i czytam ksiązki które innych by zanudziły na śmierć. Jest w nich napisane w jaki sposób zmanipulować pacjenta, wperswadować mu nawet kłamstwo, jeżeli ma mu pomóc. To się nazywa mianem pozytywnych złudzeń, niech sobie chłopak wygoogluje. Z toba juz bodajże pisałem na podobny temat i pisałem ci,że to raczej ci nie pomoże, z twoimi problemami nikt ci nie pomoże, możesz tylko się z nich ironicznie śmiać.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
20 września 2014 o 12:40
Sęk w tym że wyszedłem poza swoje ego i na terapii GRUPOWEJ słucham nie tylko terapeutów co innych, na temat tego ci widzą u mnie. A muszę przyznać, że zwrócili mi uwagę na kilka ważnych kwestii. Widzę, że przeczytałeś dwie książki i myślisz, że wiesz już wszystko, gratuluje w takim razie. Każdemu innemu, kto nie pozjadał wszystkich rozumów polecam terapię grupową, na niej dowiesz się od innych ludzi jak jesteś postrzegany i co w tobie siedzi. Tak naprawdę potrzebny jest ktoś z zewnątrz by ci powiedzieć co w tobie siedzi, bo sam widzisz to zupełnie inaczej, I w czasie sesji, nikt ci nie wmawia czegoś na siłę, tylko zwraca uwagę na pewnie rzeczy, potem musisz sam sobie to przemyśleć i poukładać. Pozdrawiam i proponuje przemyśleć moje słowa, bo mimo wszystko nie jesteś tak wspaniały jak myślisz.
PS: Przepraszam, za ewentualną składnię, właśnie świętuje obronę inżyniera :)
@Kukunamuniu1 To oznacza, że miałeś szczęście, bo dostałeś od kogoś szansę. Ja jestem brzydka i faceci nie wykazują mną nawet na tyle zainteresowania, żebym mogła z nimi porozmawiać swobodnie, pokazać się z najlepszej strony i ewentualnie zauroczyć sobą, więc ciężko mi kogoś znaleźć. Ładna dziewczyna wystarczy, że jest... ładna... i już znajdą się chętni do poznania jej, zagadania do niej, zaproszenia gdzieś. Brzydka kobieta rozmawiając z facetem czuje się spalona na starcie, mimo że powiedziała dopiero "hej" albo zadała tylko proste pytanie. Widzi, że on nie jest zainteresowany.
@gorzkiezalezera nie ma tak, jak mówisz. Znam wiele brzydkich kobiet, które mają wielkie powodzenie u mężczyzn i niejednokrotnie zmieniają związki jak rękawiczki. Kwestia podejścia do samej siebie. Jeśli Ty czujesz się "spalona" na samym starcie, nie dziw się, że nie masz brania. Przepraszam, że tak mówię, może to trochę okrutne, ale chcę być szczery. Czasem wystarczy zwykła pewność siebie, przekonanie o treści"kij z tym, jestem brzydka, to nie mam nic do stracenia". Kolesie boją się ładnych dziewczyn. Moja żona jest np. bardzo ładną kobietą, bez ściemniania. Ja jestem trochę niski, mam blond włosy i nie chce mi się nigdy golić, więc ten kilkudniowy zarost zawsze noszę. Ubieram się w dżinsy, adidasy i T-shirty, do tego noszę wielkie okulary. Wyglądam jak jakiś hipstero-informatyko-cebulakus, a mimo to żona właśnie taką wersję mnie kocha najbardziej. Kwestia chemii między dwójką ludzi. Więc jeżeli czujesz, że chłopaki dają ci"kosza" - olej to. Nie są Ciebie warci, każdy zasługuje na miłość. Gdyby tylko piękni mieli taki przywilej to ja byłbym sam jak i 90% populacji, więc głowa do góry :)
A jak komuś po prostu nie chce się wychodzić do ludzi, imprezować, i w ogóle utrzymywać szerokich kontaktów społecznych? To nie fobia społeczna. To taka sama niechęć jak np.do wysiłku fizycznego. Mógłbym, ale nie chcę i dobrze mi z tym. Zero fobii. Totalny mamtowdupizm.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
19 września 2014 o 12:01
Razem z dziewczyna, oboje mamy taka "fobie spoleczna".. Czy to zle? Nie bardzo. Dobrze mi sie z nia spedza czas. To nie tak ze nie umiem rozmawiac z ludzmi czy tez usmiechnac sie itd. Najzwyczajniej nie szukam falszywych znajomych a przyjaciela mam jednego i w sumie to dobrze mi z tym. :)
Mizantropia to calkowicie co innego. Mizantrop wcale nie musi miec fobii spolecznej. Po prostu niektorzy ludzie nienawidza ludzi. Ludzie z fobia spoleczna nie musza byc mizantropami. Wiekszosc z nich zapewne lubi ludzi tylko choroba utrudnia im kontakty.
Tak tak.. teraz złapmy się za rączki i wszyscy połączmy się cudownym połączeniem zwalczając jednocześnie fobię.. Eh, super że nie jestem sam, co z tego? jak i tak jestem sam? Heh, pzdr.
Niektórzy swoimi komentarzami robią więcej krzywd niż im się wydaje.
Na fobię społeczną dostaje się papier od lekarza psychiatry. Czasem nawet jest potrzeba terapii grupowej i leków.
Osobiście czuję się urażony, z tego nie wychodzi się łatwo a jak się widzi podejście innych do takich osób to naprawdę odechciewa się kontaktów bo w głowie tworzy się negatywna wizja środowiska.
tez tak mam. Ale u mnie jest to spowodowane kompletnym brakiem wiary w siebie. Ludzie sie od takich odsuwaja. Zdalem prawko jazdy, ale nie wierze, ze potrafie jezdzic. Na krzyzowkach, ktore doskonale znam nagle zaczynam sie zastanawiac jak jechac. To jest problem z psychika niestety. Mozna to zmienic w jednej chwili, ale trzeba umiec. Zmien myslenie, a zmienisz caly swiat. Wiara w siebie to wszystko
Ja tak mam na studiach. Znam dobrze temat, ale nie wierzę, że mogę zdać egzamin. No i nie zdaję. I będę się z tym bujać pewnie do końca świata. Praktycznie w każdej dziedzinie życia ograniczają mnie kompleksy i niewiara. Chociaż czasami zastanawiam się czy sama na to sobie nie zapracowałam...
No i co z tego? Mam fobię społeczną i depresję od dawna, a myśl, że jeszcze są inni z takimi zaburzeniami jakoś wcale mi w niczym nie pomaga. Jeśli ktoś jest ciekawy jak wygląda życie takiego człowieka to niech wpisze w google "życie fobika" i tam na blogu to opisuje z własnego punktu widzenia.
Oho, true demot. I oczywiście dotyczy również mnie. U mnie ma to charakter paradoksu. Jedna cząstka mnie nie lubi imprezować, balować i pić, natomiast druga mówi, że nie będę szczęśliwy, jeśli nie będę w towarzystwie. I koło się zamyka. W przypadku osób które znam długo sprawa wydaje się prostsza. Każdy ma złożony charakter, więc czasami warto się zastanowić nad tym, czy czasami jakieś drobnostki nie powodują niechęci drugich osób, a co za tym idzie, fobii przez takimi osobami. Życzę wszystkim osobom mającym podobne problemy ich przełamania. Pozdrawiam.
Czemu tylu ludzi śmieje się z nas, przecież to się zdarza ludziom to choroba, tak jak grypa, albo angina tylko inaczej się to leczy. Jeśli ktoś chce pogadać to niech pisze;) Też mam fobię.
Wiesz co ? sam możesz być większym frajerem od niejednego fobika. Bo to jest tak, że oni potrafią być bardzo silni zewnętrznie, ba, bardzo towarzyscy , tylko nikt nie wie jakim kosztem to się odbywa i co oni w tym czasie czują...
Swego czasu siedziałam tylko i wyłącznie w domu. Miałam nauczanie indywidualne, bałam się ludzi. Nawet do sklepu miałam problem wejść. Ogółem skupiska ludzi i ludzie przyprawiały mnie o paraliż, zimny pot i ogólną niemożność wykonania czegokolwiek. Jeszcze kontakt 1 na 1 nie był aż tak drastyczny. I na szczęscie miałam dobry kontakt z rodziną. Potem musiałam się przełamać, bo poszłam do szkoły policealnej, nadal jest źle, ale leki pomagaja mi to przezwyciężać. Mogę sobie siedzieć cicho w klasie i tyle, problem mam na korytarzu, wiec czesto chowam się w łazience albo na końcu korytarza na ziemi... no cóż. takie życie.
widzisz- nie tylko Ty tak masz. Tylko ja próbowałam wyjść do ludzi i wiele dałam z siebie by mnie akceptowano- a co zrobiono?-wykorzystano. Za każdym razem. Nie watro się tym przejmować, że jesteśmy odludkami, może to i lepiej czasem-bo niestety często ta fobia właśnie wywodzi się od niewłaściwych osób, które "zatruły nam życie" a my bojąc się, że znowu na takich natrafimy po prostu dajemy spokój i w żadne znajomości i miłości się nie wdrążamy.
Ja to jestem kompletnie uj#bany, bo nie dość, że mam coś takiego, to jeszcze podświadoma samoocena jest niższa niż najniższy poziom w Wieliczce - czyli do tego stopnia, że unikam wzroku ludzi na ulicy, a nawet osób, któe dobrze znam i często widuję...
też mam fobie i poczucie paniki towarzysz mi w zasadzie zawsze. Zamykam się, siedze domu cały czas w wakacje, w każdy wieczór, weekend, nie chodze na imprezy, do kina, na zakupy, do knajpy, nigdy nigdzie z nikim, nie mam z kim bo nikogo nie znam, nie mam gdzie bo wszędzie są ludzie a ja unikam ich jak mogę , nigdy bo oba poprzednie powody mi to uniemożliwiają i mnie blokują. nie umiem żyć w społeczeństwie z ludźmi, obok, z nimi. jestem sama, samotna, bez nikogo, opuszczona. to straszne i okropne życie bo przez to czuję się jeszcze bardziej okropnie. jest ciężko, jestem wrakiem ale ta fobia we mnie jest tak duża że nie pozwala mi na nic. Powinnam pracowac, studiowac i miec normalne życie 19-latki ale nie mam bo mam fobię. kiedy do tego dochodzi depresja czy stany depresyjne to już żyje w czarnej dziurze bez wyjścia i bez ucieczki. ból fizyczny i psychiczny jest dla mnie nie do pokonania, tak wielki że paraliżuje każda moja czynność, samo myślenie o tym powoduje w środku takie reakcje, że dla zdrowych jest to n nie do zrozumienia, a ja mam to i musze z tym żyć.....
A mi się wydaje, że takie zamykanie się w sobie, stres i brak wiary w siebie, gdy spotyka się ludzi nowych nam, albo i znanych jest spowodowane tym, że kiedyś ktoś was parę razy odrzucił, albo się na kimś zawiedliście. Jedna osoba zniesie to i podnosi się zaraz, a inna staje się powoli aspołeczna. Najgorzej jak ktoś sobie dodatkowo jeszcze wmawia, że nie potrafi się otworzyć i jest beznadziejny. Czasami warto być jednak bardziej optymistą mimo wszystko, świat trochę inaczej wtedy wygląda.
Nie, to nie chodzi o to ze taki ktos sie boi tylko o to ze jest madry i widzi bezsens ''selfie'' i imprezowego stylu zycia.
ahahahhah co do ku.rwy? :D @Wariatoss Bo wszyscy chodzą z tel w reku i jebią sobie selfie 24/h i imprezka też na około się kreci wszyscy z alko w rekach po mieście chodzą kluby wszędzie nawet na uczelni i w kościele ale mądrych się nie spotka bo są lepsi od innych i chronią się przed złym światem siedząc w domku :D no stary serio? Może naucz się ignorować zachowania których nie tolerujesz? Skoro jesteś mądry powinno Ci sie udać trzymam kciuki! :D a impala;) to nie spotyka się ze zrozumieniem bo to głupie i nienaturalne kolejna wymyślona przez debili choroba:D i co jest głupiego w zdaniu, że ktoś był kiedyś nieśmiały? jak to sama prawda? nauczyłaś się siedzieć w swojej strefie komfortu bo to jest wygodne ale może spróbuj z niej wyjść i zobacz, że bycie śmiałym nie jest takie złe:D Pozdrawiam ;) Tez kiedyś byłem nieśmiały!! :D
greed...
https://i.imgflip.com/5rw7j.jpg
Ja dopiero jak się nawale dobrze to mogę spędzać czas z innymi, bo na trzeźwo nie mam siły gadać o zupełnie nieznaczących pierdołach przez kilka godzin. A greed666 nie jest to żadna choroba, ale wybór. Zazwyczaj wybór dziewczyn z którymi chcę się umówić.
zgadzam się z wariatoss i impala1967 :) ciezko zaprzeczyc :D
Ja mam fobię społeczną, pomieszną z mizantropią i introwertyzmem, to dopiero jest uciążliwe. Takie połączenie często jak mam gorszy dzień(każdy kolejny dzień jest gorszy z definicji:) ) sprawia,że czuję się jakbym miał jakiś zespół Aspergera. Ale rzeczywiście fobia jest gorsza, choć jeszcze sama w sobie bez kumulacji z równie uciążliwymi odchyleniami, jest jako tako do zwalczenia. Natomiast gdy ktoś poza fobią społeczną ma jakieś problemy ze zdrowiem fizycznym, to jest już raczej stracony. Często czuję się jakbym był z jakiejś innej planety i wiem,że niby nie jestem sam, ale nie ma to większego, a nawet mniejszego znaczenia. Miło jak spotkają się dwie takie "dziwne osoby", albo nawet dziwna osoba, z lekko dziwną, z tego jak najbardziej może być "miłość" czymkolwiek ona jest. Z tym,że szansa na poznanie i dopuszczenie do siebie kogoś, podczas gdy unika się ludzi jak może... jest nikła. Choć może ta domieszka mizantropii, w jakiś paradoksalny sposób mi pomaga, nie czuję jedynie strachu i niezręczności, złość i nienawiść daje jaką tam siłę i śmiałość :) W każdym razie osoby aspołeczne z socjofobią, mogą się uważać za osoby wyjątkowe, przynajmniej nie jesteście częścią tej bezrefleksyjnej masy idących za stadem. Tylko kto prowadzi to stado?
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 września 2014 o 18:22
Ja proponuje udać się do psychologa z takimi problemami, od tego jest ten lekarz!
Logon- Widzisz... psychologowie nie mogą pomóc każdemu, głównie ludziom podatnym na manipulacje i sugestie, bez własnego zdania. Jedynie sami możemy sobie pomóc, psycholog zgarnia kasę za udawanie zainteresowania i walniecie od czasu do czasu jakiegoś frazesu. Co najwyżej psychiatra może pomóc i jakieś leki, ale wcale nie jest powiedziane,że psychotropy jeszcze bardziej nie zaszkodzą. Strach przed ludźmi nie jest taki irracjonalny jakby się mogło wydawać. Patrząc na całokształkt naszych "dokonań" to pomijając wyczyny jednostek, ludzie są niegodni zaufania i często szacunku. Ale fobia to co innego, to często całkowite "ogłupienie" organizmu, take głupoty jak to,że nie wie jak się zachować w danej sytuacji, co robić z kończynami, co mówić itd... co może pomóc puste gadanie psychologa udawającego empatię i znawcę?
@IKrystofik widzisz, każdy jest podatny na sugestie i PERSWAZJĘ (manipulacja to co innego) w tym przypadku. Gadasz bzdury, psycholog może pomóc bardzo, wiem, bo sam mam z nim do czynienia, chociaż powiem, że najbardziej pomaga terapia grupowa. I to nie polega na perswazji, sam dochodzisz do swoich problemów i rozwiązań, lekarz i inni pacjenci mają ci jedynie wskazać drogę.
Logon -
Każdy jest podatny na sugestie, każdy jest hipokrytą, każdy jest szalony itd... wszystko można zgeneralizować. Są konformiści, nonkonformiści i anty konformiści. Pisząc o ludziach podatnych na sugestię i perswazję(to synonim manipulacji), oczywiste,że mam na myśli ludzi podatnych ponad "normę"(nienawidze tego słowa). Tobie psycholog pomaga, ja bym mógł co najwyżej zdołować psychologa... gdyby nie to,że każdy bedzie miał mnie całkowicie w dupie. Zwierzanie się i płakanie obcej osobie której obojętny jest twój los... tak jak pisałem pomoże tym bez własnego rozumu, którzy łatwo przejmują postawę innych.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 września 2014 o 21:04
@lKrystofik, wypowiadasz się, a nie wiesz o czym. Nie idziesz do psychologa tylko się wypłakać, ale znaleźć źródło swoich problemów. Gdy wiesz co to jest, możesz pracować nad zmianą swojego zachowania. W poprzednim poście dałeś do zrozumienia, że są ludzie podatni i nie podatni na sugestię. Poza tym, nie o sugestię chodzi w terapii!
Manipulacja, jest korzystna jednostronnie, perswazja zaś obustronnie - to jest ich różnica.
Na dodatek sam generalizujesz.
Proponuje ci się już nie wypowiadać i nie ośmieszać skoro, nie wiesz nic o temacie.
@adiram, wiesz czym się różni psychiatra od psychologa? Ten pierwszy może przepisać ci leki. Koniec, więcej różnic między nimi nie ma. I tak było, psychiatra głównie mi przepisywał leki, a z psychologiem gadałem.
Tak, tylko że ja wspomniałem, że aktualnie chodzę na terapię grupową i dużo ona daje. A to że TY masz umysł zamknięty na kłódkę to co innego. Widocznie boisz się i nie chcesz przyjąć nawet do świadomości, że to co mówi może być prawdą. Osobiście polecam terapię grupową, jest znacznie intensywniejsza niż normalne chodzenie do psychologia, psychiatry, czy psychoterapeuty.
Logon- wypowiadam się tylko o tym o czym mam pojęcie, stąd moje posty zazwyczaj są troche monotematyczne. Predzej ty wypowiadasz się, całkowicie mnie nie rozumiejąc. O czym niby nie wiem? Ludzie są do bólu prości i łatwowierni, psychologowie tylko na tym korzystają zbytni się nie wysilając. Nie atakuję cię, ale najłatwiej pomóc idiocie, bo jest najbardziej podatny na sugestie. Powtórzę, jak ktoś ma własny rozum, to doskonale wie gdzie leży jego źródło problemu, problem,że nie potrafi przekroczyć swoich barier psychicznych i puste pogawędki nic na to nie poradzą. Nie każdy da sobie wkręcić jakieś teorie psychologiczne, nawet jeżeli nie mają większego sensu, tak czy tak, możesz pomóc sobie tylko sam, uważaj bo osoba z poważną socjofobią i aspołecznym nastawieniem pójdzie do psychologa i bedzie z nim kooperować. Pomoże to może jednej na trzy osoby, choć moje wyliczenia są całkowicie z dupy. No bo upraszczając ludzie dzielą się na tych bardziej i mniej podatnych, sądzę,że nie muszę rozwijać każdego zdania, i rozkładać na czynniki pierwsze jakieś truizmy. W psychologii w 90 % procentach chodzi o sugestie, to jedne wielkie perswazja i "programowanie" mózgu "chorego". Przede wszystkim jak ktoś jest obeznany z autosugestią, to psychologa nie potrzebuje w żaden sposób, bo na tym polega jego praca by coś próbowac wkręcić. Manipulacja i perswazja, tak jak pisałem to właściwie całkowicie synonimy, nie zawsze na manipulacji korzysta jedna strona, to już zależy od gestii manipulatora. Najlepsi są ci którzy innym mówią by się nie ośmieszać, a sami się ośmieszają, patrząc po "głębokości" twoich przemyśleń, to wcale nie dziwię ci się,że psycholodzy są w stanie ci pomóc, taki typ człowieka, z płytką percepcją. Sam byłem u psychologa trzy razy, w sumie niezła zabawa, patrząc na te ich płonne próby przestwienia czegoś w moim mózgu. Znam bardzo dobrze moje problemy i moim problemem jest to,że bezczynnie patrzę jak mnie niszczą. Czyjeś pieprzenie może mnie co najwyżej rozśmieszyć. Wyjdź trochę poza swoje ego.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 września 2014 o 12:34
Adiram - Logon to najwyraźniej idealny przykład osoby, o której piszę w powyższych postach. Coś najwyraźniej go dotyka i pewne słowa bierze do siebie, a to dlatego bo są o nim... choć nie bezpośrednio. Sam jestem trochę pseudopsychologiem amatorem i czytam ksiązki które innych by zanudziły na śmierć. Jest w nich napisane w jaki sposób zmanipulować pacjenta, wperswadować mu nawet kłamstwo, jeżeli ma mu pomóc. To się nazywa mianem pozytywnych złudzeń, niech sobie chłopak wygoogluje. Z toba juz bodajże pisałem na podobny temat i pisałem ci,że to raczej ci nie pomoże, z twoimi problemami nikt ci nie pomoże, możesz tylko się z nich ironicznie śmiać.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 września 2014 o 12:40
Sęk w tym że wyszedłem poza swoje ego i na terapii GRUPOWEJ słucham nie tylko terapeutów co innych, na temat tego ci widzą u mnie. A muszę przyznać, że zwrócili mi uwagę na kilka ważnych kwestii. Widzę, że przeczytałeś dwie książki i myślisz, że wiesz już wszystko, gratuluje w takim razie. Każdemu innemu, kto nie pozjadał wszystkich rozumów polecam terapię grupową, na niej dowiesz się od innych ludzi jak jesteś postrzegany i co w tobie siedzi. Tak naprawdę potrzebny jest ktoś z zewnątrz by ci powiedzieć co w tobie siedzi, bo sam widzisz to zupełnie inaczej, I w czasie sesji, nikt ci nie wmawia czegoś na siłę, tylko zwraca uwagę na pewnie rzeczy, potem musisz sam sobie to przemyśleć i poukładać. Pozdrawiam i proponuje przemyśleć moje słowa, bo mimo wszystko nie jesteś tak wspaniały jak myślisz.
PS: Przepraszam, za ewentualną składnię, właśnie świętuje obronę inżyniera :)
A co jak ktoś ma przyjaciół a nie potrafi znaleźć miłości życia??
to znaczy, że jest brzydki
To i tak ma większe pole do manewru niż Ci bez przyjaciół :D
Jestem brzydki, ale mam żonę, czy to oznacza, że mnie nie kocha?
@Kukunamuniu1 Jeśli jesteś bogaty, to tak. Jeśli nie, to musi być miłość.
~Condratello - ja unikam ludzi jak mogę i jestem szpetny a i tak czasem się jakaś do mnie przyczepi , więc chyba nie ma żadnej reguły :D
@Kukunamuniu1 - to znaczy, że żona też jest brzydka ;]
@Kukunamuniu1 To oznacza, że miałeś szczęście, bo dostałeś od kogoś szansę. Ja jestem brzydka i faceci nie wykazują mną nawet na tyle zainteresowania, żebym mogła z nimi porozmawiać swobodnie, pokazać się z najlepszej strony i ewentualnie zauroczyć sobą, więc ciężko mi kogoś znaleźć. Ładna dziewczyna wystarczy, że jest... ładna... i już znajdą się chętni do poznania jej, zagadania do niej, zaproszenia gdzieś. Brzydka kobieta rozmawiając z facetem czuje się spalona na starcie, mimo że powiedziała dopiero "hej" albo zadała tylko proste pytanie. Widzi, że on nie jest zainteresowany.
@gorzkiezalezera nie ma tak, jak mówisz. Znam wiele brzydkich kobiet, które mają wielkie powodzenie u mężczyzn i niejednokrotnie zmieniają związki jak rękawiczki. Kwestia podejścia do samej siebie. Jeśli Ty czujesz się "spalona" na samym starcie, nie dziw się, że nie masz brania. Przepraszam, że tak mówię, może to trochę okrutne, ale chcę być szczery. Czasem wystarczy zwykła pewność siebie, przekonanie o treści"kij z tym, jestem brzydka, to nie mam nic do stracenia". Kolesie boją się ładnych dziewczyn. Moja żona jest np. bardzo ładną kobietą, bez ściemniania. Ja jestem trochę niski, mam blond włosy i nie chce mi się nigdy golić, więc ten kilkudniowy zarost zawsze noszę. Ubieram się w dżinsy, adidasy i T-shirty, do tego noszę wielkie okulary. Wyglądam jak jakiś hipstero-informatyko-cebulakus, a mimo to żona właśnie taką wersję mnie kocha najbardziej. Kwestia chemii między dwójką ludzi. Więc jeżeli czujesz, że chłopaki dają ci"kosza" - olej to. Nie są Ciebie warci, każdy zasługuje na miłość. Gdyby tylko piękni mieli taki przywilej to ja byłbym sam jak i 90% populacji, więc głowa do góry :)
A jak komuś po prostu nie chce się wychodzić do ludzi, imprezować, i w ogóle utrzymywać szerokich kontaktów społecznych? To nie fobia społeczna. To taka sama niechęć jak np.do wysiłku fizycznego. Mógłbym, ale nie chcę i dobrze mi z tym. Zero fobii. Totalny mamtowdupizm.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 września 2014 o 12:01
Mam dokładnie tak samo ;)
j/w jestem zbyt leniwy żeby gdzieś chodzić i odrzucam wszelkie kontakty bo obecność innych osób jest mi zbędna.
To trochę taka mizantropia, ale z czasem pewnie zacznie Ci to przeszkadzać...
ooo.... czyli nie jestem sam.....
Razem z dziewczyna, oboje mamy taka "fobie spoleczna".. Czy to zle? Nie bardzo. Dobrze mi sie z nia spedza czas. To nie tak ze nie umiem rozmawiac z ludzmi czy tez usmiechnac sie itd. Najzwyczajniej nie szukam falszywych znajomych a przyjaciela mam jednego i w sumie to dobrze mi z tym. :)
też tak miałam przez wiele lat :-( ale wszystko da się pokonać :-) mam ukochaną osobą i to już za mną :-)
czyli co ? Ludzie z fobią społeczną, łączcie się ? :)
Ta i utwórzcie społeczeństwo :)
Łączmy się, stwórzmy własne getto i ogłośmy niepodległość xd Tylko jak będziemy się porozumiewać, skoro każdy ma "fobię społeczną"?
pamietaj ze to nie tylko Ty... rzeczywiscie ten demot pewnie pomogł Tym ludziom dzięki tej wiedzy
bardziej mizantropia
Mizantropia to calkowicie co innego. Mizantrop wcale nie musi miec fobii spolecznej. Po prostu niektorzy ludzie nienawidza ludzi. Ludzie z fobia spoleczna nie musza byc mizantropami. Wiekszosc z nich zapewne lubi ludzi tylko choroba utrudnia im kontakty.
Tak tak.. teraz złapmy się za rączki i wszyscy połączmy się cudownym połączeniem zwalczając jednocześnie fobię.. Eh, super że nie jestem sam, co z tego? jak i tak jestem sam? Heh, pzdr.
Od dawna jest na to lekarstwo
http://1.bp.blogspot.com/--5M0Qi_e1Wk/U0BvcdUT1CI/AAAAAAAAcdQ/_s9SM9URpng/s1600/WizKhalifa113012.jpg
Rajd aspołecznych spier****nek czas zacząć xD
To nie fobia, po prostu można w necie udawać kozaka będąc pi/zdą, a na dworze nie :D
Niektórzy swoimi komentarzami robią więcej krzywd niż im się wydaje.
Na fobię społeczną dostaje się papier od lekarza psychiatry. Czasem nawet jest potrzeba terapii grupowej i leków.
Osobiście czuję się urażony, z tego nie wychodzi się łatwo a jak się widzi podejście innych do takich osób to naprawdę odechciewa się kontaktów bo w głowie tworzy się negatywna wizja środowiska.
Ale kartonu to sie nie boi dziwne
Całkiem ładna ta Pani ze zdjęcia. Kułbym jak młody Eskimos przerębel w kartonie i bez.
Trzeba mieć nieźle nas*ane żeby cały świat ustosunkowywać do siebie. Choćby było się całym społeczeństwem.
tez tak mam. Ale u mnie jest to spowodowane kompletnym brakiem wiary w siebie. Ludzie sie od takich odsuwaja. Zdalem prawko jazdy, ale nie wierze, ze potrafie jezdzic. Na krzyzowkach, ktore doskonale znam nagle zaczynam sie zastanawiac jak jechac. To jest problem z psychika niestety. Mozna to zmienic w jednej chwili, ale trzeba umiec. Zmien myslenie, a zmienisz caly swiat. Wiara w siebie to wszystko
Ja tak mam na studiach. Znam dobrze temat, ale nie wierzę, że mogę zdać egzamin. No i nie zdaję. I będę się z tym bujać pewnie do końca świata. Praktycznie w każdej dziedzinie życia ograniczają mnie kompleksy i niewiara. Chociaż czasami zastanawiam się czy sama na to sobie nie zapracowałam...
Cały czas siedzi w domu i potrafi opłacić mieszkanie? Zawód syn/córka czy praca zdalna? Raportować szefowi też się boi?
A jak masz żółte pięty, to pamiętaj - inni też mają!
Ty masz inne i inni też mają inne.
No i co z tego? Mam fobię społeczną i depresję od dawna, a myśl, że jeszcze są inni z takimi zaburzeniami jakoś wcale mi w niczym nie pomaga. Jeśli ktoś jest ciekawy jak wygląda życie takiego człowieka to niech wpisze w google "życie fobika" i tam na blogu to opisuje z własnego punktu widzenia.
Oho, true demot. I oczywiście dotyczy również mnie. U mnie ma to charakter paradoksu. Jedna cząstka mnie nie lubi imprezować, balować i pić, natomiast druga mówi, że nie będę szczęśliwy, jeśli nie będę w towarzystwie. I koło się zamyka. W przypadku osób które znam długo sprawa wydaje się prostsza. Każdy ma złożony charakter, więc czasami warto się zastanowić nad tym, czy czasami jakieś drobnostki nie powodują niechęci drugich osób, a co za tym idzie, fobii przez takimi osobami. Życzę wszystkim osobom mającym podobne problemy ich przełamania. Pozdrawiam.
Czuj się dobrze z nami. No czuj się dobrze, kurna, mówimy do Ciebie! Kretyn, lecz się.
Czemu tylu ludzi śmieje się z nas, przecież to się zdarza ludziom to choroba, tak jak grypa, albo angina tylko inaczej się to leczy. Jeśli ktoś chce pogadać to niech pisze;) Też mam fobię.
I nagle WSZYSCY komentujący mają fobie społeczną. A może po prostu przestańcie się nad sobą użalać skończeni frajerzy? Gardzę wami HAHAHAHAHAHAHA
Wiesz co ? sam możesz być większym frajerem od niejednego fobika. Bo to jest tak, że oni potrafią być bardzo silni zewnętrznie, ba, bardzo towarzyscy , tylko nikt nie wie jakim kosztem to się odbywa i co oni w tym czasie czują...
Ogólnie mam dość życia na tym świecie. Czuję i wiem, że nikt by za mną nie tęsknił.
Zawsze warto walczyć do końca. Los Ci to wynagrodzi. Zobaczysz.
Przestałam w to chyba wierzyć.. ale dzięki! :)
Ja i kto jeszcze??? pisać ludziska !
Nie sądziłem, że moja przypadłość jest tak powszechna. Dobrze wiedzieć, że są jeszcze tacy ludzie.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 września 2014 o 22:02
ja łykałam asertin 4 lata, pomogły. Odstawiłam i już nie potrzebuję wspomagania
Swego czasu siedziałam tylko i wyłącznie w domu. Miałam nauczanie indywidualne, bałam się ludzi. Nawet do sklepu miałam problem wejść. Ogółem skupiska ludzi i ludzie przyprawiały mnie o paraliż, zimny pot i ogólną niemożność wykonania czegokolwiek. Jeszcze kontakt 1 na 1 nie był aż tak drastyczny. I na szczęscie miałam dobry kontakt z rodziną. Potem musiałam się przełamać, bo poszłam do szkoły policealnej, nadal jest źle, ale leki pomagaja mi to przezwyciężać. Mogę sobie siedzieć cicho w klasie i tyle, problem mam na korytarzu, wiec czesto chowam się w łazience albo na końcu korytarza na ziemi... no cóż. takie życie.
Z taką dziewczyną to bym się z miłą chęcią spotkał :) Już widzę że w moim typie.
widzisz- nie tylko Ty tak masz. Tylko ja próbowałam wyjść do ludzi i wiele dałam z siebie by mnie akceptowano- a co zrobiono?-wykorzystano. Za każdym razem. Nie watro się tym przejmować, że jesteśmy odludkami, może to i lepiej czasem-bo niestety często ta fobia właśnie wywodzi się od niewłaściwych osób, które "zatruły nam życie" a my bojąc się, że znowu na takich natrafimy po prostu dajemy spokój i w żadne znajomości i miłości się nie wdrążamy.
Ja to jestem kompletnie uj#bany, bo nie dość, że mam coś takiego, to jeszcze podświadoma samoocena jest niższa niż najniższy poziom w Wieliczce - czyli do tego stopnia, że unikam wzroku ludzi na ulicy, a nawet osób, któe dobrze znam i często widuję...
też mam fobie i poczucie paniki towarzysz mi w zasadzie zawsze. Zamykam się, siedze domu cały czas w wakacje, w każdy wieczór, weekend, nie chodze na imprezy, do kina, na zakupy, do knajpy, nigdy nigdzie z nikim, nie mam z kim bo nikogo nie znam, nie mam gdzie bo wszędzie są ludzie a ja unikam ich jak mogę , nigdy bo oba poprzednie powody mi to uniemożliwiają i mnie blokują. nie umiem żyć w społeczeństwie z ludźmi, obok, z nimi. jestem sama, samotna, bez nikogo, opuszczona. to straszne i okropne życie bo przez to czuję się jeszcze bardziej okropnie. jest ciężko, jestem wrakiem ale ta fobia we mnie jest tak duża że nie pozwala mi na nic. Powinnam pracowac, studiowac i miec normalne życie 19-latki ale nie mam bo mam fobię. kiedy do tego dochodzi depresja czy stany depresyjne to już żyje w czarnej dziurze bez wyjścia i bez ucieczki. ból fizyczny i psychiczny jest dla mnie nie do pokonania, tak wielki że paraliżuje każda moja czynność, samo myślenie o tym powoduje w środku takie reakcje, że dla zdrowych jest to n nie do zrozumienia, a ja mam to i musze z tym żyć.....
A mi się wydaje, że takie zamykanie się w sobie, stres i brak wiary w siebie, gdy spotyka się ludzi nowych nam, albo i znanych jest spowodowane tym, że kiedyś ktoś was parę razy odrzucił, albo się na kimś zawiedliście. Jedna osoba zniesie to i podnosi się zaraz, a inna staje się powoli aspołeczna. Najgorzej jak ktoś sobie dodatkowo jeszcze wmawia, że nie potrafi się otworzyć i jest beznadziejny. Czasami warto być jednak bardziej optymistą mimo wszystko, świat trochę inaczej wtedy wygląda.