W mojej klasie w podstawówce była taka sytuacja. Córka pani wice dyrektor wymyśliła pewnego dnia, że od tej chwili mamy się nie odzywać do jednej z koleżanek. Ani słowa, nie patrzeć, tak jakby nie istniała... Całość miaała trwać przez 3 dni, lub do odwołania. Wstyd się przyznać, ale w czasie pierwszej lekcji nawet ja dałam się w to gówno wciągnąć, na szczęście po 45minutach mózg mi powrócił, i przed następną lekcją złapałam koleżankę za rękę i posadziłam w swojej ławce. I tak już zostałyśmy w jednej ławce do końca podstawówki i przez całe gimnazjum. I choć nadal mi wstyd za tę pierwszą lekcję, to do dziś (a jesteśmy już po 30-ce) pozostajemy najlepszymi przyjaciółkami.
@anusieczusieczunieczka
Mój kolega miał troszkę podobną sytuację - jako jedyny przygarnął do swojej ławki kolegę, którego cała klasa traktowała jak ostatniego śmiecia. Po szkole ich drogi się rozeszły i niedługo okazało się, że chłopak pękł i popełnił samobójstwo. Oprawcy jak gdyby nigdy nic słali kondolencje i ubolewali nad swoim kolegą (nagle im się empatia włączyła, ojoj), przyszli na jego pogrzeb i ojeju, jeju jaka tragedia się stała, no po prostu kto by się spodziewał, nie? Za to mój kolega do dziś zadaje sobie pytanie czy w jakiś sposób mógł temu zaradzić, czy mógł zrobić więcej.
A ja dedykuję to Ani St. Dominice St. I Magdalenie Kw. (I ich rodzicom) które w podstawówce zrobiły mi piekło z życia tylko dlatego, że uczyłam się od nich lepiej i byłam lubiana przez nauczycieli. Dziś same macie dzieci, wychwujecie je na podobnych oprawców czy może dla odmiany to ich ktoś dręczy?
Wystarczy przeczytać parę książek o psychologii, by poznać działanie tych mechanizmów i skąd się biorą (w łopatologicznym skrócie ten kto szykanuje wcale nie jest taki zajebisty i pewny siebie. Wręcz przeciwnie, to jest życiowa ofiara, która w ten sposób pokazuje jak bardzo jest zagubiona i jak ogromne ma problemy osobiste). Szkoda tylko, że przerzuca swoje kompleksy na niewinnych, którzy mają później traumy.
Szkoda mi jedynie, że dzieciaki czy młodzież nie mają o tych mechanizmach pojęcia, bo ani rodzice ani szkoła nie chcą poświecić na takie życiowe lekcje chociaż godzinki. O ile mniej samobójstw by było wśród młodych, gdyby dorośli ich uświadamiali jak to wszystko działa, skąd takie a nie inne reakcje, co robić itd. Już samo ich dostrzeżenie i zrozumienie daje wiele siły.
Naprawdę wtedy masz poczucie wstydu? Ja raczej czuję złość :)
Wstyd mi za tych, którzy dają się zmanipulować takiemu nieudacznikowi.
To tym ludziom powinno być wstyd nie tobie.
W mojej klasie w podstawówce była taka sytuacja. Córka pani wice dyrektor wymyśliła pewnego dnia, że od tej chwili mamy się nie odzywać do jednej z koleżanek. Ani słowa, nie patrzeć, tak jakby nie istniała... Całość miaała trwać przez 3 dni, lub do odwołania. Wstyd się przyznać, ale w czasie pierwszej lekcji nawet ja dałam się w to gówno wciągnąć, na szczęście po 45minutach mózg mi powrócił, i przed następną lekcją złapałam koleżankę za rękę i posadziłam w swojej ławce. I tak już zostałyśmy w jednej ławce do końca podstawówki i przez całe gimnazjum. I choć nadal mi wstyd za tę pierwszą lekcję, to do dziś (a jesteśmy już po 30-ce) pozostajemy najlepszymi przyjaciółkami.
@anusieczusieczunieczka
Mój kolega miał troszkę podobną sytuację - jako jedyny przygarnął do swojej ławki kolegę, którego cała klasa traktowała jak ostatniego śmiecia. Po szkole ich drogi się rozeszły i niedługo okazało się, że chłopak pękł i popełnił samobójstwo. Oprawcy jak gdyby nigdy nic słali kondolencje i ubolewali nad swoim kolegą (nagle im się empatia włączyła, ojoj), przyszli na jego pogrzeb i ojeju, jeju jaka tragedia się stała, no po prostu kto by się spodziewał, nie? Za to mój kolega do dziś zadaje sobie pytanie czy w jakiś sposób mógł temu zaradzić, czy mógł zrobić więcej.
A ja dedykuję to Ani St. Dominice St. I Magdalenie Kw. (I ich rodzicom) które w podstawówce zrobiły mi piekło z życia tylko dlatego, że uczyłam się od nich lepiej i byłam lubiana przez nauczycieli. Dziś same macie dzieci, wychwujecie je na podobnych oprawców czy może dla odmiany to ich ktoś dręczy?
Pamiętaj, że często ci co ukrywają swoje wady, to nie prowodyrzy ale ci co dołączają do nich w obawie, że sami zastąpią miejsce ofiary.
Wystarczy przeczytać parę książek o psychologii, by poznać działanie tych mechanizmów i skąd się biorą (w łopatologicznym skrócie ten kto szykanuje wcale nie jest taki zajebisty i pewny siebie. Wręcz przeciwnie, to jest życiowa ofiara, która w ten sposób pokazuje jak bardzo jest zagubiona i jak ogromne ma problemy osobiste). Szkoda tylko, że przerzuca swoje kompleksy na niewinnych, którzy mają później traumy.
Szkoda mi jedynie, że dzieciaki czy młodzież nie mają o tych mechanizmach pojęcia, bo ani rodzice ani szkoła nie chcą poświecić na takie życiowe lekcje chociaż godzinki. O ile mniej samobójstw by było wśród młodych, gdyby dorośli ich uświadamiali jak to wszystko działa, skąd takie a nie inne reakcje, co robić itd. Już samo ich dostrzeżenie i zrozumienie daje wiele siły.