Jakoś ciągle wiem, gdzie znaleźć moich znajomych. Nie potrzebuję do tego telefonu: znam adresy, wiem, gdzie pracują... Tonie problem. Wiem też kiedy i gdzie się spotykają.
Właściwie to zabawne. O ile nie widzę problemów wynikających z braku telefonów u dzieci, ponieważ w tym wieku znajomości ograniczają się do sąsiedztwa i domofon/zapukanie do drzwi nie jest problemem, o tyle w życiu dorosłym byłoby to dla mnie problematyczne. Znajomości nie ograniczają się do jednego podwórka; często jest to drugi koniec miasta, czasami nawet inna miejscowość, wszyscy studiują, pracują, czymś się zajmują... Naprawdę ciężko mi sobie wyobrazić, że nie ma internetu i telefonów, i nagle mam ochotę spotkać się z przyjacielem na piwo, a ten mieszka pół godziny trolejbusem ode mnie, w dodatku nawet nie jestem pewien, czy go zastanę w domu. Trochę to problematyczne.
Macie swoją "demokrację" i USRE okupanta.
"Znowu chłopaki poszli na boisko"
kiedyś koledzy sami się znajdowali...
cholera jak ciezko bylo zrobic na osiedlu taka bramke!! a na boisko ciezko bylo sie dostac bo "starsi" grali ;( Ale daliśmy rade:)
Jakoś ciągle wiem, gdzie znaleźć moich znajomych. Nie potrzebuję do tego telefonu: znam adresy, wiem, gdzie pracują... Tonie problem. Wiem też kiedy i gdzie się spotykają.
Jak problem tonie to czemu go nie uratujesz?
Właściwie to zabawne. O ile nie widzę problemów wynikających z braku telefonów u dzieci, ponieważ w tym wieku znajomości ograniczają się do sąsiedztwa i domofon/zapukanie do drzwi nie jest problemem, o tyle w życiu dorosłym byłoby to dla mnie problematyczne. Znajomości nie ograniczają się do jednego podwórka; często jest to drugi koniec miasta, czasami nawet inna miejscowość, wszyscy studiują, pracują, czymś się zajmują... Naprawdę ciężko mi sobie wyobrazić, że nie ma internetu i telefonów, i nagle mam ochotę spotkać się z przyjacielem na piwo, a ten mieszka pół godziny trolejbusem ode mnie, w dodatku nawet nie jestem pewien, czy go zastanę w domu. Trochę to problematyczne.
Za garażami na ćmiku.