To się nazywa zakłamanie. Często prowadzi do depresji, a nawet samobójstwa. O wiele lepiej szczerze się przyznać: jest mi źle, potrzebuję pomocy. Wtedy można wyjść na prostą i na prawdę się uśmiechnąć, z głebi serca.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
22 stycznia 2020 o 19:35
"Wszystko jest w porządku" to okłamywanie samego siebie. Lepiej mówić "Wszystko będzie git, jakoś to ogarnę" i ogarniać :-) A jak się robi dramatycznie to warto z kimś pogadać. Z kimś kto powie, że będzie git i że jakoś to ogarniesz ;-)
Tacy ludzie bardzo często mają depresję, nie wyrzucają z siebie emocji, bo do ludzi odgrywają teatr, za to w domu, gdy już zostają sami ze sobą płaczą w poduszkę. To wbrew pozorom nie jest powód do podziwiania, bo takie osoby często potrzebują pomocy o którą nie poproszą. Nie mówię, żeby użalać się nad każdą pierdołą, ale przy problemach dużego kalibru warto zdjąć maskę "wszystko jest ok" i poprosić o pomoc lub chociaż się wygadać komuś zaufanemu.
Mimo wszystko trudno takich ludzi niepodziwiać, można by to poròwnać tylko do kogoś kto wciąż idzie do przodu mimo połamanych nòg, będąc w bandażach. Choć to (złamane serce) jest nawet trudniejsze- nogi można zagipsować, by nie pogarszać urazu, a serca nie tak łatwo "otynkować". A bez tego złamane serca potrafi zrastać się latami.
imo większość tak robi
...mówią...
To się nazywa zakłamanie. Często prowadzi do depresji, a nawet samobójstwa. O wiele lepiej szczerze się przyznać: jest mi źle, potrzebuję pomocy. Wtedy można wyjść na prostą i na prawdę się uśmiechnąć, z głebi serca.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 stycznia 2020 o 19:35
"Wszystko jest w porządku" to okłamywanie samego siebie. Lepiej mówić "Wszystko będzie git, jakoś to ogarnę" i ogarniać :-) A jak się robi dramatycznie to warto z kimś pogadać. Z kimś kto powie, że będzie git i że jakoś to ogarniesz ;-)
Tacy ludzie bardzo często mają depresję, nie wyrzucają z siebie emocji, bo do ludzi odgrywają teatr, za to w domu, gdy już zostają sami ze sobą płaczą w poduszkę. To wbrew pozorom nie jest powód do podziwiania, bo takie osoby często potrzebują pomocy o którą nie poproszą. Nie mówię, żeby użalać się nad każdą pierdołą, ale przy problemach dużego kalibru warto zdjąć maskę "wszystko jest ok" i poprosić o pomoc lub chociaż się wygadać komuś zaufanemu.
Mimo wszystko trudno takich ludzi niepodziwiać, można by to poròwnać tylko do kogoś kto wciąż idzie do przodu mimo połamanych nòg, będąc w bandażach. Choć to (złamane serce) jest nawet trudniejsze- nogi można zagipsować, by nie pogarszać urazu, a serca nie tak łatwo "otynkować". A bez tego złamane serca potrafi zrastać się latami.
Są w życiu takie sytuacje, że inaczej postępować nie można. Z różnych powodów.