Nie wiem czy tylko ja tak uważam, ale wydaje mi się, że ta cała katolicka otoczka pogrzebowa jest stanowczo zbyt przygnębiająca. Nie mówię oczywiście, że mamy śmiać się i cieszyć po stracie kogoś bliskiego, bo żal i ból jest rzeczą naturalną. Ale czasami mam wrażenie, że księża na pogrzebach bardziej kładą nacisk na słowo "śmierć" niż "zmartwychwstanie", co mi się zdecydowanie nie podoba. Pogrzeb katolicki powinien wzbudzać ogromną nadzieję i jakąś tam specyficzną radość. Radość z tego, że dana osoba może już teraz spotkać się z Bogiem :-) A tymczasem wracając z pogrzebu mam przed oczami tylko trumnę wkładaną do ziemi, a potem zjadaną przez robale. O żadnym zmartwychwstaniu i szczęściu tam na Górze nie mam nawet siły myśleć. A odnośnie demotywatora - moim zdaniem piękny pomysł z tymi klownami. Ja od kilku lat tańczę taniec towarzyski i jest to moja największa życiowa pasja. Wcale bym się nie obraziła gdyby ktoś na moim pogrzebie zatańczył dla mnie np. sambę :-) Oburzające? No nie wiem, może jestem dziwna.
Nie,nie jesteś dziwna.W obrządku katolickim najdziwniejsze jest to,że przecież wiara zakłada życie wieczne a na pogrzebie wszyscy zachowują się tak jakby to był definitywny koniec.Byłam kiedyś na pogrzebie w Anglii.Po części oficjalnej goście poszli do knajpki,gdzie przy winku i piwku wspominali zmarłą.Były zdjęcia z jej życia,wspomnienia.... To było prawdziwe pożegnanie.
Zawsze rozśmieszam ludzi, niestety nawet połowa z nich nie wie jak bardzo mam namieszane życie i co przeszedłem. Nazwałbym to uśmiechem przez łzy... :(
Słyszałem o tym. 40 clownów przyjechało na pogrzeb jednym samochodem.
Nie wiem czy tylko ja tak uważam, ale wydaje mi się, że ta cała katolicka otoczka pogrzebowa jest stanowczo zbyt przygnębiająca. Nie mówię oczywiście, że mamy śmiać się i cieszyć po stracie kogoś bliskiego, bo żal i ból jest rzeczą naturalną. Ale czasami mam wrażenie, że księża na pogrzebach bardziej kładą nacisk na słowo "śmierć" niż "zmartwychwstanie", co mi się zdecydowanie nie podoba. Pogrzeb katolicki powinien wzbudzać ogromną nadzieję i jakąś tam specyficzną radość. Radość z tego, że dana osoba może już teraz spotkać się z Bogiem :-) A tymczasem wracając z pogrzebu mam przed oczami tylko trumnę wkładaną do ziemi, a potem zjadaną przez robale. O żadnym zmartwychwstaniu i szczęściu tam na Górze nie mam nawet siły myśleć. A odnośnie demotywatora - moim zdaniem piękny pomysł z tymi klownami. Ja od kilku lat tańczę taniec towarzyski i jest to moja największa życiowa pasja. Wcale bym się nie obraziła gdyby ktoś na moim pogrzebie zatańczył dla mnie np. sambę :-) Oburzające? No nie wiem, może jestem dziwna.
Nie,nie jesteś dziwna.W obrządku katolickim najdziwniejsze jest to,że przecież wiara zakłada życie wieczne a na pogrzebie wszyscy zachowują się tak jakby to był definitywny koniec.Byłam kiedyś na pogrzebie w Anglii.Po części oficjalnej goście poszli do knajpki,gdzie przy winku i piwku wspominali zmarłą.Były zdjęcia z jej życia,wspomnienia.... To było prawdziwe pożegnanie.
I dlatego na moim pogrzebie mają odegrać "Highway to Hell", po prostu nienawidzę gdy ktoś się smuci z mojego powodu.
Co jak co, ale to jest w moim przekonaniu kpina ze zmarłego...
Dlaczego?
Zawsze rozśmieszam ludzi, niestety nawet połowa z nich nie wie jak bardzo mam namieszane życie i co przeszedłem. Nazwałbym to uśmiechem przez łzy... :(
Skądś to znam...
ekipa z McDonald'a organizuje pogrzeby?
- powiedział Karol Strasburger...