Trochę taka na poziomie 15-latka ta galeria. Z czasem te szczegóły zamieniają się raczej w przeniesienie zakupów, przygotowanie porannej kawy, powstanie w nocy do dziecka pomimo nie swojej kolejki i ciche porozumienie w chwilach, gdy trzeba piwa lub papierosa :)
@liriel_baenre o jezu, przestańcie bo czuję się staro. To że ktoś jest dorosły to nie znaczy że zaraz weźmie ślub, urodzi piątkę dzieci i będzie utrzymywać dom a jedynym wyrazem miłości będzie kupienie warzyw na zupę i bukiet od wielkiego dzwonu. No dajcie żesz spokój. Mam 21 lat, jeszcze nie zdążyłam robić różnych fajnych rzeczy, połazić na randki i tak dalej, nie wmawiajcie mi że prawdziwa miłość jest dopiero wtedy jak jesteś styraną życiem żoną i matką..
@Matsurika Rozumiem Twój punkt widzenia, ale powiem Ci, że szaleństwa (i to grube), randki i tzw. życie też już przeszłam i uważam, że miłość umacnia się dopiero w obliczu trudnej sytuacji, a rutyna życiowa jest hardkorowa. Pewnie, że patrzę z punktu widzenia starucha (jestem 10 lat starsza od Ciebie) i być może się mylę, ale gdy widzę swoich znajomych, którzy jeszcze są na etapie kiziu miziu (patrz galeria wyżej), to mi się chce śmiać i zastanawiam się, kiedy ich życie dopadnie (niekoniecznie rodzina).
@liriel_baenre mam sześcioletni związek więc nie jestem na etapie kizi-mizi ale że jestem młoda to na razie nie mamy jak zamieszkać razem. Życie już dawało w kość i mnie i narzeczonemu i wiele razy się wspieraliśmy. Ale też nie jesteśmy jeszcze parą z dziećmi i kredytem i jak ktoś mówi że przez to nasza miłość jest nieprawdziwa/niesprawdzona to czuję że ktoś neguje te wszystkie razy kiedy się z czymś trudziliśmy i wspieraliśmy tylko dlatego że jeszcze nie mamy tych konkretnych problemów.
@survive
tak, takie se, ale wywołują trochę nostalgii. Wiesz, to tak naprawdę wygląda, a potem, np po 16 czy 20 latach małżeństwa, tego nie ma, a taki prosty trywialny rysunek przypomina sceny sprzed lat.....Nie chcę powiedzieć że jest źle itp, ale jednak: to jest urok zakochania i przywiązania jakoś tak na początku. Tak, też słyszałem, że są małżeństwa które tak mają po 30 latach.... Ale chyba jednak rzadko.....
W tej galerii chodziło przede wszystkim o to, że miłość to nie tylko seks i wspólna impreza ze znajomymi, czy strzelanie sobie wspólnego selfie na fejsa, tylko te drobne momenty, niby zwykłe, jak wakacje czy wspólny posiłek, spędzone wspólnie. Z tym słoniem, z którego tak się śmiejecie, ja mam własną analogię: rok temu byłam z moim chłopakiem na wakacjach w polskich górach. Na szlaku natknęliśmy się na kilka jaskiń, zaczęliśmy je zwiedzać. Niektóre były tak niskie, że trzeba było iść na czworakach lub nawet się czołgać. Mój chłopak namówił mnie, żebyśmy się tam zapuścili, a kiedy już weszliśmy do środka, przyznam, że szłam pierwsza, paplając się w tym błocie. Zdziwiony moim poświęceniem powiedział wtedy, że coraz bardziej mnie kocha. I to są właśnie te momenty. NIE całe wakacje, ale ten drobny moment, kiedy ja pokonywałam swoje lęki klaustrofobii, a on to docenił, miłość kwitła.
Trochę taka na poziomie 15-latka ta galeria. Z czasem te szczegóły zamieniają się raczej w przeniesienie zakupów, przygotowanie porannej kawy, powstanie w nocy do dziecka pomimo nie swojej kolejki i ciche porozumienie w chwilach, gdy trzeba piwa lub papierosa :)
@liriel_baenre o jezu, przestańcie bo czuję się staro. To że ktoś jest dorosły to nie znaczy że zaraz weźmie ślub, urodzi piątkę dzieci i będzie utrzymywać dom a jedynym wyrazem miłości będzie kupienie warzyw na zupę i bukiet od wielkiego dzwonu. No dajcie żesz spokój. Mam 21 lat, jeszcze nie zdążyłam robić różnych fajnych rzeczy, połazić na randki i tak dalej, nie wmawiajcie mi że prawdziwa miłość jest dopiero wtedy jak jesteś styraną życiem żoną i matką..
@Matsurika Rozumiem Twój punkt widzenia, ale powiem Ci, że szaleństwa (i to grube), randki i tzw. życie też już przeszłam i uważam, że miłość umacnia się dopiero w obliczu trudnej sytuacji, a rutyna życiowa jest hardkorowa. Pewnie, że patrzę z punktu widzenia starucha (jestem 10 lat starsza od Ciebie) i być może się mylę, ale gdy widzę swoich znajomych, którzy jeszcze są na etapie kiziu miziu (patrz galeria wyżej), to mi się chce śmiać i zastanawiam się, kiedy ich życie dopadnie (niekoniecznie rodzina).
@liriel_baenre mam sześcioletni związek więc nie jestem na etapie kizi-mizi ale że jestem młoda to na razie nie mamy jak zamieszkać razem. Życie już dawało w kość i mnie i narzeczonemu i wiele razy się wspieraliśmy. Ale też nie jesteśmy jeszcze parą z dziećmi i kredytem i jak ktoś mówi że przez to nasza miłość jest nieprawdziwa/niesprawdzona to czuję że ktoś neguje te wszystkie razy kiedy się z czymś trudziliśmy i wspieraliśmy tylko dlatego że jeszcze nie mamy tych konkretnych problemów.
Miłość dziś zaczyna się i kończy na portfelu...niestety
Takie se te obrazki.
@survive
tak, takie se, ale wywołują trochę nostalgii. Wiesz, to tak naprawdę wygląda, a potem, np po 16 czy 20 latach małżeństwa, tego nie ma, a taki prosty trywialny rysunek przypomina sceny sprzed lat.....Nie chcę powiedzieć że jest źle itp, ale jednak: to jest urok zakochania i przywiązania jakoś tak na początku. Tak, też słyszałem, że są małżeństwa które tak mają po 30 latach.... Ale chyba jednak rzadko.....
8======D
Jazda na pomarańczowym słoniu to SZCZEGÓŁ?!
właśnie sobie uświadomiłam, że w moim związku nie zauważałam tych szczegółów. Szczególnie tego słonia
tylko na jednej ilustracji kobieta i kot ... na pozostałych na 1 rzut oka kobieta i mężczyzna ... czyżby to był ten szczegół?
W tej galerii chodziło przede wszystkim o to, że miłość to nie tylko seks i wspólna impreza ze znajomymi, czy strzelanie sobie wspólnego selfie na fejsa, tylko te drobne momenty, niby zwykłe, jak wakacje czy wspólny posiłek, spędzone wspólnie. Z tym słoniem, z którego tak się śmiejecie, ja mam własną analogię: rok temu byłam z moim chłopakiem na wakacjach w polskich górach. Na szlaku natknęliśmy się na kilka jaskiń, zaczęliśmy je zwiedzać. Niektóre były tak niskie, że trzeba było iść na czworakach lub nawet się czołgać. Mój chłopak namówił mnie, żebyśmy się tam zapuścili, a kiedy już weszliśmy do środka, przyznam, że szłam pierwsza, paplając się w tym błocie. Zdziwiony moim poświęceniem powiedział wtedy, że coraz bardziej mnie kocha. I to są właśnie te momenty. NIE całe wakacje, ale ten drobny moment, kiedy ja pokonywałam swoje lęki klaustrofobii, a on to docenił, miłość kwitła.
do pełni szcześcia brakuje mi jeszcze kota :/