@RFELO25 Co racja to racja - to był jej ślub - bardzo ważny dzień. Trzęsienie ziemi jest wielką tragedią ale ona tylko o tym gadała. Nie była ani lekarzem, ani pielęgniarką, ani ratowniczką ... ona tylko gadała i pokazywała jak się "poświęca" dla sprawy ... Na pewno bardziej potrzebna była swojej rodzinie - przecież było trzęsienie ziemi. Tylko o tym nie pomyślała. Są po prostu rzeczy ważne i ważniejsze - nie żyjemy po to, żeby pracować - pracujemy tylko po to żeby trochę łatwiej żyć ...
nie rozumiem . przecież ślub to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu kobiety . nie wiem jak praca może byc od tego wązniejsza . nie chciałbym mieć jej za żonę ...
Dziennikarskie zboczenie zawodowe i bezduszność. Tu trzęsienie ziemi, nieszczęścia, cierpienia, ale ważne aby polatać z kamerą, zrobić dobre ujęcia, dobry reportaż... choćby na swoim własnym ślubie, nieważne. Ważna kariera.
Sama jestem kobietą i podziwiam tą chinkę. Naprawdę dzień ślubu to najważniejszy dzień jaki może być w życiu kobiety, ale ona chciała spełnić swój dziennikarski obowiązek. I to się ceni, a nie mówi "ja to bym nie chciał mieć takiej kobiety za żonę". Bo chyba lepiej mieć kobietę, która pracuje do utraty tchu, niż taką, która właściwie nie robi nic i zwala wszystko na was, mężczyzn. Więc najpierw pomyślcie trochę, zanim coś napiszecie.
Nie chciałbym ożenić się z kobietą, dla której praca jest aż tak ważna.
I nikt nie chciałby wyjść za faceta, który nie docenia i nie trakutuje poważnie pracy swojej kobiety.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 kwietnia 2013 o 17:42
Wydaje mi się, że Twój argument jest trochę nie na miejscu. Mówimy o ślubie, nie o jakimś zwykłym, roboczym dniu.
@mentor gdyby zrobił tak facet nie byłoby żadnego problemu.
A skąd taki pomysł, jeśli mogę wiedzieć?
Bo kobieta jest nadal postrzegana niepoważnie w pracy zawodowej.
Trochę nie nadążam za Twoją logiką i zmianą tematów.
@RFELO25 Co racja to racja - to był jej ślub - bardzo ważny dzień. Trzęsienie ziemi jest wielką tragedią ale ona tylko o tym gadała. Nie była ani lekarzem, ani pielęgniarką, ani ratowniczką ... ona tylko gadała i pokazywała jak się "poświęca" dla sprawy ... Na pewno bardziej potrzebna była swojej rodzinie - przecież było trzęsienie ziemi. Tylko o tym nie pomyślała. Są po prostu rzeczy ważne i ważniejsze - nie żyjemy po to, żeby pracować - pracujemy tylko po to żeby trochę łatwiej żyć ...
Nie tylko gadała o ile informowała społeczeństwo o tym zdarzeniu, wypełniała swój dziennikarski obowiązek.
W dniu własnego ślubu, dodajmy. To już nie jest pracoholizm, tylko niezdrowa obsesja.
'Naszło ją trzęsienie ziemi"?! Polska języka trudna...
"Tę", grammar nazi
nie rozumiem . przecież ślub to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu kobiety . nie wiem jak praca może byc od tego wązniejsza . nie chciałbym mieć jej za żonę ...
Dziennikarskie zboczenie zawodowe i bezduszność. Tu trzęsienie ziemi, nieszczęścia, cierpienia, ale ważne aby polatać z kamerą, zrobić dobre ujęcia, dobry reportaż... choćby na swoim własnym ślubie, nieważne. Ważna kariera.
tę, jeżeli już.
z tego co wiem to się działo w Japonii, a tam jest pracoholizm społeczny, więc robota jest najważniejsza nawet w takich momentach.
I zupełnie przypadkiem na jej ślubie był wóz transmisyjny...
Może delegacja z pracy :P
Sama jestem kobietą i podziwiam tą chinkę. Naprawdę dzień ślubu to najważniejszy dzień jaki może być w życiu kobiety, ale ona chciała spełnić swój dziennikarski obowiązek. I to się ceni, a nie mówi "ja to bym nie chciał mieć takiej kobiety za żonę". Bo chyba lepiej mieć kobietę, która pracuje do utraty tchu, niż taką, która właściwie nie robi nic i zwala wszystko na was, mężczyzn. Więc najpierw pomyślcie trochę, zanim coś napiszecie.