Kolejny argument świadczący o tym,że możesz być kim chcesz- lekarzem, prawnikiem, piosenkarzem, malarzem, muzykiem, szczęśliwym człowiekiem, kochanym.. Każdym albo i nikim. Wybór należy do Ciebie.
chyba nie wiesz o czym piszesz. i wy wszyscy co tu tak mu chołdujecie. świetny demot? hehehe nie wiem ja reszta tych osób ale czytałem że eminem wcale nie miał ciężkiego dzieciństwa, nie prawda że się przeprowadzał czy mieszkał w kempingach a jego matka była zbulwersowana jak się dowiedziała że jej syn opowaidał w tekstach piosenek że matka jest alkoholiczką i że żył w patologii. no, ale czego się nie robi dla kariery i rzeszy fanów...
Słowo przeciwko słowu... Co jak co, ale Eminem to ma głowe na karku i nie wydaje mi się, że musiał tworzyć teksty o matce alkoholiczce po to żeby się wybić. A że ta kobieta teraz tak mówi, że to nie prawda i wgl to się nie dziwie jakoś się bronić musi.
Większość tych tasiemcowatych demotów jest do niczego, ale nie ten...Wiele razy się zastanawiałam co Ci ludzie, którzy gnębią tych słabszych wtedy czują? Czy im to satysfakcje sprawia, czy chcą zaszpanować...No nie mam bladego pojęcia. Plusik za demota.
Pomijając już to na ile te historie są prawdziwe, a na ile wyssane z palca, to nie jest żaden motywator. Po pierwsze bycie niedostosowanym społecznie nie jest żadną wyjątkową cechą, po drugie, tacy z ludzie z takimi sukcesami to wyjątki. A o masie ludzi, którzy skończyli zdecydowanie gorzej, przecież nikt nie napisze. Naprawdę, to, że ktoś nie potrafi dobrze dogadywać się z rówieśnikami nie jest jego asem w rękawie, wręcz przeciwnie, chyba, że świetny jest przez to w czymś zupełnie innym, a to rzadkie zjawisko.
O czym ty piszesz? Tu wcale nie o to chodzi. Jak na moją interpretację (i nie tylko moją) demotywator pokazuje ludzi, którzy mimo problemów w dzieciństwie, dali radę odnieść sukces. To ma pokazać innym ludziom z podobnymi przypadłościami, że się da. Jakby napisali o tych, którzy źle skończyli, to by nie było motywatorem. Nikt nie wychwala ich za to, że nie umieli się dostosować społecznie w przeszłości.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
3 grudnia 2012 o 22:29
Wygrana w lotka, a siła charakteru to dwie zasadniczo różne rzeczy, ponieważ pierwsza jest od Nas niezależna, a druga zależna. Takie złe doświadczenia szkolne mogą spowodować, że umiemy walczyć o to, co dla Nas ważne.
"Takie złe doświadczenia szkolne mogą spowodować, że umiemy walczyć o to, co dla Nas ważne."
To właśnie zależy od siły charakteru, jednego taka sytuacja "zahartuje" i będzie potrafił walczyć o swoje, inny się załamie i już przez resztę życia będzie ofiarą, chyba że na przykład sięgnie po pomoc specjalisty.
@smoothmoves - mylisz się, pierwsza jest od nas zależna tak samo jak druga. Gdyby było inaczej to nie byłoby ludzi którzy w życiu sobie nie poradzili przez wzgląd na swój charakter, bo... kto chce mieć słaby charakter? To jacy jesteśmy nie zależy od naszego widzimisię.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
3 razy.
Ostatnia modyfikacja:
4 grudnia 2012 o 15:22
Oczywiście, że na nasze życie mamy wpływ, bo w określonym stopniu kreują je nasze działania. Nie jest to jednak wpływ rozumiany w sposób w jaki rozumieją go dziś prawie wszyscy, czyli jako dowolność działań. Bo tak się składa, że te są determinowane przez ogrom czynników, by wspomnieć chociaż kulturę (związany z nią światopogląd), religię, wychowanie, warunki w jakich przyszło nam żyć, a przede wszystkim nasze doświadczenia i genetyczne uwarunkowania. Owszem, to "ja" podejmuję decyzję, ale rozumiany fizycznie, jako jednostka, nie jako zdolność do abstrakcyjnego myślenia, która zapewnia nam iluzję poczucia możliwości wyboru w każdej sytuacji poprzez wyobrażenie sobie innego sposobu postępowania.
Świetny demot, o tym, że można pomimo.. Ja tak sobie myślę, że osoby, które zamieniły moje gimnazjalne życie w udrękę nawet sobie nie zdają z tego sprawy i tym bardziej nie mają wyrzutów sumienia, bo dla nich traktowanie innych w pewien sposób było/jest normalką.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
3 grudnia 2012 o 21:43
Świetny motywator. Sam od początku szkoły byłem obiektem kpin, docinek i innych form tortur psychicznych. Zawsze z powodu wzrostu, wielu zainteresowań, innego ubioru i skrytości (unikania imprez). Teraz studiuję i dojrzałymi ludźmi, choć do dziś zmagam się u psychologa z fobią społeczną i panicznym lękiem przed pobiciem, która utrudnia mi normalne funkcjonowanie w życiu społecznym. Mam problemy z nawiązywaniem nowych kontaktów i zawsze będąc z ludźmi (np. w autobusie) mam ciągłe wrażenie, że wszyscy mnie obserwują, nienawidzą mnie, szepczą o mnie, po cichu się ze naśmiewają. Zdaję sobie sprawę, że być może tak nie jest, ale ciągle nie mogę się wyzbyć takiego wrażenia. A przecież ubieram się zwyczajnie, czuć ode mnie jedynie perfumy... Boję się, że pogrążam się w depresji unikając kontaktu z (i tak niewielką) grupą znajomych z powodu moich irracjonalnych lęków. Mimo wszystko staram się chociaż w połowie funkcjonować w społeczeństwie poprzez rozmowy, czy wyjście na piwo (ale rzadko i nie dlatego, że nie lubię alkoholu). Wiem, że nie mogę odstawać sam w swoim odosobnionym świecie, bo choć dla mnie to lepiej, tak zdaję sobie sprawę, że tylko pogarszam sprawę. Czy jest dla mnie nadzieja?
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
3 razy.
Ostatnia modyfikacja:
3 grudnia 2012 o 23:26
Nie jestem do konca pewna czy ta historia jest prawdziwa czy to jest fake, ale rozwazmy pierwsza opcje, ktora przewiduje, ze jest ona prawdziwa.Musisz sie w koncu odciac od swojej przeszlosci, to ze wydaje Ci sie, ze ludzie sie z Ciebie nasmiewaja i ciagle Cie obgaduja bierze sie z tego, ze tak robili Ci Twoi przesladowcy za czasow szkolnych. Ale to wszystko juz minelo i na stowe nikt sie z Ciebie nie zbija, no moze nikt, bo zawsze sie znajdzie jakis pacan co zeby poprawic sobie humor nasmiewa sie z innych. I nie mysl sobie, ze jestes gorszy od innych, a zwlaszcza od tych Twoich przesladowcow, bo tak nie jest. Jestes normalnym czlowiekiem i nikt nie ma prawa ci niszczyc zycia. Otworz sie na innych ludzi, nie stwarzaj wokol siebie takiej bariery, ze "lepiej nie bede sie angazowal bo byc moze chca sobie ze mnie pozartowac". Trzymaj sie:).
Pisałem ten post szczerze. Chyba nie uważasz, że kłamałbym pisząc takie rzeczy o sobie. Zresztą po co miałbym kłamać? Oczywiście dziękuję ci bardzo za rady i miłe słowa. Dużo dla mnie znaczą mimo, że się nie znamy. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
3 grudnia 2012 o 23:28
Przepraszam, ze nie do konca uwierzylam, ale teraz na demotach na kazdym kroku mozna spotkac trolla, wiec obawialam sie, ze i Ty mozesz nim byc. No nic....ja tez pozdrawiam i powodzenia w zyciu:).
@Ciel, nie przejmuj sie tymi, ktorzy Cie obrazali zacznij zwracac uwage na tych, dla ktorych cos znaczysz:).
Sama kiedyś śmiałam się i gnębiłam w szkole przysłowiowych ,,lapsów". Teraz wiem, że to nie oni, a ja byłam żałosna. To wszystko kwestia towarzystwa. Gnębiący po 8 latach stali się marginesem ludzkim, a gnębieni okazali się najlepszymi ludźmi z jakimi kiedykolwiek miałam do czynienia.
Dobrze, że chociaż zdałaś sobie sprawe z tego, że to Ty byłaś żałosna, a nie tamci, którzy nikomu w niczym nie zawinili. Nie wiem, może jestem zawistnym człowiekiem, ale nie szanuje dwóch typów ludzi,a mianowicie...alkoholików i tych, którzy nikogo nie szanują. I bardzo dobrze, że tamci coś osiągneli, a ta druga grupa jest na samym dnie...wcale mi ich nie szkoda. Teraz płacą za to, że zniszczyli dzieciństwo innym ludziom.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
3 grudnia 2012 o 23:10
Brawa dla nich za to kim się stali, ja nie mam siły ani ochoty się wybić szczerze mówiąc. Jeśli jesteś słaby i masz gdzieś to, że cie nękają będą jeszcze bardziej a niby ignorowanie coś daje. Jedyne co daje w przypadku cwaniaków to siła i tyle, tylko skąd ją wziąć skoro na starcie już jej brak...
LOL ! Jak już piszesz tych ludzi, to nie wiem gdzie jest Louis Armstrong. Ojciec chlał i go bił. Matka i siostra - ku*wy. A on śpiewał mimo to : "What a Wonderful World"
O proszę,akurat dobę temu rozmawiałem na ten temat z koleżanką. Też w podstawówce nie miałem łatwo,ale na szczęście w kolejnych szkołach natrafiłem na normalnych ludzi,którzy akceptowali mnie takiego,jakim byłem/jestem,a po podstawówce przynajmniej umiem sobie radzić z problemami :)
Niektórzy z komentujących chyba nie do końca rozumieją istotę problemu. Zresztą sprawa dzieciaków nękanych w szkole nie jest taka jednoznaczna. Wszystko zależy, jaka to szkoła, jakie dzieciaki, jakie środowisko no i w końcu jacy są ci gnębiący. Bo może być tak, że ktoś jest wyjątkowy, lepszy, inny, i już to jest dla dzieci problem. Nie zapominajcie, że dzieci są bardzo konformistyczne, bardzo bardzo. Wystarczy że ktoś jest biedniejszy albo bogatszy, niższy lub wyższy niż średnia, uczy się bardzo dobrze lub bardzo źle... no właśnie. Dla dzieci liczy się inność, a nie "lepszość", czy "gorszość". Dlatego tępieni są po równo i ci odznaczający się pozytywnie, jak i negatywnie. Co oczywiście nie zmienia sytuacji, że mało towarzyskie (a w późniejszym etapie "mało puszczalskie") a ładne dziewczyny zwykle nie są zbyt lubiane; panny o słabych charakterach ulegają tej presji i w imię "bycia lubianą" sporo głupot potrafią zrobić i sobie życie spaprać.
Akurat GaGa i ta kamienna twarz że Zmierzchu niczego sobą nie reprezentują. Dlaczego autor wrzucił je do worka razem z Eminem' em? Zgrywają wielkie niewinne owieczki, myślę jednak, że niczym się nie wyróżniały, albo poprzekręcały prawdę na własną wygodę. Ale żeby tak obok nich Eminem'a? Niesmaczne.
Świetny demot :)
Kolejny argument świadczący o tym,że możesz być kim chcesz- lekarzem, prawnikiem, piosenkarzem, malarzem, muzykiem, szczęśliwym człowiekiem, kochanym.. Każdym albo i nikim. Wybór należy do Ciebie.
Naprawdę dobry motywator. Dzięki.
chyba nie wiesz o czym piszesz. i wy wszyscy co tu tak mu chołdujecie. świetny demot? hehehe nie wiem ja reszta tych osób ale czytałem że eminem wcale nie miał ciężkiego dzieciństwa, nie prawda że się przeprowadzał czy mieszkał w kempingach a jego matka była zbulwersowana jak się dowiedziała że jej syn opowaidał w tekstach piosenek że matka jest alkoholiczką i że żył w patologii. no, ale czego się nie robi dla kariery i rzeszy fanów...
Słowo przeciwko słowu... Co jak co, ale Eminem to ma głowe na karku i nie wydaje mi się, że musiał tworzyć teksty o matce alkoholiczce po to żeby się wybić. A że ta kobieta teraz tak mówi, że to nie prawda i wgl to się nie dziwie jakoś się bronić musi.
Olać go to kolejny z grupy żydowskich pachołków znanych także jako metalowcy. http://free.of.pl/m/metalowcyzlem/porady.php
Większość tych tasiemcowatych demotów jest do niczego, ale nie ten...Wiele razy się zastanawiałam co Ci ludzie, którzy gnębią tych słabszych wtedy czują? Czy im to satysfakcje sprawia, czy chcą zaszpanować...No nie mam bladego pojęcia. Plusik za demota.
Zwłaszcza jeśli pastwią się w grupie nad jedną, słabą psychicznie osobą.
Pomijając już to na ile te historie są prawdziwe, a na ile wyssane z palca, to nie jest żaden motywator. Po pierwsze bycie niedostosowanym społecznie nie jest żadną wyjątkową cechą, po drugie, tacy z ludzie z takimi sukcesami to wyjątki. A o masie ludzi, którzy skończyli zdecydowanie gorzej, przecież nikt nie napisze. Naprawdę, to, że ktoś nie potrafi dobrze dogadywać się z rówieśnikami nie jest jego asem w rękawie, wręcz przeciwnie, chyba, że świetny jest przez to w czymś zupełnie innym, a to rzadkie zjawisko.
O czym ty piszesz? Tu wcale nie o to chodzi. Jak na moją interpretację (i nie tylko moją) demotywator pokazuje ludzi, którzy mimo problemów w dzieciństwie, dali radę odnieść sukces. To ma pokazać innym ludziom z podobnymi przypadłościami, że się da. Jakby napisali o tych, którzy źle skończyli, to by nie było motywatorem. Nikt nie wychwala ich za to, że nie umieli się dostosować społecznie w przeszłości.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2012 o 22:29
Są ludzie, którzy wygrali w totolotka, czy to sprawia, że moje szanse na wygraną rosną? Nie, są tak samo nikłe jak wcześniej.
Wygrana w lotka, a siła charakteru to dwie zasadniczo różne rzeczy, ponieważ pierwsza jest od Nas niezależna, a druga zależna. Takie złe doświadczenia szkolne mogą spowodować, że umiemy walczyć o to, co dla Nas ważne.
"Takie złe doświadczenia szkolne mogą spowodować, że umiemy walczyć o to, co dla Nas ważne."
To właśnie zależy od siły charakteru, jednego taka sytuacja "zahartuje" i będzie potrafił walczyć o swoje, inny się załamie i już przez resztę życia będzie ofiarą, chyba że na przykład sięgnie po pomoc specjalisty.
@smoothmoves - mylisz się, pierwsza jest od nas zależna tak samo jak druga. Gdyby było inaczej to nie byłoby ludzi którzy w życiu sobie nie poradzili przez wzgląd na swój charakter, bo... kto chce mieć słaby charakter? To jacy jesteśmy nie zależy od naszego widzimisię.
Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 grudnia 2012 o 15:22
Oczywiście, że na nasze życie mamy wpływ, bo w określonym stopniu kreują je nasze działania. Nie jest to jednak wpływ rozumiany w sposób w jaki rozumieją go dziś prawie wszyscy, czyli jako dowolność działań. Bo tak się składa, że te są determinowane przez ogrom czynników, by wspomnieć chociaż kulturę (związany z nią światopogląd), religię, wychowanie, warunki w jakich przyszło nam żyć, a przede wszystkim nasze doświadczenia i genetyczne uwarunkowania. Owszem, to "ja" podejmuję decyzję, ale rozumiany fizycznie, jako jednostka, nie jako zdolność do abstrakcyjnego myślenia, która zapewnia nam iluzję poczucia możliwości wyboru w każdej sytuacji poprzez wyobrażenie sobie innego sposobu postępowania.
Świetny demot, o tym, że można pomimo.. Ja tak sobie myślę, że osoby, które zamieniły moje gimnazjalne życie w udrękę nawet sobie nie zdają z tego sprawy i tym bardziej nie mają wyrzutów sumienia, bo dla nich traktowanie innych w pewien sposób było/jest normalką.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2012 o 21:43
moim zdaniem podpis nie pasuje.
Świetny motywator. Sam od początku szkoły byłem obiektem kpin, docinek i innych form tortur psychicznych. Zawsze z powodu wzrostu, wielu zainteresowań, innego ubioru i skrytości (unikania imprez). Teraz studiuję i dojrzałymi ludźmi, choć do dziś zmagam się u psychologa z fobią społeczną i panicznym lękiem przed pobiciem, która utrudnia mi normalne funkcjonowanie w życiu społecznym. Mam problemy z nawiązywaniem nowych kontaktów i zawsze będąc z ludźmi (np. w autobusie) mam ciągłe wrażenie, że wszyscy mnie obserwują, nienawidzą mnie, szepczą o mnie, po cichu się ze naśmiewają. Zdaję sobie sprawę, że być może tak nie jest, ale ciągle nie mogę się wyzbyć takiego wrażenia. A przecież ubieram się zwyczajnie, czuć ode mnie jedynie perfumy... Boję się, że pogrążam się w depresji unikając kontaktu z (i tak niewielką) grupą znajomych z powodu moich irracjonalnych lęków. Mimo wszystko staram się chociaż w połowie funkcjonować w społeczeństwie poprzez rozmowy, czy wyjście na piwo (ale rzadko i nie dlatego, że nie lubię alkoholu). Wiem, że nie mogę odstawać sam w swoim odosobnionym świecie, bo choć dla mnie to lepiej, tak zdaję sobie sprawę, że tylko pogarszam sprawę. Czy jest dla mnie nadzieja?
Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2012 o 23:26
Nie jestem do konca pewna czy ta historia jest prawdziwa czy to jest fake, ale rozwazmy pierwsza opcje, ktora przewiduje, ze jest ona prawdziwa.Musisz sie w koncu odciac od swojej przeszlosci, to ze wydaje Ci sie, ze ludzie sie z Ciebie nasmiewaja i ciagle Cie obgaduja bierze sie z tego, ze tak robili Ci Twoi przesladowcy za czasow szkolnych. Ale to wszystko juz minelo i na stowe nikt sie z Ciebie nie zbija, no moze nikt, bo zawsze sie znajdzie jakis pacan co zeby poprawic sobie humor nasmiewa sie z innych. I nie mysl sobie, ze jestes gorszy od innych, a zwlaszcza od tych Twoich przesladowcow, bo tak nie jest. Jestes normalnym czlowiekiem i nikt nie ma prawa ci niszczyc zycia. Otworz sie na innych ludzi, nie stwarzaj wokol siebie takiej bariery, ze "lepiej nie bede sie angazowal bo byc moze chca sobie ze mnie pozartowac". Trzymaj sie:).
Pisałem ten post szczerze. Chyba nie uważasz, że kłamałbym pisząc takie rzeczy o sobie. Zresztą po co miałbym kłamać? Oczywiście dziękuję ci bardzo za rady i miłe słowa. Dużo dla mnie znaczą mimo, że się nie znamy. Pozdrawiam. :)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2012 o 23:28
Przepraszam, ze nie do konca uwierzylam, ale teraz na demotach na kazdym kroku mozna spotkac trolla, wiec obawialam sie, ze i Ty mozesz nim byc. No nic....ja tez pozdrawiam i powodzenia w zyciu:).
@Ciel, nie przejmuj sie tymi, ktorzy Cie obrazali zacznij zwracac uwage na tych, dla ktorych cos znaczysz:).
Sama kiedyś śmiałam się i gnębiłam w szkole przysłowiowych ,,lapsów". Teraz wiem, że to nie oni, a ja byłam żałosna. To wszystko kwestia towarzystwa. Gnębiący po 8 latach stali się marginesem ludzkim, a gnębieni okazali się najlepszymi ludźmi z jakimi kiedykolwiek miałam do czynienia.
Dobrze, że chociaż zdałaś sobie sprawe z tego, że to Ty byłaś żałosna, a nie tamci, którzy nikomu w niczym nie zawinili. Nie wiem, może jestem zawistnym człowiekiem, ale nie szanuje dwóch typów ludzi,a mianowicie...alkoholików i tych, którzy nikogo nie szanują. I bardzo dobrze, że tamci coś osiągneli, a ta druga grupa jest na samym dnie...wcale mi ich nie szkoda. Teraz płacą za to, że zniszczyli dzieciństwo innym ludziom.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2012 o 23:10
NO I CO?!
Brawa dla nich za to kim się stali, ja nie mam siły ani ochoty się wybić szczerze mówiąc. Jeśli jesteś słaby i masz gdzieś to, że cie nękają będą jeszcze bardziej a niby ignorowanie coś daje. Jedyne co daje w przypadku cwaniaków to siła i tyle, tylko skąd ją wziąć skoro na starcie już jej brak...
LOL ! Jak już piszesz tych ludzi, to nie wiem gdzie jest Louis Armstrong. Ojciec chlał i go bił. Matka i siostra - ku*wy. A on śpiewał mimo to : "What a Wonderful World"
O proszę,akurat dobę temu rozmawiałem na ten temat z koleżanką. Też w podstawówce nie miałem łatwo,ale na szczęście w kolejnych szkołach natrafiłem na normalnych ludzi,którzy akceptowali mnie takiego,jakim byłem/jestem,a po podstawówce przynajmniej umiem sobie radzić z problemami :)
Niektórzy z komentujących chyba nie do końca rozumieją istotę problemu. Zresztą sprawa dzieciaków nękanych w szkole nie jest taka jednoznaczna. Wszystko zależy, jaka to szkoła, jakie dzieciaki, jakie środowisko no i w końcu jacy są ci gnębiący. Bo może być tak, że ktoś jest wyjątkowy, lepszy, inny, i już to jest dla dzieci problem. Nie zapominajcie, że dzieci są bardzo konformistyczne, bardzo bardzo. Wystarczy że ktoś jest biedniejszy albo bogatszy, niższy lub wyższy niż średnia, uczy się bardzo dobrze lub bardzo źle... no właśnie. Dla dzieci liczy się inność, a nie "lepszość", czy "gorszość". Dlatego tępieni są po równo i ci odznaczający się pozytywnie, jak i negatywnie. Co oczywiście nie zmienia sytuacji, że mało towarzyskie (a w późniejszym etapie "mało puszczalskie") a ładne dziewczyny zwykle nie są zbyt lubiane; panny o słabych charakterach ulegają tej presji i w imię "bycia lubianą" sporo głupot potrafią zrobić i sobie życie spaprać.
Akurat GaGa i ta kamienna twarz że Zmierzchu niczego sobą nie reprezentują. Dlaczego autor wrzucił je do worka razem z Eminem' em? Zgrywają wielkie niewinne owieczki, myślę jednak, że niczym się nie wyróżniały, albo poprzekręcały prawdę na własną wygodę. Ale żeby tak obok nich Eminem'a? Niesmaczne.