Chrześcijanie bardzo przeceniają wartość rozwojową cierpienia. Może się zdarzyć że Cię wzmocni ale jest spora szansa że stanie się odwrotnie. Nie warto celowo pielęgnować cierpienia i poświęcenia.
@Albiorix Celowo nie warto, ale moim zdaniem tu chodzi o to, aby sobie nie ułatwiać sprawy na każdym kroku, a akceptować to, co się ma. Odcięcie kawałka krzyża mogło tu symbolizować np. rezygnację z ważnej rozmowy z rodziną, której konsekwencje później mogłyby się nasilić w postaci alkoholizmu, bo już dużo trudniej jest rozwiązać problem niż wcześniej, gdy była ku temu dobra okazja..
@Antymonachomachia - OK, ale pójście na trudną rozmowę to co innego niż dźwiganie krzyża. Nie robisz tego w imię rozwoju duchowego i żeby Jezus był zadowolony z Twojej ofiary tylko dlatego że ta rozmowa jest potrzebna. Tak jak czyszczenie szamba, borowanie zębów albo nauka do egzaminu. Chrześcijańska filozofia "noszenia swojego krzyża" mówi raczej o tym, że jak masz przewlekłą chorobę albo nieudane małżeństwo - to nadaj temu znaczenie duchowe, zaciśnij zęby i tak ma zostać.
Kolejny kretyński obrazek pokazujący złe wartości.
To co powinno zostać pokazane to jak wszyscy wywalają swoje krzyże , zostawiają jeden , noszą na zmianę.
Coś wam powiem - to nie zadziała. Nawet wyobrażając sobie że będą współpracować, czego oczekiwanie jest jednak naiwne, to raz że nie wiadomo jak krzyże są wytrzymałe (możliwe że dwóch pierwszych by przeszło, trzeci spadł w przepaść a reszta nie miała jak przejść i musiała się wracać), po drugie nie wiadomo jak dalej potoczy się sytuacja - jakby np: mieli iść bardzo daleko i musieli mieć czymś palić w nocy w ognisku to im więcej drwa, tym lepiej (a walą przez pustynię, a pustynie słyną z zimnych nocy i braku rozpałki). Tak więc podsumować wasze komentarze pragnę przez "kolejne kretyńskie komentarze które nie dość że próbują logicznie analizować moralitety, to jeszcze robią to w sposób nielogiczny..."
Kurczę, też na to wpadłem, ale jak miałem wrzucić, to zobaczyłem, że byleś pierwszy.
@mareczek00713 Wiadomo. Zostały zaprojektowane, żeby utrzymać przez kilka dni dorosłego mężczyznę.
Te krzyże to przepustka do nieba, autor nie wymślił tego obrazka, miałam tą naukę na rekolekcjach w szkole podstawowej. Idą przez życie, dźwigając krzyż, czyli jego trudy nie mogą go uciąć (o ile się nie mylę to oznacza samobójstwo - samobójcy nie mają wstępu do nieba) ani, tedy nam jeszcze ksiądz opowiadał - przepołowić, bo się złamie (to oznacza życie tylko dla siebie, jak Ci się tylko podoba, bez wiary, krzywdząc innych) Osoba na obrazku zostaje na brzegu - to czyściec, aż minie kara za pójście na łatwiznę, a dopiero potem czeka go sąd - być może zostanie w tym samym miejscu - po 2 stronie przepaści na x czasu, zależnie od życia. Osoba, która sobie przepołowi krzyż i spróbuje przejść, spadnie w przepaść, czyli do piekła. Jeśli nosiliby tylko 1 krzyż = trudności życia 1 osoby, to prawie to samo co niebo, w takim razie po co mielibyśmy być dobrzy? Każdy musi nieść swój krzyż, nie ma wyboru.
Też niedawno o tym myślałam i do takiego doszłam wniosku
Gość to tym struganiem zrobił sobie niedźwiedzią przysługę, bo inni niosą krzyże wlokąc po ziemi, jego nie sięga ziemi, więc cały ciężar spada na ramię. w efekcie może być nawet większy.
Krzyż nie ma tu żadnego odzwierciedlenia religijnego. Cała metafora krzyża opiera się tylko na historii Jezusa który musiał go nieść, a chyba każdy zna przysłowie "Każdy niesie swój krzyż'
Tu chodzi o to że jak ktoś idzie na łatwiznę i nie chodzi do kościoła itd. to sobie niszczy drogę do Nieba. Wiem że pisze jak jakiś katoliczek, ale chcę wytłumaczyć obrazek.
Po co dźwigać krzyż, jeśli wystarczy deska? Po co nieść ich tyle, skoro wystarczy jeden? Jak to jest z tą "miłością bliźniego" i "wybaczaniem bładzącym", że żaden nie pozwolił mu przejść po swoim?
Jeśli to by były prawdziwe Jezusy to by mu dały po swoim przejść.
Chrześcijanie bardzo przeceniają wartość rozwojową cierpienia. Może się zdarzyć że Cię wzmocni ale jest spora szansa że stanie się odwrotnie. Nie warto celowo pielęgnować cierpienia i poświęcenia.
@Albiorix Celowo nie warto, ale moim zdaniem tu chodzi o to, aby sobie nie ułatwiać sprawy na każdym kroku, a akceptować to, co się ma. Odcięcie kawałka krzyża mogło tu symbolizować np. rezygnację z ważnej rozmowy z rodziną, której konsekwencje później mogłyby się nasilić w postaci alkoholizmu, bo już dużo trudniej jest rozwiązać problem niż wcześniej, gdy była ku temu dobra okazja..
@Antymonachomachia - OK, ale pójście na trudną rozmowę to co innego niż dźwiganie krzyża. Nie robisz tego w imię rozwoju duchowego i żeby Jezus był zadowolony z Twojej ofiary tylko dlatego że ta rozmowa jest potrzebna. Tak jak czyszczenie szamba, borowanie zębów albo nauka do egzaminu. Chrześcijańska filozofia "noszenia swojego krzyża" mówi raczej o tym, że jak masz przewlekłą chorobę albo nieudane małżeństwo - to nadaj temu znaczenie duchowe, zaciśnij zęby i tak ma zostać.
Kolejny kretyński obrazek pokazujący złe wartości.
To co powinno zostać pokazane to jak wszyscy wywalają swoje krzyże , zostawiają jeden , noszą na zmianę.
Dokładnie, właśnie weszłam to tu napisać. Mogliby wziąć jeden wspólnie i to by było najlepsze.
Coś wam powiem - to nie zadziała. Nawet wyobrażając sobie że będą współpracować, czego oczekiwanie jest jednak naiwne, to raz że nie wiadomo jak krzyże są wytrzymałe (możliwe że dwóch pierwszych by przeszło, trzeci spadł w przepaść a reszta nie miała jak przejść i musiała się wracać), po drugie nie wiadomo jak dalej potoczy się sytuacja - jakby np: mieli iść bardzo daleko i musieli mieć czymś palić w nocy w ognisku to im więcej drwa, tym lepiej (a walą przez pustynię, a pustynie słyną z zimnych nocy i braku rozpałki). Tak więc podsumować wasze komentarze pragnę przez "kolejne kretyńskie komentarze które nie dość że próbują logicznie analizować moralitety, to jeszcze robią to w sposób nielogiczny..."
Ale nie dla tego kto te krzyże sprzedaje.. nie..
Kurczę, też na to wpadłem, ale jak miałem wrzucić, to zobaczyłem, że byleś pierwszy.
@mareczek00713 Wiadomo. Zostały zaprojektowane, żeby utrzymać przez kilka dni dorosłego mężczyznę.
Te krzyże to przepustka do nieba, autor nie wymślił tego obrazka, miałam tą naukę na rekolekcjach w szkole podstawowej. Idą przez życie, dźwigając krzyż, czyli jego trudy nie mogą go uciąć (o ile się nie mylę to oznacza samobójstwo - samobójcy nie mają wstępu do nieba) ani, tedy nam jeszcze ksiądz opowiadał - przepołowić, bo się złamie (to oznacza życie tylko dla siebie, jak Ci się tylko podoba, bez wiary, krzywdząc innych) Osoba na obrazku zostaje na brzegu - to czyściec, aż minie kara za pójście na łatwiznę, a dopiero potem czeka go sąd - być może zostanie w tym samym miejscu - po 2 stronie przepaści na x czasu, zależnie od życia. Osoba, która sobie przepołowi krzyż i spróbuje przejść, spadnie w przepaść, czyli do piekła. Jeśli nosiliby tylko 1 krzyż = trudności życia 1 osoby, to prawie to samo co niebo, w takim razie po co mielibyśmy być dobrzy? Każdy musi nieść swój krzyż, nie ma wyboru.
Też niedawno o tym myślałam i do takiego doszłam wniosku
Gość to tym struganiem zrobił sobie niedźwiedzią przysługę, bo inni niosą krzyże wlokąc po ziemi, jego nie sięga ziemi, więc cały ciężar spada na ramię. w efekcie może być nawet większy.
W sumie nie tyle większy, co bardziej odczuwalny, ale spoko :)
Dobry demot, daje do myślenia... :-)
Znów chrześcijańska propaganda.
@AnalnyPenetrator Rozwiń.
Rozwijam.
Krzyż nie ma tu żadnego odzwierciedlenia religijnego. Cała metafora krzyża opiera się tylko na historii Jezusa który musiał go nieść, a chyba każdy zna przysłowie "Każdy niesie swój krzyż'
które to przysłowie, jak i idea krzyża bierze się z religii, więc ciężko powiedzieć że nie ma odniesienia religijnego
wystarczyło by, aby obciął ramiona ... i nimi przedłużył kładkę ...
Juz po raz trzeci ten demot tu sie powtarza
Tu chodzi o to że jak ktoś idzie na łatwiznę i nie chodzi do kościoła itd. to sobie niszczy drogę do Nieba. Wiem że pisze jak jakiś katoliczek, ale chcę wytłumaczyć obrazek.
Po co dźwigać krzyż, jeśli wystarczy deska? Po co nieść ich tyle, skoro wystarczy jeden? Jak to jest z tą "miłością bliźniego" i "wybaczaniem bładzącym", że żaden nie pozwolił mu przejść po swoim?
Jak by gatunek ludzki nie próbował sobie ułatwiać życia to wielu rzeczy by teraz nie było :)