Rzucę Wam perspektywą. Ta spółdzielnia ma bloki położone wybitnie parszywie jeżeli chodzi o gołębie - mój znajomy wynajmuje mieszkanie od właściciela w Piaście. Budynki są położone albo wokół parku krakowskiego, albo w okolicy akademików na Bydgoskiej, albo obok ich "centrum dowodzenia" gdzie w pobliskiej cylindrycznej ruderze gnieżdżą się gołębie. Bloki najbliżej "Krakauerparku" mają praktycznie wszystkie balkony zabudowane oknami, bo tak ptaki rąbały. Jeżeli ktoś ma nieszczęście mieć śmietnik na świeżym powietrzu, to gołębie dostają się do środka niezależnie od podejmowanych kroków. Akurat tej spółdzielni się nie dziwię. Ale najgorsze nie są gołębie, bo to jedynie efekt, tylko przyczyna - starsze panie. Otóż wyobraźcie sobie taką scenkę: Idziecie sobie rano ścieżką za blokiem przez zieleniec. Nagle z okna na... 6, 7? piętrze leci coś wielkiego i z impetem uderza w trawnik. Okazuje się, że to 3/4 bochenka chleba. W najlepszym wypadku, bo kiedyś spadły kości spod rosołu. Otóż taka starsza pani kupuje cały chleb, zjada, a po 3 dniach gdy kupi następny tamten "daje ptaszkom", co oznacza wywalenie całej bryły przez okno. Kości zaś podobno były "dla piesków".
a ludzi tam ponad pół miliona ale 10 razy mniej ptaków przeszkadza..
Liczba chyba trochę zaniżona bo 10 tys. ptaków to jest nic w porównaniu do 800 tys. ludzi.
ale że co? Słuszna uwaga...
gołębie nie robią kupy - wydalają kałomocz :X
Tylko dwie kupy dziennie, a i tak przynajmniej jedna musi wylądować na moim samochodzie....
Rzucę Wam perspektywą. Ta spółdzielnia ma bloki położone wybitnie parszywie jeżeli chodzi o gołębie - mój znajomy wynajmuje mieszkanie od właściciela w Piaście. Budynki są położone albo wokół parku krakowskiego, albo w okolicy akademików na Bydgoskiej, albo obok ich "centrum dowodzenia" gdzie w pobliskiej cylindrycznej ruderze gnieżdżą się gołębie. Bloki najbliżej "Krakauerparku" mają praktycznie wszystkie balkony zabudowane oknami, bo tak ptaki rąbały. Jeżeli ktoś ma nieszczęście mieć śmietnik na świeżym powietrzu, to gołębie dostają się do środka niezależnie od podejmowanych kroków. Akurat tej spółdzielni się nie dziwię. Ale najgorsze nie są gołębie, bo to jedynie efekt, tylko przyczyna - starsze panie. Otóż wyobraźcie sobie taką scenkę: Idziecie sobie rano ścieżką za blokiem przez zieleniec. Nagle z okna na... 6, 7? piętrze leci coś wielkiego i z impetem uderza w trawnik. Okazuje się, że to 3/4 bochenka chleba. W najlepszym wypadku, bo kiedyś spadły kości spod rosołu. Otóż taka starsza pani kupuje cały chleb, zjada, a po 3 dniach gdy kupi następny tamten "daje ptaszkom", co oznacza wywalenie całej bryły przez okno. Kości zaś podobno były "dla piesków".
No i co z tego? Gdzie podpis? Nie ma? Więc to nie demot, proszę o przeniesienie tego czegoś do archiwum.
Flying rats