@koszmarek66 Szkoda, że natura rzadko pozwala kobietom w takim wieku zajść jeszcze w ciążę... Nie mówiąc już o wyniszczeniu organizmu w takim wieku. I wadach genetycznych, które mogą mocno utrudnić "emeryturę"
@BOFH ale nadal potrzebuje wsparcia. Zwlaszcza finansowego w nauce. Dziecko nie konczy sie na noworodku do tulenia. Tylko trzeba mu dac start. po co robic dziecko jesli sie zaklada ze nic mu sie nie chce dac, i najlepiej to je zmarnowac. Niech pracuje za minimalna.
@BOFH no nie. bo 20 letnie dziekco powinno jeszcze sie uczyc. Oczywiscie jesli chce. I powinno miec taka mozliwosc wiec byc na utryzmaniu rodzicow a nie byc niania dla seniora w najlepszym przypadku lub sierota. Stracic rodzicow w tym wieku bardzo moze plany zweryfikowac.
Pojawi się pokolenie dzieci, które nie pozna swojej babci, ewentualnie będzie ona tylko leżącym rekwizytem. Pojawi się pokolenie ludzi, którzy mając 50 lat, będą zapierniczać za żywotnym 10 latkiem i pomagać 80 letniej matce z demencją. Żyć, nie umierać. No bo wyboru w sumie nie będzie.
@claragna pojawi się? To wcześniej nie było twoim zdaniem? Sama urodziłam się późno a mam 35 lat i znam sporo osób, które tak się urodziły czasem późnych jedynaków albo ostatnich z rodzeństwa. U mnie w rodzinie większość dzieci była późnych. A rodzice i tak ci się zestarzeją, zajmujesz się nimi albo wcześnie albo późnej, takie jest życie.
Owszem, jest to problematyczne. Ale patrząc po moich dwóch "wygodnych babciach", które bronią się przed wnukami jak mogą, to mi się nóż w kieszeni otwiera. Niestety nie łatwo zdecydować się na kredyt jak kamień u szyi. I ta perspektywa harowania na ratę do końca życia skutecznie odstrasza przed macierzyństwem. Bo w moim przypadku dopiero po 30-tce kariera zaczęła się rozwijać i szersze perspektywy pojawiły się koło 40-tki.
niedawno był tu taki ktoś, kto reklamował posiadanie dzieci przez dzieci (nastolatków); mimo wszystko w oparciu o choćby rozmowy z dzieciatymi znajomymi, że lepiej aby rodzice mieli gdzie mieszkać, a nie robili te dzieciaki podsłuchiwani przez teściów w sąsiednim pokoju...
@Petyrek wszystko ma swoje plusy i minusy. mam 36 lat, poki co bezdzietna. Czasem zaluje ze nie mialam ich wczesniej .Bo teraz to raczej nie mam cierpliwosci do tego, by ktos mi wywracal zycie do gory nogami. Potrzebuje wiecej snu, bardziej nerwowa jestem przy zmeczeniu. Ale mam stabilna sytuacje materialna. Wiec moglabym dziecko wychowywac nie bojac sie czy mi starczy do peirwszego, czy dziecko bedzie mialo buty na zime. Mam komfort psychiczny. Gdybym urodzila wczesniej, to tego komfortu by nie bylo i znowu bylabym sfrustrowana brakiem pieniedzy.
Masz blisko 40 lat gdy umierają rodzice, twoje całe rodzeństwo również, i wujkowie i ciotki tez... A różnica pokoleniowa pomiędzy kuzynostwem jest tak duża że ich w zasadzie nie znasz. Twoja cala rodzina, która znałeś od dziecka przestaje istnieć .... zbyt wcześnie.
@Ger64357: no tak, raptem 40-to letnie dziecko nie poradzi sobie z traumą pogrzebu...
to może inaczej: człowiek ma raptem 4 dyszki i już zbiera cały należny mu spadek, połowa życiowych problemów znika, kiedy odziedziczy dom czy mieszkanie - zamiast zapier...niczać do emerytury z kredytem
W czasach przed wynalezieniem planowanego macierzyństwa kobiety rodziły swoje pierwsze dziecko rok po wyjściu za mąż, czyli przed 20, a ostatnie po 40, przed menopauzą. I jakoś nikt się nie dziwił.
@Czubbajka Dodajmy, że z piętnaściorga przeżywało siedmioro... Żadna tam trauma... Mój tata miał 7 lat, kiedy umarł śpiący z nim w jednym łóżku młodszy brat, a z szóstki dzieci zostało troje. A Babcia zmarła w wieku 36 lat przy szóstym porodzie.... Na pewno chcemy wrócić do tych czasów? Ja miałam 30, kiedy urodziłam pierwsze dziecko, drugą ciążę poroniłam, drugie dziecko urodziłam w wieku 36 lat. W tym roku kończy 18.
@Myslaca_istota Ale czy ja mówię "Kiedyś to było dobrze, nie to co teraz"?
Sprzeciwiam się tylko mówieniu komuś, kiedy ma mieć dzieci. Skoro matka natura daje kobiecie po 40 zajść w ciążę, to niby dlaczego ktoś miałby jej tego zabraniać?
I nie przesadzajmy, dzisiejsze kobiety 60-letnie to nie starowinki, które się nadają do pójścia na rentę. Przecież mężczyźni pracują do 65 lat. Znam sporo kobiet, które rodziły po 40 i nie zauważyłam u nich żadnych problemów. Wszystko to sprawa indywidualna (zdrowie, finanse itp.), a nie kwestia wieku.
Macierzyństwo nie będzie kolidować wtedy z pracą... Więc może lepiej decydować się na dzieci koło sześćdziesiątki?
@koszmarek66 Szkoda, że natura rzadko pozwala kobietom w takim wieku zajść jeszcze w ciążę... Nie mówiąc już o wyniszczeniu organizmu w takim wieku. I wadach genetycznych, które mogą mocno utrudnić "emeryturę"
Dziecko dwudziestoletnie jest już osobą dorosłą...
@BOFH ale nadal potrzebuje wsparcia. Zwlaszcza finansowego w nauce. Dziecko nie konczy sie na noworodku do tulenia. Tylko trzeba mu dac start. po co robic dziecko jesli sie zaklada ze nic mu sie nie chce dac, i najlepiej to je zmarnowac. Niech pracuje za minimalna.
@pochichrana
Zapewniam cię, że dwudziestoletnie „dzieci” sobie radzą bez tego wsparcia finansowego.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 lutego 2024 o 8:00
@BOFH no nie. bo 20 letnie dziekco powinno jeszcze sie uczyc. Oczywiscie jesli chce. I powinno miec taka mozliwosc wiec byc na utryzmaniu rodzicow a nie byc niania dla seniora w najlepszym przypadku lub sierota. Stracic rodzicow w tym wieku bardzo moze plany zweryfikowac.
@pochichrana
Sześćdziesięcioparolatka seniorem... Dobrze się czujesz?
Na jakiej emeryturze? Za 20lat, to nie będzie emerytury.
Pojawi się pokolenie dzieci, które nie pozna swojej babci, ewentualnie będzie ona tylko leżącym rekwizytem. Pojawi się pokolenie ludzi, którzy mając 50 lat, będą zapierniczać za żywotnym 10 latkiem i pomagać 80 letniej matce z demencją. Żyć, nie umierać. No bo wyboru w sumie nie będzie.
@claragna pojawi się? To wcześniej nie było twoim zdaniem? Sama urodziłam się późno a mam 35 lat i znam sporo osób, które tak się urodziły czasem późnych jedynaków albo ostatnich z rodzeństwa. U mnie w rodzinie większość dzieci była późnych. A rodzice i tak ci się zestarzeją, zajmujesz się nimi albo wcześnie albo późnej, takie jest życie.
Owszem, jest to problematyczne. Ale patrząc po moich dwóch "wygodnych babciach", które bronią się przed wnukami jak mogą, to mi się nóż w kieszeni otwiera. Niestety nie łatwo zdecydować się na kredyt jak kamień u szyi. I ta perspektywa harowania na ratę do końca życia skutecznie odstrasza przed macierzyństwem. Bo w moim przypadku dopiero po 30-tce kariera zaczęła się rozwijać i szersze perspektywy pojawiły się koło 40-tki.
niedawno był tu taki ktoś, kto reklamował posiadanie dzieci przez dzieci (nastolatków); mimo wszystko w oparciu o choćby rozmowy z dzieciatymi znajomymi, że lepiej aby rodzice mieli gdzie mieszkać, a nie robili te dzieciaki podsłuchiwani przez teściów w sąsiednim pokoju...
@Petyrek wszystko ma swoje plusy i minusy. mam 36 lat, poki co bezdzietna. Czasem zaluje ze nie mialam ich wczesniej .Bo teraz to raczej nie mam cierpliwosci do tego, by ktos mi wywracal zycie do gory nogami. Potrzebuje wiecej snu, bardziej nerwowa jestem przy zmeczeniu. Ale mam stabilna sytuacje materialna. Wiec moglabym dziecko wychowywac nie bojac sie czy mi starczy do peirwszego, czy dziecko bedzie mialo buty na zime. Mam komfort psychiczny. Gdybym urodzila wczesniej, to tego komfortu by nie bylo i znowu bylabym sfrustrowana brakiem pieniedzy.
Masz blisko 40 lat gdy umierają rodzice, twoje całe rodzeństwo również, i wujkowie i ciotki tez... A różnica pokoleniowa pomiędzy kuzynostwem jest tak duża że ich w zasadzie nie znasz. Twoja cala rodzina, która znałeś od dziecka przestaje istnieć .... zbyt wcześnie.
@Ger64357: no tak, raptem 40-to letnie dziecko nie poradzi sobie z traumą pogrzebu...
to może inaczej: człowiek ma raptem 4 dyszki i już zbiera cały należny mu spadek, połowa życiowych problemów znika, kiedy odziedziczy dom czy mieszkanie - zamiast zapier...niczać do emerytury z kredytem
Aby była babcią, to dziecko musiałoby się najpierw rozmnożyć. Obecnie jest to dość rzadkie u 20-latków.
A co Ciebie to obchodzi?
W czasach przed wynalezieniem planowanego macierzyństwa kobiety rodziły swoje pierwsze dziecko rok po wyjściu za mąż, czyli przed 20, a ostatnie po 40, przed menopauzą. I jakoś nikt się nie dziwił.
@Czubbajka Dodajmy, że z piętnaściorga przeżywało siedmioro... Żadna tam trauma... Mój tata miał 7 lat, kiedy umarł śpiący z nim w jednym łóżku młodszy brat, a z szóstki dzieci zostało troje. A Babcia zmarła w wieku 36 lat przy szóstym porodzie.... Na pewno chcemy wrócić do tych czasów? Ja miałam 30, kiedy urodziłam pierwsze dziecko, drugą ciążę poroniłam, drugie dziecko urodziłam w wieku 36 lat. W tym roku kończy 18.
@Myslaca_istota Ale czy ja mówię "Kiedyś to było dobrze, nie to co teraz"?
Sprzeciwiam się tylko mówieniu komuś, kiedy ma mieć dzieci. Skoro matka natura daje kobiecie po 40 zajść w ciążę, to niby dlaczego ktoś miałby jej tego zabraniać?
I nie przesadzajmy, dzisiejsze kobiety 60-letnie to nie starowinki, które się nadają do pójścia na rentę. Przecież mężczyźni pracują do 65 lat. Znam sporo kobiet, które rodziły po 40 i nie zauważyłam u nich żadnych problemów. Wszystko to sprawa indywidualna (zdrowie, finanse itp.), a nie kwestia wieku.
A w sumie masz rację, idę usunąć.