@TheNihil44 Samo puści w krytycznym momencie i możliwe ze nie będziesz w stanie na tyle się kontrolować żeby to na czym Ci zależy z dobrych rzeczy nie zepsuć i stracić. Po prostu wszystko zrównasz z ziemią w większym bądź mniejszym stopniu. Z własnego doświadczenia powiem Ci że straciłem osobę na której mi zależało była wtedy moją iskierką nadziej żeby nie wybuchnąć tłumiąc negatywne emocje spowodowane innymi osobami , czynnikami , wiele tego było . W pewnym momencie..... cóż każdy ma swoje granice... (i wystarczy mały kamyczek na co dzień bez znaczenia... ruszy lawina) masz gdzieś kto coś o tobie pomyśli , co robisz czy to w brew własnym zasadom... obojętne to jest , nie myślisz czy dana osobę lubisz czy nie. Czasem pomyślisz czy to jestem naprawdę ja... i z reguły ktoś/coś dolewa oliwy do ognia. Wszyscy lecą po kolei bez znaczenia, resztkami samokontroli panujesz żeby nie zrobić czegoś chorego i okropnego. Na końcu po wszystkim dociera do Ciebie że te dobre rzeczy które były po prostu straciłeś kosztem tych złych... ale wtedy jest za późno........
każdy z nas powinien mieć taki pokoik ciemny bez niczego w sierodku i dźwięko szczelny gdzie po wejściu do niego można ma cały regulator krzyknąć Ku**a i wylądować całe emocje
A co jak ktoś po prostu nie może puścić?
to się w tobie zbiera i źle ci szkodzi na zdrowie
@TheNihil44 Samo puści w krytycznym momencie i możliwe ze nie będziesz w stanie na tyle się kontrolować żeby to na czym Ci zależy z dobrych rzeczy nie zepsuć i stracić. Po prostu wszystko zrównasz z ziemią w większym bądź mniejszym stopniu. Z własnego doświadczenia powiem Ci że straciłem osobę na której mi zależało była wtedy moją iskierką nadziej żeby nie wybuchnąć tłumiąc negatywne emocje spowodowane innymi osobami , czynnikami , wiele tego było . W pewnym momencie..... cóż każdy ma swoje granice... (i wystarczy mały kamyczek na co dzień bez znaczenia... ruszy lawina) masz gdzieś kto coś o tobie pomyśli , co robisz czy to w brew własnym zasadom... obojętne to jest , nie myślisz czy dana osobę lubisz czy nie. Czasem pomyślisz czy to jestem naprawdę ja... i z reguły ktoś/coś dolewa oliwy do ognia. Wszyscy lecą po kolei bez znaczenia, resztkami samokontroli panujesz żeby nie zrobić czegoś chorego i okropnego. Na końcu po wszystkim dociera do Ciebie że te dobre rzeczy które były po prostu straciłeś kosztem tych złych... ale wtedy jest za późno........
święta racja, samokontrola jest mocno przereklamowana
Ale przynajmniej jak jeb*/ie to jest widowisko
każdy z nas powinien mieć taki pokoik ciemny bez niczego w sierodku i dźwięko szczelny gdzie po wejściu do niego można ma cały regulator krzyknąć Ku**a i wylądować całe emocje
to jest klamstwo wymyslone dla slabych ludzi
Tak CI się wydaje, każdy ma swoje granice... różnią się tylko dystanse od niej
Hmmm, w moim przypadku, już bezpieczniej będzie, jeżeli nie będę puszczał emocji...