Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
404 413
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
Q qbpm
+1 / 11

Może i warto, ale jest wiele czynności, które również warto robić. Jeśli ktoś nie czyta, to wcale nie oznacza, że nie potrafi zdania poprawnie wypowiedzieć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Z konto usunięte
+1 / 1

@qbpm i co z tego, że będzie potrafił sklecić zdanie, czasami nawet setki zdań w ciągu minuty, jak tego nie da się słuchać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jakisgoscanonim
-1 / 3

Samo czytanie nic nie da. Jeśli ktoś ma w pamięci ubogi słownik, to mu nie pomoże samo czytanie, ponieważ musi też poznać znaczenia słów, które pierwszy raz czytał w książce. Owszem, dzięki kontekstowi czytelnik czasem może zrozumieć, że dane słowo to synonim innego słowa, którego znaczenia już zna. Chciałoby się myśleć, że książka ot tak w prosty sposób poszerza słownictwo czytelnika, ale niestety jest to naiwne. Książka to tylko pól drogi do sukcesu, drugą połową jest poznanie znaczenia. Człowiek zresztą wyszedłby na debila, gdyby tak losowo używał słów zaczerpniętych z książek, które przeczytał.
Poza tym naiwne jest też sądzić, że książka tak po prostu w prosty sposób rozwija umiejętność komunikowania się, bo niestety tak nie jest. Umiejętność komunikowania się, to coś czego książka nie może rozwijać, jednak czytanie może pomóc w szlifowaniu jej, ale jedynie pomaga w szlifowaniu takiej umiejętności i tyle, nic więcej. Za to czytanie na pewno rozwija umiejętność czytania. Należy zrozumieć, że to są 2 różne umiejętności mające ze sobą niewiele wspólnego i należy umieć je rozróżniać i nie mylić je, a także ich żródła rozwijania umiejętności, gdyż pomieszałeś je całkiem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B borg8472
0 / 2

im więcej czytasz tym więcej słów poznajesz, język polski w szkole ma nie tyle pomóc poznać dzieła naszych wieszczy ale również poprawić twoją zdolność do wypowiedzi aby właśnie k#$% nie była twoim podstawowym słowem

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar cd177
+2 / 2

Znam pewnego mężczyznę - magister polonista, do tego bardzo oczytanego, który notorycznie używa zwrotu "w każdym bądź razie". Jak widać literatura nie zmieniła zbyt wiele.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar y0u
+2 / 2

daj spokój, w drugą stronę, też to działa, już po akcji 14lutowej dostałem info, o używaniu zbyt wyszukanych słów. I tak, czytam średnio 1 książkę w tygodniu (takie minimum). Chociaż najlepsza jaką czytałem dla śmiechu to "Konstrukcja maszyn elektrycznych" Mirosław Dąbrowski, te piękne wstawki w książce technicznej, cytuję "bazując na doświadczeniach inżynierów z bratniego Związku Radzieckiego", normalnie czegoś takiego nie spodziewałem się w pozycji czysto technicznej ;-).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 1 marca 2023 o 18:04

N Nighthawk7
+3 / 5

Ja znam odpowiedź. Jakby tak kurła w szkole dawali do czytania fajne książki, a nie jakieś kilkusetletnie smęty, to by może i te dzieciaki więcej czytały.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A adamis62
0 / 0

Przez całe długie 11 lat mojej edukacji przeczytałem tylko 1 lekturę. Za to inne książki i czasopisma pochłaniałem w ogromnych ilościach i pochłaniam nadal. Wypracowania i streszczenia ustne z nieprzeczytanych lektur robiłem co najmniej na 3+.
Nie mam problemów z mówieniem. Czasem zdarza mi się przemawiać do słuchaczy ponad godzinę bez notatek. Już w szkole przygotowywałem dłuższe wystąpienia.
Wydaje mi się, że moje oczytanie ma jednak niewielki wpływ na zdolność łatwego formułowania wypowiedzi.
Moja żona czyta ciągle. Od dziecka. Jednak czasem, zanim wyduka co ma do powiedzenia, mnie już biorą nerwy. Nawet jak wyduka, to zdanie nie ma początku, albo nie zawiera informacji, która niby chciała przekazać. Po prostu nie potrafi wypowiadać się zwięźle i poprawnie budować zdań. Ta jej ułomność jest już legendarna, i jest obiektem częstych żartów w rodzinie.
Co ważne, ja łatwo uczę się języków obcych( jeśli już się uczę), a ona ma z tym ogromne problemy.

Klucz, wg. mnie, jest w zdolności koncentracji. Ja mogę słuchać i rozmawiać z dwoma osobami jednocześnie, i trudno mnie rozproszyć. Żona bardzo łatwo odwraca uwagę i nie potrafi np. jednocześnie sensownie mówić i mieszać zupę. Zacina się wtedy, traci wątek, wtrąca słowa przerywniki ( żadnych wulgaryzmów - takiego słownictwa nigdy nie używamy), czasem musi zacząć od początku. Po prostu ma zerową podzielność uwagi.

Mam znajomych w ogóle nie czytających i nie mających żadnych problemów z budowaniem zdań i rozmową. Mam i takich, którzy czytają sporo , ale cieżko się z nimi rozmawia.

Demot powiela mit.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem