Stan zapasów jest CONSTANS (czyli zapas na cztery tygodnie dla 5-osobowej rodziny). Produkty podlegają cyrkulacji - wyjadamy/wypijamy/zużywamy najstarsze i co tydzień uzupełniamy zapasy.
Oczywiście dotyczy to produktów których data ważności mierzy się w miesiącach lub latach.
Gdy czytam info o ludziach zamkniętych w kwarantannie lub chorujących w domach którym nie wolno opuścić swego lokum - którzy muszą żebrać u różnych "wolontariuszy" którzy (w zamian za dobrowolną zapłatę) zrobią zakupy utwierdzam się w przekonaniu, że trzymanie "rezerwy strategicznej" to dobry pomysł. (o tym, że ceny poszły ostro w górę to chyba nawet nie warto wspominać)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
19 maja 2020 o 10:06
Ja ciągle jem kasze lub ryż czy w pracy czy na obiad zamiast ziemniaków. W sklepie jak kupuje to od razu kilka opakowań żeby mieć na dłuższy czas, ale przy epidemii głupoty ludzie się gapili na mnie jak na idiotę.
Ta, albo doczekały w spokoju wonych terminów w marketach z dostawą do domu i ominęła ich atrakcja wyczekiwania przed sklepami aż ochroniarz wpuści do środka. Zawsze mnie śmiech brał jak mijałem samochodem kolejki takich matołów.
Połowa ryżu już zjedzona (dania chińskie i meksykańskie). Z makaronem trochę gorzej. Zwykły schodzi bez problemu, ale spaghetti jadam tylko ja, więc trochę to potrwa, ale spoko - termin ma 2 lata. Aha, papier już kupuję na bieżąco.
Słabe to, terminy przydatności ryżu czy makaronu to ze dwa lata chyba...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 maja 2020 o 9:19
ze 20 jeśli wilgoć się nie dostanie
Jako, że robiłem to odpowiem.
Stan zapasów jest CONSTANS (czyli zapas na cztery tygodnie dla 5-osobowej rodziny). Produkty podlegają cyrkulacji - wyjadamy/wypijamy/zużywamy najstarsze i co tydzień uzupełniamy zapasy.
Oczywiście dotyczy to produktów których data ważności mierzy się w miesiącach lub latach.
Gdy czytam info o ludziach zamkniętych w kwarantannie lub chorujących w domach którym nie wolno opuścić swego lokum - którzy muszą żebrać u różnych "wolontariuszy" którzy (w zamian za dobrowolną zapłatę) zrobią zakupy utwierdzam się w przekonaniu, że trzymanie "rezerwy strategicznej" to dobry pomysł. (o tym, że ceny poszły ostro w górę to chyba nawet nie warto wspominać)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 maja 2020 o 10:06
Ja ciągle jem kasze lub ryż czy w pracy czy na obiad zamiast ziemniaków. W sklepie jak kupuje to od razu kilka opakowań żeby mieć na dłuższy czas, ale przy epidemii głupoty ludzie się gapili na mnie jak na idiotę.
Ta, albo doczekały w spokoju wonych terminów w marketach z dostawą do domu i ominęła ich atrakcja wyczekiwania przed sklepami aż ochroniarz wpuści do środka. Zawsze mnie śmiech brał jak mijałem samochodem kolejki takich matołów.
Połowa ryżu już zjedzona (dania chińskie i meksykańskie). Z makaronem trochę gorzej. Zwykły schodzi bez problemu, ale spaghetti jadam tylko ja, więc trochę to potrwa, ale spoko - termin ma 2 lata. Aha, papier już kupuję na bieżąco.
Tak.
Posiadanie zapasów to oznaka przezorności.
spagetti z konserwą i ryż ze spirytusem :)
Też nie popierałam tej całej paniki, ale jednak makaron i ryż mają długą datę przydatności, więc szybko się nie zmarnują
Odwrotnie też dobre.