Moje dziecko dostało od szwagierki zabawkę - grzechotkę, gdzie na CZERWONYM kółku była żółta, zielona i niebieska kulka z czymś w środku. Lubiło ją i często się z nim bawiłem. Któregoś razu przychodzę do domu i biorę grzechotkę, by się z nim pobawić, a grzechotka ma czerwoną, zieloną i niebieską kulkę na ŻÓŁTYM kółku. Patrzyłem, porównywałem z pamięcią, dwa dni świat wydawał mi się matrixem. Trzeciego dnia, gdy spytałem Żony, powiedziała, że są dwie takie zabawki, bo drugą (pod moją nieobecność), dała sąsiadka.
Mój ojciec pracował w firmie mody krawieckiej, 60 km dalej w mieście w filii tej samej firmy pracował facet ,który był bardzo podobny do ojca,ale najdziwniejsze było ,że mieli te same imiona i nazwiska i te same daty urodzenia...
Niejaki Roy Cleveland Sullivan został 7 razy rażony piorunem. Był o nim cały film dokumentalny na Discovery. Jak dotąd nikt nie potrafi wyjaśnić ani tego, że jednego człowieka spotkało coś tak nieprawdopodobnego aż 7 razy, ani tego, że wszystkie te wypadki przeżył.
Jeśli pojadę do Wenecji i spędzę tam miesiąc (będąc obywatelem kraju, w którym większość obywateli na to stać bez problemu) jest całkiem duża szansa, że wtedy któryś z moich znajomych też tam wtedy będzie.
Wenecja jest takim miejscem na Ziemi dokąd jeździ się stosunkowo często (połowa moich znajomych była w Wenecji przynajmniej raz).
Co innego gdyby się spotkali w Pcimiu Dolnym. To byłby fart!
To u mnie jedno z najbardziej nieprawdopodobnych wydarzeń w życiu było wtedy, kiedy z kumplem, z którym mieszkałem na stancji, oglądaliśmy raz "Miodowe lata". Jak już skończył się odcinek to pogadaliśmy jeszcze chwilę o pierdołach i poszliśmy do sklepu. Gdy zjeżdżaliśmy na dół windą, to zacząłem sobie nagle gwizdać melodię z "Miodowych lat", jednak ten gwizd wydał mi się jakiś taki nieprawdopodobnie dziwny, jakby bardziej złożony harmonicznie i obcy. Okazało się, że kumpel też, ot tak po prostu, zaczął to gwizdać dokładnie w tym samym momencie co ja! To było tak idealnie równo zsynchronizowane, że aż prawie niemożliwe. Nie patrzyliśmy nawet na siebie, więc nie ma mowy o tym, że ktoś z nas, jakoś podświadomie coś skojarzył, gdy zobaczył, że drugi składa usta do gwizdania.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
7 razy.
Ostatnia modyfikacja:
31 października 2019 o 18:52
A jakie jest prawdopodobieństwo, że będę miała wspólną znajomą z nowo poznanym chłopakiem z Podlasia (ja jestem z centrum)? Minimalne, a jednak. Czasami niemozliwe się dzieje. ;)
taka akcja przydarzyła się moim rodzicom: Moskwa, 1987 rok, jadą metrem i jeden z pasażerów zaczyna się rozpychać, potrącił mojego ojca, więc te mu powiedział: "gdzie się ciśniesz, gorolu?" na co facet odwraca się i odpowiada urażony po polsku: "Tylko nie gorolu!" Miło było spotkać w moskiewskim metrze innego Ślązaka :)
Moje dziecko dostało od szwagierki zabawkę - grzechotkę, gdzie na CZERWONYM kółku była żółta, zielona i niebieska kulka z czymś w środku. Lubiło ją i często się z nim bawiłem. Któregoś razu przychodzę do domu i biorę grzechotkę, by się z nim pobawić, a grzechotka ma czerwoną, zieloną i niebieską kulkę na ŻÓŁTYM kółku. Patrzyłem, porównywałem z pamięcią, dwa dni świat wydawał mi się matrixem. Trzeciego dnia, gdy spytałem Żony, powiedziała, że są dwie takie zabawki, bo drugą (pod moją nieobecność), dała sąsiadka.
Mój ojciec pracował w firmie mody krawieckiej, 60 km dalej w mieście w filii tej samej firmy pracował facet ,który był bardzo podobny do ojca,ale najdziwniejsze było ,że mieli te same imiona i nazwiska i te same daty urodzenia...
i to wszystko tobie się przytrafiło?...
Ta momarancza to musiala miec soku
Niejaki Roy Cleveland Sullivan został 7 razy rażony piorunem. Był o nim cały film dokumentalny na Discovery. Jak dotąd nikt nie potrafi wyjaśnić ani tego, że jednego człowieka spotkało coś tak nieprawdopodobnego aż 7 razy, ani tego, że wszystkie te wypadki przeżył.
Jeśli pojadę do Wenecji i spędzę tam miesiąc (będąc obywatelem kraju, w którym większość obywateli na to stać bez problemu) jest całkiem duża szansa, że wtedy któryś z moich znajomych też tam wtedy będzie.
Wenecja jest takim miejscem na Ziemi dokąd jeździ się stosunkowo często (połowa moich znajomych była w Wenecji przynajmniej raz).
Co innego gdyby się spotkali w Pcimiu Dolnym. To byłby fart!
To u mnie jedno z najbardziej nieprawdopodobnych wydarzeń w życiu było wtedy, kiedy z kumplem, z którym mieszkałem na stancji, oglądaliśmy raz "Miodowe lata". Jak już skończył się odcinek to pogadaliśmy jeszcze chwilę o pierdołach i poszliśmy do sklepu. Gdy zjeżdżaliśmy na dół windą, to zacząłem sobie nagle gwizdać melodię z "Miodowych lat", jednak ten gwizd wydał mi się jakiś taki nieprawdopodobnie dziwny, jakby bardziej złożony harmonicznie i obcy. Okazało się, że kumpel też, ot tak po prostu, zaczął to gwizdać dokładnie w tym samym momencie co ja! To było tak idealnie równo zsynchronizowane, że aż prawie niemożliwe. Nie patrzyliśmy nawet na siebie, więc nie ma mowy o tym, że ktoś z nas, jakoś podświadomie coś skojarzył, gdy zobaczył, że drugi składa usta do gwizdania.
Zmodyfikowano 7 razy. Ostatnia modyfikacja: 31 października 2019 o 18:52
A jakie jest prawdopodobieństwo, że będę miała wspólną znajomą z nowo poznanym chłopakiem z Podlasia (ja jestem z centrum)? Minimalne, a jednak. Czasami niemozliwe się dzieje. ;)
@maggdalena18 Uciekaj
@Ddrek Nie, spokojnie, to nie tak xD
@maggdalena18 Ufff dzięki ,ciśnienie mi podniosłaś. Ja Ciebie szukałem
@Ddrek ???
A propos spotkania kolegi w Wenecji-moj znajomy podczas podróży poślubnej na innym kontynencie spotkał... swoją ex...
Tak...
ex poprostu go śledziła. to sie stalking nazywa a nie jakis przypadek
taka akcja przydarzyła się moim rodzicom: Moskwa, 1987 rok, jadą metrem i jeden z pasażerów zaczyna się rozpychać, potrącił mojego ojca, więc te mu powiedział: "gdzie się ciśniesz, gorolu?" na co facet odwraca się i odpowiada urażony po polsku: "Tylko nie gorolu!" Miło było spotkać w moskiewskim metrze innego Ślązaka :)