Ja jednak należę do rodziny tradycyjnej, dla niektórych zapewne strasznej i szowinistycznej: zlatuje się rodzina w ilości minimum 15 osób, witamy się, początkowe pogaduchy o pierdołach, następnie Pani domu woła do stołu, nestor rozpoczyna modlitwę, następnie odczytuje fragment Ewangelii św. Łukasza, potem siadamy, rozpoczynamy kolację, przy której trwają rozmowy o wszystkim i o niczym, potem najmłodsze dziecko śpiewa wybraną kolędę (najmłodsze, zdolne do śpiewu), potem prezenty, następnie pasterka, a potem kobiety i dzieci idą spać, a mężczyźni wyjmują wódkę i/lub whiskey i zaczyna się rozmowa o polityce, religii, sporcie i innych tego typu rzeczach. Też nie trzymamy się tak sztywno ram, to tradycja, nie rytuały, których sztywno trzeba się trzymać, choć schemat zawsze jest podobny.
Ja jednak należę do rodziny tradycyjnej, dla niektórych zapewne strasznej i szowinistycznej: zlatuje się rodzina w ilości minimum 15 osób, witamy się, początkowe pogaduchy o pierdołach, następnie Pani domu woła do stołu, nestor rozpoczyna modlitwę, następnie odczytuje fragment Ewangelii św. Łukasza, potem siadamy, rozpoczynamy kolację, przy której trwają rozmowy o wszystkim i o niczym, potem najmłodsze dziecko śpiewa wybraną kolędę (najmłodsze, zdolne do śpiewu), potem prezenty, następnie pasterka, a potem kobiety i dzieci idą spać, a mężczyźni wyjmują wódkę i/lub whiskey i zaczyna się rozmowa o polityce, religii, sporcie i innych tego typu rzeczach. Też nie trzymamy się tak sztywno ram, to tradycja, nie rytuały, których sztywno trzeba się trzymać, choć schemat zawsze jest podobny.
Obudź się Arbor, zesrałeś się. :)))
prawda