Fajnie i co w związku z tym? Wszyscy mamy tam wjeżdżać na wózkach? A może od razu wczołgać się tam i tym samym dać pstryczka w nos wszystkim co tam doszli na nogach?
Pamiętam tylko jakiegoś chłopa ponad 30stoletniego co tego dokonał i szukał na demotach atencji jak za Mount Everest i sztucznych gratulacji (bo przecież trzeba gratulować i się zachwycać, inaczej nie wypada - jeździ na wózku) mimo, że grubasa pchali inni ludzie przez pewien odcinek trasy.
Także litujcie się i traktujcie chłopca inaczej niż innych bo jest niepełnosprawny: to jest niesamowity wyczyn który mnie zainspirował, wielce podziwiam malucha - ma więcej siły niż niejeden strongman, jest moim bohaterem i dokonał niemożliwego, wzruszyła mnie jego historia bo udowodnił że jednak MOŻNA! Brawo i wszystkiego najlepszego, chciałbym być jak on jak dorosnę, ten hart ducha siła determinacja i pokonywanie trudności jest nieziemskie, wróżę mu świetlaną przyszłość!
Ale dorożką nie jeździ się z lenistwa, tylko dla przyjemności. Koń to zwierzę pociągowe, te z Morskiego Oka mają zapewnioną lepszą opiekę medyczną niż niejeden człowiek w tym kraju.
no niesamowite, we wrześniu ubiegłego roku poszedłem tam w deszczu na boso i jeszcze po tych kamieniach przez kałuże przenosiłem dziewczynę na plecach, było wtedy 7 stopni. Nie ma w tym nic wielkiego, zapewniam, że każdy z was zrobiłby coś takiego, nie ma ludzi wyjątkowych, zdrowi nie mają potrzeby udowadniania czegokolwiek, reszta ma problemy z psychiką i musi sobie ciągle coś udowadniać, przyznam, że ja też to robię ;)
nie, nie pamiętamy
Pytanie: sam się wtoczył, czy został tam dopchany przez swojego opiekuna?
Mam koleżankę, która robi sobie takie wycieczki po 6-10km po niepłaskim terenie (poziom trudności jak ta droga pod Morskie Oko). Sama napędza swój wózek gołymi rękami. Natomiast osobiście wtachałem inwalidę na wózku na Halę Krupową (łączna masa inwalidy z wózkiem +20kg tego co sam ważę). Natomiast z całą ekipą tośmy jeszcze lepszy numer zrobili rok temu: https://pl.aleteia.org/2017/09/25/na-noszach-i-plecach-przyjaciol-zdobyli-szczyt-tatr-choc-nie-chodza/ a tu dwa lata temu: http://tatromaniak.pl/aktualnosci/c/niepelnosprawni-na-krywaniu-czyli-niemozliwe-nie-istnieje-zdjecia-film
Fajnie i co w związku z tym? Wszyscy mamy tam wjeżdżać na wózkach? A może od razu wczołgać się tam i tym samym dać pstryczka w nos wszystkim co tam doszli na nogach?
Lepiej napisz ile tan pasożyt już kosztował budżet i ile żarła zjadł które wykarmiłoby zdrowych obywateli
Pamiętam tylko jakiegoś chłopa ponad 30stoletniego co tego dokonał i szukał na demotach atencji jak za Mount Everest i sztucznych gratulacji (bo przecież trzeba gratulować i się zachwycać, inaczej nie wypada - jeździ na wózku) mimo, że grubasa pchali inni ludzie przez pewien odcinek trasy.
Także litujcie się i traktujcie chłopca inaczej niż innych bo jest niepełnosprawny: to jest niesamowity wyczyn który mnie zainspirował, wielce podziwiam malucha - ma więcej siły niż niejeden strongman, jest moim bohaterem i dokonał niemożliwego, wzruszyła mnie jego historia bo udowodnił że jednak MOŻNA! Brawo i wszystkiego najlepszego, chciałbym być jak on jak dorosnę, ten hart ducha siła determinacja i pokonywanie trudności jest nieziemskie, wróżę mu świetlaną przyszłość!
znaczy sam??
Ale dorożką nie jeździ się z lenistwa, tylko dla przyjemności. Koń to zwierzę pociągowe, te z Morskiego Oka mają zapewnioną lepszą opiekę medyczną niż niejeden człowiek w tym kraju.
no niesamowite, we wrześniu ubiegłego roku poszedłem tam w deszczu na boso i jeszcze po tych kamieniach przez kałuże przenosiłem dziewczynę na plecach, było wtedy 7 stopni. Nie ma w tym nic wielkiego, zapewniam, że każdy z was zrobiłby coś takiego, nie ma ludzi wyjątkowych, zdrowi nie mają potrzeby udowadniania czegokolwiek, reszta ma problemy z psychiką i musi sobie ciągle coś udowadniać, przyznam, że ja też to robię ;)
patrząc na poziom twojej wypowiedzi wnioskuje,że z niego będzie większy pożytek niż z Ciebie.