Kiedyś u mnie na dzielnicy (Praga Północ, jeszcze PRL) na jakiś czas przed Wielkanocą nie można było dostać prezerwatywy. Taka prezerwatywa napełniona woda i rzucna komuś (najlepiej dziewczynie oczywiście) na głowe działała świetnie. Polecam. Ale trzeba uważac. Kiedyś z kolegą się zagapiliśmy i nie zdążyliśmy kupić sprzętu. Kolega miał w domu rękawiczki medyczne, takie cienkie. Wzięliśmy taką jedną (prawie jak prezerwatywa, tylko - tak nam się wydawało - trochę większa). Naleliśmy wody i jakoś ta rękawiczka zrobiła się duża. Z trudem donieśliśmy ją na najbliższy przystanek tramwajowy. Nieśliśmy na cztery ręce - jeden człowiek by nie dał rady. W trakcie wybierania kogo by tu tą rękawicą uraczyć straciliśmy nad nią kontrolę. Jeden palec tej rekawicy nam uciekł i zsunął się z dłoni kolegi. Cała woda z całej rękawicy oczywiście natychmiast spłynęla do tego jednego palca. I - jebło. Musieliśmy iść do domu i się przebrać.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
30 marca 2024 o 20:41
@jeszczeNieZajety
Prezerwatywami i torbami foliowymi z wodą operowało się głównie z okna w bloku. U mnie na Grochowie (Praga Południe) w latach 80. za granaty w walkach ulicznych służyły napompowane wodą smoczki naciągane na butelkę marki "Saturn". Można je było bezpiecznie napompować do rozmiaru piłki ręcznej. XD
@siwek_81 Smoczki?! Teraz mi to mówisz?
Kurdę, że myśmy z kumplem jakoś na to nie wpadli...
Operowanie z balkonu też nie było bezpieczne, Byłęm świadkeim jak młody, energiczny gość dostał taką prezerwatywą z wodą w głowę, z balkonu. Nie miał trudności z określeniem, z którego balkonu, bo ludzie się tam bardzo na tym balkonie cieszyli. Poszedł więc na stosowną klatkę schodową, zapukał do właściwych drzwi i gdy gospodarz mu otworzył przywalł mu w more tak, że się nogami nakrył. Po czym poszedł sobie.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
1 kwietnia 2024 o 20:01
@jeszczeNieZajety
1. zasada to nie rzucać centralnie pod balkon. Ukośnie też nie lepiej, bo właściwy pion (klatkę) wskaże kierunek (kąt) rozbryzgu na chodniku. Prawidłowo należy rzucać w bok pod sąsiednią klatkę, ale tak żeby do ziemi doleciało już pionowo, czyli jeśli masz za małą wysokość to rzucasz w bok do góry.
Oczywiście 2. zasada to natychmiast zamknąć okno i "obcinać" zza firanki!
Kiedyś robiliśmy taki numer kumplom z sąsiednich klatek. Jeden rzucał balona z okna, a drugi w tym czasie już dzwonił do kumpla obok (jeszcze po kablu), żeby szybko wyjrzał przez okno, bo coś się dzieje pod blokiem. XD
Potem w latach 80-90tych, kler poczuł się mocny i zniszczył całą polską tradycję, bo sorry ale ja nie pamiętam że kiedyś w Polsce rosły w marcu palmy, tak samo jak nie pamiętam z historii żebyśmy kiedyś byli w niewoli egipskiej.
@Xerk Kościół zawsze niszczył naszą tradycję. A jak nie udawało mu się to robić to w pogańskie świata wciskał swoje jak np. Noc Kupały na Noc Świętojańską, Wszystkich Świętych zamiast Dziadów, Jare Gody w równonoc i masę innych. Nawet do rogala symbolizującego róg bawołu, dorobili legendę o podkowie św. Marcina. Mamy fajną mitologię słowiańską ale jak widać kościół dopilnował żeby się o niej nie uczyć w szkołach.
Urocze, ale to "kiedyś" to raptem jakieś 25 lat temu? Niemile wspominam "kiedyś", gdy nawet w mieście można było dostać wiadrem wody, albo gorzej, workiem z wodą zrzuconym z któregoś piętra.
Te jajeczka wcale takie dobre nie były. Naciśnięte delikatnie - ledwo ciurkały, a trochę mocniej - wylatywała zatyczka i cała woda się wylewała. Dużo lepsze były butelki po Ludwiku, w sumie do dziś produkowane
@AGATAXA mój tata robił gwoździem dziurę w plastikowej zakrętce od butelki po oranżadzie i taka butelka napełniona wodą była świetną bronią. Tylko zawsze mama mu tą butelkę zdążyła rano zakosić i użyć przeciw niemu :) Tata miał 60 lat, mama 55 :D
@Misza_el wczoraj pod blokiem kursowały całe "brygady" chlapiące się wodą. Na szczęście oszczędzali osoby postronne ale i tak prawie padłam gdy zobaczyłam dziewczynę z pistoletem większym od niej :)
Kiedyś u mnie na dzielnicy (Praga Północ, jeszcze PRL) na jakiś czas przed Wielkanocą nie można było dostać prezerwatywy. Taka prezerwatywa napełniona woda i rzucna komuś (najlepiej dziewczynie oczywiście) na głowe działała świetnie. Polecam. Ale trzeba uważac. Kiedyś z kolegą się zagapiliśmy i nie zdążyliśmy kupić sprzętu. Kolega miał w domu rękawiczki medyczne, takie cienkie. Wzięliśmy taką jedną (prawie jak prezerwatywa, tylko - tak nam się wydawało - trochę większa). Naleliśmy wody i jakoś ta rękawiczka zrobiła się duża. Z trudem donieśliśmy ją na najbliższy przystanek tramwajowy. Nieśliśmy na cztery ręce - jeden człowiek by nie dał rady. W trakcie wybierania kogo by tu tą rękawicą uraczyć straciliśmy nad nią kontrolę. Jeden palec tej rekawicy nam uciekł i zsunął się z dłoni kolegi. Cała woda z całej rękawicy oczywiście natychmiast spłynęla do tego jednego palca. I - jebło. Musieliśmy iść do domu i się przebrać.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 marca 2024 o 20:41
@jeszczeNieZajety
Prezerwatywami i torbami foliowymi z wodą operowało się głównie z okna w bloku. U mnie na Grochowie (Praga Południe) w latach 80. za granaty w walkach ulicznych służyły napompowane wodą smoczki naciągane na butelkę marki "Saturn". Można je było bezpiecznie napompować do rozmiaru piłki ręcznej. XD
@siwek_81 Smoczki?! Teraz mi to mówisz?
Kurdę, że myśmy z kumplem jakoś na to nie wpadli...
Operowanie z balkonu też nie było bezpieczne, Byłęm świadkeim jak młody, energiczny gość dostał taką prezerwatywą z wodą w głowę, z balkonu. Nie miał trudności z określeniem, z którego balkonu, bo ludzie się tam bardzo na tym balkonie cieszyli. Poszedł więc na stosowną klatkę schodową, zapukał do właściwych drzwi i gdy gospodarz mu otworzył przywalł mu w more tak, że się nogami nakrył. Po czym poszedł sobie.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 1 kwietnia 2024 o 20:01
@jeszczeNieZajety
1. zasada to nie rzucać centralnie pod balkon. Ukośnie też nie lepiej, bo właściwy pion (klatkę) wskaże kierunek (kąt) rozbryzgu na chodniku. Prawidłowo należy rzucać w bok pod sąsiednią klatkę, ale tak żeby do ziemi doleciało już pionowo, czyli jeśli masz za małą wysokość to rzucasz w bok do góry.
Oczywiście 2. zasada to natychmiast zamknąć okno i "obcinać" zza firanki!
Kiedyś robiliśmy taki numer kumplom z sąsiednich klatek. Jeden rzucał balona z okna, a drugi w tym czasie już dzwonił do kumpla obok (jeszcze po kablu), żeby szybko wyjrzał przez okno, bo coś się dzieje pod blokiem. XD
Potem w latach 80-90tych, kler poczuł się mocny i zniszczył całą polską tradycję, bo sorry ale ja nie pamiętam że kiedyś w Polsce rosły w marcu palmy, tak samo jak nie pamiętam z historii żebyśmy kiedyś byli w niewoli egipskiej.
@Xerk Kościół zawsze niszczył naszą tradycję. A jak nie udawało mu się to robić to w pogańskie świata wciskał swoje jak np. Noc Kupały na Noc Świętojańską, Wszystkich Świętych zamiast Dziadów, Jare Gody w równonoc i masę innych. Nawet do rogala symbolizującego róg bawołu, dorobili legendę o podkowie św. Marcina. Mamy fajną mitologię słowiańską ale jak widać kościół dopilnował żeby się o niej nie uczyć w szkołach.
Smoczki były lepsze, bardziej wytrzymałe hehe
do dzisiaj używam!:-)
Urocze, ale to "kiedyś" to raptem jakieś 25 lat temu? Niemile wspominam "kiedyś", gdy nawet w mieście można było dostać wiadrem wody, albo gorzej, workiem z wodą zrzuconym z któregoś piętra.
Te jajeczka wcale takie dobre nie były. Naciśnięte delikatnie - ledwo ciurkały, a trochę mocniej - wylatywała zatyczka i cała woda się wylewała. Dużo lepsze były butelki po Ludwiku, w sumie do dziś produkowane
@AGATAXA mój tata robił gwoździem dziurę w plastikowej zakrętce od butelki po oranżadzie i taka butelka napełniona wodą była świetną bronią. Tylko zawsze mama mu tą butelkę zdążyła rano zakosić i użyć przeciw niemu :) Tata miał 60 lat, mama 55 :D
Mama mi zabroniła
To była broń zapasowa, gdyby skończyła się woda. Miałeś wtedy ten jeden dodatkowy strzał.
kiedyś? teraz też. tradycje trzeba podtrzymywać, a nie jęczeć, że "kiedyś to było"
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 kwietnia 2024 o 7:14
@Misza_el wczoraj pod blokiem kursowały całe "brygady" chlapiące się wodą. Na szczęście oszczędzali osoby postronne ale i tak prawie padłam gdy zobaczyłam dziewczynę z pistoletem większym od niej :)
@Misza_el ale zaraz będzie lament: "ale jak to, jak moje dziecko zostanie pochlapane wodą to na pewno dostanie zapalenia płuc"