Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
575 642
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar LogujSie
-3 / 7

Wystawianie ocen niedostatecznych za brak podręcznika jest łamaniem prawa jednak mam wrażenie że uczniowie pogodzili już się z tym, że brak podręcznika może skutkować otrzymaniem najgorszej oceny w szkolnej skali, choć, jak widać, nie powinni...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 września 2013 o 21:06

avatar ~delli
+6 / 20

Mądry nauczyciel wie za co ocenę wstawia - za brak przygotowania do lekcji, za brak pracy na niej, za nieuczestniczenie w niej. I jeszcze z 50 powodów bym wymyślił na wpisanie gówniarzowi 1.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Elenaaa
+11 / 13

Tak samo nauczyciel nie ma prawa wyrzucić ucznia z klasy na korytarz, ponieważ uniemożliwia mu w ten sposób pobieranie nauki, do czego ma prawo. Poza tym nigdy pod tym względem nie zapomnę języka polskiego w liceum. Cało lekcyjne pytanie z Kochanowskiego, w międzyczasie higienistka zabierała nas na bilans. Przez naszą uroczą panią profesor musiałam powtarzać badania, bo wyszło mi ciśnienie 140/90 ;) Szkoła potrafi zaszkodzić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Elenaaa
+33 / 43

Większość podręczników, które nosiłam do szkoły leżały nieużywane na ławce. Poza językiem polskim i językami obcymi nie korzystaliśmy na lekcji z żadnych. Podręczniki do WOS-u, WOK-u, PP, PO, historii, informatyki, geografii - ani razu do nich nie zajrzałam, a uwierz mi, że jestem typem kujonicy. Dałam radę, zdałam maturę, pasek na świadectwie był, ba nawet dostałam się na studia. Noszenie podręczników nie zmieni lenia w super-ucznia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar urbanauta
+9 / 15

A nie wpadłeś może na to, że czasami już nie ma gdzie tych książek wcisnąć? Mieliśmy w ciągu 3 lat w liceum rokrocznie takie dni jak np. "zabójczy wtorek" (9h i tylko jedna podwójna lekcja). Zawsze na początku roku się ze znajomą dzieliłyśmy, w jaki dzień która nosi książki do danego przedmiotu i nosiłyśmy w miarę po połowie. A w takie dni, jak wtorek, mimo, że targałam tylko połowę książek, to nie mogłam tornistra zapiąć (zresztą notorycznie w moich plecakach strzelały zamki czy rwały się ramiączka). Kiedyś poszłam go do higienistki zważyć, ważył (zeszyty + połowa podręczników + niewielki piórnik + kanapki) 13 KILOGRAMÓW. "Najzabawniejsze" było to, że te największe knigi typu księga do historii, leżały KOMPLETNIE nieużywane, bo nie było w nich nic, czego od nas wymagano (do historii nosiłam jeszcze dodatkową księgę, bo jakiś geniusz kazał nam na profilu z rozszerzoną historią mieć podręczniki do podstawy = bezużyteczne). A wystarczyłoby zrobić na niektórych przedmiotach (np. historia, geografia, WOK, WOS, PO, PP - takie, z których zadania i tak się z netu odrabia) tak, że klasy się składają i kupuje się 1-2 komplety książek na szkołę. Myśmy tak mieli na WOKu - przed lekcją jeden uczeń szedł z nauczycielką, przynosił podręczniki i wszyscy pracowali na szkolnych podręcznikach. Nie mówię oczywiście, że to by zadziałało na wszystkich przedmiotach (bo np. na matmie czy językach książki są połączone z ćwiczeniami), ale znacznie by odciążyło uczniów. Poza tym, nauczycielowi powinien wystarczyć jeden podręcznik na ławce (chyba, że to właśnie takie podręcznikoćwiczenia, wtedy wiadomo, że każdy musi mieć swoje), a nasi potrafili wstawiać kapy za to, że np. na polskim jest tylko jeden podręcznik na ławce, bo przecież przeczytanie tekstu ze wspólnej książki na pewno ogranicza nasze zdolności interpretacyjne do minimum.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 września 2013 o 18:00

E exit79
+7 / 9

No dobrze człowieku ale jeżeli nie każdego rodzica stać na kupno podręcznika to dlaczego dziecko ma za to cierpieć ? A poza tym uwierz mi nie każdy młody człowiek bo mówisz to ogólnie jest leniem i bezczelnym do nauczyciela czy cwaniakiem...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~ProZiom
+7 / 11

Niby po co ten podrecznik uczniowi w szkole? Żeby nauczyciel nic nie robił na lekcjach i zamiast wykładać materiał, który nawiasem mówiąc powinien znać (bez zaglądania do podręcznika)... Kazał uczniom pusto przeczytać rozdział w podręczniku zamiast go w prosty sposób wyłożyć? Książka jest po to żeby odświeżyć wiedzę w domu a nie tachać 15kg na plecach, bo pedagog jest niedouczony albo leniwy. Wyjątkiem są oczywiście książki z matematyki albo jakieś zbiory zadań z fizyki czy chemii. Ale co ja tam wiem, tachajmy podręczniki na plecach, czytajmy je potem na lekcjach, a po szkole c' mon! na korki :-)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F fu3i
-1 / 7

Elenaaa po części masz rację, ale noszenie podręczników uczy Cię jakiejś systematyczności od dziecka. Od czegoś trzeba zacząć, by potem mieć w miarę poukładane i zorganizowane życie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar urbanauta
+3 / 5

fu3i, proszę cię, znam osoby, które podręczniki co prawda nosiły (za to nosiły 1 zeszyt do 5 przedmiotów, jakość notatek sobie wyobraź), ale notorycznie się spóźniały, nie notowały, nie robiły zadań domowych etc. Mi jakoś tachanie 10 do 13kg na plecach nie dołożyło w żaden sposób systematyczności, to już prędzej zorganizowania nauczył mnie autobus co 2,5h - jak jeszcze czasami dojeżdżałam do znajomego 3 różnymi autobusami, z czego czasem miałam na styk, to nauczyłam się takiego zorganizowania i strategii, jakiego szkoła nigdy mi nie dała, zwłaszcza po paru razach zimą, kiedy się z kimś zagadałam po lekcjach / korepetycjach i musiałam potem tyczeć 1,5 - 2 godziny na mrozie albo zapylać z buta 8km do domu, właśnie z owymi 13kg wbijającymi mi się w plecy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar bartek3033
+3 / 3

Taa i idąc tym tokiem, dawać dopa na koniec, tylko dlatego, a bo zawsze miał ksiązki?
Poza tym skoro część ksiązek jest nieuzywana, to po jaka ch**** mam wydawać pieniądze w błoto?
a ksiazki tanie nie sa ;/

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Faith20
+1 / 1

Pytasz z czego ma uczyć skoro nie ma podręczników ? Może z własnej wiedzy, huh ? Skoro jest zatrudniony to musi coś wiedzieć a, jeżeli on ma uczyć z podręczników to może po prostu niech każdy uczeń kupi sobie podręczniki i uczy się w szkole jak w nich jest wszystko. W tamtym roku szkolnym wydałem na książki ponad pół tysiąca, bo wszystkie muszą być nowe, miałem każdą książkę, nawet do religii. Wiesz z ilu skorzystałem ? Z jednej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Qrvishon
+7 / 9

Prawda jest taka że jak zadrzesz z nauczycielem to przegrasz po całości więc uczniowie wolą nie zaczynać. Jak nie za podręcznik, to za odpowiedź nauczyciel da ci 1, a zapewne znajdzie się w programie taki temat którego uczeń nie będzie umiał.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar gismoludek
-4 / 16

niedługo uczeń nasra na środku klasy i będzie to legalne, pozwalajcie uczniom na jeszcze więcej to wam odpłącą... jest źle, bedzie gorzej...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar GODsaveTHEcat
+4 / 6

Zgodzę się tutaj. Szkołę podstawową i średnią mam już za sobą. Naprawdę ze szkoły robi się coraz większy syf, a najwięcej złego robi gimnazjum. Akurat moja podstawówka przekształciła się w gimnazjum i byłem w klasie przechodniej. Byliśmy w miarę "grzeczną" i ogarniętą klasą, bo znaliśmy wielu nauczycieli jeszcze z czasów podstawówki, znaliśmy budynek i co ważniejsze znaliśmy siebie i nie musieliśmy niczego udowadniać przed nowymi ludźmi w nowej szkole. Kiedy przyszedłem do technikum i zobaczyłem jakie zwyczaje przynoszą uczniowie ze swoich gimnazjów to byłem w lekkim szoku. Szczytem kujoństwa na języku polskim było przeczytanie szczegółowego streszczenia przed kartkówką z lektury, większość czytała te krótkie streszczenie albo w ogóle nic, i po przerobieniu lektury przez nauczyciela dopiero zdawało poprawkę. Ustawiczne rozwalanie lekcji i okazywanie nauczycielowi pogardy było normą w szczególności na językach. Jak nauczyciel był ogarnięty a przedmiot ważny to jakoś to jeszcze wyglądało, ale na niemiecki czy polskim to było zoo (dosłownie klasa naśladowała sobie odgłosy zwierząt). Mimo kremacji owadów w czasie lekcji, rzucaniu się płonącymi kartkami i kutasach narysowanych na każdej stronie zeszytu to i tak byliśmy dość sympatyczną klasą. Za żadne pieniądze nie chciałbym uczyć w szkołach z których moim znajomi z technikum nabrali takich nawyków. W sumie to w ogóle nie chciałbym uczyć bo ten zawód stracił już autorytet a nauczycieli miesza z błotem byle gówniarz.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~ggg000
+6 / 6

Do Elenaaa: Mam na myśli przede wszystkim języki - bez podręcznika na polskim nie ma mowy o pracy. W tej chwili na lekcjach dzieją się cuda - nauczyciel nie ma prawa ucznia w żaden sposób ukarać, włażą nauczycielom na głowę i jeszcze rodzice od siedmiu boleści lecą do szkoły z awanturą "Mój synek w domu jest taki grzeczny, niemożliwe, żeby do Pani pyskował!". Będziecie znać osobiście nauczycieli i realia, panujące w szkołach, to może zmienicie zdanie - zdanie ucznia, 'przeciążonego' książkami, podczas gdy wszyscy to przechodziliśmy, jest g. warte - jestem w bliskich relacjach ze szkołą podstawową i gimnazjum, więc wiem jak jest. Jak już wspominałam - książki to nie tylko zawartość sama w sobie, ale przede wszystkim uczenie OBOWIĄZKU, że uczeń coś musi zrobić, pomyśleć, przygotować, a nie tylko zwlec tyłek z łóżka, przyleźć, już nie wspominając o powtórkach do lekcji. "NAWET dostałam się na studia" - nie wygląda mi to na zdanie 'typowej kujonicy'. A że pasek - zależy jaka szkoła. Że matura zdana - żaden wyczyn, wystarczy mieć choć trochę oleju w głowie, nie trzeba być kujonem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~tojaaaaaa
+1 / 9

Taa, jasne. Już widzę, jak nauczyciel pokornie wymazuje wpisaną jedyneczkę, bo dzieciak powołał się na rozporządzenie Ministra. Wiecie jak zazwyczaj jest w szkole? Nauczyciele będą tłumaczyć, że w szkolnym statucie jest napisane, że mogą wpisać. Tak jest ze wszystkim. Czego im nie wypomnisz, to zawsze będzie gadka, że uczniów obowiązuje statut szkoły. I tyle.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Nauczyciel_do_wszystkiego
+2 / 6

Widzę tu małe niedopatrzenie - nauczyciel nie ma prawa wstawić jedynki za brak podręcznika, JEŚLI ma od kogo pożyczyć podręcznik na czas lekcji (kolega/koleżanka z ławki). W innym wypadku - sorry batory, jak był potrzebny i nie przyniosłeś, musiałeś ponieść konsekwencje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B bzymku333
-2 / 4

Do mojej nauczycielki, która w ciągu każdego miesiąca wstawiała mi czasami nawet dziesięć jedynek za barak książki i ćwiczeniówki ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W WireX
-4 / 6

Co tu się dziwić, że gówniarzom się w d... przewraca, skoro już żadnych obowiązków nie maja, a tylko same prawa :/ Masakra co zrobili ze szkolnictwem Ci z MEN i Ci od bezstresowego wychowania :(

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Trzeźwomyślący
+4 / 4

Problemem jest nie tyle obowiązek posiadania podręcznika na lekcji, co konieczność zakupu nowego wydania. W myśl "nowej podstawy programowej" MEN nakazuje rodzicom płacić za nowe wydania podręczników, gdyż "stare są przecież nieaktualne". W związku z tym mamy sytuację, w której nie można sprzedać dotychczasowych książek, bo nikt ich nie kupi oraz nie można kupić książek z poprzednich lat. Kto na tym korzysta? Oczywiście wydawnictwa, mające umowę z MEN. Kto na tym traci? Uczniowie i ich rodzice.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Finnick
+4 / 4

Ostatnio porównywałam mój stary podręcznik do przyrody z 4 klasy podstawówki z podręcznikiem mojej siostry- treść dokładnie taka sama, obrazki i literki tylko większe...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~12342q
+2 / 6

Ty gościu jesteś walnięty, widać kto tu ma pusty łeb, co ma lenistwo do znania swoich praw i łamania ich przez nauczycieli...?? Leniwy to jesteś ty bo jedyne co potrafisz to stukać w klawiaturkę bucu

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~12342q
-1 / 3

To do tego frustrata i życiowej miernoty ggg000

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~ggg000
0 / 0

Masakra, człowieku, ile Ty masz lat? Umiesz czytać ze zrozumieniem? Prawem jest, że nie można wstawić jedynki za sam brak podręcznika - ale za brak pracy na lekcji - owszem! Siedzisz na lekcji - masz mieć potrzebne materiały i kropka. Na studia się nawet nie wybieraj - jeśli teraz Cię przeraża, że musisz nosić ze sobą gotowy materiał, to na uczelni doznasz prawdziwego szoku, jeśli się okaże, że trzeba iść do czytelni i samemu poszukać materiałów! Jak Ty to byś przeżył, nie wiem, pewnie udałbyś się ze swoimi "prawami" do rektora, z pewnością wysłuchałby Twojej skargi i szczerze współczuł :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F fu3i
-1 / 5

Może jeszcze przestańmy karać za brak wiedzy? Niedługo to nauczyciele będą karani za zadawanie uczniom kartkówek i sprawdzianów. Czy to nie jest już przesada? Mam 29 lat i jak w podstawówce nie wziąłem książki, dostałem pałę to nosiłem do końca roku! Nauczka była to i efekty były, a teraz totalna samowolka! Nie popieram tego demota!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar urbanauta
+1 / 3

Może najpierw przestańmy robić po 3 sprawdziany dziennie ("och, macie już jeden sprawdzian tego dnia? to zrobimy KARTKÓWKĘ, ale wiecie, tak tylko wpiszę, a liczyć się będzie do średniej ważonej jako sprawdzian") lub realizować lekcje na sposób mojej historyczki - "no, to ja wam wyłożę ten, ten i ten temat, a to już jest z zakresu rozszerzonego, to zrobicie sobie ten temat sami w domu"? W LO byłam w klasie bilingwalnej i miałam taki zapieprz, że zdarzało mi się siedzieć 9h w szkole, potem 2h na korkach i jeszcze 5 do 6 godzin w domu kuć (do 1-2 w nocy), a i tak dostać kapę, bo nie dało się fizycznie wyrobić. Niektórzy nauczyciele robili sprawdziany z 3-4 miesięcy (albo z całego semestru, a co tam) materiału, kułam potem do jednego takiego monstrum 2 tygodnie dzień w dzień + na bieżące rzeczy. Czasem miałam wrażenie, że jestem nie w liceum, a na studiach. -_- Takie wielkie larum, jacy to uczniowie leniwi i zepsuci, a może nauczyciele też by coś od siebie wymagali? Mam porównanie, jak prowadzi lekcje nauczyciel zaangażowany i taki, który nienawidzi swojej pracy. I najbardziej na uczniów narzekają właśnie ci drudzy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~ggg000
-1 / 3

Zgadzam się z kolegą. Te dyskusje, broniące wielce przemęczonych uczniów, to wywody samych uczniów, więc czego się spodziewać... Może jak kiedyś dorośniecie, to zrozumiecie, póki co - wydaje się wam, że pozjadaliście wszystkie rozumy - nie musicie nosić książek, nie musicie się uczyć, na nauczycieli możecie kichać. Olewanie szkoły przekłada się na olewanie innych sfer życia... Z czego się bierze sterta nieuków, nadających się (albo i nie) do wykładania produktów w markecie. Szkoda tylko, że za marne wyniki rozlicza się nauczycieli, ciąga ich po jakichś 'projektach naprawczych' itd. Mi mama zawsze mówiła "Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz", a teraz się chyba mówi "Mamusia Ci pościeli, bo synuś sam nie potrafi, kołdra za ciężka, poduszka za twarda..."

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar urbanauta
+3 / 3

Bitch please, że tak szpetnie rzeknę, skończyłam klasę maturalną ze średnią 4.73 (miałabym pasek, gdyby nie pewne...zawirowania techniczne, długa historia, mogę opowiedzieć, jeśli kogoś ciekawi). Nie olewałam szkoły, nie olewałam korepetycji, nie olewałam pracy z zespołem, nie olewam prac w domu, nie olewam swojego psa, nie olewam pomagania innym... Hmmm, czy jest cokolwiek, co olewam...? Chyba jedynie czasem zdarza mi się olać jakieś smugi na oknie, bo myć tych cholernych, wysokich na metr kolosów nie znoszę i po 3h ciągłego wchodzenia i schodzenia z krzesła i parapetu mam zwyczajnie dość. Dziękuję, że masz o nas tak wysokie mniemanie! Co prawda jestem humanem, ale poszłam non-konformistycznie na dość wymagające studia fotograficzne, więc żywę malutką nadzieję, że jednak nie będę wykładać rzeczy na półki, tylko np. zamiatać podłogi i zmieniać papier w maszynach w studio fotograficznym (zawsze to jakaś praca "koło" zawodu). I niestety, to chyba jednak z nauczycielem jest coś nie tak, skoro na 21 osób tego, co nauczyciel wykłada na lekcji nie rozumie...21 osób, a na korkach w ciągu godziny wszystko się da załapać. Bardzo to miłe, że z góry zakładasz, iż wszyscy uczniowie to kombinujące, rozwydrzone, chamskie lenie. Szalenie to światłe i dojrzałe, takie generalizowanie. No, ale skoro nie uważasz mnie, młokosa, za autorytet, to powiem ci tak: pewien członek (bliski) mojej rodziny od 25 lat pracuje jako nauczyciel i na temat kompletów książek w klasach ma dokładnie takie samo zdanie, jak ja, a jest nauczycielem powszechnie szanowanym, po 2 kierunkach studiów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 września 2013 o 21:40

avatar ~ggg000
0 / 0

Urbanauta: Weźcie wy czytajcie to, co się pisze, ze zrozumieniem - nie napisałam nigdzie, że wszyscy uczniowie to lenie i degeneraci. ALE JEST TAKICH OGROM i to do nich się ta dyskusja tyczy. Rozumiem, że skoro tak się wypowiedziałaś - to nie nosiłaś książek, nie były Ci one na lekcji potrzebne, a wiersze np na polskim znałaś z pamięci? Bądźcie choć trochę rozgarnięci i filtrujcie informacje - nie posiadanie książki na lekcji, bo się jej nie ma np z przyczyn finansowych, to nie to samo, co 'zapominanie' co drugą lekcję. Odnoszę swoje wypowiedzi tylko i wyłącznie do tych, co mają książki, mogą je nosić, są potrzebne na lekcjach, a i tak tego nie robią, bo 'mają prawo'. W takim przypadku jest to czyste lenistwo, a takich 'znawców swojego prawa' jest najwięcej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar urbanauta
+1 / 1

"Te dyskusje, broniące wielce przemęczonych uczniów, to wywody samych uczniów, więc czego się spodziewać... Może jak kiedyś dorośniecie, to zrozumiecie, póki co - wydaje się wam, że pozjadaliście wszystkie rozumy - nie musicie nosić książek, nie musicie się uczyć, na nauczycieli możecie kichać." Wypowiedziałam się w tonie "obronnym", a więc tak, te słowa zostały niejako zaadresowane między innymi do mnie, zwłaszcza, że dalej jestem w jakiś sposób uczniem (w końcu student to też rodzaj ucznia). Zdałam matury z polskiego, UMIEM czytać ze zrozumieniem. Sporo wierszy, które przerabialiśmy, nosiliśmy na kartkach, bo w podręczniku połowy z nich nie było. Absolutnie nie bronię debili pokroju "nie noszę ćwiczeń, choć mam je w domu, i co mi teraz zrobisz?", ale uwierz mi, sama miałam czasem chęć "zapomnieć" 600-stronicowej cegły do historii, do której w ciągu roku zajrzeliśmy 2, może 3 razy, a mieliśmy 3 historie w tygodniu + w trzeciej klasie fakultety. Poza tym, jeśli już rąbią kapami za brak książek na prawo i lewo, to niech to robią sprawiedliwie, a nie na zasadzie "dzisiaj mam zły nastrój, to wszyscy dostaniecie kapy, a za tydzień będę mieć lepszy, to wam się upiecze", albo tak, jak to się działo u nas na polskim, że nauczyciel nie powiedział "dzisiaj ostatnia lekcja z lektury, od jutra podręczniki", więc na następnej lekcji wszyscy dalej mieli lektury i cała klasa oberwała kapy + kazanie za brak podręczników. Jestem zwolennikiem wymagania od uczniów, ale niech najpierw nauczyciele reprezentują sobą jakiś poziom, tymczasem niestety spotkałam sporo nauczycieli, którzy np. wyżywali swoje humorki na uczniach, co dla mnie jest absolutnym brakiem profesjonalizmu i predyspozycji do tego zawodu. Sama zresztą oceń, czy nauczyciel, który przy całej klasie mówi dziewczynie, że nadaje się tylko do szkoły specjalnej (bo nie umiała rozwiązać zadania z jednego z przedmiotów ścisłych, na humanie niestety nie ma geniuszy matematyczno-fizyczno-chemicznych), nadaje się do tego zawodu. Albo taki, który robi wszystko, żeby udupić ucznia, bo ten jest gejem. Mogę ci podać znacznie więcej przykładów, w samym tylko liceum trafiłam na paru naprawdę niezrównoważonych psychicznie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~ggg000
-1 / 1

Skończyłam podstawówkę, gimnazjum, liceum, 5-letnie studia, zaczynam doktorat... I naprawdę MEGA rzadko się zdarzało (W TRZECH RÓŻNYCH SZKOŁACH!), żeby nauczyciel wystawił niedost za brak podręcznika, którego się nie używa. A w zasadzie, prawdę mówiąc, w ogóle takich problemów nie było. Skąd takie zmiany albo tak duże różnice między szkołami? Moja siostra uczy polskiego w gimnazjum, stąd moje negatywne nastawienie - akurat ona jest nauczycielem, co się u niego przed lekcją w parach stoi, ale zdarza się, że sama mówi,że czasem przyjdzie na lekcje kilkoro uczniów bez podręcznika - mają do przerobienia tekst z niego i co? I d... Bo albo część siedzi, gapi się w sufit, nie może się zainteresować, bo nie ma czym, albo ona marnuje 15 z 45 min lekcji, żeby biegiem pokserować, żeby było na czym pracować... O takie akcje mi chodzi. Już nie wspomnę o nauczycielach, którzy są bardziej "podatni" na uczniów i mają większe problemy z dyscypliną (nauczyciel może mieć super wiedzę, super umiejętności przekazu i nastawienie, ale nie zawsze musi być SS-manem i potem, mimo szczerych jego chęci, bez materiałów nie ma jak pracować...). A uczeń się jeszcze powoła na 'swoje prawo'. Najgorzej irytuje mnie rozpowszechnianie takiego to 'prawa' i interpretowanie go na swój własny sposób, zwykłe naciąganie "Bo nauczyciel powinien mieć wiedzę, a nie zaglądać do podręcznika"... Bez pomocy dydaktycznych 'fizycznych' ciężko cokolwiek wpoić na stałe. I wiem co się dzieje potem po wynikach testów/matur... Nauczyciele są ganiani do pisania raportów - co było źle, dlaczego tak się stało, dlaczego tak słabo - oczywiście wina nauczyciela, to on musi opracowywać programy naprawcze, a potem je realizować. A że klasie średnią zaniża pięciu na dwudziestu (czyli nie tak dużo może, ale jednak jedna czwarta!), bo nie nosi książek i nie pracuje na bieżąco, to nikt tego na rozliczaniu nie wyciąga, a nadaje uczniom nowe, lepsze prawa, jak to powyższe.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar urbanauta
+2 / 2

Takich to bym mogła zaciukać, zresztą do co gimnazjów...spuśćmy na to zasłonę milczenia. :/ Generalnie jestem zdania, że aby czegoś od innych wymagać, najpierw samemu powinno się coś sobą reprezentować, a to kuleje i u uczniów, i niestety u nauczycieli, którzy, jakby nie było, powinni być autorytetami. Nie ma tak dobrze, jeśli ktoś chce, by przestrzegano jego praw, niech przestrzega praw innych i swoich obowiązków. Natomiast ja niestety bardzo często się spotykałam z niesprawiedliwością, np. zawsze się ze wszystkiego wywiązywałam i raz zapomniałam podręcznika - kapa, bo belfer miał zły nastrój. A dwie lekcje później jeden z właśnie takich wiecznych leserów nie miał i nie spotkało go za to totalnie nic, bo belfer miał dobry nastrój. Morale: -20. :/

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~195482673
+4 / 4

Rzecz w tym, że wielu podręczników NIE MA W SPRZEDAŻY. Albo są już wyparte przez NPP - wydawnictwa drukują już tylko nowe wydania, ale nauczyciel nadal tych starych podręczników wymaga, "bo jemu się nowe wydanie nie podoba" - niezgodnie z prawem.
Druga kwestia to np. obecna klasa 6 - ten rok idzie jeszcze starym programem (do 4 i 5 klasy weszła już NPP, do 6 wchodzi za rok), ale np książka do techniki/plastyki/muzyki/informatyki jest 4-6, ale szkoła zamiast rozłożyć informatykę 4-6, zaczyna ją realizować dopiero w ostatniej klasie. A w międzyczasie do 4 klasy weszła NPP, wydawnictwo drukuje już tylko nowe książki 4-6, a starego podręcznika uczniowie już nie mają gdzie kupić. Podobnie jest obecnie z 3 klasą liceum - za rok wchodzą nowe podręczniki, więc wydawnictwa tych starych nie drukują JUŻ TERAZ, a nawet jeśli jest jakiś mały nakład, to i tak hurtownia tego nie zamawia, bo się boi, że nie sprzeda, a dalej łańcuch się ciągnie do księgarni - nawet jeśli pojawią się w hurtowni, to księgarnia nie zamawia bo się boi, że nie sprzeda.
A trzeci przypadek to książki, które JESZCZE nie są wydrukowane, a nauczyciele już ich wymagają, np. wiele książek do przedmiotów zawodowych w technikum/zawodówce WSIP 2013, obecna klasa 2LO i 5SP - niektórych po prostu jeszcze nie ma, a uczniowie dostają jedynki.
I jeszcze czwarty przypadek - w wydawnictwie kończą się nakłady i muszą robić dodruk, wtedy też można czekać i miesiąc.

Więc to nie jest tak, że uczniowie to lenie, niektórych książek po prostu nie można nigdzie dostać.

Pozdrawiam, pracuję w księgarni podręcznikowej więc stykam się z tym na co dzień ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar urbanauta
0 / 0

Ooo, wiem, przeżyliśmy to z podręcznikami do Edukacji Europejskiej na rozszerzonym WOSie. Na szczęście mieliśmy fajną babkę i jak zobaczyła, jakie są problemy, to starała się robić lekcje w miarę bez korzystania z tego podręcznika albo dawała nam kserówki / wysyłała skany na maila. :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~DragonSlayerz
+1 / 1

Jakieś źródło ? Oryginalne rozporządzenie ? ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K kargul09
+1 / 1

A nauczyciel i tak powie, że jedynka za "brak przygotowania do lekcji" a nie za brak ksiązek.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~ggg000
0 / 0

Naprawdę wam nauczyciele wystawiają jedynki, za brak podręcznika, którego się nie używa na lekcji?... A to ciekawostki się w tych szkołach teraz dzieją, "dawniej" laska była za brak podręcznika używanego...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar urbanauta
+3 / 3

Nie tylko za to, u nas były takie akcje, że na początku roku spytaliśmy jednego czy drugiego nauczyciela, czy może być jeden podręcznik na ławkę, wszyscy się zgodzili. A potem każdy z nich się w którymś momencie na coś tam wkurzył na klasę i robił odpytkę, czyj podręcznik jest na ławce. Ten, czyj to był podręcznik, nie dostawał nic, ten drugi - kapa. A jeśli nie chciałaś się przyznać, czyj jest podręcznik, to obydwum uczniom w ławce dawali kapę. W szkołach niestety dzieje się teraz sporo takich "ciekawostek", z czego sporo to błędne koło - jest grono uczniów chamskich, rozwalających lekcje, więc nauczyciele stają się sukinsynami (szkoda tylko, że dla całej klasy, nie tylko dla tych złych), to wkurza uczniów, więc jeszcze bardziej dogryzają belfrom, a nawet ci, co dotychczas byli "pronauczycielscy" się w końcu wkurzają na odpowiedzialność zbiorową i też się buntują, i koło się zamyka...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E Eleanor67
-2 / 2

Podręczników możesz nie mieć, ale jak będziesz pracować na lekcji...? Jeśli zapamiętasz wszystkie zadania, to myślę, że nauczyciel nie będzie cię zmuszał do noszenia książek.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K Kembix
0 / 0

Niby racja, ale......u mnie w szkole jest np. tak, że jest umowa między nami-uczniami a nauczycielami. Mianowicie taka, że musimy mieć podręcznik bo jest potrzebny, przynajmniej jeden na dwie osoby i zawsze można pożyczyć, oczywiście u mnie, bo nauczyciele są spoko i idzie się dogadać w każdej sprawie. W takiej sytuacji gdy ktoś nie będzie miał podręcznika, a nauczyciel będzie chciał wystawić 1, to uczeń (myślący) raczej nie będzie się odwoływał do tego prawa, bo: 1. Była przecież umowa, a że pożyczyć od nikogo się mu nie chciało to przecież nie wina nauczyciela, 2. Jeśli była umowa, a uczeń nagle z takim prawem wyjechał, to założę się, że byłby pytany co lekcje przez tego nauczyciela, więc się "nie opłaca".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R ranma11
+1 / 1

Po primo WSZĘDZIE ZNAJDZIE SIĘ IDIOTA... Zarówno wśród uczniów jak i wśród nauczycieli... Ale rozpatrując normalne przypadki, stwierdzam że nauczyciel chyba umie odróżnić dzieciaka którego rodziny nie stać na podręcznik, od kretyna który mniej lub bardziej celowo/świadomie podręcznika nie nosi... Zresztą... Biblioteka szkolna powinna mieć trochę egzemplarzy każdego podręcznika, wiec biedniejszy dzieciak powinien móc je wypożyczyć... Więc tego przepisu nie rozumiem...
Kolejnym problemem jest w ogóle celowość obecnych podręczników... Co roku inne wersje, "zeszyty ćwiczeń"(nie rzadko łączone z "podręcznikiem") w których się pisze przez co trzeba je wyrzucić po jednym użyciu... Na co to?! Na to żeby ileś tam wydawnictw wyciągnęło kasę od rodziców?? Ja wiem że może za daleko odchodzę od tematu ale jak dla mnie problem z naszą "polityką prorodzinną" nie leży w braku dopłat i zasiłków ale właśnie w tym że "posiadanie dziecka" staje się towarem drogim i luksusowym(dla normalnej rodziny)... Oj... powoli stajemy się tacy jak zachód i za niedługo staniemy przed problemami takimi jak oni czyli wymieraniem ich populacji i plagą ciapatych i innych... Oj źle się dzieje...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~ddarek
-1 / 1

Mamy jeszcze prawo nie korzystać z papieru toaletowego , z rozumu , z opieki medycznej , z mydła , z WC - można na ulicy załatwiać swoje potrzeby . Mamy dużo praw - możemy korzystać z prawa bycia idiotą , nikt za to nie ma prawa karać .

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Rafaell95
+1 / 1

to powiedzą że za aktywność..

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B Bronek0990
0 / 0

Inna sprawa, że lepiej nie rozpoczynać wojny z nauczycielem - bowiem on może zacząć wykorzystywać WSZYSTKIE możliwości prawne, by utrudnić takiemu uczniowi życie. Bo ma prawo pytać ucznia co lekcję ze wszystkich detali trzech ostatnich lekcji, prawda?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~NIE_CIERPIĘ_POLSKIEGO
+1 / 1

po lekcji polskiego opuściłem szkołę z silnym bulem nerwowym, odpytka przez pół lekcji, pała za brak podręcznika, pała za nie przygotowanie, mimo że miałem jeszcze jedno do wykorzystania, i niezapowiedziana kartkówka; po zgłoszeniu np powinienem nie pisać kartkówki, nie być pytanym i mogę wtedy nie mieć podręcznika i zeszytu. ZA JAKIE KUR*A GRZECHY!!! CO JEJ ZROBIŁEM?????

Odpowiedz Komentuj obrazkiem