Poniekąd to było dobre, bo dochodziło wtedy do hartowania organizmu; teraz zauważyłam, że przez nadopiekuńczość mojego narzeczonego, nasza córka co rusz łapie bakcyle, bo ten dmuchał i chuchał, żeby nie wychodzić z nią na dwór przy nieco gorszej pogodzie.
@Arnau To fakt. Wychodziliśmy na dwór nawet gdy szkoły były zamknięte z powodu zbyt wielkich mrozów.
Słyszały ;)
Bzdura. Bywało za zimno żeby się szlajać, ale to były KONKRETNE temperatury na minusie, a nie to co teraz, blisko zera.
Teraz te dzieci, które mają własne dzieci, nie wypuszczają tychże dzieci na dwór, bo te się przeziębią?
Gdzie w tym wszystkim logika?
Poniekąd to było dobre, bo dochodziło wtedy do hartowania organizmu; teraz zauważyłam, że przez nadopiekuńczość mojego narzeczonego, nasza córka co rusz łapie bakcyle, bo ten dmuchał i chuchał, żeby nie wychodzić z nią na dwór przy nieco gorszej pogodzie.
I już raczej nie usłyszą. No ale globalne ocieplenie, wzrost temperatur i masowe topnienie lodowców to wymysł lewaków i spisek.