Na pewno wiecie, że istnieje fobia, która polega na strachu przed używaniem publicznej toalety z powodu niewystarczającej intymności w tym miejscu. Wyobraźcie sobie, co musieli przeżywać tacy fobicy żyjący w starożytnym Rzymie. Wtedy pojęcie „toaleta publiczna” rozumiano dosłownie – 50 chłopa mogło robić dwójkę ramię w ramię i jeszcze podcierając się wspólną gąbką. To jeszcze nie wszystko. Chociaż rzymski system kanalizacji był zadziwiająco zaawansowany jak na tamte czasy, to jednak wiele brakowało mu do perfekcji. Otwory w deskach klozetowych prowadziły bezpośrednio do kanału, z którego często wyłaziły różne robale, a nagromadzenie metanu groziło wybuchem. Z tego powodu Rzymianie stresowali się podczas załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych. Aby uniknąć nieprzyjemnych zdarzeń stosowali zaklęcia i modlitwy, które dziś archeolodzy znajdują zapisane na ścianach toalet.
Dzisiaj mamy niewątpliwy komfort używania ultramiękkiego papieru toaletowego złożonego z aż trzech lub więcej warstw. Jednak jeszcze 100 lat temu w toaletach najczęściej używano gazet. Niektóre z nich wydawano nawet ze specjalnym otworem, by można było wygodnie powiesić przeczytane czasopismo w wychodku. Jeśli znaleźliście się kiedyś w sytuacji awaryjnej i jedyne, czym mogliście się podetrzeć była gazeta, to zapewne wiecie, jak łatwo wtedy zaciąć się na tyłku. W 1935 roku firma Northern Tissue podbiła rynek swoim papierem toaletowym, który reklamowała hasłem „Bez zacięć!”
W 1815 roku pod Waterloo starły się dwie największe armie ówczesnego świata. Można długo mówić o konsekwencjach tego starcia na losy Europy, ale my skupimy się na dwóch najbardziej nas teraz interesujących – bitwa kosztowała życie 50 tysięcy ludzi i przyczyniła się do rozwoju stomatologii. Do czasów tego strasznego wydarzenia ludzie cierpieli z powodu psujących się zębów. Już wtedy Anglicy słynęli ze złego stanu uzębienia. Gdy opadł bitewny kurz, Europa znalazła się w posiadaniu tysięcy zdrowych i młodych zębów… Tak, dostarczyły je trupy młodych żołnierzy. Naturalne protezy były w powszechnym użyciu do lat 30. XIX wieku, kiedy to brytyjski złotnik Claudius Ash opracował protezy ze złota i porcelany.
W starożytnej Mezopotamii nikt nie przejmował się utylizacją odpadów, wszystko walało się na ulicach, a wraz ze śmieciami rozkwitała cywilizacja wszelkiego rodzaju insektów. Jednak błędem jest myślenie, że w tej starożytnej krainie rosły góry śmieci. Ówcześni mieszkańcy bardzo cenili sobie dzikie zwierzęta, np. świnie, szczury i psy, które żerowały na tym, co wyrzucano na ulice. To właśnie te zwierzęta pełniły rolę utylizatora, a widok ogromnych szczurów biegających po babilońskich pałacach nikogo nie dziwił. Jak się domyślacie, taka utylizacja to żadna utylizacja i życie w tamtych czasach oznaczało zmaganie się wieloma groźnymi chorobami.
W starożytnej Grecji wino było wręcz adorowane – poświęcano mu wiersze, a sam Homer używał go jako metafory do opisywania wszystkiego na tym świecie. Aż się prosi, by zaczerpnąć tego wspaniałego trunku, prawda? Sęk w tym, że nikt wtedy nie wiedział jak przechowywać wino. Co więcej, często dodawano do niego marmurowy pył, smołę albo co gorsze, mieszankę soli i ołowiu. W rezultacie napój ten był niezwykle gęsty, a współczesnemu człowiekowi mógłby smakować jak zepsuty ocet. Żeby było ciekawiej, gdy przychodziło do picia, Grecy rozwadniali wino morską wodą. To tak jakby zmieszać wymiociny z moczem, by osłabić smak wymiocin.
W XVIII-wiecznej Anglii na porządku dziennym było publiczne puszczanie bąków, dłubanie w nosie i plucie na podłogę, a nawet załatwianie swoich potrzeb fizjologicznych na oczach współbiesiadników. Dla prostego narodu nie istniało pojęcie higieny – najpiękniejsza kobieta mogła mieć oddech zdolny powalić konia, a za najlepszą serwetkę uważano własną koszulę. W wyższych sferach nie było lepiej – gość za stołem mógł bez krępacji przerwać na chwilę rozmowę, by wyciągnąć nocnik i przy stole odcedzić kartofelki. Nawet jeśli ktoś starał się dbać o własną higienę i unikać kontaktu z brudem, to i tak stykał się z nim w jedzeniu. Bakterie kałowe były wtedy dosłownie wszędzie.
Hasło „Florencja okresu renesansu” kojarzy nam się z obrazem wytwornie ubranych możnych przechadzających się po pięknych, czystych ulicach miasta i oddających się rozmyślaniom nad wielkimi tajemnicami ludzkości. Jakoś nie pasuje nam do tego widok chorych na syfilis biedaków umierających na oczach gawiedzi. Objawy choroby były okropne – wrzody na twarzy, wypadające włosy, tkanka gnijąca czasem do samej kości… Warto się zastanowić, czemu miała służyć biblijna zasada „nie cudzołóż”.
Obecnie na ścianach toalet również można znaleźć różne "zaklęcia i modlitwy"
powiało nudą
Najbardziej rozwalił mnie tekst o Wikingach i o 'ich rozrywkowym życiu pełnym przygód (rabowanie, mordy, gwałty)'. Co jak co, ale lubię jak jest odpowiednio dodany wątek humorystyczny.
Taa, mnie też rozwalił w ogóle cały wątek Wikingów.
Z tego co wiem, akurat wikingowie mieli dość czysto w porównaniu do reszty europy (chrześcijańskiej), gdzie mycie się było niemalże grzechem.
Chrześcijaństwo nie ma nic do rzeczy. Mycia się unikano zakładając, że woda jest potencjalnym źródłem chorób i zarazy. I słusznie zakładano, ponieważ wodę czerpano z płytkich studni (w najlepszym wypadku), gdzie niejednokrotnie trafiały trupy ludzi i zwierząt, a ścieki wylewano tuż obok. Z tego samego powodu rozmaite alkohole (wino, itp.) a nie wodę traktowano jako napoje podstawowe. O ile u Wikingów sytuacja nie była jeszcze tragiczna i o bezpieczną wodę trudno nie było, o tyle w silnie zurbanizowanych obszarach Europy - już tak.
Po części masz rację, ale z chrześcijaństwem też był problem. Np. niektórzy Wikingowie zatrudniali się jako najemnicy i gwardziści cesarza Bizancjum gdzie suto im płacono. Ale również stwarzali dodatkowe "problemy" dla władcy, ponieważ wymagali własnych łaźni, z których często korzystali (jak na tamte czasy :P ), a w tedy popularny w Bizancjum był ascetyzm i surowa pobożność, częste mycie było grzeszną fanaberią ;)
Religijny ascetyzm to jednak pewne wypaczenie poglądów chrześcijańskich, bo nawet sam Jezus ascetą nie był (Ot, niektórzy wzięli z Biblii przypowieść o wielkim poście Jezusa na pustyni i stwierdzili, że tak trzeba żyć zawsze). Jeśli chodzi o higienę w średniowieczu, to jednak była ona na zdecydowanie lepszym poziomie niż kilka wieków później w renesansie. Gdzie zamiast małej części religijnych dewotów, całej masie ludzi wmówiono, że brud działa na zdrowie. Wikingowie nie byli jakoś szczególnie dbający, na terenach Królestwa Polskiego czy krajach arabskich uchodziliby za brudasów. Co do zarażeń pasożytami to wynikało z ich diety i obróbki mięsa przed spożyciem. Nie było wtedy badań weterynaryjnych ani piekarników, gdzie ustawisz 250 stopni Celsjusza. itd. Bywało tak, że z powodu wielu niedostatków w jednej izbie spał chłop z rodziną, a w drugiej cała jego trzoda.
W Europie chrześcijańskiej, jak to ująłeś, nie mycie się było grzechem, a rozbieranie się. Wiadomo, że raczej mało możliwe (albo niezbyt wygodne) jest mycie się w ubraniu, więc aby uniknąć krępującej, nieczystej nagości chrześcijanie po prostu woleli się nie myć.
Jeszcze w XX wieku, w Polsce ludzie mieszkali pod jednym dachem z inwentarzem.
To kiepsko wiesz, łaźnie były bardzo popularne w Europie do XIV w. kiedy wskutek epidemii dżumy nie do końca prawidłowo uznano takie miejsca publicznych spotkań za ogniska zakażeń i czynności higieniczne zaczęły być wyszydzane jako prowadzące do chorób. Ale każdy pretekst dobry żeby chrześcijaństwu dowalić, co?;)
Eeee, ale o co cho ze świniami? Czy obecnie zwierzęta gospodarskie i psy/koty nie dostają resztek z kuchni? Powiem więcej - w czasach, gdy nie znano chemii, odpadki "mokre" mogły stanowić bardziej wartościową paszę, niż to, czym karmi się zwierzęta (i ludzi) dzisiaj. Poza tym, nie wiem, czy w Mezopotamii jadano akurat wieprzowinę, jednak trzymanie zwierząt przy siedzibie władcy specjalnie nie dziwi. Coś temu władcy przyrządzano do jedzenia, a mięsnego za rogiem nie było.
na ostatnim zdjęciu starożytne przejścia dla pieszych
Kurczę gdzie ja się teraz przeniosę wehikułem czasu ? Dziękuje panu autorowi . Ewentualnie mogę w przyszłość :(
https://www.youtube.com/watch?v=aal_E4G-87U Macie tu o wikingach.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 marca 2015 o 16:19
Czy ja kur a musze ogladac takie ochydne zdjecia na glownej? Nie mozna bylo dac czego co zacheci nie tylko zwyroli?
nudne i powymyślane same bajeczki. Szczególnie ta o Waterloo 1815, no po prostu dawno takiej bzdury nie słyszałem...
to poczytaj, nie trudno znaleźć informacje na temat historii protez zębowych:)
anglicy do dzis zbytnio o chigene nie dbaja
rzygać mi się chce (nie polecam czytać z pełnym żołądkiem)
"Archeolodzy badający dietę wikingów co chwila znajdują jaja zarażone nicieniami i motylicą wątrobową." Jak jajo mogło się zarazić nicieniami i motylicą? Według mojej wiedzy jaja nie są ich żywicielami :P
Pięknie przekopiowane z wczorajszego JoeMonstera, nawet kolejność ta sama:)
Obrazek nr 1 jest do chrzanu, starożytni Rzymianie nie nosili spodni (niespodzianka!).
PS. A o greckim winie to brednie, oczywiście wtedy też wino fałszowano sztucznie je postarzając (żeby drożej sprzedać) przez wykonywanie różnych dziwnych zabiegów... natomiast dodanie do wina słonej wody to akurat świetny pomysł, istnieją w handlu słonawe wody mineralne, dolejcie tego do czerwonego wina w proporcji 1/1.