Rozmyślałem kiedyś o kolonizacji i mam pewne zastrzeżenie. Załóżmy, że potrafimy osiągnąć prędkość bliskiej prędkości światła (99,99999999999999% c). Wiadomo, że przy prędkościach bliskiej prędkości światła następuje dylatacja czasu. Tak więc poruszając się z taką prędkością w kierunku planety którą chcielibyśmy skolonizować, która jest oddalona o wiele milionów lat świetlnych, na statku mija nam załóżmy 10 lat, w tym czasie na Ziemi z której wyruszyliśmy może minąć kilkaset milionów lat, w tym czasie Ziemia może już przestać istnieć i ludzie którzy zostali na Ziemi mogą się nigdy nie dowiedzieć czy misja kolonizacyjna się udała. Ale skoro na Ziemi minęło wiele milionów lat tyle samo minie na planecie którą zamierzalibyśmy skolonizować i równie dobrze w tym czasie ta planeta może przestać istnieć. W związku z tym dochodzę do wniosku, że kolonizacja może być niemożliwa.
Myślę, że Statek kolonizacyjny musiałby być bardzo duży, by pomieścić wszystko to, co znajduje się na Ziemi. Wyprawa trwałaby wiele pokoleń. Ludzie musieliby wytwarzać jedzenie. Ludzi na Ziemi na pewno by nie było. A na innej planecie mogłoby się właśnie tworzyć życie.
Tak szczerze powiedziawszy to myślę, że prędzej zniszczą nas atomówki, niż będziemy kolonizować jakąkolwiek planetę...
Ale nie zakładamy, że ma mieścić wszystko oraz jak wspomniałem dla ludzi na statku trwałoby to zaledwie 10 lat. 10 lat można spędzić w stanie hibernacji, ale chodzi o fakt ile czasu minie poza statkiem oraz że możemy nie dolecieć do planety bo może już przestać istnieć.
Zakładam że nie słyszeliście o teorii tunelów czasoprzestrzennych, dzięki którym (w teorii) moglibyśmy poruszać się szybciej od światła, nie przekraczając prędkości światła?
fakaj słyszeliśmy;) są tak samo prawdopodobne co kolonizacja kosmosu;)
ikii nie mogłaby trwać 10 lat są to odległości tysięcy a nawet milionów lat świetlnych.
Myślę, że taka kolonizacja polegałaby na obraniu jakiegoś kursu ( w stronę jakiejś planety lub nie) i szukanie na planetach odpowiednich warunków, temperatura, woda, powietrze. Po za tym nie zabierając nic z Ziemi, same maszyny. Przybędąc na planetę nie mamy nic. A zanimbyśmy się zagospodarowali na niej, coś trzeba jeść;) Co więcej. Mówisz, że tej planety może już nie być. Ale przez milion lat może się pojawić następna. Ludzie by sobie żyli, lecieli i szukali odpowiedniej planety;)
survive ma oczywiście racje. Jednakże fajny film s-f by powstał;)
Ciekawe jest to jak będziemy traktować istoty z innych planet? Czy damy sobie prawo je jeść jak zwierzęta na ziem, czy na równi z nami? Co będzie o tym decydowało: ich wygląd (podobieństwo do człowieka), inteligencja czy mowa?
Kosmitom nie wmówisz, że niesiemy demokrację, a nawet najgłupszym ziemskim pożytecznym idiotom nie wytłumaczysz, że kosmici "tylko się bronią przed zachodnim imperializmem" lądując na ziemi :)
Do tego filmiku mozna byloby dodac cala mase o wiele lepszych podpisow
Rozmyślałem kiedyś o kolonizacji i mam pewne zastrzeżenie. Załóżmy, że potrafimy osiągnąć prędkość bliskiej prędkości światła (99,99999999999999% c). Wiadomo, że przy prędkościach bliskiej prędkości światła następuje dylatacja czasu. Tak więc poruszając się z taką prędkością w kierunku planety którą chcielibyśmy skolonizować, która jest oddalona o wiele milionów lat świetlnych, na statku mija nam załóżmy 10 lat, w tym czasie na Ziemi z której wyruszyliśmy może minąć kilkaset milionów lat, w tym czasie Ziemia może już przestać istnieć i ludzie którzy zostali na Ziemi mogą się nigdy nie dowiedzieć czy misja kolonizacyjna się udała. Ale skoro na Ziemi minęło wiele milionów lat tyle samo minie na planecie którą zamierzalibyśmy skolonizować i równie dobrze w tym czasie ta planeta może przestać istnieć. W związku z tym dochodzę do wniosku, że kolonizacja może być niemożliwa.
Myślę, że Statek kolonizacyjny musiałby być bardzo duży, by pomieścić wszystko to, co znajduje się na Ziemi. Wyprawa trwałaby wiele pokoleń. Ludzie musieliby wytwarzać jedzenie. Ludzi na Ziemi na pewno by nie było. A na innej planecie mogłoby się właśnie tworzyć życie.
Tak szczerze powiedziawszy to myślę, że prędzej zniszczą nas atomówki, niż będziemy kolonizować jakąkolwiek planetę...
Ale nie zakładamy, że ma mieścić wszystko oraz jak wspomniałem dla ludzi na statku trwałoby to zaledwie 10 lat. 10 lat można spędzić w stanie hibernacji, ale chodzi o fakt ile czasu minie poza statkiem oraz że możemy nie dolecieć do planety bo może już przestać istnieć.
Zakładam że nie słyszeliście o teorii tunelów czasoprzestrzennych, dzięki którym (w teorii) moglibyśmy poruszać się szybciej od światła, nie przekraczając prędkości światła?
Gadanie o takich podróżach jest jak wizja średniowiecznego chłopa o podróży na słonce. Ale pofantazjować sobie można.
fakaj słyszeliśmy;) są tak samo prawdopodobne co kolonizacja kosmosu;)
ikii nie mogłaby trwać 10 lat są to odległości tysięcy a nawet milionów lat świetlnych.
Myślę, że taka kolonizacja polegałaby na obraniu jakiegoś kursu ( w stronę jakiejś planety lub nie) i szukanie na planetach odpowiednich warunków, temperatura, woda, powietrze. Po za tym nie zabierając nic z Ziemi, same maszyny. Przybędąc na planetę nie mamy nic. A zanimbyśmy się zagospodarowali na niej, coś trzeba jeść;) Co więcej. Mówisz, że tej planety może już nie być. Ale przez milion lat może się pojawić następna. Ludzie by sobie żyli, lecieli i szukali odpowiedniej planety;)
survive ma oczywiście racje. Jednakże fajny film s-f by powstał;)
To Bóg stworzyl Wszechświat i Ziemie
Ano, więc co w związku z tym? Jak to się ma do tego filmu? On tłumaczy, nie kto, ale jak.
Ciekawe jest to jak będziemy traktować istoty z innych planet? Czy damy sobie prawo je jeść jak zwierzęta na ziem, czy na równi z nami? Co będzie o tym decydowało: ich wygląd (podobieństwo do człowieka), inteligencja czy mowa?
Patrząc po historii rodzaju ludzkiego, stawiam na to, że zadecyduje ich uzbrojenie i to, jakie my do tego czasu zdołamy wymyślić :)
Będzie o tym decydowała propaganda :-)
Kosmitom nie wmówisz, że niesiemy demokrację, a nawet najgłupszym ziemskim pożytecznym idiotom nie wytłumaczysz, że kosmici "tylko się bronią przed zachodnim imperializmem" lądując na ziemi :)