No ale przecież Sting ratuje lasy tropikalne... Ha ha ha :) A to zwykła łajza, której kasa przewróciła we łbie, a jeżeli "coś ratuje", to tylko na tyle, na ile każe mu jego agencja PR, bo to dobrze wygląda...
to jest wolnosc stac cie na to zeby nie pracowac a ty idziesz do pracy i placisz za to ze pracujesz, jezeli to nie jest wolnosc to ja juz nie wiem co jest
Sytuacja wygląda trochę tak. Jeśli za spotkanie z gwiazdą, jakiś tam autograf i uścisk dłoni, gdzieś w jakimś hotelu, chcieli by 1000 dolarów, to wszystko byłoby ok, rzucałyby się tłumy. A jeśli za to samo, w jego domu, chcą 200 dolarów, tylko że w zamian trzeba pozbierać oliwki, to już jest be
Nie ma to jak szacunek dla fanów. Akurat on ma ich pełno i na pewno zdaje sobie sprawę, że niektórzy fani (a zwłaszcza fanki) nie myślą za dużo toteż na pewno dadzą się wykorzystać by się z nim zobaczyć. Wszystko, byleby czymś zabłysnąć i podbudować swoje ego. Poza tym skoro praca ma działanie terapeutyczne, to śpiew powinien mieć większe. Dlaczego nie grał koncertów za darmo, albo lepiej - sam by płacił publiczności?
To, że na świecie nie brakuje głupich, nie znaczy, że można tę głupotę wykorzystywać. Każdy z tu obecnych mógłby np. bardzo łatwo ustawić się do końca życia: wystarczyłoby, żeby wyjechał do Stanów, po czym ogłosił przez internet, że jest nowym wcieleniem Jezusa i rozpoczął nabór do sekty - sto dolarów wpisowego, dziesięć dolarów comiesięcznej ofiary. Pewnie nie byłoby tak łatwo o sukces pokroju scjentologów, ale myślę, że na przeżycie datki na pewno by wystarczyły. Tylko czy jest to coś, z czym można by co rano spoglądać w lustro?
ma facet racje, jak sa chetni to dlaczego nie.
Nikt nad imi nie bedzie stal z batem i krzyczal "Arbajt".
Beda sobie zbierac owoce, podjadac, odpoczywac , pstrykac fotki i bzykac laski.
I jak to się nazywa? Tak, to się nazywa "kapitalizm".
Tak, teraz kto będzie chciał pójdzie do niego pracować a kto nie będzie nie pójdzie.
Ktoś ci każe u niego pracować ? Nie . Pójdziesz do kogoś innego.
to jest najlepszy dowód na to że nie ma "normalnych" gwiazd.... uważają ludzi za kretynów i patrza tylko jak wykorzystać do swoich celów..
No ale przecież Sting ratuje lasy tropikalne... Ha ha ha :) A to zwykła łajza, której kasa przewróciła we łbie, a jeżeli "coś ratuje", to tylko na tyle, na ile każe mu jego agencja PR, bo to dobrze wygląda...
To jest dowód, że istnieją "nienormalne" gwiazdy, a przynajmniej jedna. Natomiast w żaden sposób nie określa całej reszy
"Praca ma działanie terapeutyczne", a wg niektórych również czyni wolnym.
to jest wolnosc stac cie na to zeby nie pracowac a ty idziesz do pracy i placisz za to ze pracujesz, jezeli to nie jest wolnosc to ja juz nie wiem co jest
Sytuacja wygląda trochę tak. Jeśli za spotkanie z gwiazdą, jakiś tam autograf i uścisk dłoni, gdzieś w jakimś hotelu, chcieli by 1000 dolarów, to wszystko byłoby ok, rzucałyby się tłumy. A jeśli za to samo, w jego domu, chcą 200 dolarów, tylko że w zamian trzeba pozbierać oliwki, to już jest be
Nie ma to jak szacunek dla fanów. Akurat on ma ich pełno i na pewno zdaje sobie sprawę, że niektórzy fani (a zwłaszcza fanki) nie myślą za dużo toteż na pewno dadzą się wykorzystać by się z nim zobaczyć. Wszystko, byleby czymś zabłysnąć i podbudować swoje ego. Poza tym skoro praca ma działanie terapeutyczne, to śpiew powinien mieć większe. Dlaczego nie grał koncertów za darmo, albo lepiej - sam by płacił publiczności?
Jeszcze żeby on to robił chociaż dla pieniędzy... ale przecież on takie sumy wydaje na lody.
Ja go z checia zaprosze do mojej kopalni. Zbieranie wegla wydluza zycie.
Niektórym firmom trzeba płacić za możliwość odbycia u nich praktyk studenckich :D
O degustacji i pikniku nie raczą wspomnieć.. Radzę poszukać w necie
To, że na świecie nie brakuje głupich, nie znaczy, że można tę głupotę wykorzystywać. Każdy z tu obecnych mógłby np. bardzo łatwo ustawić się do końca życia: wystarczyłoby, żeby wyjechał do Stanów, po czym ogłosił przez internet, że jest nowym wcieleniem Jezusa i rozpoczął nabór do sekty - sto dolarów wpisowego, dziesięć dolarów comiesięcznej ofiary. Pewnie nie byłoby tak łatwo o sukces pokroju scjentologów, ale myślę, że na przeżycie datki na pewno by wystarczyły. Tylko czy jest to coś, z czym można by co rano spoglądać w lustro?
Przecież jest strasznie bogaty, to po co mu jeszcze jakieś funty od zwykłych ludzi?
Najpierw warto przeczytać cały artykuł :
http://tvn24bis.pl/informacje,187/sting-szuka-pracownikow-ale-to-sobie-kaze-placic-za-zbieranie-winogron-w-swojej-posiadlosci,463098.html
może on po prostu chce kase w zamian za te winogrono i oliwki... potem "pracownik" je sprzeda i zarobi
Może niech on zapłaci piratom - reklamują jego muzykę, zarobi na koncertach.
ma facet racje, jak sa chetni to dlaczego nie.
Nikt nad imi nie bedzie stal z batem i krzyczal "Arbajt".
Beda sobie zbierac owoce, podjadac, odpoczywac , pstrykac fotki i bzykac laski.