Nie usprawiedliwiaj "madek", które na każde niestosowne zachowanie swojego bachora kwitują "to tylko dziecko". My mamy 3-letniego waflokrucha i jakoś można z nim iść wszędzie bez obawy, że narobi gnoju i wkur*i wszystkich w promieniu 3 kilometrów. Bo smartfon i bajeczki to nie wychowanie, a zwykła hodowla. Dziecko powinno być uczone od małego które zachowania są właściwe, a które nie.
@WkurzonyTaboret Dobrze napisane, zabawa a mały wandal to co innego. Doskonale pamiętam synów mojego kumpla, którzy dosłownie zachowywali się jak diabły. Niszczyli, krzyczeli bez powodu...
Acz z drugiej strony, jest też cała masa dorosłych, którym przeszkadza sama zabawa dzieci. Kiedyś mnie dopadło, jak mi ciocia opowiada, jak to te dzieciaki głośno na polu w piłkę grają i telewizora nie może pooglądać, dosłownie nie przeszkadzało jej to w tym, by potem narzekać, że dzieciaki cały czas w telefonie siedzą i na pole nie wychodzą.
@NewThriller Jakoś zdążyłem niejednokrotnie zauważyć, iż to właśnie mamusie pozwalają swoim dzieciakom na wszystko. A gdzie jest ojciec? Trudno mi ocenić, ale jakoś go tam nie było. Może wyszedł kilka lat temu po mleko i do tej pory nie wrócił.
@OP2000 Zgadza się. Ale jest różnica między zabawą, a demolką wszystkiego co tylko wpadnie w ręce. Poza tym rozrywka na placu zabaw, a irytowanie ludzi dookoła w lokalu to dwie różne kwestie.
Nie powiedziałbym, że 30 lat temu to niedawno. A w sumie to dzieciaki przeszkadzają mi, jak wybiorę się w miejsce na łonie natury, gdzie nie spodziewam się zastać nikogo albo bardzo mało ludzi i trafią się jakieś dzieci. I jak to dzieci, muszą gadać czy się drzeć. NIestety tak bywa. Jak jestem gdzieś, gdzie jest dużo ludzi, a tym bardziej blisko jakiejś szkoły, przedszkola czy placu zabaw, to nie mam z tym problemu. To są miejsca, gdzie powinno być dużo dzieciaków i powinno być głośno.
Nie usprawiedliwiaj "madek", które na każde niestosowne zachowanie swojego bachora kwitują "to tylko dziecko". My mamy 3-letniego waflokrucha i jakoś można z nim iść wszędzie bez obawy, że narobi gnoju i wkur*i wszystkich w promieniu 3 kilometrów. Bo smartfon i bajeczki to nie wychowanie, a zwykła hodowla. Dziecko powinno być uczone od małego które zachowania są właściwe, a które nie.
@WkurzonyTaboret Dobrze napisane, zabawa a mały wandal to co innego. Doskonale pamiętam synów mojego kumpla, którzy dosłownie zachowywali się jak diabły. Niszczyli, krzyczeli bez powodu...
Acz z drugiej strony, jest też cała masa dorosłych, którym przeszkadza sama zabawa dzieci. Kiedyś mnie dopadło, jak mi ciocia opowiada, jak to te dzieciaki głośno na polu w piłkę grają i telewizora nie może pooglądać, dosłownie nie przeszkadzało jej to w tym, by potem narzekać, że dzieciaki cały czas w telefonie siedzą i na pole nie wychodzą.
@NewThriller Jakoś zdążyłem niejednokrotnie zauważyć, iż to właśnie mamusie pozwalają swoim dzieciakom na wszystko. A gdzie jest ojciec? Trudno mi ocenić, ale jakoś go tam nie było. Może wyszedł kilka lat temu po mleko i do tej pory nie wrócił.
@OP2000 Zgadza się. Ale jest różnica między zabawą, a demolką wszystkiego co tylko wpadnie w ręce. Poza tym rozrywka na placu zabaw, a irytowanie ludzi dookoła w lokalu to dwie różne kwestie.
Nie powiedziałbym, że 30 lat temu to niedawno. A w sumie to dzieciaki przeszkadzają mi, jak wybiorę się w miejsce na łonie natury, gdzie nie spodziewam się zastać nikogo albo bardzo mało ludzi i trafią się jakieś dzieci. I jak to dzieci, muszą gadać czy się drzeć. NIestety tak bywa. Jak jestem gdzieś, gdzie jest dużo ludzi, a tym bardziej blisko jakiejś szkoły, przedszkola czy placu zabaw, to nie mam z tym problemu. To są miejsca, gdzie powinno być dużo dzieciaków i powinno być głośno.
Nigdy do tego etapu nie doszedłem. Żywe i wesołe dzieci raczej poprawiają mi nastrój, chociaż akurat ja im nie bo wyglądam jak straszny stary dziad.