Wiosna 1996 roku była najgorszym okresem. Everest nękany był przez zamiecie śnieżne, lawiny i burze odbierając życie wielu śmiałkom. Jedną z osób wspinających się w tamtym czasie była Yasuko Namba. Wejście na Everest miało ukończyć zdobywanie wszystkich siedmiu słynnych szczytów.
Podczas zejścia, zamieć uderzyła w 47-latkę i jej grupę. Większość ostatecznie dotarła do obozu bazowego, jednak Nambę pozostawiono na samotną śmierć. Była również najstarszą kobietą, która zdobyła Everest.
Peter Kinloch podczas zejścia cierpiał na ślepotę śnieżną. Choć przewodnicy rozpaczliwie starali się mu pomóc, w ciągu kilku godzin zostali pozbawieni tlenu i opuścili towarzysza. Peter Kinloch zmarł w samotności na skutek hipotermii.
Kilka miesięcy później, Rodney Hogg zdobywał szczyt i trafił na zwłoki Kinlocha, który okazał się być jego przyjacielem. Hogg oddał należyty szacunek przyjacielowi i ruszył w dalszą drogę, choć tragiczne spotkanie zupełnie nim wstrząsnęło.
Nie każdemu da się zrobić pogrzeb, włożyć do śpiwora albo ułożyć kopiec z kamieni.
Jasno też widać, że lepiej mieć dobry powód, żeby się tam pchać.
Ludzie to są jednak psychiczni. Zdobywanie szczytu ważniejsze od ludzkiego życia? Dla mnie wszyscy którzy zdobyli szczyt ignorując potrzebujących po drodze nie są żadnymi bohaterami a ludzkimi śmieciami.
@kojot_pedziwiatr Tych, którym kończył się tlen i chociaż chcieli, to nie mogli pomóc oczywiście ten wpis nie dotyczy, ale naprawdę dramat, że ktoś się wspina, widzi osobę żywą i ma dwa wyjścia:
1. Zostawić ją, by zmarła i iść sobie zdobywać szczyt.
2. Zawrócić razem z tą osobą i ocalić jej życie.
Ciekawe ilu wybiera drugą opcję?
@kojot_pedziwiatr @VaniaVirgo zajmowanie się kimś w tak niesprzyjających warunkach to nie kaszka z mleczkiem...
@FenrirIbnLaAhad Zdaje sobie z tego sprawę, dlatego zaznaczyłam, że nie dotyczy to przypadków, w których pomóc się nie da i wiem, że jest ich więcej. Zdarzają sie jednak sytuacje, gdy ktoś schodził już ze szczytu i znajdował się stosunkowo nisko. Dałoby się pomóc bez ryzyka swojego życia, ale trzeba by wtedy zrezygnować z dalszej wspinaczki na rzecz tej osoby i właśnie tu pojawia się moralny dylemat, spełnić marzenia? W końcu tyle miesięcy przygotowań itd. Czy uratować czyjeś życie?
@VaniaVirgo @FenrirIbnLaAhad - marzenia są ważniejsze od czyjegoś życia.
@FenrirIbnLaAhad wyobraź sobie że coś Ci się stało i umierasz na chodniku, a jakiś przechodzeń olewa twoje błaganie o pomoc bo wyszedł do sklepu po gumki. Nie porzuci swojej misji "zaliczenia koleżanki" żeby Cię uratować...
Zawsze można spróbować ponownie zdobyć szczyt. Gdy ktoś umrze to już po temacie.
@kojot_pedziwiatr doskonałe porównanie.
@FenrirIbnLaAhad dla 40 letniego prawiczka jego misja będzie ważniejsza od Twojego życia. Jeśli jesteś prawiczkiem, wiesz o czym mówię :D
@kojot_pedziwiatr czyżbyś pisał to z własnego doświadczenia? :P
Tylko wiesz, będąc w tak niebezpiecznym miejscu nie ryzykowałbyś tylko "przełożenia" spełnienia marzeń... ryzykowałbyś też swoje życie.
Pierwsze, czego uczą cię przy pierwszej pomocy: zadbaj o swoje bezpieczeństwo.
@FenrirIbnLaAhad rozumiem schodzących, mogą martwić się o siebie. Ale wchodzący raczej mają też zapas na czas wejścia i zejścia, więc tutaj mogą się podzielić zapasami z potrzebującym, i nie ma innych wymówek.
@kojot_pedziwiatr nadzwyczajne sytuacje wymagają nadzwyczajnych rozwiązań.
"Gdy Bóg wyznaczy komuś miejsce śmierci, sprawia by przywiodły go w te miejsce jego potrzeby" - tak mniej więcej brzmiało to w pewnej książce s-f. Myślę że pasuje do sytuacji. Nikt ich przecież nie zmuszał do wspinaczki.
Nieźle to obrazuje zje banie ludzi. Wszyscy troszczą się tylko o własne cztery litery. Ciekawe jak można patrzeć w lustro, gdy się zostawiło kogoś na śmierć, mimo i ż błagał o pomoc. A wydawałoby się, że wybierają się tam ludzie odważni.
Masz rację, lepiej samemu umrzeć próbując pomóc. Może nie rozumiesz ale ściągnięcie kogoś z góry kto nie jest w stanie iść samodzielnie nie jest tym samym o zaprowadzenie pijanego kolegi do domu.
@Shaam W boju ta sama zasada, najpierw trzeba zerwać kontakt ogniowy potem dopiero pomaga się rannym. Pierwsza pomoc to samo, jeżeli jest niebezpiecznie nie pomagasz. Nikt tam nie miał wyj ebane na życie drugiego człowieka, tylko nie było warunków do pomocy.
Dla zainteresowanych a zwłaszcza dla tych, którzy twierdzą, że należało nieść pomoc ludziom, ktorzy ponieśli śmierć w górach polecam serie na YT "Największe górskie tragedie" na kanale Szczytomaniak.
pchają się na ten Mount Everest jak horda Januszy na Kasprowy. Jakbyś był pionierem który jako zdobył górę to ok, to jakiś wyczyn. Ale tych tępych dekli jest tam na pęczki, kolejny debil pcha się na śmierć. Zostawiają syf i sterty śmieci pod górą. A mnie później rozwala jak słyszę że kolejny zamarzł że to bohater który spełnia swoje marzenia. Chyba idiota który igra z ogniem i traci życie na własne życzenie. Dla mnie nie różnią się wiele od bydła który pcha się po karpia na promocji do Lidla.