dałbym żałosne, ale nie ma.
autor demota gówno przeżył
i może dobrze, nie życze nikomu żeby cierpiał. ale wystarczy odrobina empatii, wyobrazić sobie jak musi boleć np oparzenie 3 czy 4 stopnia dużej powierzchni ciała. Pewnie trudno wtedy nawet zwrócić uwage że sie wydaje jakieś jęki. Z resztą co bede 3,14erdolił, jak ktoś podaje za przykład "prawdziwego cierpienia" robienie tatuażu to co on może wiedzieć
Jeśli chodzi tutaj o ból fizyczny to lepiej się go znosi kiedy się zaciśnie zęby niż miałoby się krzyczeń. Natomiast na ból psychiczny dobrze się czasem rozładować
Podpis jest dobry, ale obrazek kompletnie NIE, tatuaże to cierpienie dobrowolne, że tak powiem, poza tym robi się to dla efektu, prawdziwe cierpienie to np. śmierć przez spalenie się, nie dość, że ogromne męczarnie to na dodatek wiesz, że zginiesz.
To zależy czy chodzi o fizyczne czy psychiczne. Bo fizyczne bardziej boli w miarę nasilenia się. A psychiczne właśnie bardziej boli w milczeniu i samotności, a mniej w towarzystwie przyjaciół i możliwości wygadania się lub wypłakania się.
Krzyk, złość to także odreagowanie na cierpienie, ból. Uważasz, że taka afektacja pojawia się wyłącznie przy fikcyjnym cierpieniu? Uboga i z lukami ta 'maksyma'.
Robienie tatuażu (co jest w sumie bardzo głupią rzeczą) nazywasz PRAWDZIWYM cierpieniem? Ciekawe więc, jak cierpienie nazwą choćby osoby z rzadkimi i ciężkimi chorobami albo tacy, którzy stracili cały majątek i bliskich w wyniku jakiegoś kataklizmu.
Rozumiem, że jeżeli, powiedzmy, pociąg zmiażdży komuś nogi a on krzyknie to nie będzie prawdziwe cierpienie? Już nie mówię o cierpieniu psychicznym. Uważasz, że taka osoba nie może nikomu się wyżalić ani nic powiedzieć? Gratuluje myślenia. Debilny demot.
Obrazek, jak dla mnie, w ogóle nie pasuje - czy to jest prawdziwe cierpienie?! I czy jeśli ktoś cierpi w milczeniu, to wtedy cierpienie jest większe? Powtarzasz wyświechtane i nic nie warte frazesy...
Niezła babka, robi w miejscu, gdzie jest tyle tłuszczu, nie powinna prawie nic czuć. Jestem bardzo szczupła i robiłam na dole brzucha, gdzie mam chyba najwięcej tłuszczu, to prawie nic nie czułam (na pewno nie ból, raczej smyranie), na kręgosłupie to już czułam, ale bez przesady, żeby takie miny robić, heh.
mocne :)
dałbym żałosne, ale nie ma.
autor demota gówno przeżył
i może dobrze, nie życze nikomu żeby cierpiał. ale wystarczy odrobina empatii, wyobrazić sobie jak musi boleć np oparzenie 3 czy 4 stopnia dużej powierzchni ciała. Pewnie trudno wtedy nawet zwrócić uwage że sie wydaje jakieś jęki. Z resztą co bede 3,14erdolił, jak ktoś podaje za przykład "prawdziwego cierpienia" robienie tatuażu to co on może wiedzieć
Jeśli chodzi tutaj o ból fizyczny to lepiej się go znosi kiedy się zaciśnie zęby niż miałoby się krzyczeń. Natomiast na ból psychiczny dobrze się czasem rozładować
Podpis jest dobry, ale obrazek kompletnie NIE, tatuaże to cierpienie dobrowolne, że tak powiem, poza tym robi się to dla efektu, prawdziwe cierpienie to np. śmierć przez spalenie się, nie dość, że ogromne męczarnie to na dodatek wiesz, że zginiesz.
To zależy czy chodzi o fizyczne czy psychiczne. Bo fizyczne bardziej boli w miarę nasilenia się. A psychiczne właśnie bardziej boli w milczeniu i samotności, a mniej w towarzystwie przyjaciół i możliwości wygadania się lub wypłakania się.
wróciła nam Malvinka, aż się ryj cieszy jak takie prace widzi +
i od razu widać, że porządny zawodnik znów zasilił poczekalnię demotów ;) z każdym demotem ;D Widać miała mnóstwo czasu żeby wymyślić majstersztyki ^^
widzę, że anal.
Znosi w tym wypadku oznacza, że tłumi czy obserwuje?
Krzyk, złość to także odreagowanie na cierpienie, ból. Uważasz, że taka afektacja pojawia się wyłącznie przy fikcyjnym cierpieniu? Uboga i z lukami ta 'maksyma'.
Robienie tatuażu (co jest w sumie bardzo głupią rzeczą) nazywasz PRAWDZIWYM cierpieniem? Ciekawe więc, jak cierpienie nazwą choćby osoby z rzadkimi i ciężkimi chorobami albo tacy, którzy stracili cały majątek i bliskich w wyniku jakiegoś kataklizmu.
Poprzedni wariant ( z innym zdjęciem) był lepszy, bo pokazywał cierpienie psychiczne, a takie właśnie raczej znosi się najtrudniej i w milczeniu...
To mogło być zdjęcie Dentysty :o
No zdjęcie to super dodałaś...
Biedny tatuażysta ; / Musi wąchać spoconą, grubą kobietę ; /
Rozumiem, że jeżeli, powiedzmy, pociąg zmiażdży komuś nogi a on krzyknie to nie będzie prawdziwe cierpienie? Już nie mówię o cierpieniu psychicznym. Uważasz, że taka osoba nie może nikomu się wyżalić ani nic powiedzieć? Gratuluje myślenia. Debilny demot.
Obrazek, jak dla mnie, w ogóle nie pasuje - czy to jest prawdziwe cierpienie?! I czy jeśli ktoś cierpi w milczeniu, to wtedy cierpienie jest większe? Powtarzasz wyświechtane i nic nie warte frazesy...
Podziwiam gościa. Musi dotykac takiego paszteta a dzielnie znosi to cierpienie i cały czas ma poker face ;)
Co za spasiony świniak :p
Może i prawda, ale obrazek do bani ;/
Chyba nie miałaś kleszcza na dupie.
prawda wiem bo dziś sam robiłem tatuaż na prawej piersi ale byłem twardy bo córka tatuażysty była ładna :D
Prawdziwe cierpienie to takie ktore znosi sie w samotnosci.
I po jaką, ja się pytam, cholerę?
Tak dla jaj :)
o znowu widzę, że autorem jest sam Bóg i może oceniać, że jakieś cierpienie jest bardziej wartościowe niż inne. A tatuaże są spoczko. Elo:D
Gwóno wiesz o tatuażach. Wbrew pozorom wcale nie bolą, a ty robisz z tego jakies cierpienie. OGÓLNIE SLABE
myślę, że jak się da znieść w milczeniu to jeszcze nie jest tak źle
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 19 lipca 2011 o 11:39
Robienie tatuażu to głupota nie cierpienie.
ten demot wręcz idealnie pasuje do pobierania krwi. niby boli, ale trzeba zachować zimną krew ^^
Niezła babka, robi w miejscu, gdzie jest tyle tłuszczu, nie powinna prawie nic czuć. Jestem bardzo szczupła i robiłam na dole brzucha, gdzie mam chyba najwięcej tłuszczu, to prawie nic nie czułam (na pewno nie ból, raczej smyranie), na kręgosłupie to już czułam, ale bez przesady, żeby takie miny robić, heh.