Po raz pierwszy dałam mocne takiemu demotowi. Takie to prawdziwe. Wierzę w Boga, nie w Kościół, ale zamiast dać pieniądze dla biednych i potrzebujących zapłaciłam księdzu za chrzest mojego synka. Smutne...
@Mmmon Czyli jednak wierzysz bardziej w kościół a nie w Boga. Przynależność do boskich dzieci nie jest uwarunkowana przystąpieniem do tego czy owego kościoła. Wiara wymaga tylko modlitewno kontemplacyjnego kontaktu z Bogiem i wiarę w niego oraz bycia dobrym dla świata i ludzi. Nic ponad to.
Wiesz, dlaczego tak jest? Bo człowiek nie jest samotnikiem. Od co najmniej kilku milionów lat żyjemy w mniejszych lub większych społecznościach. A co za tym idzie, mamy potrzebę akceptacji w grupie. Kiedyś działanie wbrew stadu oznaczało wywalenie na zbity pysk buntowniczego osobnika, który, porzucony, najczęściej umierał. Podobanie się grupie oznaczało przeżycie. Albo postępujesz tak, jak chce społeczność, albo giniesz. Owszem, od jakiegoś czasu to już tak nie działa i nawet, jeśli totalnie wypniesz się na społeczeństwo, to i tak przeżyjesz. Ale nie da się nagle odrzucić czegoś, co jest w nas zakorzenione od milionów lat.
Po raz pierwszy dałam mocne takiemu demotowi. Takie to prawdziwe. Wierzę w Boga, nie w Kościół, ale zamiast dać pieniądze dla biednych i potrzebujących zapłaciłam księdzu za chrzest mojego synka. Smutne...
@Mmmon Czyli jednak wierzysz bardziej w kościół a nie w Boga. Przynależność do boskich dzieci nie jest uwarunkowana przystąpieniem do tego czy owego kościoła. Wiara wymaga tylko modlitewno kontemplacyjnego kontaktu z Bogiem i wiarę w niego oraz bycia dobrym dla świata i ludzi. Nic ponad to.
Wiesz, dlaczego tak jest? Bo człowiek nie jest samotnikiem. Od co najmniej kilku milionów lat żyjemy w mniejszych lub większych społecznościach. A co za tym idzie, mamy potrzebę akceptacji w grupie. Kiedyś działanie wbrew stadu oznaczało wywalenie na zbity pysk buntowniczego osobnika, który, porzucony, najczęściej umierał. Podobanie się grupie oznaczało przeżycie. Albo postępujesz tak, jak chce społeczność, albo giniesz. Owszem, od jakiegoś czasu to już tak nie działa i nawet, jeśli totalnie wypniesz się na społeczeństwo, to i tak przeżyjesz. Ale nie da się nagle odrzucić czegoś, co jest w nas zakorzenione od milionów lat.