Wydaje mi się że gdyby te teksty były o oglądaniu telewizji, albo chodzeniu na strzelnicę, to autor zostałby wzięty odpowiednio za wąsatego Janusza z czerwonym ryjem/ aspołecznego psychopatę. Każdy umie czytać (mam taką nadzieje), gdyby chciał to by sobie czytał książki, ale - no nie wiem- może nie chce? Dalej mamy mentalność z XIIIw., gdzie książki i umiejętność czytania były oznaką statusu? Ale tak, gdyby każdy czytał książki, a jakiś procent oglądał TV, to nagle ludzie by się obruszali jaka to mała oglądalność filmów w Polsce, same ameby umysłowe, tylko by książki czytali przy piwku. I żeby nie było- sam zazwyczaj w roku czytam więcej książek niż wynosi średnia temperatura pokojowa w celcjuszach. Chyba że akurat nie mam ochoty, albo nie wiem za jaką książkę się zabrać, wtedy- uwaga uwaga- nie czytam.
wow nie wiedziałem, że dla was "czytających" fikcja jest ważniejsza od rzeczywistości. Teraz przynajmniej wiem, że moje postrzeganie was "czytających" jako oszołomów jest prawidłowe:)
p.s.
Zdarzy mi się przeczytać książkę od czasu do czasu (średnio 1 - 2 w roku) ale nie uważam się z tego powodu lepszy lub gorszy od tych co nie czytają i od tych co czytają więcej.
@UnknownName88 Na pewno nie w Polsce...
Wydaje mi się że gdyby te teksty były o oglądaniu telewizji, albo chodzeniu na strzelnicę, to autor zostałby wzięty odpowiednio za wąsatego Janusza z czerwonym ryjem/ aspołecznego psychopatę. Każdy umie czytać (mam taką nadzieje), gdyby chciał to by sobie czytał książki, ale - no nie wiem- może nie chce? Dalej mamy mentalność z XIIIw., gdzie książki i umiejętność czytania były oznaką statusu? Ale tak, gdyby każdy czytał książki, a jakiś procent oglądał TV, to nagle ludzie by się obruszali jaka to mała oglądalność filmów w Polsce, same ameby umysłowe, tylko by książki czytali przy piwku. I żeby nie było- sam zazwyczaj w roku czytam więcej książek niż wynosi średnia temperatura pokojowa w celcjuszach. Chyba że akurat nie mam ochoty, albo nie wiem za jaką książkę się zabrać, wtedy- uwaga uwaga- nie czytam.
jak ja to rozumiem.
wow nie wiedziałem, że dla was "czytających" fikcja jest ważniejsza od rzeczywistości. Teraz przynajmniej wiem, że moje postrzeganie was "czytających" jako oszołomów jest prawidłowe:)
p.s.
Zdarzy mi się przeczytać książkę od czasu do czasu (średnio 1 - 2 w roku) ale nie uważam się z tego powodu lepszy lub gorszy od tych co nie czytają i od tych co czytają więcej.