Bez neta mogę spokojnie żyć. W alternatywie mam mnóstwo ciekawych rzeczy na kompie, jak inne źródła radości: książki, basen, spotkania z ludźmi, filmy... Prawdopodobnie w pierwszej kolejności wzięłabym telefon i zaczęła się umawiać z przyjaciółmi i dobrymi znajomymi na kawki, herbatki, winko, kręgle, filmy, a czekając na umówiony czas wessałabym parę książek i zaliczyła dalsze wypady na spacery. Pomysłów do realizacji mam od zarąbania i jeszcze trochę.
Po 3-4 miesiące w roku nie mam stałego internetu i jakoś żyję - majsterkuję, rysuję, maluję, czytam, piszę, oglądam filmy, albo gram w zgrane na komputer gry...
Podłączam "źródło awaryjne" - modem aero2, który leży w torbie od laptopa i używany bywa w sytuacjach awaryjnych.
Piszę i czytam rzeczy które mam offline.
To sondaż dla Onetu??
Bez neta mogę spokojnie żyć. W alternatywie mam mnóstwo ciekawych rzeczy na kompie, jak inne źródła radości: książki, basen, spotkania z ludźmi, filmy... Prawdopodobnie w pierwszej kolejności wzięłabym telefon i zaczęła się umawiać z przyjaciółmi i dobrymi znajomymi na kawki, herbatki, winko, kręgle, filmy, a czekając na umówiony czas wessałabym parę książek i zaliczyła dalsze wypady na spacery. Pomysłów do realizacji mam od zarąbania i jeszcze trochę.
Internet to pikuś. Najgorzej jak prądu nie ma.
Nie ma problemu. Zgrałem cały na dyskietkę.
Po 3-4 miesiące w roku nie mam stałego internetu i jakoś żyję - majsterkuję, rysuję, maluję, czytam, piszę, oglądam filmy, albo gram w zgrane na komputer gry...
Biorę telefon i udostępniam dane pakietowe po Wi-Fi... też mi problem...
Miałem to. Nigdy nie zalegajcie kablówcę. Jeszcze stare gry pomogły. Bardzo stare.
Biorę książkę z mojej biblioteczki i czytam
Pasjans pająk.
Wuanczam Plejstejszyn 3
nauczyłem się robić hotspota z telefonu
podłączam się do sąsiada
gram w unreal z lat 90.