Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
196 214
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
C ciomak12
+17 / 21

A może oni próbują Cię nauczyć logicznego myślenia? Nieee to na pewno czysta złośliwość.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A adamis62
+2 / 4

@ciomak12 , to, że nauczanie matematyki wyrabia logiczne myślenie jest mitem. Znam wielu świetnych matematyków, którzy z logiką w życiu codziennym są mocno na bakier. I vice versa - wielu kiepskich matematyków jest dobrymi logikami.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C ciomak12
+3 / 3

@adamis62 Nikt nie mówi, że jest to metoda idealna. Ciężko też przy powszechnej edukacji określić co by było gdyby jej nie nauczali. Jednak poza zdolnością logicznego myślenia wyrabiane są również inne zdolności jak np czytanie za zrozumieniem, wyobraźnia przestrzenna, zdolność abstrakcyjnego myślenia i wiele innych. Owszem są to w większości podstawy i naprawdę wiele zależy od indywidualnych predyspozycji ucznia i nauczyciela a także czynników środowiskowych. Tym nie mniej pytanie z demota: "Po co nam to wszystko?" uważam za zwyczajnie głupie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kontrowersyjny
-2 / 4

sześć godzin temu było o dwie godziny później niż trzy godziny przed północą
czyli sześć godzin temu było mniej niż godzina do północy, to znaczy, że ze sporą dozą prawdopodobieństwa mogę się spodziewać, że mamy godzinę od 5 do 5:59

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K katem
+4 / 10

Kolejny demotywator mający udowodnić, że matematyka jest zbędna. Wg takich wystarczy zapewne program edukacyjny zaplanowany przez Niemców dla Polaków w Generalnej Guberni.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A adamis62
-1 / 5

@katem , Nikt tego tu nie próbuje udowadniać. Jesteś zwolennikiem matematyki, ale czytać ze zrozumieniem nie potrafisz. To jest tylko próba przemówienia niektórym fanatykom matematyki do rozsądku, że ta, nawet na średnim poziomie, niewiele albo wcale nie przydaje się w życiu większości ludzi, których tą matematyką katowano w szkole. Pracuję od 23 lat w czysto technicznym zawodzie, gdzie muszę tworzyć zawiłe projekty złożonych instalacji ale jeszcze NIGDY nie potrzebowałem znajomości całek, równań z dwiema niewiadomymi, tangensów i całej tej reszty uczonej nawet w siódmej klasie podstawówki. Takich jak ja jest ponad 90%. I proszę, nie pisz mi tu o rozwijaniu przez naukę matematyki zdolności logicznego myślenia, bo to bezpodstawny mit rozpowszechniany od wieków.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kriseq1970
+2 / 6

@adamis62 pracujesz w czysto technicznym zawodzie, znasz wielu matematyków którzy nie radzą sobie z logiką w życiu codziennym i na odwrót dobrych logików którzy są kiepskimi matematykami (poziom tabliczki mnożenia? potęgi i pierwiastki? Brzmi jak studenci kombinujący jak zaliczyć przedmiot nie ucząc się), masz awersję do matematyki i w dodatku ogłaszasz, że nauka matematyki nie rozwija logicznego myślenia. Hmm ... kim jesteś? Hydraulikiem na polibudzie?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 lutego 2018 o 12:39

C ciomak12
+3 / 5

@adamis62 Nie będę się kłócił co do definicji logicznego myślenia. Ale matematyka uczy nade wszystko czytania ze zrozumieniem. Czego zadanie w democie jest najlepszym przykładem. Bo zmusza Cię do zastanowienia się nad każdym słowem oraz wykonania procesu myślowego w ściśle określonym porządku. Ale jeżeli w Twoim "czysto technicznym zawodzie" umiejętność uważnego czytania i wykonywania poleceń wedle algorytmu się nie przydaje to jestem prawie pewny, że zajmujesz się kopaniem rowów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A adamis62
-4 / 4

@ciomak, i tu właśnie dałeś klasyczny wręcz przykład klapek na oczach jakie mają fanatycy matematyki. No i nie wiele ci ona dała, bo nie potrafisz czytać ze zrozumieniem i wyciągać logicznych wniosków. Kopanie rowów nie jest tworzeniem zawiłych projektów złożonych instalacji. To, co przypisujesz nauce matematyki, czyli zdolność tworzenia logicznych procesów myślowych i czytania ze zrozumieniem, owszem, czasem może być skutkiem nauki matematyki, ale zapewniam cię, o wiele częściej jest po prostu zdolnością wrodzoną. Wadą fanatyków matematyki (jak każdych fanatyków zresztą) jest wąskie pojmowanie rzeczywistości i niezdolność wychylenia się poza swój świat. Nie ukrywam, ze matematyka szła mi baaaardzo źle. Gdyby nie mądrość kolejnych nauczycielek, zapewne byłbym sfrustrowanym nieudacznikiem, bo te potrafiły dostrzec moje ogromne trudności i zwyczajnie odpuściły. dzięki temu miałem przyzwoitą średnią w szkole, bo nadrabiałem przedmiotami humanistycznymi. Bardzo lubiłem chemię, fizykę i geometrię, dopóki nie pojawiały się tam równania, wzory i obliczenia. Więcej z tych dziedzin poznałem przeprowadzając własne eksperymenty i czytając samodzielnie literaturę popularyzującą te nauki, niż przez bezmyślne wkuwanie wzorów. Byłbym głupcem, gdybym twierdził, że matematyka jest zbędna. Wiem jednak, że fanatycznie nauczana potrafi ona zniszczyć niejedno młode życie. Ja miałem szczęście, ale ilu młodych ludzi zmarnowało szkołę, bo trafili na jakiegoś durnego matematyka, który za punk honoru uznawał nauczenie na siłę całek odpornych na tę wiedzę uczniów. Owszem, w każdego opornego da się wmusić matematykę. tak samo jak poezję, geografię, języki obce, itd. Pytanie tylko, po co? W imię jakiejś chorej urawniłowki? Mi tylko chodzi o to, żeby system szanował indywidualne możliwości a nie wrzucał wszystkich do jednego wora i uszczęśliwiał na siłę. Wy, obrońcy matematyki, byliście jednakowo zdolni ze wszystkich przedmiotów? Znam kilku dobrych matematyków. na przestrzeni mojego życia poznałem takich wielu. Udzielali korepetycji studentom. Ogromna większość z nich jest ludźmi totalnie nie przystosowanymi do rzeczywistości. Nieudolni, pogubieni, wręcz ograniczeni, o minimalnej wiedzy ogólnej. Gdzie ta logika w ich życiu? Prostej krzyżówki nie potrafią rozwiązać, a ja totalne zero matematyczne bez problemów robię jolki, które wymagają logiki i wiedzy. Zdarzało mi się pisać pisma do sądu, gdzie trzeba było ważyć każde słowo i przecinek, i zostałem nawet pochwalony przez prawnika za zwięzłość, sens i precyzję sformułowań. Zdejmijcie klapki z oczu, to zobaczycie świat ludzi żyjących bez używania matematyki. On naprawdę istnieje. Jest pełen ludzi zaradnych, mądrych ale też głupich i beznadziejnych. Zupełnie jak świat matematyków.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C ciomak12
+2 / 2

@adamis62 1. Tobie może nie tyle co matematyka, ale powtórka z polskiego by się przydała. Bo jak już piszesz taki esej to byś jakiej akapity albo chociaż punkty dał. Ech...

2. Wiem, że zajmujesz się tworzeniem projektów, ale jak napisałem. Jeżeli do tworzenia ZAWIŁYCH projektów NIE JEST WYMAGANA umiejętność UWAŻNEGO CZYTANIA i wykonywania poleceń wedle ALGORYTMU to raczej nie wykonujesz projektów tylko kopiesz rowy.

3. Co ma logika do zwięzłości pisania tekstów oraz dbałości o każdy przecinek? Co ma logika do zaradności życiowej. Może połączysz jeszcze logikę z umiejętnościami śpiewania, podrywania dziewczyn i umiejętnościami przemawiania. Co ma logika i zdolności matematyczne do szerokości wiedzy ogólnej? Jak się przydaje logika w rozwiązywaniu krzyżówek? Że gdybym był lepszy z logiki to bym wiedział jak dawniej nazywano studenta? Ty weź się ogarnij trochę. Matematyka to nie idealna recepta na życie. Matematyka to królowa NAUK a nie królowa ŻYCIA.

4. I naprawdę nikt w zawodówkach nie każde się uczyć całek. Są one owszem, ale na studiach inżynierskich. Bo założeniem jest, żeby inżynier potrafił opisywać świat za pomocą liczb. Żeby rozumiał świat i zjawiska z jego dziedziny bo ma WYKSZTAŁCENIE WYŻSZE. Jeżeli inżynier elektrotechniki nie będzie rozumiał jak działa mikrofala, albo w jaki sposób wyłączniki wyłączają prąd to kto ma wiedzieć? Profesor? A wiedza to znajomość przyczyn. A nie bo tak jest i już. Parę lat temu na wykładach z fizyki doktor nas zapytał czym się różni doświadczony technik od inżyniera. Otóż obaj wykonają wszystko tak samo dokładnie. Jednak technik nie wymyśli niczego nowego.

5. I owszem według mnie studiowanie "czystej" matematyki, często kończy się pracą w instytucie lub jako nauczyciel, ale czy nasz kulawy system edukacji Twoim zdaniem udowadnia, że matematyka wyższa jest w ogóle nie potrzebna?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A adamis62
-1 / 3

@ciomak12, masz rację. Z tym tasiemcem przesadziłem. W pośpiechu to pisałem. sorki.
Mi nie chodzi o negowanie nauczania matematyki na średnim poziomie. Chodzi mi tylko o prawo każdego człowieka do bycia uznanym za normalnego, nawet jeśli nie ogarnia matmy. Niestety, tak nie jest.
Wyobrażasz sobie, co to znaczy przeżyć czasem kilkanaście ponoć najpiękniejszych lat życia w ciągłym stresie, w strachu? A to wysłuchiwanie tyrad co poniektórych nauczycieli, że się do niczego nie dojdzie wżyciu, itp.
Moim marzeniem jest, żeby system nauczania uczył, a nie egzekwował wiedzę od ucznia. To, że nauczyciel jest egzekutorem powiedział mi właśnie mój przyjaciel, nauczyciel. Niestety, nasz system szkolnictwa nie za bardzo pozwala na indywidualne podejście do trudniejszych przypadków.
Dlaczego w Holandii uczniowie nie mają nawet 1/5 tych problemów z matematyką, co u nas? Bo tam wychodzi się naprzeciw uczniowi z trudnościami. U nas się tak nie da, bo jest program, który trzeba realizować.
Kiedyś, w szkole, bardzo bolało mnie, że mam problemy z matematyką. W dorosłym życiu jest nawet przeciwnie - są sytuacje, kiedy jestem na swój sposób z tego dumny. Np. wtedy, gdy w gronie nowo poznanych osób, po dłuższej dyskusji na różne tematy pada pytanie o kierunek studiów jakie skończyłem. Zapewniam cię, że widok min ludzi dowiadujących się, że z trudem skończyłem zawodówkę zawsze jest bezcenny. Miałem takie sytuacje kilkanaście razy. I zapewniam cię, nigdy nie było tak, żebym w jakimś gronie wstydził się, bo nic nie mam do powiedzenia, bo nic o tym nie wiem, bo się nie potrafię wysłowić.
Po co to wszystko piszę? Bo zależy mi na tym, żeby tacy jak ja poczuli się normalnymi, wartościowymi ludźmi. Niestety, są często wyśmiewani, pogardzani i traktowani jak niedorozwoje, bo nieopatrznie przyznali się, że nie znają za dobrze tabliczki mnożenia.
A to, że mają zdrowe podejście do życia, uczciwie pracują, mają rodziny, firmy ma nie mieć żadnego znaczenia, bo - O LUDZIEEEEE, ALE MATOŁ, NIE ZNA TABLICZKI MNOŻENIA!!!
Nauczyłem się tym nie przejmować. Co z tego, że często w kolejce do kasy nie potrafię dodać cen kilku produktów, żeby przygotować odliczoną kwotę. Taki już jestem i tyle. ?I nie obchodzi mnie co kto sobie o mnie pomyśli. Grunt, że mam świetną pracę, którą bardzo lubię, że od 23 lat mam aż za dużo klientów, którzy czekają na moje usługi czasem i 8 m-cy, że nie muszę się nigdzie reklamować, a mimo to od tych 23 lat ludzie czekają w kolejce miesiącami. Jestem dumny z tego, że moje kosztorysy (na które składa się zazwyczaj kilka tys. elementów), robione z głowy i w ciągu 10 min. zgadzają się potem w realizacji prawie w 100%, a kosztorysy robione przez konkurencję z laptopkiem, kosztowymi programami i algorytmami są trafne w najlepszym przypadku w 70%. Tego wszystkiego nauczyłem się bez najmniejszego użycia matematyki. Tylko logika, obserwacja i umiejętność powiązania skomplikowanych elementów w działającą na razie w wyobraźni całość.
Nie gardzę nią. Podziwiam. Lubię czytać biografie ludzi z nauk ścisłych. Ostatnio był Richard Feynman. Genialny fizyk i matematyk. Polecam.
A tak na koniec. Czy uważasz, że człowiek, który kopie rowy jest kimś gorszym?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C ciomak12
+2 / 2

@adamis62 Zacznę od końca. Nie uważam jakiegokolwiek zawodu za gorszego. Jedynie nie lubię osób, które uważają, że skoro im w pracy coś nie jest potrzebne(np matematyka) to znaczy, że jest to rzecz zbędna. A szczytem wszystkiego jest kiedy głosząca to osoba pracuje na najniższym możliwym szczeblu w danej branży.

Gratuluje Ci sukcesu zawodowego oraz współczuje demotywujących nauczycieli. Problem edukacji i doradztwa zawodowego jest dużo szerszy i większy. Większość dopiero na 2/3 roku studiów wybiera dziedzinę. w której będzie pracować. Co jest rzeczą straszną. Co do ludzi, którzy nie ogarniają tabliczki mnożenia to znałem kilku w technikum elektrycznym gdzie średnia klasy wynosiła 2.7. Choć ja sam byłem prymusem i w dodatku zawsze wyróżniającym się z matematyki. Jednak oni prócz wspomnianej tabliczki mnożenia nie ogarniali również niczego z przyczynowo-skutkowym schematem działania. Czy to był silnik czy też sterowniki plc. Zaś największą ich domeną była ignorancja. Więc fakt, że Ty teraz pracujesz z programami to duży plus dla Ciebie.

Jednak większość osób z zawodówek nie robią nic. Abstrahuje od problemów, które mają w domach( a ma naprawdę sporo) od tego, że wiele z nich nigdy nie dostało piątki. Zawsze z góry traktowani jako najgorsi. Ale oni często nie robią nic. Nie przepisują nawet tego z tablicy do zeszytów. Niczego nie czytają. Nie mają żadnych zainteresowań. Taka jest przerażająca rzeczywistość zawodówek. Dodatkowo jeżeli masz klasę gdzie każdy się uczy to nawet najgorsi będę coś czytać, ale jeżeli zasadniczo nikt się nie uczy to jedynie najlepsi coś będą robić. Takie trochę błędne koło. I niestety, ale jak z byciem grubym. Możesz ćwiczyć stosować diety a i tak większość będzie myśleć, że jesteś gruby, bo się objadasz w macu i wystarczy MŻ żeby schudnąć.

Z matmą jest jak z inteligencją. Większość łączy inteligencje z bystrością zaś matematykę z szybkim i bezbłędnym liczeniem. Gdzie jest to trochę jak w tym kawale gdzie jeden matematyk mówi do drugiego, że słyszał że jego asystent rzucił prace i został poetą. Na co ten odpowiada, że spodziewał się tego, ponieważ uważał iż ten asystent nie miał wystarczająco bogatej wyobraźni, aby być matematykiem. I dlatego możesz mieć wiele cech matematyka choć słabość rachunkowa niemal całkowicie eliminuje cię z tego przedmiotu.

Co do poczucia bycia wartościowym to pełna zgoda tylko problem w tym, że ostatnie 20 lat totalnie zaprzepaściły splendor wyższego wykształcenia, sprowadzając go do wykształcenia średniego. I teraz każdy kto nie zdobył przecież tak powszechnego wyższego jest traktowany jako gorszy. Ale odbija się trochę trend bo dzięki obecności informatyki w każdej dziedzinie życia, wielu odkrywa, że sporo może im ułatwić technologia, więc zamiast studiować lepiej od razu pracować i robić karierę bo "studia nic nie dają" . Więc powoli zaczyna się lepiej traktować tych bez studiów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T tym0l
0 / 2

POPCORN! Gdzie jest popcorn?!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A adamis62
+1 / 1

@ciomak12, Napisałeś dużo mądrych rzeczy, aż miło poczytać.
To jest prawda, że najgorsze jest, kiedy człowiek nie ma żadnych zainteresowań, nie czyta, nic go nie obchodzi. Takich jest dość dużo. Nie dziwi więc, że Ziemia robi się coraz bardziej płaska. ;-)
Bardzo lubię czytać. Nauczyłem się sam, w wieku 6 lat pytając babcię o kolejne literki. Babcia sprzątała w bibliotece i zabierała mnie tam często. To było jak wyprawa do raju! Potem chłonąłem książki w ogromnych ilościach, tyle że nie czytałem wcale lektur. Przekartkowanie tych nudziarstw wystarczyło mi na tyle, żeby napisać wypracowanie na 3.
Piątki dostawałem z geografii, biologii, ruskiego (innego nie było). Z polskiego było różnie, bo często podpadałem nauczycielom za obrazoburcze opinie o lekturach.
Drugą pasją była muzyka. Większość zdobytych na różne sposoby przeznaczałem na książki, później, kiedy zarabiałem już swoje pieniądze potrafiłem wydać całą wypłatę na płytę, dlatego wchodząc w małżeństwo byłem goły i wesoły.
Nigdy nie potrafiłem zrozumieć ludzi bez jakichkolwiek zainteresowań (alkoholu, imprez i dziewczyn nie wliczam). Bywali tacy nawet wśród bardzo dobrych uczniów. Potrafili wszystkiego się nauczyć i nic poza tym. Mi z technicznych przedmiotów szło ciężko (obliczenia), ale do dzisiaj bez problemów rozłożę i złożę silnik samochodu, sam wymienię sprzęgło, zrobię w domu inst. elektryczną, hydrauliczną, naprawię toster, meble, zamuruję dziurę po oknie. Nieco gorzej idzie mi elektronika, ale przy odrobinie skupienia coś tam udłubię. Myślę, że wpływ matematyki na praktyczne zdolności jest naprawdę niewielki.
A tak a'propos tej "mądrości" o inżynierze i techniku....Mój ojciec skończył 6 klas, kiepsko czytał, jeszcze gorzej pisał ale był człowiekiem o niezwykłych zdolnościach racjonalizatorskich. Był brygadzistą w wojskowym zakładzie. W roku miał kilka wniosków racjonalizatorskich. Nasza rodzina miała z tego niezły zastrzyk gotówki. Ulepszył wiele maszyn i procesów technologicznych. Potrafił liczyć w pamięci czasem szybciej niż kasa fiskalna, czym nieraz zadziwiał kasjerki. I na tym kończyły się jego zdolności matematyczne. Wszystkie projekty, rysunki i plany jego wniosków racjonalizatorskich opracowywał inżynier. Myślę, że gdyby ojciec trafił na inne czasy zaszedł by wyżej i rozwinął by swoje zdolności matematyczne. Nauczył nas tego, że nie jest ważne jakie masz szkoły, ale jakim jesteś człowiekiem, co sam uznaję za jeden z fundamentów społeczeństwa.
Myślę, że doszliśmy obaj do jako takiego wzajemnego zrozumienia. Dzięki za bardzo ciekawą wymianę myśli.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K KobietaPracujaca
0 / 0

@katemhttps:
Matematyka na wesolo, mi tam sie ta odpowiedz kolezanki podoba :) A zeby nadac temu zadaniu atrakcyjnieszy sens, tzw. praktyczny, realistyczny wystarczy byc ogarnietym. Pierwsze co mi przyszlo do glowy to moja podroz do NY, ale tu w tym zadaniu nie bedziemy podrozowac, (+przy danych tu wartosciach zakladamy czas letni). Wiec, taka sytuacja:
Wiem ze zamaist leciec do USA mam otrzymac telefon z wazna informacja, bardzo jej potrzebuje na poranny meeting w Londynie. W tym scenariuszu umawiam sie z inzynierem informatorem w NY ktory stwierdzil ze pelen raport moze mi przekazac wieczorem, konczy prace o 21:00, zadzwoni z domu/hotelu 2 godziny pozniej. Wiec pytanie jest, o ktorej mam byc gotowa na odebranie telefonu zeby zrobic tajne notatki? :) Nastawie sie na 5am i bedzie dobrze :). Informacje sa tajne, wiec nie moge uzywac e-maila.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar BrickOfTheWall
+1 / 3

- Udzielimy panu kredytu na 25 lat oprocentowanego 5% rocznie
- 5% to mniej niż piwo - BIERE!!

po kilku latach:
- To oszustfo jakieś, czemu muszę oddać ponad dwa razy tyle niż wziąłem???

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C ciomak12
+5 / 5

@BrickOfTheWall -Pożyczamy Panu 30tys franków, ma pan nam oddać 30tys franków +odsetki. Czy jest pan świadomy, że zarabia pan w złotówkach a ma oddać we frankach?
-wszystko jasne biorę, przecież kurs się może zmianiać na moją korzyść

po kilku latach
- to oszuści, przecież kurs się zmienił i chcą żebym im oddał dwa razy tyle

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A adamis62
+1 / 1

@ciomak12, hehehe, brałem kilkanaście lat temu kredyt hipoteczny i byłem w bardzo podobnej sytuacji. Odwiedziłem kilka banków i kierując się zdrowym rozsądkiem i logiką (ja, zero matematyczne) wziąłem kredyt w złotówkach. Nie potrzeba żadnej wiedzy matematycznej, żeby dojść w takiej sytuacji do właściwych wniosków, bo ona tutaj nie zadziała. Zbyt dużo zmiennych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C ciomak12
+2 / 2

@adamis62 wiedza co to jest % oraz przeliczanie kursu walut nie zaliczam do matematyki wyższej. Tylko właśnie do tej z pogranicza zera. Choć w tym wypadku bardziej przyda się ekonomia. Ja naprawdę rozumiem, że przeciętnemu człowiekowi matematyka przydaje się żeby oszacować czy kasjerka czy kurier nie oszukał ich z resztą oraz pole koła żeby wyliczyć czy bardziej opłaca się zamówić dwie pizze 30cm czy jedną 45cm. Choć nawet potrafie znaleźć zastosowanie dla równań z jedną niewiadomą. Przy robieniu ciast albo nalewek musimy przeliczyć składniki z przepisu na faktyczną ilość robionych ciast czy litrów nalewek.

Ale oczywiście da się bez tego żyć. W ogóle wykształcenie nie jest człowiekowi potrzebne w życiu. Bo można np jeździć na tirach nieźle przy tym zarabiając. A nawet jak nie na tirach to jako fryzjer, kurier czy handlowiec. Ale jeżeli ktoś chce mieć wyższe czy tam średnie wykształcenie to znajomość podstaw(naprawdę podstaw) biologi, chemii, fizyki czy matematyki jest wymagana.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Stary_Zgred
-1 / 1

No tak. Zadanie wymagające odrobiny logicznego rozbioru i ludkowie wysiadają. Potem autorzy tego rodzaju demotów słyszą zdanie "Wolno tego nie robić" i rzucają się jak ratlerki z krzykiem "Dlaczego mówisz, że nie wolno tego robić?".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
V Voitcus
+2 / 2

Tu chodzi o kilka rzeczy. Po pierwsze, przykład z godzinami (czy pociągami, czy kotami, czy przelewającą się wodą) ma pokazać, że można sobie wyobrazić zadanie z życia, które trzeba będzie rozwiązać matematycznie. Po napotkaniu problemu w życiu obecny uczeń pomyśli, czy nie może wykorzystać do jego rozwiązania matematyki. Dlatego jest o jakichś godzinach a nie "x" czy "y". Zapewniam, że powiązanie matematyki z życiem nie zawsze jest intuicyjne. Po drugie, uczeń musi rozłożyć zadanie i ustalić, co wie, a czego nie, czyli jakie ma dane i co chce ustalić. Również nie jest to intuicyjne i wymaga pewnej wprawy. Po trzecie wiele zjawisk w naturze się powtarza lub zachodzi w analogiczny sposób. Jeżeli uczeń rozwiąże coś dotyczącego godziny, a chwilę później analogiczne zadanie, ale dotyczące np. samochodów, to nauczy się stosować dane metody w życiu, kiedy dajmy na to będzie potrzebował policzyć stopę zwrotu inwestycji.
Te zadania są oderwane od życia, to prawda, ale nie tak bardzo, jak się wydaje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~LOVE_matma
+2 / 2

Ja od zawsze lubiłam matematykę, ale lubiłam też przedmioty humanistyczne, dlatego do liceum poszłam na profil humanistyczny. W ostatniej klasie postanowiłam jednak przygotować się do rozszerzonej matury z matematyki i zdałam ją całkiem przyzwoicie (miałam 10% więcej od mojego chłopaka z mat-fizu). Na studia poszłam na matematykę stosowaną. Jeszcze przed ukończeniem pierwszego stopnia zaczęłam pracę w zawodzie jako analityk. Dziś już mam na koncie dyplom mgr inż. i bardzo lubię swoją pracę. Dlatego uważam, że rozumienie takich zadań jak najbardziej przydaje się w życiu, bo stwarza możliwości wyboru, a nigdy nie wiesz kiedy zmienisz zdanie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K krzysiek180077
+1 / 1

Może mi ktoś zrozumiale napisać działanie i wynik z tego demota?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Rextens
+1 / 1

@krzysiek180077 Jest 24 czyli północ. "3h przed północą" czyli 21.
Dodajemy 2 "2 godziny później niż, wracamy do 1 punktu" czyli 23.
I 6 godzin temu, to było, czyli mamy 5

Odpowiedz Komentuj obrazkiem