Serwis Uncyclopedia podsumował to w najlepszy możliwy sposób: "naprawdę, kto [poza internetowymi teoretykami - dop. Adieu] chciałby wylądować z nosem w dupie?!”. Nic dodać, nic ująć.
Ostatnie Mini, które było mini, zjechało z taśmy produkcyjnej 4 października 2000 roku. Wszystkie późniejsze powinny być już sprzedawane pod nazwą Midi albo nawet i Maxi, być może wówczas bardziej odpowiadałoby to rzeczywistości. Podobnie Fiat 500, do którego nazwy dopisano ostatnio literę L. Jaki jest sens silić się najpierw na miniaturyzację samochodu, żeby potem oferować klientom jego powiększoną wersję?
Jest tylko jeden typ miejsc, w którym ten dziwny "pojazd" zdołał się przyjąć. Sytuację producenta dobroczynnie postanowili polepszyć właściciele hipermarketów i centrów handlowych, dopisując do listy obowiązków zatrudnionych ochroniarzy akrobacje na segwayach. A twierdzenie, że segwaye wykorzystywane są powszechnie przez osoby niepełnosprawne, to już marketingowy bełkot w najczystszej postaci.
"Mam doskonały pomysł. Każmy ludziom zapłacić za wybudowanie czegoś, a potem każmy im płacić za korzystanie z tego. Zbuntują się? Nie, skądże... Po prostu potulnie sięgną do portfeli. A potem na autostradach wprowadzimy ograniczenie do 30 km/h i ukryjemy fotoradary. Bo możemy."
Alternatywę dla powyższego wśród najgłupszych wymysłów mogą stanowić "ostrzeżenia o wykorzystaniu cookies", które musi pojawić się na każdej stronie internetowej wyświetlającej reklamy albo korzystającej z zewnętrznych statystyk. Tym oto sposobem unijni urzędnicy zmusili setki milionów osób do codziennego zamykania wyskakujących "okienek ostrzegawczych" na każdej nowej witrynie, którą odwiedzą. Jakby i bez tego pop-upów było mało. To nie pierwszy przykład urzędniczej bezmyślności. Najważniejsze to wprowadzić P R Z E P I S. Nieważne po co, ważne, by coś uregulować, zmienić, "poprawić".
Głównie w filmach i serialach. Dopóki Bond jeździł Astonem, było to do przyjęcia, ale przesiadka do Mondeo była co najmniej nie na miejscu. Podobnie jak zastąpienie martini zielonym piwem. Pal licho powyższe, bo choć oczywiste, to jednak w jakiś sposób uzasadnione (wkomponowane w fabułę). W polskich warunkach lokowanie produktów wygląda jednak zupełnie inaczej. Ot, rozmowa przy stole, podczas której kamera cztery razy na dłużej zatrzymuje się na logo producenta masła, jakby ten "drobiazg" miał największe znaczenie dla fabuły serialu. Z drugiej strony w tym wypadku może i faktycznie masło było najciekawsze.
Cytując, cóż to za ustrój, w którym dwóch głupków ma większe prawa niż jeden mędrzec? Demokracja stanowi zaprzeczenie logiki, uniemożliwia rozwój naprawdę innowacyjnych idei, a kwestię rządzenia państwem sprowadza do słownych przepychanek i walki o to, kto przez najbliższą kadencję będzie mógł żywić się za dietę poselską. A najgorszą stroną demokracji - znowu cytując - jest to, że ponoć lepszego ustroju nie wymyślono.
TRUE
Dobre- zgadzam się
Ostatnie jest chyba najprawdziwsze :)
Co ten demotywator w ogóle tutaj robi? Tytuł nie ma nic wspólnego z treścią, natomiast treść niesie ze sobą przekaz na poziomie: "Kanapka z szynką jest z szynką". Najlepiej jeszcze z poprzedzającym "Czy wiesz, że..."
Nie ma co tracić czasu. Zrobię demota o tym, że drzewa to rośliny i czekam aż będę na głównej.
Ciekawe czy dobiją Ci 666 minusów. ;p
Ad. 1. No właśnie tylko internetowi "teoretycy" mogą uznać, że w 69 ląduje się nosem w dupie.
Zgadzam się bardzo. Prócz 1., bo się nie wypowiadam. Oraz demokracji. Wydaje mi się, że z założenia demokracja miała być ustrojem, gdzie ludzie wybierają spośród rzeczy, na których nie muszą się znać. Czyli, innymi słowy, specjaliści z dostępnych opcji politycznych (np. gospodarka finansami, zarządzanie służbą zdrowia) wybiorą te, które są sensowne, a dalej w wyborach wybiera się te, które bardziej pasują społeczeństwu. Czyli sprawami technicznymi i tak zajmują się specjaliści. A że jest jak jest, i politycy się nie przejmują logiką i skutecznością swoich programów, to już inna sprawa. Ale ok, podaj jakiś inny bezsprzecznie lepszy ustrój niż demokracja, to się zgodzę.
Tak samo bylo z trabantem, najpierw robili kartonowy model, po to, zeby pozniej wyprodukowac blaszany.
Niestety zabraklo pieniedzy, wiec produkowali kompozytowy :)
z tym o Łodzi się nie zgadzam. Wiadomo jak ktoś chce ponarzekać to i w raju mu szpilka w dupę wejdzie. Wolę widzieć to co się zmienia, a zmienia się dużo. Nie koniecznie z inicjatywy urzędniczej, ale to chyba nie ma znaczenia
Krytyka segway wynika tylko z ceny tych urządzeń - przeciętny gimbus nigdy nawet nie widział segwaya i dlatego tak po nim jedzie... A tych normalnych zapraszam do wypożyczalni (najlepiej takiej co ma model x2), po godzinie jazdy będziemy mogli rozmawiać...