@BrickOfTheWall Najbogatsze były te wykopane kilka metrów od gnojnika lub szamba. Już w czasach "nowożytnych", kiedy powstało jako takie ministerstwo ochrony środowiska, przeprowadzono badania. Wyników nie pamiętam, ale konkluzja była taka, że znakomita większość tych studni nie nadawała się do użytku, a w wielkiej części dopuszczalna zawartość azotanów i fosforanów była przekroczona kilka set (a może kilka tysięcy?) razy.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
20 kwietnia 2023 o 22:10
Na moim podwórku niefortunnie studnia byla wykopana gdzieś zbyt blisko złóż rudy żelaza. Maleńkich złóż bez znaczenia ale woda była wręcz ruda. Musiała troche odstać we wiadrze i potem warto było przefiltrować. Sąsiad natomiast zawsze miał w studni wodę wręcz przepyszną. Idealnie czystą i zimną aż wlosy dęba stawały. A przeciez obie studnie były niedaleko od siebie, na tym samym kawałku ziemi, oddzielał je płot.
Po prostu - dobry wybór studni/wody jest ok a wujowy jest toksyczny i o tym wiedziano przed naszą erą. Studnia z dobrą wodą ok a na wsiach jako lodówka - wiadro z masłem, piwko itd w dole a po wyjęciu :))
Jako dziecko mieszkałam w takim terenie, że po wodę chodziliśmy do źródełek na skałkach w lesie. Zimna, czysta i pyszna. Była nawet badana i znalazł się inwestor chętny na butelkowanie, ale prywatny właściciel terenu nie zgodził się na to, w zamian pozwolił ludziom czerpać do woli za darmo. Ciekawe jak jest dzisiaj. Nie byłam tam od 15 lat.
Przy odrobinie nieostrożności można było nieźle oberwać korbą. Mi na szczęście nigdy się to nie zdarzyło.
@Ricochet69 to tak jak przy odpalaniu kierownica tego ciagnika jednocylindrowego pamietasz
@lokutus
Tak zwany Ursus Buldog
U dziadka była studnia na 16 kręgów. Nieźle trzeba się było namachać, żeby jedno wiadro wyciągnąć. Woda capiła siarką.
@adamis62 toż chłopie ludzie cieżkie pieniadze placą by sie napić wody walącej zgniłym jajem. A ten jeszcze narzeka.
Można to było określić jako ŻYWA WODA... bo właśnie tak wyglądała pod mikroskopem
@BrickOfTheWall Najbogatsze były te wykopane kilka metrów od gnojnika lub szamba. Już w czasach "nowożytnych", kiedy powstało jako takie ministerstwo ochrony środowiska, przeprowadzono badania. Wyników nie pamiętam, ale konkluzja była taka, że znakomita większość tych studni nie nadawała się do użytku, a w wielkiej części dopuszczalna zawartość azotanów i fosforanów była przekroczona kilka set (a może kilka tysięcy?) razy.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 kwietnia 2023 o 22:10
@kobo7 Tak było i ludzie to pili. Jednak z głębszych studni była całkiem przyzwoita.
u mnie była zimna tak, że aż żeby pękały
@korkiromano Nooo, w taki upał 30 stopni w lecie wchodziła pięknie :D
Zwłaszcza jak w pobliżu wykopano szambo...
@Crach Albo zdechło w niej jakieś zwierzątko.
@Cascabel albo jak ktoś się utopił. Moi rodzice mieli znajomego, którego matka popełniła samobójstwo skacząc do studni
Strach przed czym, konkretnie? Przed topielcami? ;)
Mozna tez było wpaść jak się nieumiejętnie wyciągało wodę kulką. Albo utopić wiadro. Wtedy wpiedol od dziadka. Gimby nie znajo.
Na moim podwórku niefortunnie studnia byla wykopana gdzieś zbyt blisko złóż rudy żelaza. Maleńkich złóż bez znaczenia ale woda była wręcz ruda. Musiała troche odstać we wiadrze i potem warto było przefiltrować. Sąsiad natomiast zawsze miał w studni wodę wręcz przepyszną. Idealnie czystą i zimną aż wlosy dęba stawały. A przeciez obie studnie były niedaleko od siebie, na tym samym kawałku ziemi, oddzielał je płot.
Jezu, czy Ty masz 80 lat?
średnia życia wtedy była koło 40 lat
@KuTwi Pewnie, a w oborze nie krowy, tylko triceratopsy.
zawsze się sprawdzało a ciało na górę szedlo nawet szczura
Po prostu - dobry wybór studni/wody jest ok a wujowy jest toksyczny i o tym wiedziano przed naszą erą. Studnia z dobrą wodą ok a na wsiach jako lodówka - wiadro z masłem, piwko itd w dole a po wyjęciu :))
Dopóki się nie zobaczyło w niej pierwszego pająka... :D
Ale dlaczego strach?
Nie nigdy, u przodków na wsi woda z hydroforu była już przed II wojną.
Jako dziecko mieszkałam w takim terenie, że po wodę chodziliśmy do źródełek na skałkach w lesie. Zimna, czysta i pyszna. Była nawet badana i znalazł się inwestor chętny na butelkowanie, ale prywatny właściciel terenu nie zgodził się na to, w zamian pozwolił ludziom czerpać do woli za darmo. Ciekawe jak jest dzisiaj. Nie byłam tam od 15 lat.