Widać od razu, że to fejk. Gdyby to się wydarzyło w Polsce, to pani miałaby na głowie Moawieckiego i zapłaciłaby w podatku dwa razy więcej pieniędzy niż ich znalazła. Tak samo zresztą prawilny właściciel!
@MirrorOfDoom W Polsce zgubione cenne przedmioty, są przetrzymywane przez 3 lata, i czekają na właściciela, jeśli nie znajdzie się właściciel państwo zabiera ów wartościowy przedmiot, na poczet skarbu państwa, a znalazca dostaje jedynie procent z tego, a jak właściciel się znajdzie, to musi zapłacić za magazyn, w którym to było przechowywane,i zapłacić 10 % wartości zguby, (i znalazca nadal ma 1%), więc taka sytuacja jest możliwa :P
Gucio prawda. Szlachetna postawa i owszem, ale ta postawa jest okupiona wyśmiewaniem na Policji. Przykre to, ale prawdziwe, ostatnio znalazłem 500zł na stacji benzynowej. Oddałem na Policję, mimo, że były mi potrzebne, ale tak nie wolno, ktoś się może zgłosi, 500 złotych to nie jest mało pieniędzy. Rozmawiałem z dwoma policjantami i obaj się ze mnie śmiali, że zaniosłem do na Policję i czy na pewno chcę ich w to angażować.
Znalazłeś 500zł bez portfela, tak? jeśli to był plik banknotów- nigdy nie znajdzie ich właściciel, a jak znajdzie, to jak udowodni, ze to jego? Po numerach banknotów? Kto to zapamiętuje/zapisuje? Będą tam leżeć, aż rozsypią się ze starości.
No właśnie dziwi mnie to. Niby jak ludzie mają znać numery seryjne? Ja rozumiem jeszcze w banku. Ale to też tylko chyba dlatego, że wiedzą, że numery są po kolei od np. numeru xxxxx1000 do xxxxx5000. Wtedy to idzie ogarnąć jak mają nowe banknoty. Ale podawanie numerów skradzionych banknotów sklepom i stacjom paliw to szmira. Nikt nie sprawdza banknotów przy płaceniu o ile są prawdziwe.
Widać od razu, że to fejk. Gdyby to się wydarzyło w Polsce, to pani miałaby na głowie Moawieckiego i zapłaciłaby w podatku dwa razy więcej pieniędzy niż ich znalazła. Tak samo zresztą prawilny właściciel!
@MirrorOfDoom W Polsce zgubione cenne przedmioty, są przetrzymywane przez 3 lata, i czekają na właściciela, jeśli nie znajdzie się właściciel państwo zabiera ów wartościowy przedmiot, na poczet skarbu państwa, a znalazca dostaje jedynie procent z tego, a jak właściciel się znajdzie, to musi zapłacić za magazyn, w którym to było przechowywane,i zapłacić 10 % wartości zguby, (i znalazca nadal ma 1%), więc taka sytuacja jest możliwa :P
A potem @Hippe będzie mówił źle o moherowych beretach
Gucio prawda. Szlachetna postawa i owszem, ale ta postawa jest okupiona wyśmiewaniem na Policji. Przykre to, ale prawdziwe, ostatnio znalazłem 500zł na stacji benzynowej. Oddałem na Policję, mimo, że były mi potrzebne, ale tak nie wolno, ktoś się może zgłosi, 500 złotych to nie jest mało pieniędzy. Rozmawiałem z dwoma policjantami i obaj się ze mnie śmiali, że zaniosłem do na Policję i czy na pewno chcę ich w to angażować.
Znalazłeś 500zł bez portfela, tak? jeśli to był plik banknotów- nigdy nie znajdzie ich właściciel, a jak znajdzie, to jak udowodni, ze to jego? Po numerach banknotów? Kto to zapamiętuje/zapisuje? Będą tam leżeć, aż rozsypią się ze starości.
Przypomina mi się pewien numer "Kaczora Donalda". Niby jak ktoś ma udowodnić, że kasa jest jego? Spisujecie numery seryjne?
No właśnie dziwi mnie to. Niby jak ludzie mają znać numery seryjne? Ja rozumiem jeszcze w banku. Ale to też tylko chyba dlatego, że wiedzą, że numery są po kolei od np. numeru xxxxx1000 do xxxxx5000. Wtedy to idzie ogarnąć jak mają nowe banknoty. Ale podawanie numerów skradzionych banknotów sklepom i stacjom paliw to szmira. Nikt nie sprawdza banknotów przy płaceniu o ile są prawdziwe.
Moja mama znalazła 20 zł na ulicy i zaniosła do kościoła...