Przecież wczoraj w podobny sposób wygrała Chinka, była ostatnio od samego początku, a chwile później jedna rywalka przewracając się wpadła w dwie pozostałe a Chince udało się je ominąć
Heh, to też nie do końca. Ten Australijczyk uchodzi za największego farciarza w historii sportu. Kiedyś miał jakiś wypadek na lodzie, przez co potem unikał ostrej rywalizacji, tylko przyjmował taktykę jechania na ostatnim miejscu i liczenia na upadki rywali, co dość częste jest w tej konkurencji. W ćwierćfinale zajął w swoim biegu trzecie miejsce, kiedy awansowało dwóch. Ale potem się okazało, że jego rywal został zdyskwalifikowany i tak awansował do półfinału. W półfinale wszyscy jego rywale się przewrócili i tak awansował do finału. I w finale to samo. Na ostatnim wirażu wszyscy się przewracają a on z ostatniego miejsca spokojnie spacerkiem przekracza linię mety na 1 miejscu. To się nazywa szczęście.
@kyd To się nazywa taktyka. Facet wiedział, że może mieć problemy z utrzymanie równowagi przy większej prędkości więc wolał zwolnić. Taką obrał taktykę i jak widać jest ona lepsza od szarżowania mimo świadomości, że można skończyć lądując na lodzie.
@up: Jaka taktyka, co Ty bredzisz. Taktyka: będę jechał ostatni, może się uda. Haha. Gościu jest wielkim farciarzem, w 2002 miał dość umiejętności, żeby uzyskać kwalifikację olimpijską, wszystko powyżej tego to szczęście.
4 lata temu
Nie cztery, a 12. Miało to miejsce w 2002 roku w Salt Lake City. A tu macie filmik: http://www.youtube.com/watch?v=fAADWfJO2qM .
Przecież wczoraj w podobny sposób wygrała Chinka, była ostatnio od samego początku, a chwile później jedna rywalka przewracając się wpadła w dwie pozostałe a Chince udało się je ominąć
Hehe też to oglądałem.Miała fuksa dziewczyna .Sprawdza się tutaj powiedzenie , że " Ostatni będą pierwszymi"
Tak czy siak do finału doszedł dzięki własnym umiejętnościom, więc to nie był jakiś pierwszy lepszy leszcz.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lutego 2014 o 11:14
Heh, to też nie do końca. Ten Australijczyk uchodzi za największego farciarza w historii sportu. Kiedyś miał jakiś wypadek na lodzie, przez co potem unikał ostrej rywalizacji, tylko przyjmował taktykę jechania na ostatnim miejscu i liczenia na upadki rywali, co dość częste jest w tej konkurencji. W ćwierćfinale zajął w swoim biegu trzecie miejsce, kiedy awansowało dwóch. Ale potem się okazało, że jego rywal został zdyskwalifikowany i tak awansował do półfinału. W półfinale wszyscy jego rywale się przewrócili i tak awansował do finału. I w finale to samo. Na ostatnim wirażu wszyscy się przewracają a on z ostatniego miejsca spokojnie spacerkiem przekracza linię mety na 1 miejscu. To się nazywa szczęście.
@kyd To się nazywa taktyka. Facet wiedział, że może mieć problemy z utrzymanie równowagi przy większej prędkości więc wolał zwolnić. Taką obrał taktykę i jak widać jest ona lepsza od szarżowania mimo świadomości, że można skończyć lądując na lodzie.
@up: Jaka taktyka, co Ty bredzisz. Taktyka: będę jechał ostatni, może się uda. Haha. Gościu jest wielkim farciarzem, w 2002 miał dość umiejętności, żeby uzyskać kwalifikację olimpijską, wszystko powyżej tego to szczęście.
Teksty w stylu: Idź naprzód kiedy inni upadną, nabierają znaczenia
A wogóle to o tym pisali w ostatnim Playboy'u-nawet zdjęcie to samo