Jasne, w samolotach doskonale widać smsy, które pisze ktoś siedzący z przodu.
I wysyłanie smsów jest oczywiście dozwolone.
A kiedy jest mniej pasażerów, każdy może sobie siadać, gdzie chce.
A tak na marginesie, kulturalni ludzie nie czytają cudzych smsów, jak baba jest wścibska, to ma za swoje.
1) "Bałam się, że wyrzucą mnie z samolotu" + "wysyłanie SMSów" świadczy, że cała sytuacja miała miejsce jeszcze przed startem, jak się zajmowało miejsca. 2) z zajmowaniem miejsc gdzie się chce, to bajka. 3) Czytanie cudzych SMSów jest wścibskie - tu się zgadzam.
Ale miło ze strony tego kolesia z tyły że się poświęcił i siedział obok śmierdzącej grubaski. Więc był też bohaterem osoby piszącej SMSa. To był taki narodowy Winkelried.
A co do tej śmierdzącej grubaski to jak jej tak przykro to nie pomyślała, że warto byłoby się umyć i jeść mniej?
o fejkach juz napisano wiec nie ma nic do dodania
ale...
badz gruba, miej depreche z tego powodu, nie rob NIC, zeby zmienic swoj stan fizyczny I psychiczny, miej pretensje, ze ktos myslo o Tobie dokladnie to samo co Ty o sobie...ideologia wmawiania grubasom, ze spoko, badz soba, badz otyła/y I udawaj, ze wszystko jest OK
Po pierwsze, historia wydaje się prawdziwa, historię Savannah Phillips można sobie wyguglać.
Po drugie, ten drugi facet siedział po przeciwnej stronie (oddzielonej korytarzem), więc możliwe że był w stanie podejrzeć esemesa.
Po trzecie, czytanie cudzych esemesów to chamtwo.
Po czwarte, zanim ktoś rzuci kamieniem w tego sąsiada pani Phillips, niech spróbuje przejechać się miejskim autobusem siedząc ramię w ramię z jakimś śmierdzącym żulem. W tekście sprytnie zamieniono niechęć do cudzego smrodu na "nietolerancję grubasek".
Jak babie nie pasowało to mogła k#rwa mać nie czytać prywatnych wiadomości na prywatnym telefonie. Rozumiem jeszcze gdyby facet miał laptopa i czcionką 40 napisał to na ekranie, ale telefon to co innego. O ile nie machał jej komórką przy twarzy to ona musiała mu perfidnie mordą przez ramię patrzyć w ekran. Na jego miejscu napisałbym nawet gorsze rzeczy.
Jasne, w samolotach doskonale widać smsy, które pisze ktoś siedzący z przodu.
I wysyłanie smsów jest oczywiście dozwolone.
A kiedy jest mniej pasażerów, każdy może sobie siadać, gdzie chce.
A tak na marginesie, kulturalni ludzie nie czytają cudzych smsów, jak baba jest wścibska, to ma za swoje.
1) "Bałam się, że wyrzucą mnie z samolotu" + "wysyłanie SMSów" świadczy, że cała sytuacja miała miejsce jeszcze przed startem, jak się zajmowało miejsca. 2) z zajmowaniem miejsc gdzie się chce, to bajka. 3) Czytanie cudzych SMSów jest wścibskie - tu się zgadzam.
Ale miło ze strony tego kolesia z tyły że się poświęcił i siedział obok śmierdzącej grubaski. Więc był też bohaterem osoby piszącej SMSa. To był taki narodowy Winkelried.
A co do tej śmierdzącej grubaski to jak jej tak przykro to nie pomyślała, że warto byłoby się umyć i jeść mniej?
Nie odpisywałem na takie tandety ale ten wymysł już przekroczył wszelkie granice.
Pytam się was żółte nicki, was to bawi ? Bawi was wrzucanie bajek ?
Autorze demota! Czy zdajesz sobie sprawę, że upublicznianie skradzionych scenariuszy niewyemitowanych odcinków "Trudnych Spraw" jest karane?
autor zapomniał dodać, że w połowie lotu sie kapnęli, że nie ma pilotów na pokładzie.
Bardzo ładna dziewczyna. Gdyby tak schudła z 60 kilo, byłaby 10/10.
o fejkach juz napisano wiec nie ma nic do dodania
ale...
badz gruba, miej depreche z tego powodu, nie rob NIC, zeby zmienic swoj stan fizyczny I psychiczny, miej pretensje, ze ktos myslo o Tobie dokladnie to samo co Ty o sobie...ideologia wmawiania grubasom, ze spoko, badz soba, badz otyła/y I udawaj, ze wszystko jest OK
Po pierwsze, historia wydaje się prawdziwa, historię Savannah Phillips można sobie wyguglać.
Po drugie, ten drugi facet siedział po przeciwnej stronie (oddzielonej korytarzem), więc możliwe że był w stanie podejrzeć esemesa.
Po trzecie, czytanie cudzych esemesów to chamtwo.
Po czwarte, zanim ktoś rzuci kamieniem w tego sąsiada pani Phillips, niech spróbuje przejechać się miejskim autobusem siedząc ramię w ramię z jakimś śmierdzącym żulem. W tekście sprytnie zamieniono niechęć do cudzego smrodu na "nietolerancję grubasek".
Jak babie nie pasowało to mogła k#rwa mać nie czytać prywatnych wiadomości na prywatnym telefonie. Rozumiem jeszcze gdyby facet miał laptopa i czcionką 40 napisał to na ekranie, ale telefon to co innego. O ile nie machał jej komórką przy twarzy to ona musiała mu perfidnie mordą przez ramię patrzyć w ekran. Na jego miejscu napisałbym nawet gorsze rzeczy.
juz smsa nie mozna w prywatnosci napisac?
jezeli dla kogos jest tak stresujace buc grubym - to zap*** na silownie i mniej zrec!