Pamiętam jak byłem na Dniu Niepodległości - hicior że hej (wtedy nikt nie przejmował się nieścisłościami fabuły itp.), sala wypełniona a tu przede mną siada wysoki koleś, sam do niskich nie należę ale po filmie plecy mnie bolały jakby po przyczepce węgla, groteskowo też musiałem wyglądać wyginając się w jedną i drugą stronę
Nie chodzą do kina ponieważ bilety są za drogie,a po drugie reklamy trwają minimum 20 minut, a nawet do 30 minut.Nie płaciłem za oglądanie reklam, tylko za film.Dlatego od 5 lat nie chodzę do kina.Wolę teatr/kabaret.
Najgorsze są wycieczki szkolne, szczególnie gimnazjalne. Nie ma nic gorszego! Rzucają popcornem ( często obrywają osoby trzecie, a zdarza się nawet że to one są brane na celownik), połowa siedzi na telefonach i co chwila rzucane są jakieś głupie komentarze. Zawsze jak ja chodziłem (tak, piszę w czasie przeszłym, bo już na szczęście nie jestem w tym piekle, znanym pod nazwą "gimnazjum") moją klasą do kina to wstydziłem się za tę bandę idiotów (oczywiście nie mówię tu o wszystkich). Otwierają jakieś paczki z chipsami, chrupkami i i szeleszczą na całą salę, a do tych dźwięków rozkoszy dochodzi jeszcze chórek co chwila mówiący "daj jednego!" ( dobra, przyznam się, że też nie raz jem jakieś chrupki w kinie, ale sięgam do paczki raz na jakiś czas i robię to bardzo powoli żeby nie przeszkadzać innym), a tu siądzie kilkoro w rządku i wszyscy ludzie w pobliżu słyszą jak paczka wędruje z lewej do prawej i przez pół filmu słychać szelest paczki, a w tle ciche "chrup chrup chrup"... Mało tego, nic nie robią sobie ze spojrzeń obcych ludzi, które mówią "ogarnijcie się wreszcie!". A nauczyciele nic z tym nie robią, ew. kończy się na zwróceniu uwagi.
Dobra, tyle z mojej strony, na koniec chciałbym tylko pozdrowić ( i przeprosić za idiotów z mojej klasy jak i za wszystkich innych ) ekipy sprzątające, które muszą ogarniać ten syf, który gimnazjaliści zostawiają po sobie.
Taa dokładnie przez pół filmu wpieprzają chipsy i je czymś popijają a drugą cześć filmu chodzą do wc, dziewczyny oczywiście w 3-4 osobowej obstawie chichocząc przy tym jak nienormalne. W takich chwilach jak słyszę zewsząd szeleszczenie chipsów ledwie się ściemni w kinie, że nawet głos filmu tego nie zagłusza, żałuję że nie mam przy sobie folii bąbelkowej. No i nie wspomnę o podsiadaniu nie swoich miejsc i udawaniu przygłupów gdy się im zwróci uwagę. A najgorsze to że to dotyczy nie tylko gimnazjalistów niestety. A dyskusje to rzecz na porządku dziennym zawsze się znajdzie w zasięgu słuchu filozof, krytyk i znawca tematu w jednym. Ba nawet raz mi się zdarzył koleś tłumaczący komuś co będzie dalej w filmie bo książkę czytał. Ale do kina i tak lubię chodzić można się przyzwyczaić.
Nie każdy...
Dlaczego zabrakło płaczącego dziecka? Albo marudzącego?
Najgorsze jest jeszcze to, jak idzie się do kina z dzieckiem, a ono w polowie seansu prosi cię, żebyś poszedł z nim do łazienki.
lepiej, że prosi. ostatnio byłam z kuzynką w kinie, a ona usiadła na już obsikanym fotelu...
Pamiętam jak byłem na Dniu Niepodległości - hicior że hej (wtedy nikt nie przejmował się nieścisłościami fabuły itp.), sala wypełniona a tu przede mną siada wysoki koleś, sam do niskich nie należę ale po filmie plecy mnie bolały jakby po przyczepce węgla, groteskowo też musiałem wyglądać wyginając się w jedną i drugą stronę
Nigdy więcej nie pójdę do kina. Radzę odłożyć na duży telewizor. Najlepiej plazma.
Nie chodzą do kina ponieważ bilety są za drogie,a po drugie reklamy trwają minimum 20 minut, a nawet do 30 minut.Nie płaciłem za oglądanie reklam, tylko za film.Dlatego od 5 lat nie chodzę do kina.Wolę teatr/kabaret.
Najgorsze są wycieczki szkolne, szczególnie gimnazjalne. Nie ma nic gorszego! Rzucają popcornem ( często obrywają osoby trzecie, a zdarza się nawet że to one są brane na celownik), połowa siedzi na telefonach i co chwila rzucane są jakieś głupie komentarze. Zawsze jak ja chodziłem (tak, piszę w czasie przeszłym, bo już na szczęście nie jestem w tym piekle, znanym pod nazwą "gimnazjum") moją klasą do kina to wstydziłem się za tę bandę idiotów (oczywiście nie mówię tu o wszystkich). Otwierają jakieś paczki z chipsami, chrupkami i i szeleszczą na całą salę, a do tych dźwięków rozkoszy dochodzi jeszcze chórek co chwila mówiący "daj jednego!" ( dobra, przyznam się, że też nie raz jem jakieś chrupki w kinie, ale sięgam do paczki raz na jakiś czas i robię to bardzo powoli żeby nie przeszkadzać innym), a tu siądzie kilkoro w rządku i wszyscy ludzie w pobliżu słyszą jak paczka wędruje z lewej do prawej i przez pół filmu słychać szelest paczki, a w tle ciche "chrup chrup chrup"... Mało tego, nic nie robią sobie ze spojrzeń obcych ludzi, które mówią "ogarnijcie się wreszcie!". A nauczyciele nic z tym nie robią, ew. kończy się na zwróceniu uwagi.
Dobra, tyle z mojej strony, na koniec chciałbym tylko pozdrowić ( i przeprosić za idiotów z mojej klasy jak i za wszystkich innych ) ekipy sprzątające, które muszą ogarniać ten syf, który gimnazjaliści zostawiają po sobie.
dokładnie.
Taa dokładnie przez pół filmu wpieprzają chipsy i je czymś popijają a drugą cześć filmu chodzą do wc, dziewczyny oczywiście w 3-4 osobowej obstawie chichocząc przy tym jak nienormalne. W takich chwilach jak słyszę zewsząd szeleszczenie chipsów ledwie się ściemni w kinie, że nawet głos filmu tego nie zagłusza, żałuję że nie mam przy sobie folii bąbelkowej. No i nie wspomnę o podsiadaniu nie swoich miejsc i udawaniu przygłupów gdy się im zwróci uwagę. A najgorsze to że to dotyczy nie tylko gimnazjalistów niestety. A dyskusje to rzecz na porządku dziennym zawsze się znajdzie w zasięgu słuchu filozof, krytyk i znawca tematu w jednym. Ba nawet raz mi się zdarzył koleś tłumaczący komuś co będzie dalej w filmie bo książkę czytał. Ale do kina i tak lubię chodzić można się przyzwyczaić.