A teraz w całym mieszkaniu ciepełko bez żadnego palonego drewna, pączki za grosze w sklepie obok, a opowieści dzieciom samemu trzeba opowiadać, bo się dzieckiem już nie jest. A to wszystko po to, aby następne pokolenie wspominało jak to magicznie było za dziecka usiąść zimą na łóżku przy kaloryferze i posłuchać opowieści dziadka o jego mitycznych czasach sprzed komputerów.
Proste: Jak dziadek był małym smrodem nie miał komputera i biegał z karabinem maszynowym po podwórku (zrobionym z patyka). Komputer pojawił się w jego życiu później.
moje marzenie też, taki nowoczesny trzon kuchenny z wkładem szamotowym ogrzewającym cały dom, wędzarka, baniak na ciepłą wodę i kuchnia na 4 fajerki :P
Wszystko fajnie, jak się jest dzieckiem i ktoś inny wszystko robi. Albo jak się pali w piecu, kominku, czymkolwiek, od wielkiego dzwonu, dla klimatu. Ale jak trzeba węgiel przywozić, szuflować do piwnicy, nosić wiadrami, codziennie piec rozpalać, czyścić, wynosić popiół, co najmniej raz do roku czyścić komin a przy tym utrzymywać jako-taką czystość w mieszkaniu (każdy piec to źródło brudu), to magia znika. Ciekaw jestem, czy ludzie, którzy decydują się na ogrzewanie wyłącznie "kominkowe" w nowych domach, nie przeklinają tego po pewnym czasie.
@daclaw - przerabiałam juz różne formy ogrzewania i stwierdzam, że najpraktyczniej jest mieć dwie mozliwości. Sam kominek zdecydowanie odpada. Co do kuchni, to właśnie zdecydowałam się na kuchnię z płaszczem wodnym i do tego kuchenka elektryczno-gazowa. Można kupic piękne kaflowe kuchnie na węgiel lub drzewo, które są jednocześnie nowoczesne i klimatyczne.
No, no, a do tego codziennie o czwartej rano wstawać i wiadro węgla albo drewna przynosić. Babcia domyć spalenizny nie mogła, razem z żarciem można było pył zjeść, gdzie indziej nie dało się wytrzymac z zimna i wszyscy na kupie musieli bić sie o miejsce przy piecu. A dziadek często nawalony posiadał liczne poparzenia. Po prostu bajeczka....
No, no, bo tego węgla, czy drewna nie można było przygotować wieczorem. Moja mama jakoś problemów z domyciem spalenizny nie miała. Hmm... Może przez to, że czyściła to codziennie przez dziesięć minut, a nie raz na miesiąc przez 4 godziny? Oparzenia zdarzały się sporadycznie i nigdy nie były poważniejsze niż jeden pęcherz na palcu. A skoro miałeś pył w jedzeniu... Wiesz, że popielnik nie jest od przygotowywania jedzenia? Pamiętam mrozy po -30 stopni i nikt się nie bił o miejsce przy piecu. No chyba, że miałeś ściany z desek, pouszczelniane mchem, to wtedy zwracam honor.
Mam taką magię co weekend.Spróbujcie takim czymś opalić pokój, zobaczcie ile trzeba kupić/porąbać/nanieść drewna aby utrzymać 24 stopnie w takim pokoju.Stare chaty nie miały centralnego tylko większe i mniejsze piecyki w każdym pokoju.Nie opłaca się posadzić dupska w zamian za taką wykonaną pracę.Pomyślcie jak bardzo dziadkowie was lubili ;)
@anix4545
@anix4545
Jak masz stos starego gruzu zamiast kuchni to tak jest. Do teraz sądziłem, że taka kuchnia to ekscentryczny sposób na marnowanie opału, zajmowania miejsca, wieczne szorowanie kuchni i garów. Obecnie kuchnia została odtworzona dwukrotnie mniejsza. Sam kafel + szamot + glina. Wygląda jak mebel. Wystarczy odrobinę opału i spokojnie nagrzewa kuchnię (12 m2) i pokój (16 m2) do temp. 24 stopni. Nic nie dymi, nic nie smoli. W domku jednorodzinnym, rodzice mają założone centralne ogrzewanie, kuchnię gazową ale kuchnia kaflowa jest często używana. Koszt takiego gadżetu wykonanego przez zduna (materiał + robocizna) trochę ponad 3 tyś. zł. Czas wykonania ok. miesiąca. Porównywalny "gotowiec" to ok. 10-12 tyś. zł. Moim zdaniem: było warto :)
Może i jestem gimnazjalistą, ale pamiętam jak miałem 7-8 lat to na weekendy do babci wyjeżdżałem, własnie przy takim piecu siedziałem patrzyłem na ogień myśląc jak on działa ze się pali, jednocześnie głaszcząc kota. Później
babcia przygotowywała takie przepyszne ziemniaki w mundurkach pamiętam to jak dziś. Niezapomniane chwile :)
ciekawe kiedy skończy się ta moda na wspominanie dzieciństwa, czyżbyście czuli się aż tak staro w wieku 23-30 lat czy nie radzicie sobie z dorosłym życiem i musicie sobie powspominać, żeby odwrócić uwagę od prawdziwych problemów ?
U mojej babci taki piecyk nadal funkcjonuje :) Mimo że mam 17 lat, dalej lubię zimą usiąść przy piecu i posłuchać opowieści mojego dziadka, które znam na pamięć ;)
Mam w domu taki piec, dość podobny do tego z obrazka, tylko trochę mniejszy. Osobiście go uwielbiam, można się pogrzać jak jest chłodno.
Nie mam starego domu jak coś, tylko moi rodzice bardzo chcieli mieć taki piec :) Przy okazji mamy też normalny piekarnik i kuchenkę.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
14 stycznia 2016 o 16:05
A Ja sobie postawiłem kuchnię kaflową - znacznie mniejszą niestety. Kafle średniej jakości + blachy i akcesoria około 2500, dodatkowy komin około 1500 i roota 500-po dobrej znajomości. Ale warto było hmmmm.........
A kto Ci broni sobie taki zamontować? Dzwonisz do zduna i Ci stawia. A później zasuwasz z węglem jak chcesz sobie nawet herbatę zrobić.
a kto broni dodatkowo zamontować zwykłą kuchenkę i piekarnik czy nawet piecyk gazowy?
Broni Ci ktos miec czajnik elektryczny gdy posiadasz piec kaflowy ajnsztajnie?
No jak to kto. a ustawa o niepaleniu węglem w krk? :P
A teraz w całym mieszkaniu ciepełko bez żadnego palonego drewna, pączki za grosze w sklepie obok, a opowieści dzieciom samemu trzeba opowiadać, bo się dzieckiem już nie jest. A to wszystko po to, aby następne pokolenie wspominało jak to magicznie było za dziecka usiąść zimą na łóżku przy kaloryferze i posłuchać opowieści dziadka o jego mitycznych czasach sprzed komputerów.
Proste: Jak dziadek był małym smrodem nie miał komputera i biegał z karabinem maszynowym po podwórku (zrobionym z patyka). Komputer pojawił się w jego życiu później.
U mojej teściowej taka kuchnia wciąż jest, tak samo w domku po babci. I ten charakterystyczny zapach w kuchni
moje marzenie też, taki nowoczesny trzon kuchenny z wkładem szamotowym ogrzewającym cały dom, wędzarka, baniak na ciepłą wodę i kuchnia na 4 fajerki :P
Wszystko fajnie, jak się jest dzieckiem i ktoś inny wszystko robi. Albo jak się pali w piecu, kominku, czymkolwiek, od wielkiego dzwonu, dla klimatu. Ale jak trzeba węgiel przywozić, szuflować do piwnicy, nosić wiadrami, codziennie piec rozpalać, czyścić, wynosić popiół, co najmniej raz do roku czyścić komin a przy tym utrzymywać jako-taką czystość w mieszkaniu (każdy piec to źródło brudu), to magia znika. Ciekaw jestem, czy ludzie, którzy decydują się na ogrzewanie wyłącznie "kominkowe" w nowych domach, nie przeklinają tego po pewnym czasie.
@daclaw - przerabiałam juz różne formy ogrzewania i stwierdzam, że najpraktyczniej jest mieć dwie mozliwości. Sam kominek zdecydowanie odpada. Co do kuchni, to właśnie zdecydowałam się na kuchnię z płaszczem wodnym i do tego kuchenka elektryczno-gazowa. Można kupic piękne kaflowe kuchnie na węgiel lub drzewo, które są jednocześnie nowoczesne i klimatyczne.
No, no, a do tego codziennie o czwartej rano wstawać i wiadro węgla albo drewna przynosić. Babcia domyć spalenizny nie mogła, razem z żarciem można było pył zjeść, gdzie indziej nie dało się wytrzymac z zimna i wszyscy na kupie musieli bić sie o miejsce przy piecu. A dziadek często nawalony posiadał liczne poparzenia. Po prostu bajeczka....
No, no, bo tego węgla, czy drewna nie można było przygotować wieczorem. Moja mama jakoś problemów z domyciem spalenizny nie miała. Hmm... Może przez to, że czyściła to codziennie przez dziesięć minut, a nie raz na miesiąc przez 4 godziny? Oparzenia zdarzały się sporadycznie i nigdy nie były poważniejsze niż jeden pęcherz na palcu. A skoro miałeś pył w jedzeniu... Wiesz, że popielnik nie jest od przygotowywania jedzenia? Pamiętam mrozy po -30 stopni i nikt się nie bił o miejsce przy piecu. No chyba, że miałeś ściany z desek, pouszczelniane mchem, to wtedy zwracam honor.
Nie ma to jak zobaczyć znajomą kuchnię na Demotach :) Ta kuchnia jest częścią niezwykłego domu, szkoda tylko że Gospodarz tak rzadko tam bywa :)
@drakan Tzn? Jaki dom?
To dom prof.Strumiłło.
Proziaki paciuloku a nie pączki... kuźwa...
ba -część piecy była tak robiona,że można było na nich spać co czyniła moja babcia (podobno najlepsze miejsce w domu )
Mam taką magię co weekend.Spróbujcie takim czymś opalić pokój, zobaczcie ile trzeba kupić/porąbać/nanieść drewna aby utrzymać 24 stopnie w takim pokoju.Stare chaty nie miały centralnego tylko większe i mniejsze piecyki w każdym pokoju.Nie opłaca się posadzić dupska w zamian za taką wykonaną pracę.Pomyślcie jak bardzo dziadkowie was lubili ;)
@anix4545
@anix4545
Jak masz stos starego gruzu zamiast kuchni to tak jest. Do teraz sądziłem, że taka kuchnia to ekscentryczny sposób na marnowanie opału, zajmowania miejsca, wieczne szorowanie kuchni i garów. Obecnie kuchnia została odtworzona dwukrotnie mniejsza. Sam kafel + szamot + glina. Wygląda jak mebel. Wystarczy odrobinę opału i spokojnie nagrzewa kuchnię (12 m2) i pokój (16 m2) do temp. 24 stopni. Nic nie dymi, nic nie smoli. W domku jednorodzinnym, rodzice mają założone centralne ogrzewanie, kuchnię gazową ale kuchnia kaflowa jest często używana. Koszt takiego gadżetu wykonanego przez zduna (materiał + robocizna) trochę ponad 3 tyś. zł. Czas wykonania ok. miesiąca. Porównywalny "gotowiec" to ok. 10-12 tyś. zł. Moim zdaniem: było warto :)
Jakby to było wczoraj... Zaraz, zaraz to było wczoraj.
Minus
Nie obchodzi mnie to.
Na zapiecku to Bonifacy się wylegiwał! :)
ej, ale nie wszyscy są ze wsi.
ani jedna, ani druga babcia czy dziadkowie mnie nigdy nie ugośclili w taki sposób jak są wszędzie opisywani. Zazdroszczę wam
Wrocmy do epoki kamienia łupanego w tedy to dopiero musiala byc zajebista atmosfera kazdego dnia ktos padal od zwyklego przeziebienia. ale emocje.
kocham takie piece
@CichyTelewidz Tak? A ja wole kobiety. Piece są dla mnie za szerokie. I z zewnątrz i z wewnątrz.
Może i jestem gimnazjalistą, ale pamiętam jak miałem 7-8 lat to na weekendy do babci wyjeżdżałem, własnie przy takim piecu siedziałem patrzyłem na ogień myśląc jak on działa ze się pali, jednocześnie głaszcząc kota. Później
babcia przygotowywała takie przepyszne ziemniaki w mundurkach pamiętam to jak dziś. Niezapomniane chwile :)
A my mielismy trociniak w naszym pokoju :)
ciekawe kiedy skończy się ta moda na wspominanie dzieciństwa, czyżbyście czuli się aż tak staro w wieku 23-30 lat czy nie radzicie sobie z dorosłym życiem i musicie sobie powspominać, żeby odwrócić uwagę od prawdziwych problemów ?
Czy tylko moi dziadkowie mieszkali w normalnym bloku ?
@midnight123 Moi mieszkali w dziwnym bloku :)
Sc Z tego co rozumiem to taki piecek był w domach. No chyba, że w blokach też. Nie wiem, nigdy czegoś takiego nie widziałam.
Wszystkie informacje znajdziecie na facebooku ,,Maćkowa Ruda 17"
Jak widzę takie nostalgiczne pierdoły to aż mi się niedobrze robi.
U mojej babci taki piecyk nadal funkcjonuje :) Mimo że mam 17 lat, dalej lubię zimą usiąść przy piecu i posłuchać opowieści mojego dziadka, które znam na pamięć ;)
Mam w domu taki piec, dość podobny do tego z obrazka, tylko trochę mniejszy. Osobiście go uwielbiam, można się pogrzać jak jest chłodno.
Nie mam starego domu jak coś, tylko moi rodzice bardzo chcieli mieć taki piec :) Przy okazji mamy też normalny piekarnik i kuchenkę.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2016 o 16:05
Ja tam jeszcze mogę jechać do babci i posedzieć przy takim piecu i pogrzebać o palenisku jak za dzieciaka:D
po takie klimaty zapraszam w Bieszczady do Łopienki :)
A Ja sobie postawiłem kuchnię kaflową - znacznie mniejszą niestety. Kafle średniej jakości + blachy i akcesoria około 2500, dodatkowy komin około 1500 i roota 500-po dobrej znajomości. Ale warto było hmmmm.........
Nie dziekuje - mieszkam w Krakowie tu cale miasto to jeden wielki zapiecek, wszędzie pył zawieszony i śmierdzące powietrze
Och. Poznajmy się.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 stycznia 2016 o 7:19