@vallenkoxik, wytłumacz swoją odpowiedź bo jej nie rozumiem. Narkotyki to substancje psychoaktywne powodujące uzależnienie i będące szkodliwe dla zdrowia, więc dlaczego wyłączasz alkohol z ich grona?
Bo jest idiotą. Z chemicznego punkty widzenia nie ma czegoś takiego jak narkotyk. O narkotykach można mówić z biologicznego ewentualnie biochemicznego punktu widzenia. Dla chemika heroina to tylko dietanian (5α,6α)-7,8-didehydro-4,5-epoksy-17-metylomorfinan-3,6-diolu substancja o konkretnych właściwościach chemicznych. Dopiero gdy zostanie podana i zadziała na konkretne receptory stać sie może narkotykiem choć nie do końca. Bo tak na prawdę z prawego pkt. widzenia narkotykiem są substanacje znajdujące się na liście substancji zakazanych. I tak alkohol który ewidentnie spełnia biologiczno-biochemiczno-społeczną definicje narkotyku, według prawa narkotykiem nie jest a już amfetamina jest. Także żeby mówić o narkotykach trzeba najpierw zdefiniować ten narkotyk.
@Sen21, zauważ ze podałem kryteria w jakich ja definiuję narkotyki, i uważam ze tylko ta definicja jest definicją właściwą. Inne punkty widzenia tylko mydlą oczy ludziom. Dajmy na to ten prawny punkt widzenia, jak on ludziom namieszał w głowie. Wszyscy stwierdzili ze skoro alkohol i papierosy są legalne to na pewno mniej szkodliwe od nielegalnych narkotyków, ale prawda jest tak ze dla zdrowia są one jednymi z tych najbardziej szkodliwych.
Ja miałam problemy rodzinne a zajęcia tak na prawdę mnie od nich odrywały. Szkoła sprawiała, że skupiałam się na lekcjach i zdobywaniu dobrych oceń, przez co sytuacja w domu nie była aż tak dołująca.
TRUE, to tak bywa - na chwilę odpoczywasz od gówna ktore masz w domu, w sumie przeciwnie niz inne dzieci, mega cieszysz sie, ze wlasnie jestes w szkole - bezpieczna. Jeszcze ktos się podzieli posiłkiem czasem...................
To prawda. Ale mi chodziło właśnie o ten moment, kiedy nauczyciel dowiaduje się o prawdziwym powodzie czemu uczeń zachowuje się tak, a nie inaczej. Często w takich sytuacjach jest bezsilny, nie wie jak mógłby uczniowi pomóc, żeby zmienić jego sytuacje rodzinną. Jedyne co może zrobić, to pomóc w nauce.
A alkohol to nie narkotyk?
z chemicznego punktu widzenia - nie.
@vallenkoxik, wytłumacz swoją odpowiedź bo jej nie rozumiem. Narkotyki to substancje psychoaktywne powodujące uzależnienie i będące szkodliwe dla zdrowia, więc dlaczego wyłączasz alkohol z ich grona?
Bo jest idiotą. Z chemicznego punkty widzenia nie ma czegoś takiego jak narkotyk. O narkotykach można mówić z biologicznego ewentualnie biochemicznego punktu widzenia. Dla chemika heroina to tylko dietanian (5α,6α)-7,8-didehydro-4,5-epoksy-17-metylomorfinan-3,6-diolu substancja o konkretnych właściwościach chemicznych. Dopiero gdy zostanie podana i zadziała na konkretne receptory stać sie może narkotykiem choć nie do końca. Bo tak na prawdę z prawego pkt. widzenia narkotykiem są substanacje znajdujące się na liście substancji zakazanych. I tak alkohol który ewidentnie spełnia biologiczno-biochemiczno-społeczną definicje narkotyku, według prawa narkotykiem nie jest a już amfetamina jest. Także żeby mówić o narkotykach trzeba najpierw zdefiniować ten narkotyk.
@Sen21, zauważ ze podałem kryteria w jakich ja definiuję narkotyki, i uważam ze tylko ta definicja jest definicją właściwą. Inne punkty widzenia tylko mydlą oczy ludziom. Dajmy na to ten prawny punkt widzenia, jak on ludziom namieszał w głowie. Wszyscy stwierdzili ze skoro alkohol i papierosy są legalne to na pewno mniej szkodliwe od nielegalnych narkotyków, ale prawda jest tak ze dla zdrowia są one jednymi z tych najbardziej szkodliwych.
Ja miałam problemy rodzinne a zajęcia tak na prawdę mnie od nich odrywały. Szkoła sprawiała, że skupiałam się na lekcjach i zdobywaniu dobrych oceń, przez co sytuacja w domu nie była aż tak dołująca.
TRUE, to tak bywa - na chwilę odpoczywasz od gówna ktore masz w domu, w sumie przeciwnie niz inne dzieci, mega cieszysz sie, ze wlasnie jestes w szkole - bezpieczna. Jeszcze ktos się podzieli posiłkiem czasem...................
Gorzej, kiedy w szkole także nie jesteś bezpieczna.
Chyba opisana sytuacja bardziej demotywuje ucznia niż nauczyciela.
Nauczyciel rzadko wie, że uczeń ma jakieś problemy, jeśli dziecko nie chodzi zabiedzone i brudne.
To prawda. Ale mi chodziło właśnie o ten moment, kiedy nauczyciel dowiaduje się o prawdziwym powodzie czemu uczeń zachowuje się tak, a nie inaczej. Często w takich sytuacjach jest bezsilny, nie wie jak mógłby uczniowi pomóc, żeby zmienić jego sytuacje rodzinną. Jedyne co może zrobić, to pomóc w nauce.
Niedługo zastanie matkę zjaraną ziołem.