Taa, tylko że grób też jest stanem przejściowym, tak jak życie. A nawet często krótszym niż samo życie. Za 20 lat katabasy się upomną o czynsz za miejsce parkingowe, jak ktoś zapłaci to za następne 20 lat znów, aż ktoś w końcu nie zapłaci, nie będzie miał pieniędzy, nie będzie wiedział, wyjedzie albo po prostu w dupie będzie miał...
I wtedy czarni rozkopią twoje "miejsce wiecznego spoczynku", zawartość wywalą na śmietnik, a miejsce parkingowe sprzedadzą następnemu klientowi.
Znów na "wieczny" spoczynek. (czyli 20 lat)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
23 czerwca 2020 o 22:15
paradoksalnie, bedac zlym czlowiekiem mozna sie dorobic i udzielac w roznych fundacjach charytatywnych i robiac wokol siebie sporo szumu
to wtedy beda cie pamietac jako wielkiego i wspanialego czlowieka
Generalnie jak umrzesz to niewiele osób będzie o Tobie pamiętało, większość pewnie wpadnie na pogrzeb z poczucia obowiązku, bo wypada pójść a nie ze szczerej chęci pożegnania.
Generalnie możesz sobie mieć smutne i biedne życie, ale głupio by było zakładać, że z Tego powodu ktokolwiek po śmierci będzie Cię cenił. Po prostu za życia będzie biednie a po śmierci będziesz sobie po prostu gnił i ktoś raz albo dwa razy w roku Ci przyjdzie zamieść grób i znicza zapali na nim. A potem jak już Ci którzy te znicze kładli umrzą/będą mieli inne problemy na głowie to Twoje kości będą tak o po prostu leżały pod marmurowa płytą zamieciona przez konserwatora na cmentarzu tak długo jak długo Twoje miejsce pobytu będzie opłacone.
No i teraz pytanko, czy warto wystrzegać się luksusów, przyjemności i innych wygód za życia z takiego powodu że po śmierci ich mieć nie będziesz i nikt o tym nie będzie pamiętał?
Taa, tylko że grób też jest stanem przejściowym, tak jak życie. A nawet często krótszym niż samo życie. Za 20 lat katabasy się upomną o czynsz za miejsce parkingowe, jak ktoś zapłaci to za następne 20 lat znów, aż ktoś w końcu nie zapłaci, nie będzie miał pieniędzy, nie będzie wiedział, wyjedzie albo po prostu w dupie będzie miał...
I wtedy czarni rozkopią twoje "miejsce wiecznego spoczynku", zawartość wywalą na śmietnik, a miejsce parkingowe sprzedadzą następnemu klientowi.
Znów na "wieczny" spoczynek. (czyli 20 lat)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 czerwca 2020 o 22:15
Więc jak umrę to będę miał dobra doczesne gdzieś.
ALE NA RAZIE JESTEM JESZCZE ŻYWY
Pamiętaj, że jak umrzesz to nie będzie Cię obchodziło co kto myśli o Tobie. Żyjesz dla siebie
paradoksalnie, bedac zlym czlowiekiem mozna sie dorobic i udzielac w roznych fundacjach charytatywnych i robiac wokol siebie sporo szumu
to wtedy beda cie pamietac jako wielkiego i wspanialego czlowieka
Generalnie jak umrzesz to niewiele osób będzie o Tobie pamiętało, większość pewnie wpadnie na pogrzeb z poczucia obowiązku, bo wypada pójść a nie ze szczerej chęci pożegnania.
Generalnie możesz sobie mieć smutne i biedne życie, ale głupio by było zakładać, że z Tego powodu ktokolwiek po śmierci będzie Cię cenił. Po prostu za życia będzie biednie a po śmierci będziesz sobie po prostu gnił i ktoś raz albo dwa razy w roku Ci przyjdzie zamieść grób i znicza zapali na nim. A potem jak już Ci którzy te znicze kładli umrzą/będą mieli inne problemy na głowie to Twoje kości będą tak o po prostu leżały pod marmurowa płytą zamieciona przez konserwatora na cmentarzu tak długo jak długo Twoje miejsce pobytu będzie opłacone.
No i teraz pytanko, czy warto wystrzegać się luksusów, przyjemności i innych wygód za życia z takiego powodu że po śmierci ich mieć nie będziesz i nikt o tym nie będzie pamiętał?
Zyjesz dla siebie, czy dla innych i tego co beda o Tobie myslec?
no chyba nie, 2:25 https://www.youtube.com/watch?v=LGYHlxW4vHk
gdy umrę, nie będzie mnie obchodziło co myśli, robi, czy planuje ktokolwiek o czym kolwiek