Bardzo nie chwalę ludzi, którzy mogliby się podpisać pod "nikt się nie spodziewał". Pamiętam jak na studiach po zajęciach z historii Indii poszliśmy na piwo i rozmowa zeszła na złoża generalnie, a w dygresji do Ukraińskich złóż ropy koło Krymu. Czy było coś wtedy wydobywane? Oczywiście nie. Kilka lat później Ukraińcy zaczęli planować wydobycie. Zupełnie przypadkiem chwilę później w okolicy pojawiły się niezidentyfikowane zielone ludziki. Kilka lat później politolodzy ostrzegali, że dalsze zbliżenie Ukrainy z Zachodem pchnie Rosję do eskalacji konfliktu. Jak najbardziej zachodni politycy o tym wiedzieli, ale... jest to poświęcenie na które byli gotowi.
I nie: nie bronię Rosji. Jestem słowianofilem, ale przez ostatnią dekadę doszedłem do wniosku, że jednak Rosjan jest dobry co najwyżej na nawóz do ogródka. A i do tej funkcji lepiej użyć czegokolwiek innego. Ale tym bardziej nie będę bronił idiotów, którzy wiedząc co robią do tej wojny zmierzali od lat. Podwaliny rosyjskiej polityki zagranicznej stworzył Iwan Wielki i tak naprawdę są to założenia wciąż żywe, uważane za skuteczne i traktowana jako najważniejsze doktryny przetrwania przez rosyjskie dowództwo. Ale co najważniejsze: są one powszechnie znane i dostępne.
To, że na maleńkim, przez większość swej historii - barbarzyńskim półwysepku zwanym buńczucznie kontynentem - Europie przez życie JEDNEGO całego pokolenia nie było wojny na większą skalę (bo małe były i są) jest ciekawym ewenementem, ale tylko tym. Fukuyama w swoim bzdurnym, choć chwytliwym tytułem swojej najsłynniejszej książki miał tyle racji co Gapliński mówiący o stopach procentowych, czy Jaśnie Nam Panujący Pan Premier... gdy mówi.
Bardzo chwalę pomaganie.
Bardzo nie chwalę ludzi, którzy mogliby się podpisać pod "nikt się nie spodziewał". Pamiętam jak na studiach po zajęciach z historii Indii poszliśmy na piwo i rozmowa zeszła na złoża generalnie, a w dygresji do Ukraińskich złóż ropy koło Krymu. Czy było coś wtedy wydobywane? Oczywiście nie. Kilka lat później Ukraińcy zaczęli planować wydobycie. Zupełnie przypadkiem chwilę później w okolicy pojawiły się niezidentyfikowane zielone ludziki. Kilka lat później politolodzy ostrzegali, że dalsze zbliżenie Ukrainy z Zachodem pchnie Rosję do eskalacji konfliktu. Jak najbardziej zachodni politycy o tym wiedzieli, ale... jest to poświęcenie na które byli gotowi.
I nie: nie bronię Rosji. Jestem słowianofilem, ale przez ostatnią dekadę doszedłem do wniosku, że jednak Rosjan jest dobry co najwyżej na nawóz do ogródka. A i do tej funkcji lepiej użyć czegokolwiek innego. Ale tym bardziej nie będę bronił idiotów, którzy wiedząc co robią do tej wojny zmierzali od lat. Podwaliny rosyjskiej polityki zagranicznej stworzył Iwan Wielki i tak naprawdę są to założenia wciąż żywe, uważane za skuteczne i traktowana jako najważniejsze doktryny przetrwania przez rosyjskie dowództwo. Ale co najważniejsze: są one powszechnie znane i dostępne.
To, że na maleńkim, przez większość swej historii - barbarzyńskim półwysepku zwanym buńczucznie kontynentem - Europie przez życie JEDNEGO całego pokolenia nie było wojny na większą skalę (bo małe były i są) jest ciekawym ewenementem, ale tylko tym. Fukuyama w swoim bzdurnym, choć chwytliwym tytułem swojej najsłynniejszej książki miał tyle racji co Gapliński mówiący o stopach procentowych, czy Jaśnie Nam Panujący Pan Premier... gdy mówi.