Nie ma szans, więc po co ma chodzić za nią z torbami i robić z siebie barana na własne życzenie? No chyba, że jest masochistą i to go kręci... Skoro nie jest nim zainteresowana, a on coś do niej czuje to albo postawi sprawę jasno, że nie mogą się tak spotykać, bo on chce czegoś więcej albo niech właśnie znajdzie kogoś lub robi cokolwiek innego. Pamiętam takie przykłady chłopaków, którzy wręcz pragną tego, aby być tak traktowanymi, jak usłyszeli, że mogą być z tą dziewczyną za którą tak latali to tchórzyli, a potem znowu skomleli jak miała faceta i tak w koło Macieju...
To wszystko wynika z kryterium doboru partnera i mechanizmu podobnego do projekcji (albo rzeczywiście to projekcja? Nie wiem nie jestem psychologiem.) Mężczyzna szuka kobiety (uogólniając) "miłej, uprzejmej, uległej", a kobieta mężczyzny "silnego, pewnego siebie" (oczywiście można być miłym i pewnym siebie.. to, że wielu ludzi tego nie rozumie, to nie znaczy tylko tyle, że żyjemy w chamskich czasach). I jak koleś widzi kobietę, która mu się podoba to zaczyna być miły, uprzejmy i uległy, bo sam tego oczekuje po kobiecie, z kolei dla kobiety to jest po prostu nieatrakcyjne. Na co koleś myśli, że jest zbyt mało miły, uprzejmy, uległy, dlatego stara się bardziej, na co kobieta jest przekonana, że wszystko idzie w najlepszym kierunku (bo fajny przyjaciel i jeszcze bardziej się stara). To mężczyźni sami tak kastrują. Jest taka zasada, że nie można zamieniać przyjaźni na związek, są co prawda od tego wyjątki, ale niemal zawsze kończy się to utratą i przyjaźni i związku (sam tak miałem, oczywiście przyjaźń na "równych zasadach", bo tylko taka jest możliwa), dlatego kobieta raczej nie zacznie chodzić z przyjacielem. Szkoda gości, ale nie można im pomóc, dopóki sami sobie nie pomogą.
Co to w ogóle jest ten friendzone? Kiedyś był konkubent/ konkubina dziś jest partner/ partnerka. Kiedyś był stary kawaler/ stara panna dziś jest singiel/ singielka. Kiedyś była przyjaźń ew np układ bez zobowiązań (o ile był tam też seks) czyli zwykłe K***estwo. Kiedyś byli pedały dziś są geje przepraszam waginosceptycy bo i chyba nazwanie kogoś gejem może być krzywdzące. Kiedyś była ocena zachowania/ krytyka (mówię o tej konstruktywnej) dziś jest mowa nienawiści. W jakich czasach przyszło mi żyć. Nikt już nie nazywa rzeczy po imieniu...
Okropne słowo, to fakt... Można by rzec: Nie lajkuję friendzonu w moim lajfie... A samo zjawisko - cóż... Kobiety zazwyczaj potrafią przyjaźnić się bezinteresownie z facetem. W drugą stronę to nie działa... Chyba, że kobieta jest cholernie brzydka...
Jeżeli facet jest zakochany w dziewczynie, a robi dla niej takie rzeczy, to niech się nie dziwi, że pozostaje w takim układzie...
Nie ma szans, więc po co ma chodzić za nią z torbami i robić z siebie barana na własne życzenie? No chyba, że jest masochistą i to go kręci... Skoro nie jest nim zainteresowana, a on coś do niej czuje to albo postawi sprawę jasno, że nie mogą się tak spotykać, bo on chce czegoś więcej albo niech właśnie znajdzie kogoś lub robi cokolwiek innego. Pamiętam takie przykłady chłopaków, którzy wręcz pragną tego, aby być tak traktowanymi, jak usłyszeli, że mogą być z tą dziewczyną za którą tak latali to tchórzyli, a potem znowu skomleli jak miała faceta i tak w koło Macieju...
To wszystko wynika z kryterium doboru partnera i mechanizmu podobnego do projekcji (albo rzeczywiście to projekcja? Nie wiem nie jestem psychologiem.) Mężczyzna szuka kobiety (uogólniając) "miłej, uprzejmej, uległej", a kobieta mężczyzny "silnego, pewnego siebie" (oczywiście można być miłym i pewnym siebie.. to, że wielu ludzi tego nie rozumie, to nie znaczy tylko tyle, że żyjemy w chamskich czasach). I jak koleś widzi kobietę, która mu się podoba to zaczyna być miły, uprzejmy i uległy, bo sam tego oczekuje po kobiecie, z kolei dla kobiety to jest po prostu nieatrakcyjne. Na co koleś myśli, że jest zbyt mało miły, uprzejmy, uległy, dlatego stara się bardziej, na co kobieta jest przekonana, że wszystko idzie w najlepszym kierunku (bo fajny przyjaciel i jeszcze bardziej się stara). To mężczyźni sami tak kastrują. Jest taka zasada, że nie można zamieniać przyjaźni na związek, są co prawda od tego wyjątki, ale niemal zawsze kończy się to utratą i przyjaźni i związku (sam tak miałem, oczywiście przyjaźń na "równych zasadach", bo tylko taka jest możliwa), dlatego kobieta raczej nie zacznie chodzić z przyjacielem. Szkoda gości, ale nie można im pomóc, dopóki sami sobie nie pomogą.
A co jeśli to jej brat?
To nie jest tak, że zobaczysz je ale w sklepie?
już nie róbcie z tego takiej afery, przecież zobaczy, w sklepie na wieszaku, ale zobaczy :D
Co to w ogóle jest ten friendzone? Kiedyś był konkubent/ konkubina dziś jest partner/ partnerka. Kiedyś był stary kawaler/ stara panna dziś jest singiel/ singielka. Kiedyś była przyjaźń ew np układ bez zobowiązań (o ile był tam też seks) czyli zwykłe K***estwo. Kiedyś byli pedały dziś są geje przepraszam waginosceptycy bo i chyba nazwanie kogoś gejem może być krzywdzące. Kiedyś była ocena zachowania/ krytyka (mówię o tej konstruktywnej) dziś jest mowa nienawiści. W jakich czasach przyszło mi żyć. Nikt już nie nazywa rzeczy po imieniu...
~Twoj_nick: dzięki, teraz rozumiem. :)
Jak nie? A przy kasie podczas płacenia to co?
Nie no myśle że zobaczysz, jak już dziewczyna ją kupi, to na pewno pozwoli ci potrzymać...:D :D
Okropne słowo, to fakt... Można by rzec: Nie lajkuję friendzonu w moim lajfie... A samo zjawisko - cóż... Kobiety zazwyczaj potrafią przyjaźnić się bezinteresownie z facetem. W drugą stronę to nie działa... Chyba, że kobieta jest cholernie brzydka...
Friendzone? Jest na to polskie słowo - frajerstwo.