@DonSalieri Jak napisałem „później poznałem żonę” miałem na myśli kilka lat. Historia miała miejsce jak chodziłem jeszcze do szkoły ale pewnie ciężko się domyślić bo myślenie to taki ciężki wysiłek, że lepiej sobie darować :-)
@Uhtred Cze, zacytuję - "Nie było mnie stać na podróż i do dziś nie wiem, co się stało. Ożeniłem się (...)". Nie ma nic o odstępie kilku lat. Brzmi to raczej, jakby jedno wynikło z drugiego - czyli "Z powodu braku kasy, ohajtałem się"
@DonSalieri Tak, mój błąd. Na demotywatorach jest taki problem, że jest ograniczona ilość słów w tekście pod obrazkiem i albo stworzysz zdjęcie, którego mi się zwyczajnie nie chciało robić bo wrzuciłem to z telefonu, albo zwyczajnie musisz napisać historię tak, aby się "zmieściła" i czasami trzeba trochę przykombinować. Myślałem, że to oczywiste, że ożeniłem się o wiele później, jak widać jednak nie;-)
Brednie - taka miłość i nie pamiętasz nawet jej nazwiska? musisz jeszcze trochę potrenować ckliwe wstawki, żeby wyglądały realniej. ja listy takiego zaurocznia pamiętam w połowie do dziś, ich zapach, wygląd, nawet imiona koleżanek o których pisała.
@beeveer Wiedzę, że kolega wszechwiedzący. Nie lubię pisać bajek. Historia jest prawdziwa. Nie każe nikomu w nią wierzyć. Jedni pamiętają jeszcze większe szczegóły a inni nie. Jesteśmy różni. Poza tym, później moje życie wywróciło się do góry nagami. Listy przepadły przy którejś z kolei przeprowadzce. Dużo się działo i kiedy wszystko się w miarę ustabilizowało poznałem żonę. Oczywiście kilka lat później. Pamietam imię i miejscowość nic więcej. Zresztą to już przeszłość. Mam poukładane życie a demota wstawiłem od tak w chwili zadumania. Ciekawostką jest np. to, żenię pamietam pierwszych trzech klas podstawówki prawie w ogóle a pamietam wydarzenia kiedy miałem 3 latka. Kiedyś się nawet zainteresowałem tematem i wychodzi, że to raczej normalne. Tak już jest. Jedno pamiętają więcej inni mniej a są też tacy co pamiętają co jedli 23.04.1981 na śniadanie. Nie wiem jak się ta przypadłość nazywa ale istnieją tacy ludzie.
Takich rzeczy się nie zapomina. Nigdy. "I wiem, że wspomnienie nigdy nie zginie,
Tak jak wspomnienie po pierwszej dziewczynie".
A o braku kasy na podróż to w ogóle jest nieco żenujące. Widocznie niezbyt Ci zależało. Niemiecki jeniec wrócił do ojczyzny z Syberii na piechote, bo była to dla niego rzecz najważniejsza na świecie. Zrobiłeś jak chciałeś i finał, nie bardzo rozumiem o co jojczysz?
@Trucker_87 Chłopie ogarnij się bo po pierwsze, ja nie niemiecki jeniec, za dużo filmów się naoglądałeś a po drugie, miałem poważniejsze problemy. Rozumiem, że niektórzy zostawili by wszystko ale ja niestety musiałem przetrwać bo jak wspomniałem, moje życie wywróciło się do góry nogami i były ważniejsze rzeczy od miłości listownej do dziewczyny, którą widziałem raz w życiu. Nie wspomnę, że nie byłem bananowym dzieckiem a raczej kiedy ty srałeś jeszce w pieluchy, ja musiałem zap...alać żeby rodzeństwo miało co jeść. I właściwie nie jojczę, zrobiłem demot który bardziej nawiązuje do tęsknoty za listami i ich magią. Bo chciałem się czymś podzielić przy okazji. Każdy może to robić. Nikt nikomu nie broni i chyba nawet po to jest ten portal, żeby wrzucać coś, cokolwiek, komentować itd. No chyba, że jestem w błędzie to przepraszam. Ale i tak będę co jakiś czas coś wrzucał hehe bo lubię.
Widać, że nie masz pojęcia o tamtych czasach. Wtedy faktycznie korespondowało się z ludźmi poznanymi na wakacjach za pomocą tradycyjnych listów BO INNEJ DROGI NIE BYŁO. Dlatego zwykle nie przywiązywało się do tego większej wagi, niż do dzisiejszych korespondencji elektronicznych. Ludzie po wakacjach wracali do swojego świata, po kilku listach komuś pierwszemu się to nudziło i tyle.
Nimb elegancji tradycyjne listy nabyły dopiero, gdy stały się rzadkie. Jak wszystko.
Jak kilka osób piszących i o wiele więcej niepiszących, mam podobne wspomnienia. Do dziś pamiętam adres, imię, nazwisko i wiele wspomnień, które zachowam dla siebie.
No widzisz, on nawet nie znał nazwiska... Pisał tylko Grażyna, Chrząszczyrzewoszyce 69, powiat Łękołody i listy dochodzily. Widocznie Grażynka znała się dobrze z lostonoszem;)
Drogi autorze i inni, którym brakuje listów w skrzynkach: polecam Postcrossing. Co tydzień wyciągam ze skrzynki kilka pocztówek z całego świata, a z kilkoma osobami (m.in. ze Stanów) utrzymuję stały kontakt listowny. Fajna sprawa w dobie maili i messengera
U mnie jest historia z happyendem. Przez dwa lata pisałem listy z dziewczyną, która została moją żoną. Przechowujemy te listy jak największy skarb. Kiedy życie daje w kość i mamy "słabszy" czas, wracamy do tych listów, żeby przypomnieć sobie, co nas wtedy łączyło. Pomaga.
Tkliwe brednie...liczylem na cos wiecej, ale demot zawalony bo "nie pamietasz juz" nazwiska. To ja sie qrwa pytam jak wysylales te listy.tylko adres..i imie Karyna.
@Uhtred też tak kiedyś miałem, dokładnie 3 razy. Z tym że wszystkie 3 spartoliłem osobiście (było nie było, nieszczęśliwie dalej uczę się postępowania z dziewczynami, zwyczajnie zwykle się z nimi nie zadawałem na innych zasadach jak koleżeńskie , a i to raczej przypadki, które miały zupełnie inne podejście do rozmowy). Jeden raz połapałem się po wypowiedzi kolegii, że trzeba było ją zaprosić jakieś 4 maile temu (czyli tak około miesiąc temu), raz skopałem osobiście (spotkać się nie dało, poruszała się na wózku i podejrzewam, że była mocno zdziwiona moim podejśicem) i jeden jedyny raz kiedy udało mi się spotkać (tak z rok temu, od tego czasu trochę odpuściłem, nie mam ochoty żeby jeszcze kiedykolwiek mi zależało, a inna sprawa nie wiem dokładnie, co tutaj padło, cóż trudno).
Załóż sobie w komórce Slowly. Piszesz listy elektroniczne, ale idą powoli jak dawne. Natychmiastowa jest tylko wiadomość, że list w drodze.
Cze - nie było cię stać na podróż z jednego końca polski na drugi... więc się ożeniłeś? o.O
@DonSalieri Jak napisałem „później poznałem żonę” miałem na myśli kilka lat. Historia miała miejsce jak chodziłem jeszcze do szkoły ale pewnie ciężko się domyślić bo myślenie to taki ciężki wysiłek, że lepiej sobie darować :-)
@Nace92 powyżej jest komentarz. Zapomniałem cię uwzględnić a powinienem był. Pozdrawiam
@Uhtred Cze, zacytuję - "Nie było mnie stać na podróż i do dziś nie wiem, co się stało. Ożeniłem się (...)". Nie ma nic o odstępie kilku lat. Brzmi to raczej, jakby jedno wynikło z drugiego - czyli "Z powodu braku kasy, ohajtałem się"
@DonSalieri Tak, mój błąd. Na demotywatorach jest taki problem, że jest ograniczona ilość słów w tekście pod obrazkiem i albo stworzysz zdjęcie, którego mi się zwyczajnie nie chciało robić bo wrzuciłem to z telefonu, albo zwyczajnie musisz napisać historię tak, aby się "zmieściła" i czasami trzeba trochę przykombinować. Myślałem, że to oczywiste, że ożeniłem się o wiele później, jak widać jednak nie;-)
@Nace92 W sumie, mógłbym Cię teraz zacytować;-) hehe Nie chcę być uszczypliwy. Przepraszam za głupi żart;-)
Brednie - taka miłość i nie pamiętasz nawet jej nazwiska? musisz jeszcze trochę potrenować ckliwe wstawki, żeby wyglądały realniej. ja listy takiego zaurocznia pamiętam w połowie do dziś, ich zapach, wygląd, nawet imiona koleżanek o których pisała.
@beeveer Wiedzę, że kolega wszechwiedzący. Nie lubię pisać bajek. Historia jest prawdziwa. Nie każe nikomu w nią wierzyć. Jedni pamiętają jeszcze większe szczegóły a inni nie. Jesteśmy różni. Poza tym, później moje życie wywróciło się do góry nagami. Listy przepadły przy którejś z kolei przeprowadzce. Dużo się działo i kiedy wszystko się w miarę ustabilizowało poznałem żonę. Oczywiście kilka lat później. Pamietam imię i miejscowość nic więcej. Zresztą to już przeszłość. Mam poukładane życie a demota wstawiłem od tak w chwili zadumania. Ciekawostką jest np. to, żenię pamietam pierwszych trzech klas podstawówki prawie w ogóle a pamietam wydarzenia kiedy miałem 3 latka. Kiedyś się nawet zainteresowałem tematem i wychodzi, że to raczej normalne. Tak już jest. Jedno pamiętają więcej inni mniej a są też tacy co pamiętają co jedli 23.04.1981 na śniadanie. Nie wiem jak się ta przypadłość nazywa ale istnieją tacy ludzie.
Takich rzeczy się nie zapomina. Nigdy. "I wiem, że wspomnienie nigdy nie zginie,
Tak jak wspomnienie po pierwszej dziewczynie".
A o braku kasy na podróż to w ogóle jest nieco żenujące. Widocznie niezbyt Ci zależało. Niemiecki jeniec wrócił do ojczyzny z Syberii na piechote, bo była to dla niego rzecz najważniejsza na świecie. Zrobiłeś jak chciałeś i finał, nie bardzo rozumiem o co jojczysz?
Gorzej- taka milosc, 2 lata listow i on nie odlozyl ani jednego z nich, ani jednej koperty z adresem...
@Trucker_87 Chłopie ogarnij się bo po pierwsze, ja nie niemiecki jeniec, za dużo filmów się naoglądałeś a po drugie, miałem poważniejsze problemy. Rozumiem, że niektórzy zostawili by wszystko ale ja niestety musiałem przetrwać bo jak wspomniałem, moje życie wywróciło się do góry nogami i były ważniejsze rzeczy od miłości listownej do dziewczyny, którą widziałem raz w życiu. Nie wspomnę, że nie byłem bananowym dzieckiem a raczej kiedy ty srałeś jeszce w pieluchy, ja musiałem zap...alać żeby rodzeństwo miało co jeść. I właściwie nie jojczę, zrobiłem demot który bardziej nawiązuje do tęsknoty za listami i ich magią. Bo chciałem się czymś podzielić przy okazji. Każdy może to robić. Nikt nikomu nie broni i chyba nawet po to jest ten portal, żeby wrzucać coś, cokolwiek, komentować itd. No chyba, że jestem w błędzie to przepraszam. Ale i tak będę co jakiś czas coś wrzucał hehe bo lubię.
@Nace92 Dzięki;-) Sam bym tego lepiej nie ujął.
@beeveer Nie chciała przesłać nudesów to się wyhajtał.
też tak mam
miałem podobną historię ,
Widać, że nie masz pojęcia o tamtych czasach. Wtedy faktycznie korespondowało się z ludźmi poznanymi na wakacjach za pomocą tradycyjnych listów BO INNEJ DROGI NIE BYŁO. Dlatego zwykle nie przywiązywało się do tego większej wagi, niż do dzisiejszych korespondencji elektronicznych. Ludzie po wakacjach wracali do swojego świata, po kilku listach komuś pierwszemu się to nudziło i tyle.
Nimb elegancji tradycyjne listy nabyły dopiero, gdy stały się rzadkie. Jak wszystko.
Jak kilka osób piszących i o wiele więcej niepiszących, mam podobne wspomnienia. Do dziś pamiętam adres, imię, nazwisko i wiele wspomnień, które zachowam dla siebie.
No widzisz, on nawet nie znał nazwiska... Pisał tylko Grażyna, Chrząszczyrzewoszyce 69, powiat Łękołody i listy dochodzily. Widocznie Grażynka znała się dobrze z lostonoszem;)
Pewnie pamięta nazwisko ale cyka się podać bo go dojedzie rodo
Drogi autorze i inni, którym brakuje listów w skrzynkach: polecam Postcrossing. Co tydzień wyciągam ze skrzynki kilka pocztówek z całego świata, a z kilkoma osobami (m.in. ze Stanów) utrzymuję stały kontakt listowny. Fajna sprawa w dobie maili i messengera
Dzięki za cynk
Jedno z najbardziej brutalnych rozwiązań- milczenie!
Też kiedyś podobnie korespondowałem. Tyle, że to ja przestałem pisać, a później już nie mogłem jej znaleźć.
U mnie jest historia z happyendem. Przez dwa lata pisałem listy z dziewczyną, która została moją żoną. Przechowujemy te listy jak największy skarb. Kiedy życie daje w kość i mamy "słabszy" czas, wracamy do tych listów, żeby przypomnieć sobie, co nas wtedy łączyło. Pomaga.
Tkliwe brednie...liczylem na cos wiecej, ale demot zawalony bo "nie pamietasz juz" nazwiska. To ja sie qrwa pytam jak wysylales te listy.tylko adres..i imie Karyna.
Nieźle przyćpał, jak mając listy nie pamiętał jej nazwiska !!!
@Uhtred też tak kiedyś miałem, dokładnie 3 razy. Z tym że wszystkie 3 spartoliłem osobiście (było nie było, nieszczęśliwie dalej uczę się postępowania z dziewczynami, zwyczajnie zwykle się z nimi nie zadawałem na innych zasadach jak koleżeńskie , a i to raczej przypadki, które miały zupełnie inne podejście do rozmowy). Jeden raz połapałem się po wypowiedzi kolegii, że trzeba było ją zaprosić jakieś 4 maile temu (czyli tak około miesiąc temu), raz skopałem osobiście (spotkać się nie dało, poruszała się na wózku i podejrzewam, że była mocno zdziwiona moim podejśicem) i jeden jedyny raz kiedy udało mi się spotkać (tak z rok temu, od tego czasu trochę odpuściłem, nie mam ochoty żeby jeszcze kiedykolwiek mi zależało, a inna sprawa nie wiem dokładnie, co tutaj padło, cóż trudno).
ale pier...do ..le... nie...
Jestem jak "płyta winylowa" w cyfrowym świecie.