Pora na śniadanie. Paweł wychodzi z chaty i udaje się do obory, gdzie czekają na niego jedyne żywe istoty, z którymi może porozmawiać - 3 kozy i kilkanaście kur. Żeby się posilić trzeba się napracować i wydoić kozę. Jednak nie jest to łatwe zadanie, bo kozy z hodowli naturalnej nie dają zbyt wiele mleka. Jedno dojenie to niecały kubek. Dla człowieka o posturze Pawła to niewiele
Gdy Paweł chce napić się czegoś gorącego, musi zapomnieć o kawie i herbacie. Zamiast tego robi sobie kompot. Do garnka z wrzącą wodą wiszącego nad paleniskiem dodaje jagody lub żurawinę, a wywar słodzi miodem. Po wypiciu napoju, gdy jest już rozgrzany, Paweł może przystąpić do pracy
Przynajmniej raz w tygodniu musi wyczyścić oborę. nie jest to lekkie zajęcie, szczególnie gdy do dyspozycji ma się tylko drewniane widły. Jednak Paweł nie narzeka, bo zimą każdy ruch jest dobry i pozwala mu zapomnieć o chłodzie
Podczas sprzątania znajduje też jajka, które kury złożyły poprzedniego dnia. Zwykle w sianie leży około 5 jajek, ale zdarzają się dni, gdy nie ma ani jednego. Znalezione jaja starannie umieszcza na belce pod dachem
W trakcie sprzątania obory zwierzęta są wypuszczane na dwór. Jednak kury nioski muszą szybko wrócić do środka, bo Paweł nie może sobie pozwolić ani na utratę jaj, ani ptaków. Przy okazji sprawdza też czy jakieś zwierzę nie jest chore albo ranne. Ta selekcja jest pomocna przy planowaniu obiadu. Jeśli będzie chciał zjeść mięso, musi zabić jakieś zwierzę
Organizatorzy eksperymentu dostarczyli mu jedzenie na pierwsze dni, ale o resztę musiał zadbać sam. Oprócz uboju zwierząt, które hoduje, może polować na okoliczne króliki i lisy. Oczywiście wszystko przy pomocy średniowiecznych metod myśliwskich
Przed eksperymentem Paweł nie miał do czynienia z zabijaniem zwierząt, jednak gdy zamieszkał w chutorze musiał zacząć to robić. Bez mięsa jego dieta, składająca się głównie z mleka, jaj, zboża i suszonych owoców byłaby niewystarczająca, a na dodatek nie przystawałaby do realiów historycznych
I zapewne jest o wiele bardziej szczęśliwym człowiekiem, wolnym od prawa i podatku, ułud dzisiejszego społeczeństwa, kapitalizmu, materializmu ... jeszcze tylko mieć tam swoją drugą połowę i bajka.
to się grubo mylisz - fiskus go dopadnie nawet za skrajem świata
Niestety, organizatorzy zabronili jego narzeczonej brać w tym udziału - biedak jest sam. (Racja, co miesiąc go odwiedza, ale co to jest co miesiąc. Słowianie zazwyczaj nie żyli sami.)
Nie powiem, trochę zazdroszczę, chętnie spróbowałbym takiego życia na rok :-) Czasami, jak nasłucham się zbyt dużo teorii spiskowych (niektóre są bardziej sensowne inne mniej, ale często ziarno prawdy tam jest) to zastanawiam się czy nie zwiać gdzieś na odludzie. Wydać tą kasę którą mam na podróż, zakup "stada jaków i syberyjskich kurek", zamieszkać sobie gdzieś spokojnie w wiosce na krańcu świata. Później jednak myślę sobie " A co jak zachoruję?", i wtedy bańka pryska. Miałem już problemy ze zdrowiem, no i powiedzmy że gdyby był X wiek (a nawet XIX) to pewnie już bym wąchał kwiatki od spodu.
Jeszcze z 5 lat rządów Tuska i 3/4 polaków będzie żyło jak ten Rosjanin...
Przykro mi, ale się mylisz. Comiesięczne badanie przez psychologa i lekarza? Życie bez latania po urzędach? Poza tym ta chata nie spełnia norm unijnych...
A to w Warszawie nie biją się maczugami i tak nie żyją ?
Nie w Warszawie, tylko w Krakowie, poza tym nie maczugami, tylko maczetami.
Chciałbyś żeby było tak dobrze, ale nie będzie. Po pierwsze nie mógłbyś sobie postawić takiej chatki nawet gdybyś miał swój plac i swoje materiały. Od razu przyszliby urzędnicy powiedzieli, że nie masz zezwolenia, to nie spełnia norm i trzeba rozebrać. Podatek (choćby gruntowy) i tak byś musiał płacić, drewno musiałbyś kupić bo nawet drzewa na swojej posesji nie wolno ci ściąć (o zbieraniu chrustu w lesie zapomnij, już jakąś starszą parę za to ścigali). Kozy musiałbyś obkolczykować, zaczipować i pewnie zaprowadzić do weterynarza. Za kilka lat sprywatyzują lasy i nawet nie miałbyś gdzie jagód zbierać. Jak nie masz grosza przy duszy to nawet nie możesz żyć jak w średniowieczu, pod tym względem mamy się gorzej niż ludzie tysiąc lat temu, im chociaż nikt nie bronił zbudować sobie schronienia, czy wycięcia drzewa na swoim placu.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 stycznia 2014 o 22:38
w rosji to chyba nie musiał odjeżdżać daleko i specjalnie zmieniać trybu życia (o ile był przeciętnym obywatelem tego państwa) :) tak bardziej serio: 1000 lat temu nie było takiej stali jak ma w nożu, już nie mówiąc o łańcuchu
Mówisz że nie znali hartowania?
taa... polecam książkę Zew Natury napisaną przez Guy Grieve
Nie jest sam,ma koze!!!!
totalna bzdeta nie eksperyment. Facet zmaga się w 90 % nie z brakiem technologii, tylko z brakiem ludzi. Dla eksperymentu to powinna być wioska min 5-10 chałup i w każdej rodzina albo przynajmniej para. wtedy dużego problemu nie ma